|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 16:30, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Spodziewałam się rzeczy...smutnych rzeczy... ale przeczytawszy ten fragment wyglądałam jakoś tak
ADA, Aderato zaszalała...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:51, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Madison nie może powiedzieć, że się nudzi ze swoimi córkami. To miłe, że jej i Paulowi tak dobrze się układa.
Strasznie smutne to, co dzieje się w domu Danny'ego i Lizzy. Szkoda, że na tym, co przeżywa Daniel niesłusznie cierpi Karen. Jest jego córką i nią powinien się jeszcze bardziej zatroszczyć. Może ktoś mu wytłumaczy, że wrzeszcząc na nią to tak jakby w jakiś sposób zabijał jakąś cząstkę ten małej istotki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:54, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
ADA Ty krwiożercza istoto (tzn..... i tak obstawiałyśmy z Senszen nieco większy skład) przeleciałam tekst ....ufff Lizzy zyje,,,, ufff....Daniel też, dziecko -o kur.... reszta później.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:02, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Camilo, dziękuję bardzo za komentarz. Daniel stanie przed pewnym wyborem. Będzie musiał podjąć bardzo ważną decyzję, która rzutować będzie na życie jego i jego rodziny.
Senszen nie było moim zamiarem przyprawiać Cię o szok
Aga ja i krwiożercze zapędy? Nigdy w życiu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:49, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
ADA Twoje emotki są nieadekwatne do sytuacji. Za grosz Ci nie wierzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 20:50, 14 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:58, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Ale dlaczego, dlaczego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:00, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
nie urabiaj mnie ADA.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:07, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
A tak się starałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:08, 14 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:33, 15 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Madison Reed pokręciła z politowaniem głową i cicho westchnęła. Bardzo kochała swoje córeczki, ale bywały dni, że doprowadzały ją prawie do szaleństwa. |
Cóż, mówi się, że to chłopców truniej wychować. Pewnie córeczki szeryfa są wyjątkami … od reguły
Cytat: | Lalki dziewczynek niczym się nie różnią. Specjalnie kupiłem im takie same, żeby nie było awantur.
- I tu się mylisz – Madison z lekką kpiną spojrzała na męża. – Lalki nie są takie same.
- Co ty mówisz? Jak to możliwe?
- Ano tak, że lalka Eve ma we włosach czerwoną wstążkę, a lalka Molly niebieską. |
Przecież to wielka różnica … ale facet tego nie zrozumie
Cytat: | - I jak rozwiązałaś konflikt?
- Powiedziałam, że jeśli się nie uspokoją to będą miały z tobą do czynienia.
- Uwierzyły? – tym razem to Paul parsknął śmiechem.
- Obawiam się, że nie. |
W to nawet sam Paul nie wierzy. Córeczki pewnie robią z nim co chcą
Cytat: | Wściekły Daniel potrząsał płaczącą Karen. Przerażona dziewczynka umilkła i wpatrywała się w ojca ogromnymi, rozszerzonymi strachem oczyma. Usta dziecka ułożone w podkówkę drżały od ledwie powstrzymywanego płaczu. Nie rozumiała, o co znowu gniewa się na nią tata. Nigdy tak strasznie na nią nie krzyczał. Przecież nie zrobiła nic złego. |
Daniel traci panowanie nad sobą. Musi być jakiś powód
Cytat: | Ojciec stał nad nią, jak sparaliżowany. Właśnie dotarło do niego, co zrobił.
– Córeńko – powiedział już dużo ciszej – przepraszam. Tatuś, nie chciał. Wybacz mi skarbie. – Wyciągnął ramiona do dziecka, ale mała przerażona wcześniejszym wybuchem ojca, szybko zrobiła unik i gwałtownie odwracając się wpadła wprost na matkę. |
Zdaje sobie sprawę, że źle robi, ale … jednak traci panowanie … denerwuje się … bardzo się zmienił
Cytat: | Tymczasem Elizabeth z Karen w ramionach usiadła na kanapie. Przez dobrą chwilę dziewczynka szlochała. Wreszcie matka z trudem oderwała ją od siebie. Szepcząc jej do ucha słowa pocieszenia, otarła łzy i łagodnie nakłoniła do wydmuchania noska. Karen pomału uspokajała się, choć jej ciemnobrązowe oczy nadal były pełne lęku.
- A teraz powiedz mi kruszynko, co tu się stało? – Lizzy uśmiechnęła się do dziewczynki głaszcząc ją po główce. |
Wbrew obawom Lizzy jest bardzo dobrą matką dla Karen. Czułą i wyrozumiałą
Cytat: | Chciałam tylko wiedzieć, kiedy wreszcie wróci Matthew, ale tata zaczął krzyczeć. On mnie już nie kocha. Nawet mnie nie lubi. Mamo, a ja tak bardzo starałam się być grzeczna. Naprawdę! |
Biedne dziecko.Pogubiło się w nowej sytuacji a tatuś nie umie jej pomóc. Sobie też
Cytat: | Słyszał każde słowo wypowiedziane przez żonę i córeczkę. I każde to słowo wbijało mu się niczym nóż, prosto w serce. Minął rok, odkąd oddał ziemi ukochanego synka. Wraz ze śmiercią Matthew umarła cząstka jego duszy. |
Biedny Daniel. Bardzo rozpacza po śmierci synka. Lizzy jakoś się lepiej trzyma, może szuka zapomnienia w pracach domowych, opiece nad Karen? Nie wiadomo, ale … nie wiem ale odniosłam wrażenie, że ona i Daniel nie przeżywają razem bólu po stracie dziecka. Nie wspierają się. Tak jakby rodzina się rozpadła. Czyżby coś zaszło?
Bardzo ciekawy fragment. Trochę spraw się wyjaśniło. W rodzinie zabrakło maleńkiego synka Lizzy i Daniela. Może potem dowiemy się dlaczego oni stali się sobie obcy, nie przeżywają razem radości i rozpaczy. Nawet dla córeczki Daniel jest niewyrozumiały, nerwowo reaguje na jej słowa, szarpie dziecko … to do niego niepodobne. Musiał bardzo cierpieć. Może i jakieś poczucie winy? Pewnie koleżanka wyjaśni to w kolejnej części. Psychologicznie postacie są świetnie opracowane. Dobrze się czyta … zręcznie wstawiony fragment baśni Andersena, no i ta niecierpliwość w oczekiwaniu odpowiedzi na pytanie „co dalej z rodziną Daniela?”
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 16:38, 15 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:54, 15 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Ewelino bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Twoje uwagi są niezwykle celne. Faktycznie Daniel i Lizzy przeżywają traumę po stracie dziecka. Niestety Danny zamiast wspierać Lizzy w żałobie i bólu zamyka się we własnym świecie. Ma ogromne poczucie winy (o czym będzie w następnym odcinku) i nie potrafi sobie z tym poradzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:05, 15 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Ten fragment opowiadania to rozmowa Elizabeth i Daniela. Rozmowa, która zadecyduje o ich przyszłości. Zapraszam.
***
Elizabeth ułożyła śpiącą Karen w łóżeczku i przykryła kołderką. Przez chwilę przyglądała się córeczce, która ostatnio nawet przez sen ssała kciuk. Z czoła dziecka delikatnie odgarnęła ciemne, proste kosmyki włosów i po cichu wyszła z pokoju. Drzwi nie zamknęła. Chciała mieć pewność, że usłyszy małą, gdy ta obudziła się lub zapłakała. Powoli noga za nogą zeszła po schodach. Nagle poczuła się bardzo zmęczona. Zakręciło jej się w głowie, a żołądek dopominał się jedzenia. Przeszła przez salon i weszła do kuchni. Tam przy stole podpierając brodę splecionymi dłońmi siedział Daniel i tępo patrzył w ścianę. Gdy wreszcie spostrzegł Lizzy głęboko zawstydzony opuścił głowę. Westchnął ciężko i niewyraźnie mruknął:
- Zasnęła?
- Tak – odparła Elizabeth otoczywszy się ramionami.
- Lizz, przepraszam…
- Nie mnie powinieneś przepraszać – przerwała mu ostrym jak brzytwa głosem. – Chcesz stracić drugie dziecko, to rób tak dalej.
- Nie chcę jej stracić – odparł cicho i zgiął się w pół jakby przeszyty nagłym bólem.
- To opamiętaj się człowieku. To małe, przerażone dziecko. Nie możesz się na niej wyżywać za śmierć Matthew.
- Nie robię tego. Zdenerwowałem się. Karen wciąż marudziła i nie chciała mnie słuchać. Krzyknąłem na nią, schwyciłem za ramiona i…
- … zrobiłeś jej sińce. Następnym razem może to się skończyć czymś gorszym.
- Nie będzie następnego razu. Uwierz mi – Daniel spojrzał na żonę błagalnym wzrokiem.
- To czy ja ci uwierzę nie ma najmniejszego znaczenia – odparła. – Najpierw spraw, żeby Karen powtórnie ci zaufała.
- Porozmawiam z nią. Kupię jej jakąś ładną zabawkę. Jest mała. Zapomni.
- Doprawdy? Gratuluję dobrego samopoczucia. Skoro uważasz, że nic się nie stało, to powiedz mi, dlaczego Karen zaczęła się moczyć w nocy, dlaczego jest cicha jak trusia, a na twój widok robi się sztywna ze strachu? Dlaczego zaczęła się jąkać? Co, nadal będziesz twierdził, że jest mała i zapomni? Mylisz się. Nie zapomni. Do końca życia będzie to pamiętała. Będzie pamiętała wściekłego, krzyczącego na nią ojca.
- To, co mam zrobić?! – Daniel podniósł głos.
- Ciszej. Obudzisz ją. Na początek przestań na nią pokrzykiwać. Przytul, kiedy będzie tego potrzebowała. Chyba nie muszę ci mówić, jak powinien zachowywać się prawdziwy ojciec.
- Ojciec? – prychnął Danny i przymknął oczy. – Czy ja w ogóle mam prawo nazywać się ojcem?
- To tylko od ciebie zależy.
- Czyżby?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Nie rozumiesz – zakpił i z ironicznym uśmiechem pokiwał głową. – To przecież moja wina, że Matthew nie żyje. Wszyscy tak myślą. Ty też. No, powiedz wreszcie to. Powiedz, że zabiłem własnego syna!
- Danielu na litość boską, co ty wygadujesz? Tyle razy rozmawialiśmy, a ty z uporem maniaka wracasz do tego samego. Umartwianiem się życia naszemu synkowi nie wrócisz.
- Gdybym wtedy nie zabrał go do Chapmanów, nie pozwolił mu napić się zimnej wody… ten dzień był wyjątkowo ciepły… biegał po podwórzu z małym Billy’m. Był taki spocony i tak bardzo chciało mu się pić…tak bardzo prosił, a ja nie potrafiłem mu odmówić i tą szklanką zimnej wody zabiłem go – powiedział z trudem Danny. – Jestem zwykłym…
- Zamilcz. Dość tego. Nie chcę i nie zamierzam dłużej tak żyć. Danielu, jeżeli się nie opamiętasz zabiorę Karen i odejdę.
- Droga wolna, ale Karen nie dostaniesz. To moja córka i jej miejsce jest przy mnie.
- Chyba o czymś zapomniałeś. Pięć lat temu w tym domu poprosiłeś mnie żeby została matką Karen. Zgodziłam się i mam to na piśmie. Czy ci się to podoba czy nie jestem jej matką i zrobię wszystko, żeby uchronić ją przed tym, co chcesz jej zgotować.
- A niby, co takiego chcę jej zrobić? – Danny poczerwieniał ze złości i wyzywająco spojrzał na żonę.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Od pogrzebu Matthew stałeś się kimś innym, obcym i okrutnym.
- Straciłem syna.
- Ja też, jeśli tego jeszcze nie zauważyłeś. Nie ma chwili, w której nie widziałabym jego słodkiej twarzyczki. Wciąż słyszę jego radosny śmiech… i tak bardzo za nim tęsknię… - głos zadrgał jej niebezpiecznie. Przerwała próbując opanować emocje. Podeszła do stołu i usiadła naprzeciwko męża. Po chwili tonem tak spokojnym, na jaki tylko mogła się zdobyć rzekła: - ktoś kiedyś powiedział, że czas leczy rany. To nieprawda. On tylko przyzwyczaja do bólu. Uczy, jak z tym bólem żyć. Bo widzisz, życie nie zatrzymało się w dniu śmierci naszego synka. Gdy Matthew odszedł, cały mój świat legł w gruzach. Myślałam, że wraz z nim umrę, a jeżeli nawet nie to, że na pewno oszaleję. Wtedy byłeś mi prawdziwym wsparciem. Tyle tylko, że trwało to krótko, bo zaraz po pogrzebie naszego dziecka zacząłeś się zmieniać. Już nie byłeś moim wspaniałym Danielem i nie mogłam na ciebie liczyć. Musiałam wziąć się w garść dla dobra Karen, dla własnego dobra. Dlaczego ty nie chcesz tego zrobić?
- Nie potrafię. – Daniel zaczerpnął głęboko powietrza i po krótkim namyśle spytał: - a czy ty potrafiłabyś wziąć się w garść, gdyby ktoś… ktoś ważny rzucił ci w twarz, że jesteś winna śmierci własnego dziecka? Gdyby nazwał cię dzieciobójcą?
- Kto, ci tak powiedział?
- To nie istotne, bo ta osoba ma rację. Matthew umarł przeze mnie i nic tego nie zmieni.
- Znowu zaczynasz? Kiedy zrozumiesz, że w tym, co się stało nie było twojej winy. Dzieci też chorują i niektóre z nich umierają. Tak, jak nasz synek. – Odparła Lizzy zmęczonym głosem, a widząc tępy upór w twarzy męża dodała: – nie ma już do ciebie sił. Kocham cię Danielu, ale nie zamierzam w atmosferze grobowca wychowywać naszych dzieci.
- Dzieci? – zaśmiał się gorzko. – Chyba chciałaś powiedzieć dziecka, jednego dziecka.
- Nie. Chodziło mi o dzieci. Rano byłam u doktora Stone’a. Jestem w ciąży. To trzeci miesiąc.
- Co? Co takiego? – spojrzał na nią zupełnie zaskoczony. Przez chwilę siedział, jak sparaliżowany. Usta zaczęły mu drżeć, a oczy napełniły się łzami. – Dziecko? Jak to możliwe? Przecież po Matthew staraliśmy się i nic.
- Nie wiem. To dla mnie prawdziwy cud. To maleństwo jest dla nas ostatnią szansą na normalne życie. Dlatego, chcę żebyś oddał mi mojego wspaniałego męża, mojego Danny’ego. Daj mi poczucie bezpieczeństwa. Chcę w spokoju oczekiwać na narodziny naszego dziecka. Chce cieszyć się tym, że noszę je pod sercem. Czy jesteś w stanie mi to zapewnić? Odpowiedz mi.
- Lizz – Daniel wstał od stołu, podszedł do żony i tuż obok niej osunął się na kolana – tak bardzo cię kocham i zrobię wszystko, czego tylko zażądasz. Przepraszam, przepraszam za moje zachowanie… widziałem tylko swój ból, ale teraz to się zmieni. Masz rację to dziecko jest cudem. Będę najlepszym ojcem pod słońcem. Obiecuję.
- A Karen? Czy dla niej też będziesz dobrym ojcem?
- Tak – odparł patrząc jej prosto w oczy. – Jeszcze dziś z nią porozmawiam, spróbuję wytłumaczyć. Będę cierpliwy i wynagrodzę jej te wszystkie złe dni. Tego możesz być pewna.
- Wierzę ci, bo teraz nam wszystkim potrzebny będzie spokój – Lizzy skrzywiła się lekko i położyła dłoń na żołądku.
- Co ci jest? – przerażony Daniel zerwał się na równe nogi. – Lizz, co się dzieje?
- Nic, uspokój się. Głodna jestem. Od rana nic nie jadłam.
- To, ja ci zaraz coś przygotuję. Z wczorajszej kolacji zostało trochę pieczeni – zaczął szybko krzątać się po kuchni – ale może lepiej nie… wiem zrobię ci jajecznicę na bekonie. Co ty na to?
- Danny, pieczeń w zupełności wystarczy.
- Teraz musisz jeść za dwoje… - spojrzał na nią rozognionym wzrokiem i zamilkł. Właśnie w tym momencie tak naprawdę dotarło do niego, że znowu będzie ojcem. - Księżniczko moja, wracasz mi życie – powiedział, ponownie przy niej klękając i chwytając jej drobne dłonie w swoje ręce. – Dziękuję. Nie wyobrażasz sobie, ile to dla mnie znaczy.
- Danny czy mógłbyś…
- Oczywiście, wszystko, co tylko zechcesz – powiedział obsypując jej dłonie pocałunkami.
- Na razie, to chciałabym coś wreszcie zjeść i napić się. Może odrobinę kawy?
- Gdzie ja mam głowę? Już kochanie, podaję. Ty sobie tu siedź i niczym się nie martw – Danny energicznie wziął się do roboty. Nastawił wodę i zaczął przygotowywać dla Lizzy posiłek. Co i raz spoglądał na żonę, a wtedy twarz jaśniała mu w szczególny sposób. Był w euforii. Po raz pierwszy od wielu miesięcy do domu Reedów zajrzał promyczek szczęścia. Gdy wreszcie na stole przed Lizzy pojawiło się jedzenie, kobieta parsknęła śmiechem:
- Coś nie tak Księżniczko?
- Danny, tym mógłbyś nakarmić pułk wojska.
- A niechby i całą armię – objął ją ramieniem i serdecznie przytulił. – A i od dziś zamiast kawy będziesz piła ziółka.
- Och, Danny…
- Ani słowa sprzeciwu. Pamiętasz, co mówił doktor Stone, gdy chodziłaś z Matthew. Kawa ci nie… - nagle zamilkł, bo zorientował się, co powiedział. Z niepokojem wpatrywał się w twarz żony. – Przepraszam, nie chciałem…
- Nic się nie stało. - Elizabeth schwyciła go za rękę i uśmiechnęła się łagodnie. – Posłuchaj mnie, kochanie. Musimy żyć normalnie. Cieszyć się drobnymi sprawami. Rozmawiać ze sobą. A to znaczy, rozmawiać też o Matthew. On był naszym pierworodnym synkiem i nic, ani nikt tego nie zmieni. Nie musisz unikać rozmów o nim. Im szybciej to zrozumiesz, tym dla nas wszystkich będzie lepiej.
- Nie chciałem sprawić ci bólu.
- Już ci mówiłam, że potrafię żyć z tym bólem. I nie chcę widzieć w twoich oczach poczucia winy za każdym razem, gdy wymawiasz jego imię. Rozumiesz?
- Tak – wzruszony kiwnął głową. – O, woda się gotuje zaraz zaparzę ci rumianku.
- Czyli, że na łyczek kawy nie mogę liczyć?
- W żadnym wypadku. Jeszcze dzisiaj pójdę do Kimamy i poproszę o te ziółka, które piłaś przy… Matthew.
- A wiesz, że to świetny pomysł.
- To może od razu do niej pójdę?
- Nie ma pośpiechu – odparła Lizzy pałaszując z apetytem jajecznicę. Danny przez cały ten czas nie mógł od żony oderwać oczu. Czuł się tak jakby obudził się z bardzo długiego snu. Nagle wszystko nabrało innych barw. Poczuł, że wraz z tym nienarodzonym jeszcze dzieckiem zaczyna nowy rozdział życia i wiedział, że prędzej da się zabić niż zawiedzie oczekiwania żony i nim zaprzepaści to, co dał mu los.
- Kochanie, może powinnaś teraz odpocząć. Na pewno jesteś zmęczona. A jeszcze ta nasza rozmowa wytrąciła cię z równowagi.
- Danny – spojrzała na niego spod lekko zmrużonych powiek – błogosławiony stan to nie choroba.
- Wiem, ale przyszła mama powinna dużo odpoczywać.
- Tak? A obiad zrobi się sam?
- Może. W każdym razie ja mu pomogę – odparł Danny z dawnym błyskiem w oku.
- W takim razie może faktycznie się położę. Po tak obfitym posiłku zrobiłam się senna.
- To chodź odprowadzę cię do sypialni – powiedział Danny pomagając żonie wstać od stołu.
- Wolałabym położyć się w pokoju Karen. Nie chcę żeby była sama, gdy się obudzi.
Daniel ze zrozumieniem skinął głową, a potem objął Lizzy ramionami i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jej niebieskie, ogromne oczy. To, co w nich zobaczył wzruszyło, go niepomiernie. Delikatnie musnął wargami jej usta, by prawie natychmiast zatonąć w głębokim, namiętnym pocałunku. Lizzy nie pozostała mu dłużna. W chwilę potem wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi i przymknęła powieki. Danny pieszczotliwie głaskał aksamitne, kasztanowe włosy żony. Wreszcie cichym, wzruszonym głosem powiedział:
- Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłem.
- Ja też nie wiem – odparła robiąc psotną minę niczym mały urwis. Roześmiał się. Pierwszy raz od roku roześmiał się tak, jak robił to dawny Danny. Elizabeth patrzyła na niego jak urzeczona.
- Wróciłem Lizz.
- To była daleka podróż – stwierdziła.
- Tak, kochanie bardzo daleka i niewiele brakowało, żebym z niej nie wrócił.
Lizzy mocno przytuliła się do męża i odetchnęła z ulgą. Poczuła, bowiem, że Daniel nareszcie jest z nią, a nie obok niej.
- A teraz Księżniczko bądź grzeczną dziewczynką, połóż się wreszcie i odpocznij. Ja w tym czasie pojadę do Kimamy, a potem w jeszcze jedno miejsce. Zajmie mi to najwyżej godzinę. Nie dłużej. – Pod wpływem przenikliwego spojrzenia Lizzy uśmiechnął się z zakłopotaniem i spytał: - wiesz, gdzie chcę jechać?
- Tak. Jedź i weź te kwiaty, które stoją na werandzie. Wczesnym rankiem zrywałyśmy je z Karen. Powiedz mu, że to od mamy i siostrzyczki.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 7:59, 16 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 14:39, 16 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Lizzy postawiła na swoim... i mam nadzieję, że Danny znajdzie w sobie siłę, by nie być dalej Tchórzliwym Kojotem. Swoją droga, ciekawa jestem co mówiła o nim, przez ostatni rok, Kimama...
Fragment jest bardzo optymistyczny, cieszy mnie to
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucy
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom, Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:47, 16 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Oooch... Kamień z serca!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:46, 16 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Nie chcę jej stracić – odparł cicho i zgiął się w pół jakby przeszyty nagłym bólem.
- To opamiętaj się człowieku. To małe, przerażone dziecko. Nie możesz się na niej wyżywać za śmierć Matthew.
- Nie robię tego. Zdenerwowałem się. Karen wciąż marudziła i nie chciała mnie słuchać. Krzyknąłem na nią, schwyciłem za ramiona i…
- … zrobiłeś jej sińce. Następnym razem może to się skończyć czymś gorszym. |
Lizzy jest rozsądną kobietą. Obawia się, że pewnego razu Daniel może nie zapanować nad sobą i zrobić małej krzywdę. Dobrze, że stara się temu zapobiec
Cytat: | - Porozmawiam z nią. Kupię jej jakąś ładną zabawkę. Jest mała. Zapomni.
- Doprawdy? Gratuluję dobrego samopoczucia. Skoro uważasz, że nic się nie stało, to powiedz mi, dlaczego Karen zaczęła się moczyć w nocy, dlaczego jest cicha jak trusia, a na twój widok robi się sztywna ze strachu? Dlaczego zaczęła się jąkać? Co, nadal będziesz twierdził, że jest mała i zapomni? Mylisz się. Nie zapomni. Do końca życia będzie to pamiętała. Będzie pamiętała wściekłego, krzyczącego na nią ojca. |
Daniel myśli, że Karen nadal jest niemowlęciem … niestety, Karen jest na tyle mała, że nie wie, co się dzieje, nie wie, czego tata od niej oczekuje, a jednocześnie jest na tyle duża, żeby wiedzieć, że dzieje się coś złego. Denerwuje się, przeżywa i … z radosnego dziecka zmieniła się w znerwicowane, moczące w nocy i ssące nerwowo kciuk
Cytat: | - Nie rozumiesz – zakpił i z ironicznym uśmiechem pokiwał głową. – To przecież moja wina, że Matthew nie żyje. Wszyscy tak myślą. Ty też. No, powiedz wreszcie to. Powiedz, że zabiłem własnego syna! |
No tak. Do tego Daniel obwinia się za śmierć synka
Cytat: | - Gdybym wtedy nie zabrał go do Chapmanów, nie pozwolił mu napić się zimnej wody… ten dzień był wyjątkowo ciepły… biegał po podwórzu z małym Billy’m. Był taki spocony i tak bardzo chciało mu się pić…tak bardzo prosił, a ja nie potrafiłem mu odmówić i tą szklanką zimnej wody zabiłem go – powiedział z trudem Danny. – Jestem zwykłym… |
To prawdopodobnie pechowy zbieg okoliczności
Cytat: | - Zamilcz. Dość tego. Nie chcę i nie zamierzam dłużej tak żyć. Danielu, jeżeli się nie opamiętasz zabiorę Karen i odejdę.
- Droga wolna, ale Karen nie dostaniesz. To moja córka i jej miejsce jest przy mnie.
- Chyba o czymś zapomniałeś. Pięć lat temu w tym domu poprosiłeś mnie żeby została matką Karen. Zgodziłam się i mam to na piśmie. Czy ci się to podoba czy nie jestem jej matką i zrobię wszystko, żeby uchronić ją przed tym, co chcesz jej zgotować. |
Maleńki szantaż w tym przypadku, w szlachetnym celu jest usprawiedliwiony. Oby okazał się skuteczny
Cytat: | Musiałam wziąć się w garść dla dobra Karen, dla własnego dobra. Dlaczego ty nie chcesz tego zrobić?
- Nie potrafię. – Daniel zaczerpnął głęboko powietrza i po krótkim namyśle spytał: - a czy ty potrafiłabyś wziąć się w garść, gdyby ktoś… ktoś ważny rzucił ci w twarz, że jesteś winna śmierci własnego dziecka? Gdyby nazwał cię dzieciobójcą? |
No właśnie! Lizzy wzięła się w garść, a Daniel nie mógł? Może przez wyrzuty? Ciekawe, kto go nazwał dzieciobójcą? Łatwo kogoś osądzać … zbyt pochopnie i krzywdząco
Cytat: | Rano byłam u doktora Stone’a. Jestem w ciąży. To trzeci miesiąc.
- Co? Co takiego? – spojrzał na nią zupełnie zaskoczony. Przez chwilę siedział, jak sparaliżowany. Usta zaczęły mu drżeć, a oczy napełniły się łzami. – Dziecko? Jak to możliwe? |
To było niczym cios między oczy … Daniel z wrażenia zapomniał skąd się biorą dzieci? Że nie zawsze pojawiają się na życzenie? Czasem zupełnie nieoczekiwanie
Cytat: | - Lizz – Daniel wstał od stołu, podszedł do żony i tuż obok niej osunął się na kolana – tak bardzo cię kocham i zrobię wszystko, czego tylko zażądasz. Przepraszam, przepraszam za moje zachowanie… widziałem tylko swój ból, ale teraz to się zmieni. Masz rację to dziecko jest cudem. Będę najlepszym ojcem pod słońcem. Obiecuję.
- A Karen? Czy dla niej też będziesz dobrym ojcem?
- Tak – odparł patrząc jej prosto w oczy. – Jeszcze dziś z nią porozmawiam, spróbuję wytłumaczyć. Będę cierpliwy i wynagrodzę jej te wszystkie złe dni. Tego możesz być pewna. |
Oby dotrzymał słowa
Cytat: | Właśnie w tym momencie tak naprawdę dotarło do niego, że znowu będzie ojcem. - Księżniczko moja, wracasz mi życie – powiedział, ponownie przy niej klękając i chwytając jej drobne dłonie w swoje ręce. – Dziękuję. Nie wyobrażasz sobie, ile to dla mnie znaczy (…)
- Na razie, to chciałabym coś wreszcie zjeść i napić się. Może odrobinę kawy?
- Gdzie ja mam głowę? Już kochanie, podaję. Ty sobie tu siedź i niczym się nie martw – Danny energicznie wziął się do roboty (…) Co i raz spoglądał na żonę, a wtedy twarz jaśniała mu w szczególny sposób. Był w euforii. Po raz pierwszy od wielu miesięcy do domu Reedów zajrzał promyczek szczęścia. Gdy wreszcie na stole przed Lizzy pojawiło się jedzenie, kobieta parsknęła śmiechem:
- Coś nie tak Księżniczko?
- Danny, tym mógłbyś nakarmić pułk wojska. |
Chyba rzeczywiście jest tym dawnym Danielem. Pełnym życia, energii i miłości do bliskich. Lizz chyba pod koniec ciąży nie przejdzie przez drzwi. Grozi jej nadmierny przyrost wagi
Cytat: | – O, woda się gotuje zaraz zaparzę ci rumianku.
- Czyli, że na łyczek kawy nie mogę liczyć?
- W żadnym wypadku. Jeszcze dzisiaj pójdę do Kimamy i poproszę o te ziółka, które piłaś przy… Matthew. |
Domowy tyran też się w nim obudził, ale na szczęście zaczyna ży ze świadomością nieobecności synka. Pamięta o nim, kocha go, ale … chyba zaczął godzić się z tym, że Matthew już z nimi nie ma
W tej części nie ma porywającej akcji. Jest za to mądra rozmowa, która być może da szansę na istnienie rodziny … szczęśliwej rodziny. Lizzy stała się rozsądną, dojrzałą kobietą. Daniel niestety utracił nieco męską pewność. Dramatyczne przeżycia osłabiły jego ego i gorzej sobie radzi z nową sytuacją. Niestety odbija się to na najsłabszych, czyli na małej Karen. Być może w tym przypadku ci najmniejsi staną się ratunkiem. Być może istotka, która pojawi się za jakiś czas ustabilizuje ich życie rodzinne i do domu znów zawita szczęście. I dobrze. Dość tarmoszenia!!! Jak wspomniałam rozmowa bardzo ciekawa, mądra i … relacje między małżonkami są znów ciepłe i pełne miłości. Oby tak pozostało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|