|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:39, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Już pisałam ... kiedy posprawdzam szczegóły i tekst ... przecież nie wstawię tekstu z błędami! Ja mam starą klawiaturę i nieraz mi "ł" i "ą" nie "wybija". Muszę więc posprawdzać. Sprawdzam, sprawdzam, a po wstawieniu i tak okazuje się, że dwa, trzy wyrazy "przepuściłam"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:57, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aga, ja rozumiem, że "Gra o tron" jest wciągająca, ale żeby przez dwa tygodnie tu się nic nie zmieniło, to już przesada. Obiecałaś, że nie będziesz tarmosić, tylko od razu ubijać. Działaj!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:10, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
przez chwilę myślałam, że za mnie coś piszesz .....a Ty tylko/aż popędzasz....otóż myślę bezustannie jak opisać wycieczkę....miałam mały problem z ruszeniem.....powoli się klaruje fragment....bar-dzo po-wo-li
Mówisz od razu ubijać.... Mada zrobiłaś się bardzo....eee....dynamiczna w działaniach
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 16:11, 17 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:25, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Mówisz od razu ubijać.... |
Tylko cytuję Twoje obietnice. Sama tak pisałaś, więc teraz się nie dziw, że pamiętam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:28, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
pamiętam, spełnię obietnicę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:58, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aga, i to jak najszybciej. Popieram Madę. Już najwyższa pora, żeby tu cosik wkleić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:02, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
* * * *
Postanowiłam pociągnąć ten fanfic, chociaż czuję pętlę na szyi, jakby jednak coś nie teges to mówcie...
* * * *
Dwa miesiące później.
-Pa! Telegram do Ciebie! –zdyszany Joe zeskoczył niemal w biegu z konia i podał ojcu zmięty kawałek papieru. –I list.
Ben Carwrtright drżącymi palcami rozchylił złożoną na pół kartkę i z widocznym napięciem na twarzy omiótł tekst. Joe patrzył wyczekująco na ojca, a Hoss, który właśnie wyszedł z domu przegryzając udko wyciągnął szyję próbując zapuścić żurawia przez ramię ojca. Ben podniósł wzrok na małego Joe uśmiechając się jednocześnie.
-Juhu! –nie wytrzymał mały Joe podrzucając kapelusz do góry. –Zgodzili się prawda? Zgodzili się na naszą cenę! –zgrabnie chwycił spadające nakrycie głowy. Towarzyszył mu radosny śmiech Hossa.
-Zgodzili się na trzy miesięczny próbny kontrakt, ale wiecie co to znaczy, hm? –Ben spojrzał na synów. –Ciężka praca do końca października, zatrudnienie dodatkowych ludzi przy wyrębie, żadnych potknięć, płynność dostaw.
-Kiedy zaczynamy Pa? –Hoss rozciągnął się jakby już teraz szykował się do pracy.
-Od poniedziałku Joe. Mamy kilka dni na sprawdzenie wszystkiego.
-Pa mamy wystarczającą ilość narzędzi i ludzi do wyrębu. Czekaliśmy tylko na pozytywną odpowiedź. Możemy zacząć choćby dziś. –przerwał mały Joe nie mogąc ukryć ekscytacji.
-Zaczniemy od poniedziałku synu. Mam nadzieję, że entuzjazm cię nie opuści kiedy przyjdzie pierwsze zmęczenie. –Ben pokręcił głową z rozbawieniem.
-Adamowi się upiekło.
-Jest na spędzie, zamiast ciebie Joe. –przypomniał Ben. –I wróci w ciągu kilku dni więc i jego nie ominie ciężka praca.
-Sam chciał jechać. Nie zmuszałem go. –bronił się Joe robiąc przy tym dość nieszczęśliwą minę.
-Oczywiście. –Ben skrzywił się lekko na myśl o pierworodnym, który wykazał wyjątkowy entuzjazm na myśl o spędzeniu kilku tygodni w kurzu i upale. -Hoss powiedz Hop Singowi aby przygotował dodatkowy pokój gościnny.
-Ktoś nas odwiedzi Pa? –Hoss odwrócił się i zatrzymał z nogą na stopniu.
-Z listu wynika, że odwiedzą nas pośrednicy. Piszą, że zatrzymają się w hotelu, ale na wszelki wypadek przygotujmy się. Droga z Wirginia City na ranczo i z powrotem może być męcząca dla ludzi z wielkiego miasta.
Ben siedział przed gankiem na bujanym fotelu i lekko się kołysał. Z domu dobiegały go głosy kłótni Hossa i małego Joe. Ben nadstawił uszy. Jeden z synów wytykał drugiemu oszustwo w grze w warcaby ale w tonie ich głosów nie doszukał się realnych gróźb więc ze spokojem potarł zapałkę o brzeg donicy i przez chwilę patrzył na szalejący płomień. Czekał na Adama, który lada dzień miał wrócić ze spędu. Zapalił fajkę i zdmuchnął płomień patrząc przez chwilę na siwą strużkę dymu ulatującą w stronę nieba, pląsającą w rytm delikatnych powiewów wiatru.
Westchnął i pyknął raz za razem i zamknął oczy delektując się ostatnimi dniami lenistwa. W perspektywie wytężonej pracy, która ich czekała codzienną pracę na wielkim ranczu można było nazwać zwykłą igraszką.
„Adam”- Ben przymknął oczy przywołując jego obraz i westchnął.
Jego pierworodny, w którym miał oparcie przysparzał mu niejednokrotnie więcej trosk niż młodsi synowie. Nie w sposób taki jak Hoss i Joe. Ich problemy wynikały w sporej mierze z niedojrzałych zachowań i dziecinności. Adam to co innego. Zawsze był nad wiek dojrzały i Ben niejednokrotnie powierzał mu sprawy, których barki młodszych pociech nie udźwignęłyby. Adam przyzwyczaił Bena do powierzania mu strategicznych zadań, pokładania wiary w trzeźwy osąd w problematycznych sytuacjach i zawierzania w intuicję do przeprowadzania przemyślanych inwestycji.
„A może to ja za bardzo obciążyłem Adama swoimi problemami?” –zamyślił się Ben.
Spojrzał na Hossa i małego Joe, którzy wyszli z domu przekomarzając się jednocześnie. Wzdrygnął się na myśl tego, jakich obowiązków im oszczędził, a złożył na barki Adama w dużo młodszym wieku. Uśmiechnął się pod nosem i pyknął fajkę. Kochał wszystkich synów, ale zawsze od Adama oczekiwał rozsądku, pobłażając przy okazji młodszym. Czasami chciałby, żeby jego pierworodny uzewnętrznił się i powiedział co mu leży na przysłowiowej wątrobie. Ale kiedy Adam miał problem zamykał się w sobie jeszcze bardziej niż zwykle.
A od powrotu z Sierra Nevada, dwutygodniowej wycieczki, która miała być miłym przerywnikiem dla jego znajomych Gregorego i Kathleen Wadenheim i ich córki Elizabeth, Adam zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
Bo Adam rzadko sprawiał kłopoty, ale jeśli już coś zmalował to leciały przysłowiowe wióry. Były one związane wyłącznie z jego silną osobowością i niestrudzoną wytrwałością w upieraniu przy swoim zdaniu, jeśli uważał, że miał rację nawet jeśli początkowo nie potrafił tego udowodnić. Szkoda tylko, że Adam najczęściej był w mniejszości, wielokrotnie sam przeciwko miastu, czym przysporzył Benowi kilka siwych włosów na skroni. Przyznać jednak musiał, że syn w końcu potrafił wysunąć argumenty i uzasadnić swoje wybory nawet z narażeniem życia.
Ben poczuł znajomy skurcz na wspomnienie telegramu jaki odebrał z Carson City od tamtejszego szeryfa. W pamięć wryły mu się słowa o złocie, rannych, zabitych. Pamiętał jak na złamanie karku pędził z synami zastanawiając się jaki do licha związek miał konwój złota z wyprawą Adama i znajomych Bena.
„W co oni się wplątali?” Odetchnął dopiero kiedy zobaczył Adama żywego, rannego, ale żywego.
Gregory również ranny, Kethleen i Elizabeth całe i zdrowe choć przerażone. Reszta nazwisk i ludzi nic mu nie mówiła.
Ben machnął dłonią jakby miał nadzieję odgonić wspomnienia jak natrętną muchę. Skąd tam się wzięło tylu ludzi na szlaku? Adam powiedział tylko to co uznał słuszne dla sprawy. Benowi mieszały się nazwiska i twarze. Bracia Miles, bracia Langford, siostry Yeringhton, żołnierze, złoto, ranni zabci. Gregory opowiedział Benowi pokrótce tylko to co tyczyło się bezpośrednio jego i najbliższych. Taktownie milczał w sprawach związanych z Adamem.
„To twój syn i wyjaśni ci wszystko w odpowiednim czasie.” -mówił wymijająco.
Gregory nie bardzo umiał, a może nie chciał wyjaśnić, dlaczego Adam jest bardziej rozżalony niż zaniepokojony swoją sytuacją, tak samo zresztą jak nie potrafił wytłumaczyć zainteresowania swojej córki Elizabeth sytuacją rannego Simona Milesa, który siedział w areszcie z bratem i niejakim Langfordem. Benowi pękała głowa od niepewności, twarzy i nazwisk, ciągnących się przesłuchań i wyjaśnień, które musieli złożyć. Już sam nie wiedział, który Langford planował napad na złoto, a który je tylko wiózł, która z sióstr zginęła, a która uciekła zostawiając więzionych, wreszcie ulga jaką odczuł mogąc wrócić do domu z synem. Chciał tylko aby syn i znajomi zostali wyplątani z tej kabały. Niemal równocześnie brał udział w rozmowach na dostawy drewna i nerwy szargały mu konkurencja i ciągłe zmiany wstępnych warunków kontraktu. A kiedy Adam wyjechał na spęd Ben nie czuł się już tak pewnie. Adam musiał przypomnieć Benowi że poradzi sobie bez niego na ostatniej prostej, wszak miał ogromne ranczo, którym zarządzał nawet kiedy miał maleńkie dzieci, a wcześniej tracił kolejne żony, które miały być dla niego wsparciem a nie zostawiać pogrążonego w żalu.
-Zaraz. –Ben przeleciał wzrokiem list zatrzymując się na nazwiskach pośredników zawiadujących pieczę nad płynnością dostaw drewna. – Thomas Brandford przyśle syna Jeremy’ego, a ten drugi….-Ben zmarszczył brwi zastanawiając się czy to zbieżność nazwisk. -Mathew Yeringhton.
-Witaj Pa. –lekko ochrypłym głosem przywitał ojca Adam.
Ben podniósł głowę znad listu i spojrzał na strudzoną sylwetkę syna. Pokryty kurzem, z kilkudniowym zarostem twarz Adama nosiła ślady zmęczenia i znużenia. Adam zsiadł z konia i rozciągnął się próbując rozprostować kości. –Nareszcie w domu. –westchnął.
-Witaj synu. –Ben uściskał pierworodnego zastanawiając się ciągle nad nazwiskami w liście i przeklinając w myślach swoją słabszą pamięć.
****
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 16:56, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:16, 13 Wrz 2014 Temat postu: Cierpki smak opętania |
|
|
Ciekawię to wszystko opisane i wszystko się zgadza jeśli chodzi o Adama.
Inteligenty ,uparty ,idący swoimi ścieżkami ,robiący to co uważa za słuszne bez względu na to jaką cenę może za to zapłacić.
Ale o co chodzi z tymi ludźmi ?
Te nazwisko ,które Benowi tyle mówi ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:41, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawe czy Ben będzie miał przez tego faceta, którego nazwisko skądś zna, kłopoty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:26, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Pa! Telegram do Ciebie! –zdyszany Joe zeskoczył niemal w biegu z konia i podał ojcu zmięty kawałek papieru. |
No proszę. Joe nie potrafi przywieźć telegramu w dobrym stanie. Wyciąga pognieciony świstek ...
.
Aga napisał: | -Kiedy zaczynamy Pa? –Hoss rozciągnął się jakby już teraz szykował się do pracy. |
Hoss jak zwykle gotowy do pracy. Solidny i odpowiedzialny.
Choć jak wynika z tekstu Mały Joe też pragnie się wykazać przy wyrębie drzew.
Aga napisał: | -Adamowi się upiekło.
-Jest na spędzie, zamiast ciebie Joe. –przypomniał Ben. –I wróci w ciągu kilku dni więc i jego nie ominie ciężka praca. |
Ach! Podejrzewałam, że Joe przeważnie zazdrościł Adamowi. Ciekawe, dlaczego Hoss nie narzekał, ze Adam ma lżej?
Aga napisał: | -Z listu wynika, że odwiedzą nas pośrednicy. Piszą, że zatrzymają się w hotelu, ale na wszelki wypadek przygotujmy się. Droga z Wirginia City na ranczo i z powrotem może być męcząca dla ludzi z wielkiego miasta. |
Ciekawe, co to za ludzie ... może coś knują przeciwko rodzinie? Różne rzeczy Aga wymyśla ... Niby spokojnie, przyjacielsko ... a tu nagle ... kartofel pomiędzy oczy zasadza
Aga napisał: | Z domu dobiegały go głosy kłótni Hossa i małego Joe. Ben nadstawił uszy. Jeden z synów wytykał drugiemu oszustwo w grze w warcaby, ale w tonie ich głosów nie doszukał się realnych gróźb |
Zupełnie jak dzieci. Mówi się, że faceci dorastają do 5 roku życia ... a potem już tylko rosną ... coś w tym jest
Aga napisał: | Zapalił fajkę i zdmuchnął płomień patrząc przez chwilę na siwą strużkę dymu ulatującą w stronę nieba, pląsającą w rytm delikatnych powiewów wiatru. |
Cóż za poetycki opis ... bardzo plastyczny i romantyczny ... choć nie jestem zwolenniczką palenia
Aga napisał: | „Adam”- Ben przymknął oczy przywołując jego obraz i westchnął. Jego pierworodny, w którym miał oparcie przysparzał mu niejednokrotnie więcej trosk niż młodsi synowie. |
Adaś jak zwykle niedoceniany przez rodzinę ... a kiedy coś się dzieje, to wszyscy do niego pędzą po ratunek...
Aga napisał: | Zawsze był nad wiek dojrzały i Ben niejednokrotnie powierzał mu sprawy, których barki młodszych pociech nie udźwignęłyby. Adam przyzwyczaił Bena do powierzania mu strategicznych zadań, pokładania wiary w trzeźwy osąd w problematycznych sytuacjach i zawierzania w intuicję do przeprowadzania przemyślanych inwestycji. |
Czy ten facet nie miał litosci? Tyle spraw zwalać na dziecko, potem chłopca a potem młodzieńca?
Aga napisał: | „A może to ja za bardzo obciążyłem Adama swoimi problemami?” –zamyślił się Ben. |
Też tak sądzę! Wszystko zwalił na najstarsze dziecko, a pozostałych oszczędzał ...
Aga napisał: | Kochał wszystkich synów, ale zawsze od Adama oczekiwał rozsądku, pobłażając przy okazji młodszym. |
Powinien od czasu do czasu odpuścicAdamowi a wziąć się ostrzej za młodszych ... zwłaszcza pogonić najmłodszego, bo rozpuścił go jak ... za bardzo
Aga napisał: | Ale kiedy Adam miał problem zamykał się w sobie jeszcze bardziej niż zwykle. |
Biedak, sam zmagał się ze swoimi problemami
Aga napisał: | Bo Adam rzadko sprawiał kłopoty, ale jeśli już coś zmalował to leciały przysłowiowe wióry. Były one związane wyłącznie z jego silną osobowością i niestrudzoną wytrwałością w upieraniu przy swoim zdaniu, jeśli uważał, że miał rację nawet jeśli początkowo nie potrafił tego udowodnić. |
Charakter jak ze stali. Uparty i nieustępliwy. Cały Adam
Aga napisał: | czym przysporzył Benowi kilka siwych włosów na skroni. |
A Ben jest pewien, że siwizna to przez Adama a nie przez wyczyny Joe?
Aga napisał: | Benowi mieszały się nazwiska i twarze. |
Czyżby początki sklerozy?
Aga napisał: | Benowi pękała głowa od niepewności, twarzy i nazwisk, ciągnących się przesłuchań i wyjaśnień, które musieli złożyć. Już sam nie wiedział, który Langford planował napad na złoto, a który je tylko wiózł, która z sióstr zginęła, a która uciekła zostawiając więzionych, |
Wyraźnie ma problemy z pamięcią
Aga napisał: | –Ben uściskał pierworodnego zastanawiając się ciągle nad nazwiskami w liście i przeklinając w myślach swoją słabą pamięć.
|
A przed chwilą narzekal na syna a teraz to się cieszy. No i ta pamięć ... wiek, czy coś innego?
Dobre Czekam na dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 16:58, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:58, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Twój esej rozłożył mnie na łopatki, a rozbawiła jak zwykle obiektywna ocena wobec najmłodszego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 16:58, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:07, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Byłam obiektywna! A tym razem niewiele tekstu mu poświęciłam, bo ta część poświęcona byla bardziej Benowi i Adamowi ... trudno ludziom dogodzić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:09, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Widzę, nawet liczyłam linijki więcej o Benie i Adamie to fakt
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:16, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Zachowałam więc proporcje ... każdemu według zasług
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:42, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | -Oczywiście. –Ben skrzywił się lekko na myśl o pierworodnym, który wykazał wyjątkowy entuzjazm na myśl o spędzeniu kilku tygodni w kurzu i upale. |
Oooo! Ciekawe, skąd ten Adamowy entuzjazm. Czyżby przed czymś uciekał?
Aga napisał: | A od powrotu z Sierra Nevada, dwutygodniowej wycieczki, która miała być miłym przerywnikiem dla jego znajomych Gregorego i Kathleen Wadenheim i ich córki Elizabeth, Adam zamknął się w sobie jeszcze bardziej. |
Aga, dawkujesz informacje i tworzysz napięcie.
Czekam na fragment, w którym opiszesz wspomnienia i przemyślenia Adama, bo przyznam, że to, co napisałaś, niewiele wyjaśnia. Właściwie nic nie wiem, czyli jestem w takiej samej sytuacji jak Ben. Chyba zmieniłaś pierwotną koncepcję tego opowiadania, prawda?
Podobała mi się trafna, szczegółowa i oczywiście piękna charakterystyka Adama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|