 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:53, 26 Cze 2014 Temat postu: Cierpki smak opętania |
|
|
* * * *
Victor Ross i bracia Martin i Simon Miles w milczeniu siedzieli przy ognisku. Jedli fasolę z puszki patrząc tępo w trzaskające płomienie ogniska, zatopieni we własnych myślach. Jeden rzut oka na nich i ich zmęczone konie, wystarczył by nie mieć cienia wątpliwości. Od wielu dni jeśli nie tygodni są w drodze. Wszyscy w podobnym wieku, razem od kilku lat utrzymywali się z grabieży, oszustw, napadów z całkiem niezłym skutkiem. Równie łatwo wydawali pieniądze na panienki, alkohol, karty i życie na walizkach. Nigdy nie zagrzali długo miejsca w jednym miasteczku. Gdy tylko atmosfera podejrzeń zagęszczała się wokół nich ulatniali się w porę w poszukiwaniu następnego lokum. Victor Ross wysoki około dwudziestosześcioletni sierota dołączył do braci pięć lat wcześniej. Byli jego jedyną rodziną. Simon miał dwadzieścia trzy lata i razem z dwudziestosiedmioletnim Martinem od sześciu lat przemierzał popękaną słońcem ziemię, lub dzielił wspólną derkę z bratem, przemarznięty do szpiku kości, znosząc życie inne niż to, o którym marzył. Simon Miles zawsze chciał być ranczerem. Tymczasem to jego brat Martin ożenił się lata temu z Nancy Yeringhton i zamiast płodzić potomstwo i hodować bydło budując swoją własną przystań, tułał się w poszukiwaniu lepszego życia. Obaj mieli kasztanowe włosy i piwne oczy i poza podobnym wyglądem różniło ich wszystko, wiek, charakter, oczekiwania od życia. Starszy Martin niespokojny duch, nerwowy i gwałtowny w działaniu był przeciwieństwem spokojnego, marzącego o kawałku swojego świata trochę melancholijnego Simona.
-Idę spać. –Victor wstał i przepłukał usta wodą i położył na derce. –Obudźcie mnie kiedy będzie moja kolej. –nasunął kapelusz na twarz przytulając się do strzelby. Po chwili słychać było miarowy oddech i ciche pochrapywanie.
-Podobało mi się w Texasie zwłaszcza, że w Austin... Mary miała takie piękne oczy. –jęknął Simon dorzucając polano do ognia. –Nigdy już nie spotkam takiej kobiety. –uśmiechnął się do siebie.
-Mnie też podobała się Mary, ale takich jak ona znajdziesz w każdym saloonie, jeszcze niejedna cię omota….-zaśmiał się Martin.-…a stryczek podobał mi zdecydowanie mniej.
-Nic nam nie groziło. Mogliśmy tam jeszcze „popracować”. –Simon wstał rozcierając zmarznięte dłonie.
-Pazerność to pierwszy krok na szubienicę. Nie wiesz kiedy się wycofać to cię kiedyś zgubi braciszku.
-Nie pazerność, raczej …chęć odłożenia w końcu jakiś pieniędzy. –zamyślił się Simon. –Ty jesteś opętany żądzą pieniądza ja tylko chcę wreszcie osiąść gdzieś na stałe. A ten szeryf…
-Ten szeryf zaczął zadawać niewygodne pytania, wpadłby na nasz trop w ciągu kilku tygodni. Trzeba wiedzieć kiedy zmienić miejsce pracy. –przerwał Martin. –Wszędzie szukają tropicieli i przewodników.
-Nie marzy ci się czasami zacząć od nowa? Tak naprawdę od nowa? –Simon wziął bukłak z wodą i zmoczył bandanę i przecierając twarz i szyję spojrzał w gwiazdy rozmarzonym wzrokiem. –Zostawić przeszłość, zatrudnić się w jakimś spokojnym miejscu i odkładać na swój własny kawałek raju?
-A co z przeszłością naiwny braciszku? Ona zawsze cię dopadnie, wcześniej czy później. Nie marnuj tyle wody, lepiej żyć w brudzie niż umrzeć czystym. –zarechotał Martin patrząc na młodszego brata, który uprawiał wieczorną toaletę.
-Chciałbym kiedyś się ustabilizować, czy to źle? Mieć kawałek czegoś swojego, tylko swojego. –westchnął Simon.
-Co cię tak na sentymenty wzięło? Lepiej kładź się, za dwie godziny zmiana.
-Jesteśmy w Utah, dokąd dalej? Nevada czy Wyoming? -Simon nakrył się derką po szyję i podparty na łokciu spojrzał wyczekująco na brata.
-To proste. –Martin wyciągnął srebrną monetę, podrzucił do góry i złapał.
-Jeśli to orzeł jedziemy do Wyoming.
-I? –Simon uniósł brwi z zaciekawieniem. –Co zdecydował los?
-A więc Nevada. –Martin schował półdolarówkę i pociągnął łyk wody. Otarł usta brudnym rękawem i skrzywił się dziwnie. –To się nawet dobrze składa, zrobię niespodziankę żonie.
"Hm….los zdecydował." -mruknął, a może pomyślał Martin Miles zatapiając się w przeszłości.
* * * *
-Nancy za trzy tygodnie wracam do domu. –Amanda Yeringhton spojrzała wyczekująco na siostrę. –Proszę jedź ze mną. Sprzedaj ranczo, to pozwoli ci przeżyć długi czas, zresztą o pieniądze nie musisz się martwić, ojciec…
-Nie wspominaj mi ojca. –dwudziestopięcioletnia Nancy Miles, filigranowa blondynka spojrzała z ogniem w oczach na swoją młodszą siostrę. –Nie wrócę już do domu Amando. Zbyt długo żyłam na własny rachunek. Nie jestem tak potulna jak ty.
-I co z tego masz Nancy? –trzy lata młodsza szatynka o zielonych oczach zrobiła bliżej nieokreślony ruch ręką. –Upadające ranczo…rozpadający się dom....wyglądasz…
-Nie musisz mi mówić jak wyglądam. –Nancy spojrzała w lustro na zmęczoną twarz. –Nie wrócę. Nigdy nie miałam głowy do książek, nie potrafiłam dogadać się z ojcem, zwłaszcza po śmierci matki…a ty zawsze byłaś jego oczkiem w głowie. –spojrzała smutno na siostrę, która od miesiąca próbowała ją przekonać do wspólnego wyjazdu z Carson City do San Francisco.
-Mówisz bzdury, ojciec zawsze traktował nas jednakowo, a ja…tęsknię za tobą Nancy. –Amanda podeszła do siostry kładąc jej dłoń na ramieniu.
-Nic nie rozumiesz Amando nic, moja mała naiwna siostrzyczka. Dusiłam się w domu, tato tylko żądał i wymagał, a Martin Miles był…
„Był jak świeży powiew w upalny dzień, jak deszcz na pustyni, jak powietrze, którego jej brakowało w domu pełnym zasad, konwenansów, nakazów i zakazów” –zamyśliła się Nancy.
Może dlatego uciekła z domu? Teraz już sama nie wiedziała dlaczego wtedy Martin, młody buntownik o nieokiełznanej naturze zaimponował równie niespokojnej panience z tak zwanego dobrego domu? Dlaczego pewnego dnia po prostu spakowała się, wzięła ślub i zostawiając lakoniczną informację spaliła za sobą wszystkie mosty? A Martin? Opętał ją sobą. Miał swój urok, jakąś dzikość w oczach, potrafił okiełznać jej niespokojną naturę, fascynował ją, czarował, zachwycał. Aż któregoś dnia, po pół roku, oznajmił iż nudzi go stabilizacja i zwinął się z bratem zostawiając ją samą. Przepłakała wiele tygodni, ale do domu nie wróciła.
-Nawet nie wiesz czy jesteś wciąż mężatką czy…-Amanda przerwała przygryzając wargę.
-No dokończ siostrzyczko, dokończ! –Nancy odwróciła się gwałtownie spoglądając gniewnie. –Czy jestem mężatką czy wdową? Czy mój mąż leży gdzieś z kulą w plecach albo wisi od dawna na szubienicy?
-Mąż? A cóż to za mąż? Przecież nie masz od niego wieści od lat. –Amanda podniosła głos.-Zbałamucił cię, zaciągnął do burmistrza i ile był z tobą? Pół roku? Siedem miesięcy? Buntował cię przeciwko nam, traktował cię jak ostatnią…-Amanda nie skończyła. Złapała się za policzek z niedowierzaniem.
-Nie chciałam…-Nancy zmieszana spojrzała na młodszą siostrę.
Amanda wybiegła przed dom z trudem panując nad łzami. Odkąd przyjechała czuła, że od dawna nie ma między nimi więzi, a może nigdy nie było. Traci tylko czas . Miała ochotę spakować się natychmiast, wrócić do hotelu i wyjechać najbliższym dyliżansem. Jednak postanowiła zostać tak jak założyła od początku. Jeszcze tylko i aż trzy tygodnie. Jeśli nie przekona Nancy do powrotu, wróci do San Francisco sama.
Szkoda, bo cóż innego może przynieść jej w najbliższym czasie los?
* * * *
Gregory i Kathleen Wadenheim, małżeństwo w średnim wieku z przyjemnością zwiedzało Ponderosę. Byli gośćmi Bena Cartwrighta od dwóch tygodni i z ogromną fascynacją podziwiali pracę na ranczo. Podobało im się tutaj wszystko. Zachwycali się ujeżdżaniem mustangów, znakowaniem cielaków i wycinką drzew. Dla nich z wielkiego miasta wychowanych we wszelkich wygodach, nie znających pracy w pocie czoła, ludzie walczący każdego dnia z kapryśną pogodą i bandytami byli zjawiskowi i imponujący. Zwłaszcza dla córki państwa Wadenheim. Jeden z mężczyzn wybitnie ją absorbował, pochłaniał i frapował. Dziewczyna stąpała delikatnie przytrzymując dłonią suknię, by ta nie okurzyła się bardziej niż była. Była ładna i dystyngowana i nie bardzo podobało jej się ranczo o czym nie zamierzała informować rodziców. Była na to zbyt taktowna. Rodzice znudzeni wygodnym życiem postanowili wykorzystać zaproszenie na ranczo Bena i zorganizować małą wycieczkę w góry. Elizabeth nie podobał się ten pomysł dopóki nie zobaczyła Adama. Z miejsca zawładnął jej sercem, Opętał ją choć nie musiał wiele robić. W zasadzie nic zrobił. Po prostu był, ciężko pracował w pocie czoła, uśmiechał się subtelnie, czarował słowem, żartował, oprowadzał po ranczo, czytał wieczorami poezję, lub grał na gitarze. Nie robił nic innego niż bracia i Pa, dbający o gości. A jednak Elisabeth postanowiła użyć wszystkich sowich atutów by oczarować tego mężczyznę. Wycieczka w góry nagle okazała się wspaniałym pomysłem.
-Pokażesz mi jeszcze raz jezioro Tahoe? –Elisabeth spojrzała zalotnie na Adama.
-Elisabeth, nie mam czasu. –Adam przerwał wbijanie palika i otarł czoło wierzchem dłoni. –Może Joe, albo Hoss? Muszę skończyć do wieczora, jutro będzie padać.
-Może. –westchnęła rozczarowana dziewczyna. –Obiecałeś mi przejażdżkę, pamiętasz?
-Pamiętam Elisabeth. –Adam uśmiechnął się uprzejmie. –Może… wieczorem przed kolacją?
-Wspaniale, będę czekać. –Elisabeth radosna wracała do domu.
Z daleka pomachała do rodziców w myślach planując swój pierwszy pocałunek. Oby los jej sprzyjał.
* * * *
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 11:17, 27 Cze 2014, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:00, 26 Cze 2014 Temat postu: Cierpki smak opętania |
|
|
Czyta się jak dobrą powieść.
Wyraziste postacię ,westernowy klimat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:04, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Zdaje się, że Elisabeth zarzuca sidła na nieświadomego swego uroku Adasia ... ciekawe, co będzie z siostrami ... no i te rzezimieszki wzruszyła mnie wizja wspólnej derki przemoczonej do szpiku kości ... brrr... to musiało być zimno i mokro liczę na szybki ciąg dalszy, bo zapowiada się ciekawie ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 21:05, 26 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:23, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Kurka wodna a coś mi świtało ...przez te skróty myślowe kiedyś się .... mniejsza o to, pędzę poprawić mokrą derkę z kośćmi...
...a swoją drogą Ewelina masz dar wyłapywania "przemoczonych" fragmentów to już drugi ...pech chce, że znowu u mnie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 22:24, 26 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:32, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Pewnie dlatego, że u mnie nie pada ... a maciejka juz pachnie upojnie na balkonie ma sporo kwiatków i właśnie o tej porze intensywnie pachną ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:33, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Miałam zasiać/zasadzić? maciejki i zapomniałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:40, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Maciejkę się raczej wysiewa. Ona ma bardzo małe nasionka. Jeszcze zdążysz. Warto dla samego zapachu. Ja mam jeszcze lawendę w skrzynce. Też pachnie, jeśli się pociera listki - takim mydełkiem Nie wiem, jak kwiaty, bo mi jeszcze nie kwitła ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:41, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
a w doniczce w domu na parapecie może być?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:43, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Może ... powinna ładnie wyrosnąć. Tylko chyba doniczka powinna być dość duża.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 21:43, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
ja mam na parapecie w doniczce, ale jeszcze mi nie kwitnie
a opowiadanie niezwykle klimatyczne, postacie są wyraziste, opisy wspaniałe i bardzo dopracowane. Czekam na więcej
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:50, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawie się rozpoczęło. Opisy postaci bardzo wyraziste i barwne. Zapowiada się interesująco.
Cytat: | Starszy Martin niespokojny duch, nerwowy i gwałtowny w działaniu był przeciwieństwem spokojnego, marzącego o kawałku swojego świata trochę melancholijnego Simona. |
Bracia, jak ogień i woda. Od pierwszego spojrzenia (przeczytania) spodobał mi się Simon. Martin nieszczególnie, zostawił żonę ot tak sobie, bo miał fantazję
Cytat: | -A więc Nevada. –Martin schował półdolarówkę i pociągnął łyk wody. Otarł usta brudnym rękawem i skrzywił się dziwnie. –To się nawet dobrze składa, zrobię niespodziankę żonie. |
Tę niespodziankę zrobi zapewne nie tylko żonie
Cytat: | Obiecałeś mi przejażdżkę, pamiętasz?
-Pamiętam Elizabeth. –Adam uśmiechnął się uprzejmie. –Może… wieczorem przed kolacją?
-Wspaniale, będę czekać. –Elizabeth radosna wracała do domu.
Z daleka pomachała do rodziców w myślach planując swój pierwszy pocałunek. Oby los jej sprzyjał. |
Oby jej los nie sprzyjał Na razie nie podoba mi się ta dziewczyna.
Za to interesującą postacią może być Amanda. Mam nadzieję, że tak będzie
To teraz na koniec tradycyjne pytanie: KIEDY PLANUJESZ WKLEIĆ CIĄG DALSZY?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:54, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Elizabeth może okazać się bardzo sympatyczną dziewczyną ... po prostu nie zna wsi, życia na ranczo, to i nie jest zadowolona. To, że nie chce psuć rodzicom radosnego nastroju swoimi narzekaniami raczej dobrze o niej świadczy ... no i ma dobry gust - Adam jej się spodobał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:08, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
ADA nie przyzwyczajaj się do postaci...większość z nich niedługo kaput...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:14, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo interesujący pierwszy akapit. Ciekawa i wyrazista charakterystyka trzech bohaterów. Simon już mi się podoba. Mam nadzieję, że coś z niego będzie – nie tylko materiał na więźnia.
Aga napisał: | –Obudźcie mnie kiedy będzie moja kolej. –nasunął kapelusz na twarz przytulając się do strzelby. |
Strzelba jako namiastka kobiety? Interesująca wizja…
Aga napisał: | Nie marnuj tyle wody, lepiej żyć w brudzie niż umrzeć czystym. –zarechotał Martin patrząc na młodszego brata, który uprawiał wieczorną toaletę. |
Złotousty Martin jakoś nie wzbudza mojej sympatii.
Szkoda mi Nancy. Źle czuła się w rodzinnym domu, uciekła z niego najszybciej, jak mogła. Zakochała się w mężczyźnie, który raczej nie marzy o stabilizacji. Na dodatek uderzyła siostrę. Czy czeka ją coś dobrego? Znając Twoje zapędy, pewnie nie minie ją ostre tarmoszenie.
Aga napisał: | -Pokażesz mi jeszcze raz jezioro Tahoe? –Elizabeth spojrzała zalotnie na Adama.
-Elizabeth, nie mam czasu. –Adam przerwał wbijanie palika i otarł czoło wierzchem dłoni. –Może Joe, albo Hoss? Muszę skończyć do wieczora, jutro będzie padać.
-Może. –westchnęła rozczarowana dziewczyna. –Obiecałeś mi przejażdżkę, pamiętasz?
-Pamiętam Elizabeth. –Adam uśmiechnął się uprzejmie. –Może… wieczorem przed kolacją? |
Zastanawia mnie postawa Adama. Nie wydaje się być zainteresowany dziewczyną. Chyba, że stawia się dla zasady. Ta jego uprzejmość raczej nie wróży płomiennego romansu. Elizabeth ma swoje plany. Ciekawa jestem, czy je zrealizuje.
Kolejne wciągające opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|