Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cierpki smak opętania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:20, 26 Cze 2014    Temat postu:

E tam zaraz rzeź Ewelina....tylko eliminację...Rolling Eyes czterech osób...za gęsto się zrobiło...Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:26, 26 Cze 2014    Temat postu:

Cartwrightów chyba oszczędzisz. Rolling Eyes Czy też będziesz eliminować po kolei jak w kryminale Agathy Christie "I nie było już nikogo"?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:29, 26 Cze 2014    Temat postu:

Nie czytałam, ale zabrzmiało jakby w pewnym momencie autorka rozpędziła się i za późno ocknęła z zapędami morderczymi Laughing nim dotarli do celu...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:30, 26 Cze 2014    Temat postu:

Czyli 10 małych Cartwrightów bawiło się na prerii .... i tak dalej ... Shocked i ikonka wyrażająca zgrozę ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:39, 26 Cze 2014    Temat postu:

...jeden Cartwright gdzieś tam poszedł ...i zostało dziewięć....Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:45, 26 Cze 2014    Temat postu:

... i zostało czterech Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:53, 26 Cze 2014    Temat postu:

Mam nadzieję, że tych czterech pozostanie już do końca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:41, 27 Cze 2014    Temat postu:

Chyba nie obedrę z napięcia jeśli powiem, ze ich raczej nie tknę?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 7:43, 27 Cze 2014    Temat postu:

nie jest to dużym zaskoczeniem Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:03, 27 Cze 2014    Temat postu:

Chyba nigdy w jakimkolwiek opowiadaniu na forum - miłośnicy serialu Bonanza, by się nie zdarzyło, żeby uśmiercić jakiegokolwiek Cartwrighta, bo zaraz wszyscy są niezadowoleni, oczywiście swoich opowiadań nie liczę, bo one są za przeproszeniem do d..., a może ja tylko tak sądzę.
A twoje opowiadanie Aga (po resztą jak wszystkie inne) jest jak zwykle wspaniałe, wyborowe i wyśmienite, że się tak wyrażę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:03, 27 Cze 2014    Temat postu:

dzięki Confused choć nie przesadzajmy...z tymi pochwałami...po prostu piszemy i staramy się .... Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 19:04, 27 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:57, 27 Cze 2014    Temat postu:

* * * *
idzie mi jak krew z nosa, mam nadzieję, że w końcu dojdę do sedna sprawy...Laughing
* * * *

Kolejne dni upłynęły w atmosferze wspomnień, nieuzasadnionych pretensji i gorzkich żalów. Im bardziej Amanda próbowała zbliżyć się do Nancy ta stawała okoniem.
-Czy ojciec wie, że jestem…sama? –Nancy spojrzał na siostrę.
-Wie. –Amanda z wahaniem odpowiedziała nie podnosząc oczu znad talerza.
-Skąd?
-Wysłał list do szeryfa, prosił by ten zorientował się…w sytuacji.
-Po co cię tu przysłał? Jest chory? Ma wyrzuty sumienia?
-Och przestań Nancy. –Amanda nerwowo położyła sztućce. –Tata chce dobrze, zawsze się o ciebie martwił. Czy to źle chcieć jak najlepiej dla swoich dzieci?
-Jeśli tylko się od nich ciągle wymaga…to tak.
-Czy to źle skończyć szkołę, dobrze wyjść za mąż, próbować coś osiągnąć w życiu?
-Tata całe życie ścigał mrzonki., chciał być kimś i co z tego ma Amando? Zawsze będzie człowiekiem z zewnątrz. Zawsze będzie tylko robotnikiem, który po prostu miał szczęście.
-Ciężko pracował żeby być …tam. Nie czuję się gorsza ani lepsza…
-Czy tato pozwoliłby spotykać ci się z takim Martinem?
-Raczej nie. –zachmurzyła się myśląc o synu wspólnika ojca, który zalecał się do niej od kilku tygodni i wyraźnie zamierzał o coś spytać ją po powrocie.
-Sama widzisz.
-Martin chyba akurat nie jest dobrym przykładem. –żachnęła się Amanda.
-Chyba nie. –parsknęła Nancy pocierając czoło i kręcąc głową. –On akurat nie. -roześmiała się pierwszy raz od tygodni i śmiała dobre kilka minut. Amanda po chwili dołączyła do siostry zastanawiając się nad sensem tej swoistej głupawki.
Rozmowa zeszła na inne tory. Wspominały beztroskie dzieciństwo, matkę, szkołę, słoneczne lata, i mroźne zimy, pierwsze zauroczenia i rozczarowania.
-Może masz rację? –Nancy jakoś inaczej spojrzała na siostrę. -Chyba czas stąd wyjechać.
-Mówisz poważnie?
-Sprzedam ranczo i przeniosę się bliżej was, ale do domu nie wrócę. –zastrzegła Nancy.

Tak więc kolejne dni minęły na załatwianiu formalności w mieście. Amanda powiadomiła w telegramie ojca, że o możliwym terminie przyjazdu z Nancy. Podjęła pieniądze z banku na zakupy i zatrudnienie miejscowego prawnika, który miał się wszystkim zająć. Świetnie bawiły się w pobliskim sklepie przymierzając co ładniejsze suknie i dając upust zakupowemu szaleństwu. Głodne i zmęczone dotarły do domu. Na szczęście obiad z dnia poprzedniego wystarczyło podgrzać.
-Kim jest Jeremy Bradford? –Nancy spojrzała na siostrę znad talerza.
-Syn wspólnika ojca.-zmarszczyła brwi Amanda.
-Przystojny, sympatyczny i zapewne miły i kulturalny? –Nancy uniosła brwi wyczekująco.
-Dokładnie…chyba chce mi się oświadczyć po powrocie.
-Nie wyglądasz na podekscytowaną.
-Jeremy to miły…
-…sympatyczny i przystojny mężczyzna, to już wiem. –parsknęła śmiechem Nancy. –Kochasz go Amando.
-Nie wiem, jest miły…
-Amando! –westchnęła Nancy. -Ja popełniłam błąd wybierając nieodpowiedniego mężczyznę, nie popełniaj tego samego błędu.
-Jeremy to nie Martin.
-Kochasz Jeremy’ego?
-Lubię go… bardzo go lubię.
-A ja kochałam Martina do szaleństwa. Serce biło mi jak oszalałe na myśl o nim, drżałam pod wpływem jego pocałunków, miałam gęsią skórkę kiedy mnie dotykał…. –Nancy uśmiechnęła się z nostalgią.
-Nancy przestań, zawstydzasz mnie. –Amanda zarumieniła się słysząc takie wyznania z ust siostry.
–Amando w końcu i ty….-machnęła ręką. -Czujesz to Amando na widok Jeremy’ego? ……Słyszysz? –przerwała nasłuchując. -To chyba konie. –Nancy wzięła strzelbę i podeszła o drzwi.
-Nancy złotko jesteś tam? –głos mężczyzny omal nie przyprawił Nancy o zawał.
Zbladła oszołomiona, spojrzała na Amandę z niedowierzaniem i otworzyła drzwi.
-Cześć skarbie. –mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu i przyciągnął Nancy do siebie próbując pocałować.
-Przestań jak śmiesz! –Nancy odepchnęła jego twarz i wymierzyła policzek. –Wynoś się stąd albo cię zastrzelę. –trzasnęła drzwiami przed nosem i usiadła powoli przy stole chowając twarz w dłoniach szepcąc „Nie wierzę, nie wierzę.”.
-Martin? –Amanda wyszeptała patrząc oszołomiona na siostrę.
-Właśnie dlatego się z tobą ożeniłem złotko. –Martin wszedł i obrzucił spojrzeniem młodszą z dziewczyn mrużąc oczy.
-Wyrosłaś na piękną kobietę Amando, kiedy ostatni raz cię widziałem byłaś podlotkiem. No co tak patrzycie? Mowę wam odjęło czy co? –roześmiał się zrzucając derkę i sakwę na podłogę. Tuman kurzu wzbił się również kiedy Martin przeczesał tam i z powrotem dłonią kasztanowe włosy.
-Skarbie przygotuj mi kąpiel. Zjadłbym coś. Jestem głodny jak wilk.

* * * *

Ben Cartwright opowiadał w barwny sposób o swoich latach marynarza ku uciesze państwa Wadenheim, którzy zasypywali go pytaniami. Joe i Hoss mimo iż grali w warcaby brali czynny udział w rozmowie. Adam siedział przy biurku od czasu do czasu wtrącając jakąś uwagę na temat zbliżającej się wycieczki. Studiował mapę ewentualnej wędrówki.
-Proponuję wyjechać z Carson City i łańcuchem górskim dostać się przez przełęcz dookoła jeziora. Wyjdziemy z drugiej strony Tahoe wprost do Ponderosy.
Elizabeth spojrzała zamyślona na Adama po raz setny analizując wieczór z przed kilku dni. Wiązała z przejażdżką tyle nadziei, tymczasem Adam kompletnie nie był nią zainteresowany. Serce jaj zadrżało na wspomnienie pocałunku. Sytuacja jej sprzyjała. Potknęła się i wpadła wprost w ramiona Adama, który chwycił ją chroniąc przed upadkiem. Spojrzała mu w oczy, wspięła na palce i pocałowała, delikatnie zanurzając palce w jego aksamitne włosy. A Adam? Owszem oddał ledwie pocałunek, chrząknął coś niewyraźnie.
-Chyba czas wracać Elizabeth. –Adam wytarł dłonią kąciki ust i zaczerpnął powietrza skrępowany.
-Nie podobam ci się Adamie? –spłonęła rumieńcem.
-Podobasz Elizabeth, podobasz, ale…-Adam zakłopotany przeczesał dłonią włosy. -…na pewno znajdziesz kogoś…odpowiedniejszego.
-Odpowiedniejszego? –wydukała niemal szeptem.
Wygłupiła się i teraz było jej wstyd. Przez dwa dni unikała go jak ognia co nie było trudne. Wszak na ranczo było mnóstwo pracy, a i okazji do przebywania tylko w swoim towarzystwie nie było. Wieczory spędzali wszyscy razem. A mimo to nie umiała wybić go sobie z głowy. Wodziła za nim wzrokiem nie dostrzegając zalotów małego Joe i nieśmiałej adoracji Hoss’a. Nawet zakupy w Wirginia City i wizyta wędrownej trupy teatralnej nie poprawiły jej nastroju.
- To jakieś osiemdziesiąt mil, wycieczka w sam raz na dwa do trzech tygodni. Co ty na to Gregory? –Adam spojrzał pytająco na ojca Elizabeth.
Gregory podszedł z kieliszkiem likieru brzoskwiniowego pochylając się nad mapą. Elizabeth wstała i spojrzała przez ramię ojca. „Co najmniej dwa tygodnie, w czasie których może wiele się zdarzyć” –westchnęła z nadzieją w sercu.

* * * *
Śniadanie przebiegało w milczącej atmosferze. Amanda patrzyła na Nancy i już wiedziała. Wystarczyła jedna noc by jej siostra znowu straciła głowę dla Martina. Musi z nią porozmawiać na osobności. Koniecznie.
-Chciałbym byś przygotowała jakieś lokum jeszcze dla dwóch osób, skarbie. –Martin wyciągnął plik banknotów i położył na stole. –To na żarcie i kup sobie jakieś kiecki.
-Co robiłeś kiedy cię nie było Martin? – Nancy zmarszczyła brwi biorąc pieniądze.
-Byłem cowboyem, przewodnikiem, traperem….coś ci nie gra złotko? –Martin spojrzał na mrużącą oczy Amandę.
-Jak długo zostaniesz? –spojrzała na Martina.
-A co ci do tego? –Martin rozsiadł się na krześle szczerząc zęby.
-Nancy wraca ze mną do San ….
-Nie wracam Amando. –Nancy spojrzała zmieszana na siostrę.
-Kilka dni temu mówiłaś…
-To było kilka dni temu. –Nancy wstała zabierając puste talerze do kuchni.
-Nancy…-Amanda starała się by Martin nie słyszał rozmowy. -…wiesz, że on znowu cię zostawi.
-Nie zostawi, tym razem obiecał…
-I ty mu wierzysz? Nancy nie możesz być taka naiwna?
-Amando czyżbyś buntowała mi żonę? –Martin stanął za plecami Nancy i oplótłszy w pasie pocałował w zagłębienie szyi.
Nancy z trudem panowała nad drżeniem ciała. Amanda wsadziła naczynia do zlewu i udawała całkowite pochłonięcie ich myciem. Była zażenowana i wściekła. Nie wiedziała na które z nich bardziej.
-Co u mojego kochanego teścia? Dorobił się w końcu czy dalej wypruwa sobie żyły?
-Nie mów tak o moim ojcu…naszym ojcu…-poprawiła się Amanda gotując w środku. –On przynajmniej uczciwie zapracował na wszystko co ma.
-Słyszałem, Nancy mówiła, że jesteście teraz bogaci. –z dziwnym błyskiem spojrzał na Amandę.
-Więc po co pytasz?
Martin wzruszył ramionami i podszedł do okna.
-Jadę do miasta, wrócę z bratem i kumplem. Przygotuj nam kotku coś do żarcia. –Martin pogładził Nancy po policzku i wyszedł.
-Nancy! –Amanda niemal krzyczała. –Pozwolisz na to wszystko? Ledwie pojawił się po latach i już jesteś na jego każde skinienie? Nie rozumiem!
-Kiedyś zrozumiesz Amando, kiedy spotkasz kogoś innego niż …Jeremy Brandford…-zakpiła Nancy.
-Wracam do miasta, nie zostanę pod jednym dachem z trzema podejrzanymi mężczyznami. –Amanda poszła do pokoju. –Wynajmę pokój, a ty Nancy…-spojrzała na siostrę. -….masz tydzień na podjęcie decyzji. Potem wrócę z tobą, albo …..sama.

* * * *
Pani Wadenheim i Eklisabeth poszły się odświeżyć, a panowie regulowali należności w hotelu.
-Wynajmiemy pokoje, odpoczniemy ze dwa dni, rozejrzymy się, zrobimy ostanie zakupy. –Gregory Wadenheim odliczył gotówkę, podał recepcjoniście i schował gruby plik do kieszeni. –Nadal uważam, że dobrze byłoby wynająć przewodnika Adamie.
-Przepraszam, że się wtrącę. –elegancki wysoki mężczyzna w garniturze o miękkich blond włosach idealnie zaczesanych podszedł i skłonił się lekko. –Timotheus Langford, słyszałem państwa rozmowę. –przerwał na chwilę by wymienić uprzejmości. –Wybieram się w góry z przewodnikiem, dobrze zrozumiałem, że państwo również?
-Porozmawiajmy przy kolacji za dwie godziny. –Gregory Wadenheim nie krył zadowolenia.

* * * *
Amanda była tak rozczarowana i zła postawą siostry, że nie była w stanie otworzyć drzwi pokoju. W końcu klucz wypad jej z ręki. Zamknęła na chwilę oczy i westchnęła ciężko pozwalając łzie wymknąć się spod powieki. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła przed sobą dłoń z kluczem.

-Ciężka podróż? –niski głos sprawił, że uniosła głowę widząc najpiękniejsze oczy na świecie.
Piwne oczy wpatrywały się intensywnie w ślad po łzie.
-Ciężkie życie. –wzięła klucz próbując wcelować w drzwi.

Mężczyzna oparty ramieniem o ścianę z zainteresowaniem patrzył na jej poczynania.
-Musi pan tu tak stać panie…-Amanda patrzyła z zaciętym wyrazem w drzwi.
-Cartwright, Adam Cartwright, pozwoli pani, że pomogę. –wziął klucz muskając palcami jej dłoń.
Dziwny dreszcz przeszedł ją po plecach kiedy patrzyła na mężczyznę o idealnych proporcjach ciała, leniwych ruchach, z delikatnym półuśmieszkiem na ustach. Otworzył drzwi, spojrzał w jej zielone oczy, uśmiechnął się delikatnie i zapraszającym gestem przepuścił ją poszedłszy sobie wzdłuż korytarza. Serce Amandy uspokoiło się dopiero kiedy zamknęła drzwi i oparła o nie plecami. „Tak- westchnęła. –a więc to miała na myśli Nancy mówiąc o miłym, nudnym Jeremim Bradfordzie.”
Kolacja upłynęła w miłej atmosferze. Timotheus okazał się czarującym młodym człowiekiem, który wiedział jak zabawiać rozmówców i oczarować damy. Rozmowa z nudnych inwestycji zeszła szybko na barwne wojaże jakie fundował sobie raz do roku, znudzony miejskim życiem w luksusie. Czasami samotnie, innym razem z przyjaciółmi szukał rozrywki i przygody w górach.
-Czyli jeśli dobrze zrozumiałem wynajął pan przewodnika? –zagaił Adam.
-Tak będzie gotowy za dwa dni ponoć zna te tereny jak własną kieszeń.
-Przypomni mi pan jego nazwisko?
-Nie mówiłem jak się nazywa. –roześmiał się Timotheus. –To Martin Miles, coś jeszcze panie Cartwright? –Thimotheus przechylił kieliszek wina i jednym haustem opróżnił do dna.
Adam tylko uśmiechnął się delikatnie bo jego wzrok wyłowił właśnie znajomą twarz. Dziewczyna walcząca z drzwiami samotnie jadła kolację kilka stolików dalej zatopiona w myślach, za które Adam Cartwright zapłaciłby złotem, by poznać ich treść.

* * * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 12:28, 28 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 22:17, 27 Cze 2014    Temat postu:

Amanda natychmiast zwróciła na siebie uwagę, Adam zrobił odpowiednie wrażenie Smile

Nancy współczuję, przypomina ćmę lecącą do ognia. Jej mąż jest straszny, jak do niej mówi "złotko"... może jeszcze "myszko"?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:36, 27 Cze 2014    Temat postu:

Nie wiem, żal mi Elisabeth ... jest sympatyczna, oczarowana Adamem ... to jednak nie pusta lalka, tylko żywa, wrażliwa dziewczyna ... to Amanda raczej wydała mi się rozkojarzona, niezdecydowana i skłócona z życiem ...
Ale nie ja decyduję o losach bohaterów ... W każdym razie fajne, kogokolwiek ... a raczej którąkolwiek pannę wybierze Adam. No chyba, że dziewczęta stoczą o niego pojedynek Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:49, 27 Cze 2014    Temat postu:

Jakoś nie potrafię polubić Nancy. Łatwiej mi ją zrozumieć, niż z nią sympatyzować. Z kolei Amanda mi się podoba. Miałam nadzieję, że postawisz na jej drodze Adama, który zdaje się być zainteresowany i zaintrygowany. Smile

Martin rozdrażnił mnie swoim zachowaniem. Wraca po wielu latach jak gdyby nigdy nic, okręca Nancy wokół palca, wysuwa żądania i wiecznie mówi o „żarciu”. Shocked

Zastanawia mnie ta wycieczka Cartwrightów i ich gości. Martin jako przewodnik? Będzie się działo. Jest jeszcze Elizabeth. Ta też ma swoje plany i oczekiwania.

Aga napisał:
Dziewczyna walcząca z drzwiami samotnie jadła kolację kilka stolików dalej zatopiona w myślach, za które Adam Cartwright zapłaciłby złotem, by poznać ich treść.

Istny krezus. Wychodzi na to, że Adam Cartwright ma pieniądze, dużo pieniędzy. Laughing Aga, sama się podłożyłaś ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 12, 13, 14  Następny
Strona 2 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin