|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:38, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Uśmiałam się Tym razem powaga Mada co prawda nie było szkicu, ale z czasem dojrzał....mam tyle tasiemców, że olaboga... a tutaj od początku miałam akcję na trzy, cztery sceny, wplotły mi się po prostu pijane koniki i piknik z Jadzią zupełnie poza planem.... spójrz mi w oczy i powiedz....czy te oczy mogą kłamać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:43, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Na odległość - trochę trudno spojrzeć, nawet oczyma wyobraźni...
Powiem tak - poczekamy, zobaczymy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:52, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Otóż to....mam dość impulsywną naturę i może mi coś odbić a wtedy...olaboga ile fragmentów może się namnożyć, ale....nie tym razem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 18:59, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podobał fragment Optymistyczny, przemiły
koniki świetnie sobie radzą, chociaż nie wiem, czemu Cochise jeszcze nie wierzga - pasta do butów na grzbiecie to chyba nic miłego. I te koniki, takie spostrzegawcze
Ale czekam na dalszy ciąg
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:26, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
To pastowanie czarną pastą do butów to jeszcze pół biedy ... mam nadzieję, że go nie poleruje "na błysk"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:28, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ojej uznajmy, że to gęste kakao łatwo zejdzie i obrońcy zwierząt mnie nie zjedzą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:32, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Joe pastuje konika. Nie brudzi sobie spodenek, gdy na nim jeździ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:35, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Przecież.... je potem ściąga... A tak poważnie podkładał derkę? Chyba poświęcę osobny fragment pastowaniu konika ...macie jeszcze jakieś pytanka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:24, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | ADA zapastował tylko białe plamy a poza tym to mogło być kakao |
Sorki, Aga, ale to kakao mi nie pasuje Ten biedny konik wyglądał pewnie jak obraz szalonego malarza. To na pewno była pasta do butów biedny, oj biedny Cochise, przecież od czegoś takiego może się rozchorować i co wtedy, a taki jest śliczny ...
Joe cwany, nie upaprze się, bo akurat w tym miejscu, gdzie jego t ... jest czarna łata, derka i siodło. Co najwyżej łapeczki sobie upaćka, ale chyba i tak ma już upaćkane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:58, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
o! i zagadka czystych spodni Joe rozwiązana dzięki ADA
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 19:47, 15 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:49, 15 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Wracając na chwilę do Cochisa ...chyba ciepła woda i mydło wystarczy pasty do butów w zasadzie jako tako nie było, używano łoju i wosku do uzyskania połysku , ale żeby uzyskać kolor ...było mnóstwo barwników naturalnych i mineralnych.. ponoć tusz do rzęs był tworzony na bazie oliwy i białek kurzych? coś mi świta o rozgniatanych mrówkach, ale nie potwierdzę....ktoś wie? A łój i wosk zmywano między innymi spirytusem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 19:46, 16 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:04, 11 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
* * * *
A tak na rozluźnienie, zupełnie luźny kawałek żebyście się wyluzowały...
* * * *
-Gdzie jest beczka?- Joe nerwowo przeszukiwał boks Cochisa.
-Na garść owsa! Gdzie jest beczka? –Cochise spojrzał z przerażeniem na swoje odbicie w korytku z wodą. –Wyglądam okropnie! Jestem jednolity, a to oznacza….że jestem pospolity!!! -konik stanął dęba i zarżał żałośnie.
-Uspokój się Cochise, beczułka się znajdzie, Joe cię wyczyści i znowu będziesz …wyjątkowy.-Chubb przemawiał łagodnie.
-Ta beczułka się nie znajdzie. -Chochisa olśniło. -Bo my ją opróżniliśmy…. spiliśmy się bo… Sport nie umiał czytać! –Chochise zarżał.
-Masz rację Cochise. –Chubb spojrzał na Sporta wymownie robiąc nietęgą minę.
-Czytać umiem, miałem mały problem z interpretacją. –Sport ruszył dumnie łbem.
-Adam! Adam miałem tu schowaną beczkę. –Joe wybiegł ze stajni widząc wychodzącego brata. –Widziałeś …
-Nie ma! Nie ma beczki!
-Przestań się wydzierać Cochise. -Sport skrzywił się i wsadził łeb do korytka. –Jesteś piękny, twoja grzywa nawet nie drgnie. A poza tym nie rozumiem…o co tyle hałasu?
-Alkohol pomaga zetrzeć łój, którym mój pan we mnie wtarł …w tym wypadku z sadzą…dla niepoznaki, a teraz…
-Teraz twój pan będzie musiał poradzić sobie inaczej. –westchnięcie Sporta rozniosło się echem w korytku.
-Jestem w szoku! W ogóle nie obchodzi cię mój los! –ciskał się Cochise.
-Obchodzi.-zadudniło echem z korytka.
-Mógłbyś chociaż na mnie spojrzeć?
-Nie mogę. –zadudniło ponownie z korytka.
-Co ty tam robisz Sport? –Cochise podejrzliwie patrzył na kolegę.
-Jem.
-Dlaczego zatem nie ruszasz pyskiem?
-O Boże….-zadudniło z korytka. –Wóz owsa za chwilę spokoju …
-Sport? Co robisz? –Chubb powoli zbliżał się zainteresowany niemniej niż Cochise.
Skutkiem tego kiedy zrezygnowany Sport uniósł oczy nad nim do korytka próbowały zajrzeć dwa pyski.
-To książka. –uprzedził pytania pobratymców.
-Jest coś o czym nie wiem?
-Tak Cochise gdybyście byli z małym Joe ostatnio w kościele, a nie odsypiali nocny wypad do saloonu wiedziałbyś, że jutro jest piknik nad rzeką dwie mile za kościołem połączony z konkursem na najlepszy wypiek.
-A ty masz wziąć udział w konkursie… -próbował zgadywać Chubb. -Na najlepszy wypiek?
-Dlatego studiujesz przepisy Hop Singa. –dokończył triumfalnie Cochise.
-Tak. –Sport zamknął oczy i powtarzał coś szeptem po czym zerknął zrezygnowany na zaskoczonych kolegów. -Oczywiście, że nie! Nie będę piekł ciasteczek. To książka, ale Adama i odpowiem na kolejne pytanie tak… to wiersze miłosne i na kolejne Cochise, mam zamiar porozmawiać z Rose językiem miłości.
-To znaczy…niech no zacytuję: ”Na górze róże na dole bez…”
-Jeszcze jedno słowo Cochise, a przemówię do ciebie językiem zagłady i zniszczenia. –warknął Sport.
-Adam! Hoss! Mam nadzieję, że wrócicie przed wieczorem. –Ben wyszedł przed dom w chwili gdy synowie dosiadali koni. –Chciałbym omówić z wami proces wymiany ogrodzenia.
-Tak Pa. –Adam spiął konia i poprawił kapelusz.
-Niech Hop Sing ugotuje coś pysznego! -Hoss uśmiechnął się z rozmarzeniem.
-Przecież panny Parker’s was nakarmią. –pokręcił z pobłażaniem głową.-Nim skończycie pomagać stawiać młyn Adrianowi i jego siostrom, Hoss przestaniesz mieścić się w drzwiach stodoły. –roześmiał się Ben.
* * * *
-I jak wam poszło chłopcy? –Buck zapytał gdy Adam i Hoss rozsiodłali konie.
-Nijak. –burknął Sport. –Tyle przygotowań, a ona nawet na mnie nie spojrzała.
-Chubb? -Buck spojrzał z wyczekiwaniem na kolegę.
-Sport przesadza. Panna Margerita zamieniła ze mną zdanie, może dwa, a Rose pewnie porozmawiałaby ze Sportem gdyby stała bliżej.
-Czyli jednym słowem randka nie wyszła? –Cochise indagował.
-Nam nie bardzo, ale przynajmniej nasi właściciele zrobili wrażenie na panienkach Parker.
-Taak…kiedy Hoss podniósł tę belę, zupełnie sam…pannie Helen ze zdumienia wypadł talerz który akurat wycierała. –ożywił się Chubb.
-A Hososwi omal nie wypadła belka kiedy to zobaczył. –dodał Sport.
-A Adam, wykazał się niezwykłą zwinnością, żwawo skakał to tu to tam, wchodził, zeskakiwał energicznie, płynnie i żwawo...tędy, tamtędy i owędy niczym pracowita mróweczka.
-A kiedy tłumaczył pannie Emily zawiłości w oczach miał takie iskry.
-Kto miał iskry? –zainteresował się Buck.
-Oboje. Panna Emily promieniała słuchając ożywionego Adama. Wyglądał jak profesor. Ach te błyski.
-Chyba gwiazdy. –przerwał Chubb.
-Gwiazdy?
-Adam z takim zacięciem tłumaczył panience Emily zasady działania młyna, że wypadł mu ołówek, oboje chcieli go podnieść i …
-Bęc.-zarżał Chubb.
-Panienka Emily zarumieniła się kiedy Adam chwycił ją w pasie…żeby nie upadła. Chociaż im coś wychodzi. -westchnął Sport.
-Cóż jutro też jest dzień. –Buck dodał otuchy kolegom. –Piknik po mszy daje wiele możliwości.
-Taaa…jutro też jest dzień. –Sport zanurzył łeb w korytku, a do uszu kolegów doszło dudniące westchnięcie.
* * * *
Po mszy mężczyźni wozami przewieźli dębowe stoły i krzesła na łąkę tuż nad rzeką. Kobiety rozkładały koce i wyciągały smakołyki z koszy. Ochotniczki biorące udział w konkursie wykładały na stoły reprezentacyjne ciasta. W jury byli pastor, burmistrz i pani Tucket wieloletnia laureatka. Jednak każdy mieszkaniec miasta mógł wybrać swojego kandydata i wrzucić los do urny. Aromat wanilii, cynamonu i migdałów roznoszący się w powietrzu mieszał się z zapachem jabłek, śliwek , pomarańczy drażniąc nozdrza okolicznych mieszkańców. Co bardziej ambitne panie tłukły w moździerzach cukier by w ostatniej chwili z pomocą małych siteczek oprószyć ciasta tuż przed pokrojeniem. Dzieci biegały między stołami próbując uszczknąć coś dla siebie. Takie sytuacje były do przewidzenia i na tę okazję przygotowane były dla nich babeczki i różnego rodzaju cukierki, które znikały z prędkością godną podziwu. Emily i Helen nieco onieśmielone stały przy swoich ciastach. Były tu zaledwie kilka tygodni i chciały pokazać się z jak najlepszej strony. Ich ciasto rabarbarowe i szarlotka były smaczne, ale nie odbiegały od innych wypieków wyglądających równie efektownie i smakowicie.
-Emily nie denerwuj się tak bo i mnie się udziela. –Helen z trudem przełknęła ślinę.-Nasze ciasta są na pewno smaczne.
-O tak. –jęknęła Emily widząc zbliżającego się Adama. –„Oby” –dodała w duchu uśmiechając się lekko.
-Witam piękne sąsiadki. –Adam dotknął ronda nie spuszczając z oczu Emily.
-Dzień dobry. -Hoss miętosił w dłoniach kapelusz zerkając nieśmiało to na Helen to na ciasto rabarbarowe.
-Oddałbym porcję owsa by dowiedzieć się o czym rozmawiają. –Chubb wyciągał szyję próbując wyłowić coś wśród harmideru jaki panował na pikniku.
-Chubb coś taki zainteresowany losem swojego pana? Chyba nieźle mu idzie. –Granit koń Adriana mrugnął do kolegi.
-Ważą się moje losy. Jeśli panienka Helen spojrzy łaskawszym okiem na mojego pana to i ją będę częściej widywać….
-Margeritę? - Granit ze zrozumieniem pokiwał łbem.
-Skąd wiesz? –Chubb poruszył się niespokojnie.
-To widać na milę. Zresztą powiem ci w sekrecie, że Rose i Margerita ciągle o was plotkują.
-Mówisz? –Sport nadstawił ucha.
-Mówię. A poza tym Hoss podoba się Helen.
-Skąd wiesz?
-To proste Panna Helen skubie rękaw sukni przy nadgarstku.
-Nie bardzo rozumiem…
-Zawsze tak robi kiedy się denerwuje. Lata praktyki. –Granit prychnął widząc zaskoczenie w oczach kolegów. -Mój pan…znaczy Adrian pilnuje sióstr odkąd stracili rodziców. Musieliśmy pracować i jednocześnie pilnować panienek. Opanowaliśmy sztukę czytania z warg i mimiki ciała niemal do perfekcji.
-Co ty powiesz? –Chubb rozdziawił pysk w szczerym zdumieniu.-Parzcie! Faktycznie! Skubie rękaw. Granit brachu jesteś bardzo spostrzegawczy.
-Przecież to proste. -wtrącił Sport. -Spójrz na mojego pana. Przekrzywił głowę i przeczesał dłonią włosy. Barrrdzooo poowooliii. To znak… kombinuje jak poderwać pannę Emily. –wyszczerzył zęby Sport. –A jak wiadomo włosy mojego pana to jego atut. Kruczoczarne i..
-…Aksamitne i miękkie w dotyku. –dokończył Chubb. –Wiemy Sport. To akurat wszyscy wiedzą. Powiedz lepiej o czym rozmawiają?
-Staram się ale ciężko mi przebić się w tym hałasie.
-Adam mówi. –Granit zmrużył oczy. -coś o….że ….jeśli trzeba…zje całą blachę ciasta jeśli to przyspieszy spacer nad rzeką.
-Ależ ty masz słuch Granit! –Sport z podziwem patrzył na kolegę.
-A ta co tu robi? –Sport prychnął.
-Kto? –Granit wykazał zainteresowanie.
-Wdowa Dayton.
-Brzmi…niepokojąco. –Granit drgnął nerwowo i spojrzał na szczupłą kobietę w seledynowej sukni, z upiętymi w kok włosami, rozglądającą się z zainteresowaniem na boki. Za rączkę trzymała energiczną jasnowłosą dziewczynkę, która usilnie próbowała wyrwać się spod matczynej kurateli.
-Niby nie ma się czego czepić…-Granit ocenił fachowym okiem. -…ale coś mnie w niej niepokoi.
-Poluje na mojego pana. -zmarszczył brwi Sport.
-Ciągle mruga powiekami…
-Nadmiernie mruga. -skrzywił się Sport.
-I mówi takim przesłodkim głosem…
-Nadmiernie słodkim.
-Ale Peggy jest przemiłym dzieckiem.
-Bardzo sympatyczną dziewczynką.
-Mam nadzieję, że nie będzie podrywać mojego pana. –zaniepokoił się Granit.
-Peggy, chodź skarbie przywitamy się z Adamem i przy okazji oddamy mu chusteczkę. - Laura Dayton zatrzymała się tuż przy Granicie, który wybałuszył oczy na widok śnieżnobiałej chusteczki, którą Laura wyciągnęła. Granit przekrzywił łeb widząc jak kobieta delikatnie gładziła inicjały A.C.
-Granit to nie jest tak jak myślisz. –Sport spojrzał zaniepokojony na kolegę.
-Czy to nie ta sama chusteczka, którą WASZ Adam wycierał sadzę z nosa panny Emily, a którą to ona z namaszczeniem prała, krochmaliła, prasowała…-zapowietrzył się Granit.
-Granit to nie tak jak myślisz brachu…
-…i oddała WASZEMU panu na wieczorku zapoznawczym, na którym to WASZ PAN…
-…że się wtrącę Adam to właściciel Sporta. –Chubb jęknął.
-…a więc na którym to TWÓJ PAN Sport przeczesywał swoje węglowe, aksamitne włosy w dotyku hipnotyzując panienkę Emily???
-Kruczoczarne.-jęknął Chubb.
-Ty już lepiej nic nie mów. –przez zęby powiedział Sport i zgromił wzrokiem kolegę.
* * * *
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 23:09, 11 Lis 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:25, 11 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Rozmówki koników świetne.
Tylko po, co ta Laura tutaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:58, 11 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Aga, ale niespodzianka bardzo się cieszę
Aga napisał: | Cochise spojrzał z przerażeniem na swoje odbicie w korytku z wodą. –Wyglądam okropnie! Jestem jednolity, a to oznacza….że jestem pospolity!!! -konik stanął dęba i zarżał żałośnie. |
Jaki pan taki koń
Aga napisał: | -Przestań się wydzierać Cochise. -Sport skrzywił się i wsadził łeb do korytka. –Jesteś piękny, twoja grzywa nawet nie drgnie. A poza tym nie rozumiem…o co tyle hałasu? |
Sport powinien skrzywić się sarkastycznie - tak jak Adam
Aga napisał: | -A ty masz wziąć udział w konkursie… -próbował zgadywać Chubb. -Na najlepszy wypiek?
-Dlatego studiujesz przepisy Hop Singa. –dokończył triumfalnie Cochise.
-Tak. –Sport zamknął oczy i powtarzał coś szeptem po czym zerknął zrezygnowany na zaskoczonych kolegów. -Oczywiście, że nie! Nie będę piekł ciasteczek. |
Biedny Sport musi mieć anielską cierpliwość do swoich kolegów
Aga napisał: | -Jeszcze jedno słowo Cochise, a przemówię do ciebie językiem zagłady i zniszczenia. –warknął Sport. |
Chciałabym to zobaczyć.
Aga napisał: | Aromat wanilii, cynamonu i migdałów roznoszący się w powietrzu mieszał się z zapachem jabłek, śliwek , pomarańczy drażniąc nozdrza okolicznych mieszkańców. Co bardziej ambitne panie tłukły w moździerzach cukier by w ostatniej chwili z pomocą małych siteczek oprószyć ciasta tuż przed pokrojeniem. Dzieci biegały między stołami próbując uszczknąć coś dla siebie. |
Bardzo sugestywny opis. Dobrze, że w domu mam ciasto , chociaż nie przed snem to niezdrowo
Cytat: | -Przecież to proste. -wtrącił Sport. -Spójrz na mojego pana. Przekrzywił głowę i przeczesał dłonią włosy. Barrrdzooo poowooliii. To znak… kombinuje jak poderwać pannę Emily. –wyszczerzył zęby Sport. –A jak wiadomo włosy mojego pana to jego atut. Kruczoczarne i..
-…Aksamitne i miękkie w dotyku. –dokończył Chubb. –Wiemy Sport. To akurat wszyscy wiedzą. |
Jak ten Sport świetnie zna swojego pana i nie tylko on.
Aga napisał: | -Granit to nie jest tak jak myślisz. –Sport spojrzał zaniepokojony na kolegę.
-Czy to nie ta sama chusteczka, którą WASZ Adam wycierał sadzę z nosa panny Emily, a którą to ona z namaszczeniem prała, krochmaliła, prasowała…-zapowietrzył się Granit.
-Granit to nie tak jak myślisz brachu…
-…i oddała WASZEMU panu na wieczorku zapoznawczym, na którym to WASZ PAN…
-…że się wtrącę Adam to właściciel Sporta. –Chubb jęknął.
-…a więc na którym to TWÓJ PAN Sport przeczesywał swoje węglowe, aksamitne włosy w dotyku hipnotyzując panienkę Emily???
-Kruczoczarne.-jęknął Chubb.
-Ty już lepiej niż nie mów. –przez zęby powiedział Sport i zgromił wzrokiem kolegę. |
Zdaje się, że Sport znalazł się w mało komfortowej sytuacji To może źle dla niego się skończyć. Na Chubba raczej nie ma co liczyć
Aga, powtórzę: cieszę się bardzo, że wróciły do nas koniki. Dialogi, jak zwykle świetnie i przezabawnie napisane. Proszę o jeszcze i nie każ nam aż tak długo czekać. SUPER
p.s. Też uważam, że Laura tu po pryszcz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Wto 22:59, 11 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:13, 11 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że koniki przygalopowały. Przyda się dawka wesołości
Po co Laura? Choćby po to, żeby koniki mogły się wykazać i kopnąć ją w ... lekko ... nie jestem mściwa
Jutro skomentuję obszerniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|