|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:29, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Nad Ponderosą wstawał kolejny jesienny dzień. Dni były coraz krótsze, a świt o poranku niósł ze sobą specyficzny zapach wilgotnego powietrza. Gęsta mgły ścieliła się nierównomiernie tuż nad ziemią, gdy Hope wyjrzała przez okno małżeńskiej sypialni. |
Piękny opis jesiennego poranka jako wstęp. Tworzy nastrój.
ADA napisał: | Nigdy nie przypuszczała, że spotka ją tyle szczęścia i radości u boku Hossa. |
A dlaczego miałoby ją nie spotkać ... to szczęście? Hoss był fajnym facetem ... opiekuńczym, wyrozumiałym, cierpliwym .... miał wszystkie zalety, jakie są cenione u mężczyzny, choć nie był tak przystojny oraz słodki i milutki jak jego bracia
ADA napisał: | Ufała mu bezgranicznie i tylko z nim czuła się bezpiecznie. Byli nierozłączni i wszędzie bywali razem. Początkowo podśmiewano się z Hossa, że jest pantoflarzem, ale on nic sobie z tego nie robił. Miał najwspanialszą żonę na świecie i tylko to się liczyło. Gdy na nią patrzył jego oczy przybierały najpiękniejszy odcień błękitu. |
Piękne uczucie łączące dwoje wspaniałych ludzi. Stworzonych dla siebie.
ADA napisał: | Gdy na świat przyszedł ich pierworodny syn Henry radość małżonków nie miała granic. Nie zdążyli jeszcze ochłonąć, gdy w kilka minut później urodził się ich drugi syn Hugh. Mieli dwóch zdrowych i pięknych synów. Hoss był w euforii i najzwyczajniej w świecie oszalał na punkcie dzieci. Duma go rozsadzała, bowiem nikt w całej okolicy, nawet jego brat Adam, nie miał bliźniąt. |
No proszę ... nareszcie jest w jakiejś dziedzinie lepszy od Adama Chyba trochę miał kompleks doskonałego starszego brata.
ADA napisał: | ... twierdził, że są wyjątkowe. Hope tylko mu potakiwała, bo trudno było polemizować ze szczęśliwym tatusiem. |
Taka polemika nie miała sensu. Facet wątpiący w wyjątkowość jego synów mógł zdrowo oberwać ... a kobieta? Na kobietę Hoss nawet nie zwróciłby w takim wypadku uwagi. Pomyślałby, że się nie zna na dzieciach, albo ma słaby wzrok
ADA napisał: | Możesz być dumna z naszych synów. Dzielnie mi pomagali. Bez nich nie dałbym sobie rady, a Nona straciłaby źrebaka.
- O, tak mamy wspaniałych synów – powiedziała Hope z ledwością ukrywając rozbawienie. – Tak jak ty kochają zwierzęta. |
Hoss jak widać jest doskonałym ranczerem. Jego synowie również. Dbają o ziemię i zwierzęta ...
ADA napisał: | Dziś jest rocznica naszego ślubu i mam coś dla ciebie. ...
- To dla ciebie Promyczku z podziękowaniem za wszystkie wspólne lata. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
... Pomału rozpakowała prezent. Ozdobny papier krył małe pudełeczko wykonane z barwionej na czerwono skóry. Hope z ciekawością uchyliła wieczko i oczom jej ukazała się przepiękna brosza z kameą wykonana ze złota i onyksu przedstawiająca profil kobiety. Broszka otoczona była misterną, filigranową, ażurową ramką. Hope zaskoczona tak cennym podarunkiem delikatnie dotknęła przepięknego klejnotu. |
Hoss wykazał się ogromną subtelnoscią i czułością. Wzruszająca jest ta chęć zrobienia sniadania ... prezent o jakim Hope marzyła ... kochający mąż ... po prostu. I jak ślicznie się do niej zwraca - "Promyczku"
ADA napisał: | ... z uśmiechem patrzyli na zbiegających po schodach synów ubranych w długie, kraciaste koszule nocne. |
Czy były to koszule z Ponderosy? Odziedziczone po tatusiu? Z jego młodych lat? Ulubiony fason nocnej bielizny
ADA napisał: | Teraz miał pretekst, żeby zaatakować. Pobicie synalka starego to było preludium do jego zemsty za zmarnowane życie i utracone marzenia. Czasu nie cofnie, ale sprawi, że żaden Cartwright nie będzie czuł się bezpiecznie na tej ziemi. |
Nie wiem, czy ten facet jest łysy, ale rzeczywiście przypomina starego sępa ... a przynajmniej podobnie się zachowuje ... kołuje, kołuje, potem siada i stara się coś urwać dla siebie ... knuje jakby coś skubnąć ...
ADA napisał: | Nie interesuje mnie, co wiesz. Masz mnie słuchać. Jeszcze jeden twój idiotyczny pomysł a popamiętasz mnie. Powtarzam i zapamiętajcie sobie raz na zawsze, żadnych działań na własną rękę. Zrozumiano! |
Ciekawe jak długo uda mu się utrzymać w ryzach tych rzezimieszków? I czy ich utrzyma ... bo oni zdaje się są dość aktywni ... chętni do działania ... na własną rękę ...
ADA napisał: | Nie można im ufać. Trzymać krótko za pysk i dobrze płacić, to podstawa. Od razu poprawił mu się humor i prawie ojcowskim tonem zaczął tłumaczyć swoim chłopcom, jak wiele od nich zależy, aby akcja się powiodła i jak po wszystkim będą bogaci. |
Jednak dobrze ocenia charaktery. Stosuje metodę kija i marchewki - groźba i nagroda. Ciekawe, czy poskutkuje ... w tym wypadku? ...
ADA napisał: | Ależ mamusiu bardzo cię proszę wstaw się za mną u tatusia. Tak bardzo chcę tam iść. Będą wszyscy liczący się mieszkańcy Virginia City i okolic. Proszę cię mamusiu zrób coś, ja muszę tam być – powiedziała Lizzy przez łzy. |
Akurat Chodzi o doktora ... tego, którego tak nie cierpi jej tata
ADA napisał: | Co niby będę musiał? – zabrzmiał nagle za plecami dziewczyny niski głos jej ojca. |
Oj! To nie jest najlepszy pomysł. Adam nie cierpi kiedy coś "musi" ...
ADA napisał: | W żadnym wypadku. Nigdzie nie pójdziesz. – odparł Adam głosem nieznoszącym sprzeciwu. |
No proszę! nie pójdziesz i już! Tatuś powiedział i tak ma być! Ciekawe, które z nich postawi na swoim?
ADA napisał: | Widząc, że tym razem nie znajdzie wsparcia w żonie ... |
Czyżby "wymiękał"?
ADA napisał: | Lizzy popatrzyła na ojca i już wiedziała, że skoro tak mówi, to nie ma najmniejszych szans, aby zmienił zadanie. Przecież nie powie mu, że bardziej od przyjęcia u Clarków interesuje ją jeden z ich gości, a mianowicie doktor Cooper. |
Jednak Adam dzielnie się trzyma.
ADA napisał: | Gdyby tatuś się dowiedział to dopiero wpadłby w szał – pomyślała Lizzy |
Całe szczęście nie wie, kogo tak lubi jego ukochana córka
ADA napisał: | ...sięgnął do humidora po cygaro.
- Chyba nie będziesz przy mnie palił tego świństwa – powiedziała Adeline spoglądając z obrzydzeniem na cygaro w dłoni męża. – Coś mi obiecałeś Adamie. |
Nadal tkwi w szponach zgubnego dla siebie nałogu
ADA napisał: | Gdybyś traktował nasze obie córki nieco surowiej nie byłoby z nimi problemów.
- Przesadzasz. To nie są chłopcy, którzy potrzebują silnej ręki – odparł Adam kręcąc głową. |
No proszę. Adam rozpuścił córki a chłopców krótko trzymał ... gdzie tu sprawiedliwość?
ADA napisał: | Nieraz dziewczęta potrzebują większej dyscypliny niż chłopcy – rzekła Adeline podirytowanym głosem. |
Ciekawa różnica zdań między małżonkami
ADA napisał: | Zachowuje się tak jakby była zakochana – powiedziała Adeline uśmiechając się do męża.
- Niemożliwe. Niby, w kim? Przecież coś bym zauważył. – Odparł Adam wzruszając ramionami i marszcząc brwi. – A poza tym to jeszcze dziecko. |
No proszę ... zapomniał ... jak to było w czasach jego młodosci ... nawet nie zauważył, że córki już dorosły ... dla niego to nadal maleńkie córeczki tatusia
ADA napisał: | Nie wiem czy dobrze robimy nie mówiąc jej o zagrożeniu. Ten Shaner może być niebezpieczny. Martwię się Adamie, że naszej córce naprawdę może coś grozić. |
Córka i tak myśli wyłącznie o doktorku Nie zwróciłaby uwagi na ich ostrzeżenia ...
Bardzo intrygujący fragment. To zagrożenie wiszące nad rodziną ... martwi mnie obietnica rzezi ... maleńkiej, ale jednak ... Zobaczymy, co dalej ... mam nadzieję, że większość sympatycznej rodziny przeżyje ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 9:38, 30 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 14:49, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Zacznę jeszcze raz od podziękowania
Cytat: | Nad Ponderosą wstawał kolejny jesienny dzień. Dni były coraz krótsze, a świt o poranku niósł ze sobą specyficzny zapach wilgotnego powietrza. Gęsta mgły ścieliła się nierównomiernie tuż nad ziemią, gdy Hope wyjrzała przez okno małżeńskiej sypialni. |
Piękny opis, czuję się wręcz wilgoć w powietrzu. Brakuje jeszcze dymu z palonych ognisk
Cytat: | Jemu zawdzięczała to, że w mrokach niepamięci ukryła tragiczne wydarzenia z przeszłości. Był cierpliwy, wyrozumiały i potrafił czekać. |
Piękne
Cytat: | Ufała mu bezgranicznie i tylko z nim czuła się bezpiecznie. Byli nierozłączni i wszędzie bywali razem. Początkowo podśmiewano się z Hossa, że jest pantoflarzem, ale on nic sobie z tego nie robił. Miał najwspanialszą żonę na świecie i tylko to się liczyło. |
Hoss jest wspaniałym człowiekiem i dobrym. Docenia swoje szczęście, zwłaszcza, że musiał na nie czekać.
Cytat: | Hoss również myślał o potomku, lecz pamiętając o przeszłości Hope nigdy nie wspomniał ani słowem o ty swoim marzeniu wychodząc z założenia, że co ma być to będzie. |
Postawa godna filozofa
Cytat: | Hope tylko mu potakiwała, bo trudno było polemizować ze szczęśliwym tatusiem. Jednocześnie dziękowała dobremu Bogu, że stał się cud i mogła kołysać w ramionach dwie najsłodsze malutkie istotki. |
Miło, że tak bardzo uszczęśliwiłaś Hossa. To chyba rekompensata za zachmurzenie nad jego głową w poprzedniej części
Cytat: | Henry i Hugh pomagali ojcu, ale gdy okazało się, że coś jest nie tak i klacz może paść Hoss natychmiast odesłał chłopców do matki. |
Hoss na pewno jest wspaniałym ojcem…
Cytat: | Długo jednak nie wytrzymał w łóżku i tuż nad ranem poszedł zobaczyć, co dzieje się z klaczą i źrebaczkiem. |
… dobrym ranczerem, dobrym człowiekiem…
Cytat: | Ni mniej ni więcej tylko jej mąż szykował śniadanie. Zdziwiona aż klasnęła w dłonie. Hoss przyłapany na gorącym uczynku zamarł z przepraszającym uśmiechem na twarzy. Miał pewność, że Hope jeszcze śpi i chciał jej zrobić niespodziankę w ten szczególny dla nich dzień. Mijała właśnie piętnasta rocznica ich ślubu i Hoss postanowił w szczególny sposób uczcić tę rocznicę. |
i cudownym mężem
Cytat: | Rok temu, gdy byliśmy w San Francisco spodobała ci się broszka pani Kent, tej znajomej pani Eleonor. Po prostu zapamiętałem, a potem wystarczyło znaleźć podobną i już. – Odparł Hoss. |
Tak jak o tym mówi, to wydaję się to dosyć proste
Cytat: | Shaner właśnie na to liczył. Prawdę mówiąc, gdyby Cartwright chciał sprzedać mu ziemię paradoksalnie byłby w kłopocie i cała sprawa musiałaby odwlec się w czasie. Teraz miał pretekst, żeby zaatakować. |
Az dreszcze poczułam
Cytat: | Shaner potoczył wzrokiem po twarzach swoich ludzi. Bali się go. To dobrze – pomyślał – tak ma być. Nie można im ufać. Trzymać krótko za pysk i dobrze płacić, to podstawa. |
Większe dreszcze…
Cytat: | Ależ tatusiu, bardzo cię proszę. Benny idzie, a ja nie mogę? Przecież będę pod jego opieką. Będą tańce i prawdziwa orkiestra. Ja chcę tam iść. Jestem już dorosła. – Krzyknęła rozhisteryzowana Lizzy.
Adam spojrzał na Adeline, która właśnie usiadła w fotelu i z rezygnacją patrzyła na rozgrywającą się scenę. Widząc, że tym razem nie znajdzie wsparcia w żonie, opanowanym acz surowym głosem powiedział do Lizzy: |
Adam ma ciężkie chwile przed sobą. Jego córka nie odziedziczyła po nim spokoju i opanowania… Albo po prostu nie miała powodu, żeby w sobie te cechy wykształcić.
Cytat: | Idź na górę i zabierz ze sobą swoją siostrę, siedzącą tak cicho na schodach. |
Ale oczy ma dookoła głowy, jak na ojca dwóch pięknych córek przystało
Cytat: | Dziecko? Gdy wychodziłam za ciebie byłam niewiele starsza od Lizzy.
- Rozumiem, co mi chcesz powiedzieć – westchnął Adam – ale tak trudno pogodzić się, że moja mała córeczka staje się kobietą. Na chwilę zapadła cisza. Adam dziwnie posmutniał, a Adeline rozumiejąc rozterki ojca dorastającej córki pogładziła go pocieszająco po ramieniu. |
Dzieci im dorastają. Formalnie
Niepokojąca jest informacja o rzezi… nawet malutkiej. Ale nie będę protestować, czekać będę cierpliwie. Wierszem uderzać nie będę
Fragment jak zwykle pięknie napisany, przemyślany, dopracowany. Chce się czytać... pewnie gdyby to była książka, to bym to czytała jednym tchem. Tak mam porcjowane w rozsądnych dawkach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:57, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Nad Ponderosą wstawał kolejny jesienny dzień. Dni były coraz krótsze, a świt o poranku niósł ze sobą specyficzny zapach wilgotnego powietrza. Gęsta mgła ścieliła się nierównomiernie tuż nad ziemią, gdy Hope wyjrzała przez okno małżeńskiej sypialni. |
Opis obłędnie realistyczny i piękny
ADA napisał: | - Przepraszam, ale musiałem sprawdzić, co z klaczą i tym małym uparciuchem.
- I jak, w porządku? – Spytała Hope wtulając się w męża.
- W jak najlepszym. – Odparł uśmiechając się. – Możesz być dumna z naszych synów. Dzielnie mi pomagali. Bez nich nie dałbym sobie rady, a Nona straciłaby źrebaka. |
Hoss jako żywy, ciepły olbrzym o wrażliwym sercu....w ogóle "wspomnienia" Hope wstecz taka podróż sentymentalna kobiety, która nie oczekiwała już niczego od życia, a wygrała los na loterii w postaci męża i podwójną dawkę szczęścia w postaci bliźniaków
ADA napisał: | Randy Sahner z uwagą wysłuchał relacji zdanej mu przez Tony’ego Darka i Terry’ego Malloy’a.... |
Ach ten Shaner wraca jak bumerang, przez chwilę zapomniałam, że zło krąży nad Ponderosą niczym wygłodniały sęp
ADA napisał: | Gdy córki zniknęły w swoich pokojach Adam usiadł wygodnie w fotelu naprzeciw Adeline i sięgnął do humidora po cygaro. |
Adeline nie mogłaby schować mu tego humidora?
ADA napisał: |
- Przesadzasz. To nie są chłopcy, którzy potrzebują silnej ręki – odparł Adam kręcąc głową. |
A skąd Adam wie jak się chowa dziewczyny? Sióstr nie posiadał....
Bardzo fajny kolejny fragment. Perfekcyjny pod każdym względem
p.s. czekam na ujawnienie się zła w całej okazałości z drżeniem serce...żeby nie było
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 19:59, 30 Wrz 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:36, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Serdecznie dziękuję za wszystkie Wasze komentarze
Ewelina napisał: | Czy były to koszule z Ponderosy? Odziedziczone po tatusiu? Z jego młodych lat? Ulubiony fason nocnej bielizny |
Raczej nie, chyba, że Hope uszyła synkom koszule z jednej ogromnej koszuli Hossa
Ewelina napisał: | Nie wiem, czy ten facet jest łysy, ale rzeczywiście przypomina starego sępa .. |
I, oto Shaner zyskał wygląd. Do tej pory zastanawiałam się, jak ten facet ma wyglądać. Teraz już wiem Dzięki Ewelino.
Senszen napisał: | Adam ma ciężkie chwile przed sobą. Jego córka nie odziedziczyła po nim spokoju i opanowania… |
To prawda. Córeczka wbrew pozorom ma wiele z tatusia. Z całej piątki tylko jedno dziecko Adama i Adeline jest podobne do mamy i nie jest to żadna z uroczych córeczek
Senszen, nie ma za co. Dla mnie pisanie o Adamie i spółce to prawdziwa przyjemność i wytchnienie
Aga napisał: | Adeline nie mogłaby schować mu tego humidora? |
Adeline to odważna kobieta, ale nie do tego stopnia, żeby schować małżonkowi cygara Wolała chyba nie ryzykować gniewu swojego ślubnego. Może przyjdzie czas, że Adam sam zrozumie, że palenie szkodzi
Cytat: | czekam na ujawnienie się zła w całej okazałości z drżeniem serce...żeby nie było |
Naprawdę?
Mada napisał: | I znowu ten Shaner. Krąży niczym sęp. Już mam go dosyć, a jeszcze przecież nie pokazał, na co go stać. |
Cieszę się, że Shaner wzbudza takie emocje. Jeszcze pokaże na co go stać i ujawni skrzętnie skrywaną tajemnicę.
Jeszcze raz dziękuję za komentarze, które uważnie przeczytałam i nie ukrywam, że stały się one inspiracją do pewnych wątków opowiadania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:24, 02 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo ładny rodzinny fragment, tyle w nim ciepła i miłości. Kłopoty Adama z córką do przewidzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:31, 02 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
***
Lizzy otarła łzy wierzchem dłoni, po czym usiadła na łóżku i spod poduszki wyjęła mały, ręcznie kolorowany dagerotyp w ramce ze złoconego brązu przedstawiający uroczego blondyna o jasnoniebieskich wesołych oczach. Wpatrzona w portrecik cicho westchnęła i łzy ponownie zakręciły jej się w oczach. Wciąż nie mogła pogodzić się z tym, że nie pojedzie na bal u Clarków. Tak wiele sobie po nim obiecywała. Marzyła o tańcu w ramionach Andy’ego, o jego czułych i delikatnych pocałunkach w świetle księżyca. A teraz przez stanowczość i niezrozumiały dla niej upór ojca musi z tego wszystkiego zrezygnować. Miała żal do ukochanego taty, który nigdy niczego jej nie odmawiał, aż do tej pory. Wiedziała, że nie zrobił tego bez powodu jednak to, że nie zobaczy Andy’ego Coopera odbierało jej jasność myślenia. Gdy przypomniała sobie, jak słodki był ich pierwszy prawdziwy pocałunek poczuła w brzuchu tysiące motyli. Wstała z łóżka i podeszła do okna. Z jej pokoju na piętrze rozciągał się przecudny widok. W słoneczne dni w oddali poprzez drzewa można było dostrzec połyskujące wody Tahoe. Lizzy przypomniała sobie opowieść rodziców o tym, jak projektowali dom, ile czasu poświęcili najdrobniejszym szczegółom i wreszcie jak sprzeczali się, w którym skrzydle domu umieścić dzieci. To ojciec wybrał dla niej pokój z najpiękniejszym widokiem na całą okolicę. Chciał aby jego śliczną księżniczkę budziło rankiem słońce. Na wspomnienie ojca, który wieczorem tak stanowczo zabronił jej pójścia do Clarków Lizzy poczuła smutek i rozgoryczenie, a łzy bezsilności popłynęły jej po policzkach. Czoło oparła o szybę z zamiarem dalszego użalania się nad sobą, gdy nagle wydało jej się, że pomiędzy majaczącymi w oddali sosnami widzi postać człowieka na koniu. Pomyślała, że to cień drzew, tak sobie z niej zakpił. Jednak, gdy nieruchomy dotychczas jeździec nieznacznie się poruszył była pewna, że to żywy człowiek, a nie jakaś ułuda. Noc była jasna, księżycowa. Lizzy wytężyła wzrok i zamarła ze zdumienia. Nie, to nie mogła być prawda. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe. Nabrała głęboko powietrza i jeszcze raz spojrzała mrużąc oczy. Nie myliła się. Wszędzie rozpoznałaby tę sylwetkę i jasny włosy odcinające się na tle gwiaździstego nieba. Wśród drzew na lekkim wzniesieniu Andrew Cooper oparty o łęk siodła siedział na koniu i wpatrywał się w okna domu. W pewnym momencie uniósł dłoń do góry i pomachał. Lizzy zdała sobie sprawę, że Andy dostrzegł ją i niewiele myśląc również mu pomachała. On zbliżył dłoń do ust i symbolicznym gestem przesłał jej pocałunek. Dziewczyna, aż cicho krzyknęła z radości i nagle w ułamku sekundy podjęła decyzję. Szybko podeszła do stojącej w rogu pokoju komody, wysunęła szufladę i wyjęła z niej spodnie oraz kraciastą koszulę, które błyskawicznie na siebie włożyła. Podbiegła podekscytowana do okna i ostrożnie wyjrzała. Andy wciąż tkwił w tym samym miejscu. Na podwórzu było cicho. Wszyscy już poszli spać. Lizzy szerzej otworzyła okno i cichutko weszła na parapet, z którego po dachu nogami w dół zsunęła się wprost na rabatkę kwiatową w ogródku matki. Na moment zamarła w bezruchu. Serce podeszło jej do gardła, a krew pulsowała w skroniach. Spojrzała w okna domu. Światło w pokoju młodszej siostry już dawno zgasło, podobnie jak w sypialni rodziców. Jej brat Benny pojechał do synów Josha i miał u nich zanocować. Rozejrzała się wokół, a upewniwszy się, że nikogo w pobliżu nie było lekko zgarbiona ruszyła biegiem w kierunku wzniesienia, na którym stał nieporuszenie Cooper. Zdyszana dobiegła do drzew i wpadła wprost w ramiona Andy’ego. On przytulił ją mocno czując jak szybko bije jej serce. Po chwili uniósł dłonią jej brodę do góry, nachylił się i musnął ustami jej usta. Lizzy uśmiechnęła się delikatnie, jak gdyby z zawstydzeniem. Andy widząc jej zaróżowioną twarzyczkę nie mógł się powstrzymać i złożył na jej ustach jeszcze jeden tym razem gorący pocałunek, od którego dziewczynie zakręciło się w głowie. Gdy wreszcie po chwili ochłonęli Andy z przyganą w głosie powiedział:
- Lizzy, skarbie, co ty wyprawiasz? Myślałem, że umrę, gdy zobaczyłem cię zsuwającą się z dachu. Co cię opętało dziewczyno?
- Ty – odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy. Wyglądała pięknie w tym męskim stroju z rozwianymi na wietrze włosami. Andy przytulił ją mocniej do siebie. Nie mógł się powstrzymać, żeby znowu jej nie pocałować. Ku jego zdziwieniu trochę nieporadnie oddała pocałunek, co w szczególny sposób go ujęło i wzruszyło. Ostatkiem sił zapanował nad ogarniającym go podnieceniem. Odsunął dziewczynę od siebie na bezpieczną odległość. Wiedział, że jeszcze moment i może dojść do ostateczności, a tego nie chciał, nie tu i nie teraz. Zbyt kochał i szanował Lizzy, a poza tym, do czego z trudem przyznawał się sam przed sobą, bał się jej ojca. Gdyby tak pojawił się teraz Andy pewnie nie dożyłby świtu.
- Skarbie musisz mi przyrzec, że więcej tego nie zrobisz. Przecież mogłaś się połamać – powiedział Andy odgarniając kosmyk włosów niesfornie opadający na czoło dziewczyny.
- To wezwaliby ciebie – uśmiechnęła się zalotnie.
- Raczej doktora z Reno. Lizzy, proszę nie żartuj. Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało.
- Nic by się nie stało. Już moi bracia zadbali, żeby tak było – odparła dumnie Lizzy.
- Co masz na myśli? – spytał Andy zdziwiony.
- Tommy nauczył mnie, jak bezpiecznie zsuwać się z dachu.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie. Mam trzech braci i wielu rzeczy mnie nauczyli – odparła Lizzy.
- Nie wątpię, ale więcej tego nie rób. Obiecujesz?
- Tak. – Powiedziała Lizzy i przytuliła się do Andy’ego. – Kochany, powiedz mi skąd się tutaj wziąłeś? Nie wierzyłam własnym oczom, gdy ciebie zobaczyłam.
- Wracałem od pacjenta i nie wiem, jak to się stało, ale koń sam mnie tu przyniósł - powiedział całując ją w czoło - a teraz bądź grzeczną dziewczynką i szybko wracaj do domu.
- Jeszcze chwilkę, kochany.
- Lizzy, spotkamy się w sobotę u państwa Clarków. Proszę biegnij już, bo jeszcze ktoś spostrzeże twoją nieobecność i …
- Nie spotkamy się w sobotę – przerwała Andy’emu Lizzy. – Tatuś nie pozwolił mi iść.
- Dlaczego? Czy coś się stało? – spytał zaniepokojony Cooper.
- Nic takiego. Rodzinne spotkanie u stryja Hossa i jego żony.
- Pani Hope? Opowiadał mi o niej doktor Madigan. Była wspaniałą pielęgniarką. To świetnie, że łączą was tak mocne więzi rodzinne.
- Tak, ale wolałabym tę sobotę spędzić w twoim towarzystwie – powiedziała Lizzy obejmując Andy’ego w pasie.
- Ja, też skarbie, ale rodzina jest najważniejsza – odparł głaszcząc ją po plecach i całując w głowę. – Idź, już Lizzy.
- Tak, Lizzy. Doktor Cooper ma rację. – doszedł ich niski głos mężczyzny opartego o rosnącą nieopodal młodą sosnę i przyglądającego się im od dłuższego czasu. Andy spojrzał w kierunku mężczyzny i zamarł. Po chwili przełknął ślinę i z obawą powiedział:
- Panie Cartwright, to nie jest tak, jak pan myśli.
- Tatusiu … - Lizzy powoli odwróciła się próbując wyłowić z mroku sylwetkę mężczyzny. Przyjrzała się dokładniej i z ulgą odetchnęła mówiąc:
- Benny, ale mnie wystraszyłeś braciszku.
***
W starej szopie na tyłach składu Hawksa w świetle ledwie tlącej się lampy dwóch mężczyzn siedziało na skrzynkach i cicho rozmawiało. Jednym z nich był szeryf Paul Reed, młody, energiczny człowiek następca powszechnie lubianego szeryfa Roy’a Cofee, który niespełna dwa lata temu przeszedł na emeryturę. Drugi mężczyzna, około trzydziestoletni postawny szatyn, ubrany był jak zwykły kowboj w kraciastą koszulę, dżinsy i kapelusz. Widać było, że obaj panowie znają się i są ze sobą zaprzyjaźnieni. Szeryf Reed słuchał uważnie, co ma do powiedzenia znajomy. Od czasu do czasu przerywał mu zadając krótkie, rzeczowe pytania. Na otrzymywane odpowiedzi kiwał ze zrozumieniem głową. Wreszcie klepnął go po ramieniu i powiedział:
- Dobra robota. Znasz datę planowanej przez Shanera akcji?
- Nie. Przypuszczam, że może nastąpić to w okolicach Święta Dziękczynienia. Ludzi coraz trudniej utrzymać w karbach, zwłaszcza takich ludzi. Większość to typy spod ciemnej gwiazdy. Złodzieje, koniokrady, bandyci mający niejednego człowieka na sumieniu. Po prostu wyjęci spod prawa, wyrzuceni na margines społeczeństwa.
- To jak Shaner daje sobie z nimi radę? – spytał szeryf.
- On jest dziesięć razy gorszy od nich. To diabeł wcielony, wyzuty z jakichkolwiek uczuć. Ludzie opowiadają o nim różne historie – odparł kowboj.
- Mnie zastanawia, w jaki sposób zdobył takie bogactwo, bo że jest bogaty, to chyba nie zaprzeczysz?
- Fakt. Jest obrzydliwie bogaty. Mówią, że wykończył w Teksasie bogatego ranczera i zagarnął cały jego majątek. Zresztą nie działał tylko tam. Utah, Oregon, Kalifornia. Wszędzie natrafiałem na krwawe ślady jego poczynań. Gdy zbierałem o nim informacje ludzie mówili o nim „Sęp”. Wiesz, że sęp potrafił przebić się przez skórę martwego zwierzęcia i oddzierać pasy najtwardszego, żylastego mięsa. Taki jest Shaner. Wyczekuje i kluczy. Atakuje, kiedy może. Wycofuje się, gdy nic nie wskóra. I czeka. W tym jest prawdziwym mistrzem.
- A gdy się doczeka? – spytał szeryf Reed.
- To wtedy robi wszystko, żeby zgodnie z literą prawa przejąć ziemię, nieruchomości, kopalnie czy co tam ofiara ma. I jak dotąd to mu się udaje. Na wszystko ma papiery. Akty kupna – sprzedaży nawet dobrowolne zrzeczenia się majątku – powiedział kowboj.
- Zmyślny gość. – Stwierdził szeryf. - Myślisz, że tym razem to Cartwright jest jego celem?
- Tak. Przecież on i jego synowie to najbogatsi ranczerzy w całej Nevadzie. Kto by ich nie znał? Ale wydaje mi się, że nie chodzi mu tylko o przejęcie Ponderosy i całego majątku Cartwrightów.
- A, o co? – spytał zdziwiony Reed.
- To chyba jakaś zadawniona uraza, coś, z czym ten człowiek zmaga się od lat. Shaner żyje żądzą zemsty. Wiem, że nie ma rodziny, przyjaciół. Jest sam. Z nikim się nie spoufala. Wszystkich trzyma na dystans. Każdy z jego bandy na przypisaną rolę. Nie cierpi indywidualistów – powiedział kowboj, po czym wstał leniwie ze skrzynki. Siedzenie na niej musiało być niewygodne, bo mężczyzna przeciągnął się raz i drugi.
- Ciekawe, czym mu tak podpadli? Spróbuj jakoś dyskretnie się dowiedzieć. To ułatwiłoby nam sprawę. – rzekł szeryf Reed z zasępioną miną.
- A myślisz, że co ja robię od samego początku? – spytał kowboj z lekką urazą w głosie.
- Nie bądź zły. Przecież wiem, że robisz wszystko, żeby uniknąć najgorszego – odparł pojednawczo szeryf. – Tylko uważaj na siebie.
- Jak zawsze. – Odparł kowboj uśmiechając się półgębkiem. - To chyba nasze ostatnie spotkanie. Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Nie możemy się już spotykać, bo cała akcja spali na panewce. Teraz szeryfie musisz dać sobie radę sam.
- Jasne. Będziemy was obserwować. Wkroczymy, jeśli zajdzie taka potrzeba.
- Ale tylko wtedy, bo inaczej stracimy okazję przyskrzynienia go – ostrzegł kowboj.
- To do zobaczenia i życzę ci powodzenia – powiedział szeryf poważnym głosem i mocno uścisnął mu dłoń.
- Nie dziękuje. – Odparł kowboj i uśmiechając się dodał – miłej zabawy na balu u Clarków.
- Wiesz o balu? – spytał szeryf Reed.
- Wiem. Przecież Shaner został zaproszony.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 6:42, 03 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 22:55, 02 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | spod poduszki wyjęła mały, ręcznie kolorowany dagerotyp w ramce ze złoconego brązu przedstawiający uroczego blondyna o jasnoniebieskich wesołych oczach. Wpatrzona w portrecik cicho westchnęła i łzy ponownie zakręciły jej się w oczach. |
Oj, Adam jej nie utrzyma w ryzach
Cytat: | A teraz przez stanowczość i niezrozumiały dla niej upór ojca musi z tego wszystkiego zrezygnować. Miała żal do ukochanego taty, który nigdy niczego jej nie odmawiał, aż do tej pory. |
Adamie, Adamie, przesadziłeś… Rozpieściłeś swoją córeczkę
Cytat: | Lizzy przypomniała sobie opowieść rodziców o tym, jak projektowali dom, ile czasu poświęcili najdrobniejszym szczegółom i wreszcie jak sprzeczali się, w którym skrzydle domu umieścić dzieci. To ojciec wybrał dla niej pokój z najpiękniejszym widokiem na całą okolicę. Chciał aby jego śliczną księżniczkę budziło rankiem słońce. |
Urocze i wzruszające Ciekawa jestem, jak o swoim tacie myśli młodsza córka?
Cytat: | Jednak, gdy nieruchomy dotychczas jeździec nieznacznie się poruszył była pewna, że to żywy człowiek, a nie jakaś ułuda. |
Przeraziłam się w pierwszej chwili
Cytat: | Nie myliła się. Wszędzie rozpoznałaby tę sylwetkę i jasny włosy odcinające się na tle gwiaździstego nieba. Wśród drzew na lekkim wzniesieniu Andrew Cooper oparty o łęk siodła siedział na koniu i wpatrywał się w okna domu. |
Ach, Romeo!
Cytat: | On zbliżył dłoń do ust i symbolicznym gestem przesłał jej pocałunek. |
Chciałabym mieć ich wzrok…
Cytat: | Lizzy szerzej otworzyła okno i cichutko weszła na parapet, z którego po dachu nogami w dół zsunęła się wprost na rabatkę kwiatową w ogródku matki. Na moment zamarła w bezruchu. Serce podeszło jej do gardła, a krew pulsowała w skroniach. |
Takiego zastosowania dachu to Adam raczej nie przewidział. Gdyby przewidział to chyba by go zabezpieczył drutem kolczastym…
Cytat: | Myślałem, że umrę, gdy zobaczyłem cię zsuwającą się z dachu. Co cię opętało dziewczyno?
- Ty – odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy. |
Cytat: | Odsunął dziewczynę od siebie na bezpieczną odległość. Wiedział, że jeszcze moment i może dojść do ostateczności, a tego nie chciał, nie tu i nie teraz. Zbyt kochał i szanował Lizzy, a poza tym, do czego z trudem przyznawał się sam przed sobą, bał się jej ojca. Gdyby tak pojawił się teraz Andy pewnie nie dożyłby świtu. |
Ciekawe co go bardziej hamuje
Cytat: | - Panie Cartwright, to nie jest tak, jak pan myśli.
- Tatusiu … - Lizzy powoli odwróciła się próbując wyłowić z mroku sylwetkę mężczyzny. Przyjrzała się dokładniej i z ulgą odetchnęła mówiąc: |
Ta ulga to chyba przedwczesna, braciszek tez może jej awanturę urządzić, niezgorszą niż tatuś
Cytat: | Fakt. Jest obrzydliwie bogaty. Mówią, że wykończył w Teksasie bogatego ranczera i zagarnął cały jego majątek. Zresztą nie działał tylko tam. Utah, Oregon, Kalifornia. Wszędzie natrafiałem na krwawe ślady jego poczynań. Gdy zbierałem o nim informacje ludzie mówili o nim „Sęp”. Wiesz, że sęp potrafił przebić się przez skórę martwego zwierzęcia i oddzierać pasy najtwardszego, żylastego mięsa. Taki jest Shaner. Wyczekuje i kluczy. Atakuje, kiedy może. Wycofuje się, gdy nic nie wskóra. I czeka. W tym jest prawdziwym mistrzem. |
Przerażające, ale opis świetny. Bardzo plastyczny, żywy i barwny
Świetny odcinek, emocjonujący Ciekawe kim jest tajemniczy podwójny agent… Miejmy nadzieję, że tylko podwójny, nie potrójny…
Ciemne chmury się zbierają nad rodziną Cartwrightów, sęp krąży… Czekam na dalszy ciąg
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:10, 02 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Lizzy otarła łzy wierzchem dłoni, po czym usiadła na łóżku i spod poduszki wyjęła mały, ręcznie kolorowany dagerotyp w ramce ze złoconego brązu przedstawiający uroczego blondyna o jasnoniebieskich wesołych oczach. |
Jaka piękna, staroświecka scena.
ADA napisał: | Marzyła o tańcu w ramionach Andy’ego, o jego czułych i delikatnych pocałunkach w świetle księżyca. |
Lizzy dokładnie wyobraziła sobie bal, zanim jeszcze się odbył. Stworzyła wizję, która ją zauroczyła i ciężko jej się pogodzić, że nie będzie romantycznej sceny w świetle księżyca...
ADA napisał: | To ojciec wybrał dla niej pokój z najpiękniejszym widokiem na całą okolicę. Chciał aby jego śliczną księżniczkę budziło rankiem słońce. Na wspomnienie ojca, który wieczorem tak stanowczo zabronił jej pójścia do Clarków Lizzy poczuła smutek i rozgoryczenie, a łzy bezsilności popłynęły jej po policzkach. |
Cóż za skrajne emocje względem ojca. Jest młoda, zakochana, a tatuś stoi na przeszkodzie jej planów.
ADA napisał: | Andrew Cooper oparty o łęk siodła siedział na koniu i wpatrywał się w okna domu. (…) Dziewczyna, aż cicho krzyknęła z radości i nagle w ułamku sekundy podjęła decyzję. Szybko podeszła do stojącej w rogu pokoju komody, wysunęła szufladę i wyjęła z niej spodnie oraz kraciastą koszulę, które błyskawicznie na siebie włożyła. |
Lizzy jest chyba dosyć impulsywną osóbką.
ADA napisał: | Odsunął dziewczynę od siebie na bezpieczną odległość. Wiedział, że jeszcze moment i może dojść do ostateczności, a tego nie chciał, nie tu i nie teraz. Zbyt kochał i szanował Lizzy, a poza tym, do czego z trudem przyznawał się sam przed sobą, bał się jej ojca. Gdyby tak pojawił się teraz Andy pewnie nie dożyłby świtu. |
Oczyma wyobraźni widzę Adama, który przyłapuje młodych na schadzce. Oj, byłoby gorąco.
ADA napisał: | - Tak, ale wolałabym tę sobotę spędzić w twoim towarzystwie – powiedziała Lizzy obejmując Andy’ego w pasie.
- Ja, też skarbie, ale rodzina jest najważniejsza – odparł głaszcząc ją po plecach i całując w głowę. |
Bardzo wyrozumiały „narzeczony". Musi być rozważny za nich oboje.
ADA napisał: | - Panie Cartwright, to nie jest tak, jak pan myśli.
- Tatusiu … - Lizzy powoli odwróciła się próbując wyłowić z mroku sylwetkę mężczyzny. Przyjrzała się dokładniej i z ulgą odetchnęła mówiąc:
- Benny, ale mnie wystraszyłeś braciszku. |
Ciekawe, co jeszcze powie Benny. Sporo widział i słyszał. Hmmm...
ADA napisał: | Jest obrzydliwie bogaty. Mówią, że wykończył w Teksasie bogatego ranczera i zagarnął cały jego majątek. Zresztą nie działał tylko tam. Utah, Oregon, Kalifornia. Wszędzie natrafiałem na krwawe ślady jego poczynań. |
Teraz wziął na celownik Cartwrightów i Ponderosę. Skoro ten typ zostawia krwawe ślady, to jest się czego obawiać.
ADA napisał: | - Jak zawsze. – Odparł kowboj uśmiechając się półgębkiem. - To chyba nasze ostatnie spotkanie. Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Nie możemy się już spotykać, bo cała akcja spali na panewce. Teraz szeryfie musisz dać sobie radę sam. |
Czyli w bandzie Shanera jest kret. Przyznam, że nie spodziewałam się tego, ale to nareszcie dobra wiadomość. Podoba mi się to, że nowy szeryf trzyma rękę na pulsie.
ADA napisał: | - Wiesz o balu? – spytał szeryf Reed.
- Wiem. Przecież Shaner został zaproszony. |
To może i dobrze, że Lizzy tam nie będzie.
ADA, odcinek uważam za niezwykle interesujący i zarazem zaskakujący.
Ciekawie rozwijasz poszczególne wątki. Nic nie jest ani przewidywalne, ani oczywiste. Super
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Czw 23:12, 02 Paź 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:15, 03 Paź 2014 Temat postu: Droga do nieba |
|
|
Bardzo polubiłam młodego doktora a Lizzy mnie bardzo denerwuję.
Chyba dlatego ,że to taka księżniczka ,rozpieszczona ,córeczka ,tatusia.
I co się stało z Joe i jego żoną ,jakieś zniknęli ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:45, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Lizzy otarła łzy wierzchem dłoni, po czym usiadła na łóżku i spod poduszki wyjęła mały, ręcznie kolorowany dagerotyp w ramce ze złoconego brązu przedstawiający uroczego blondyna o jasnoniebieskich wesołych oczach. Wpatrzona w portrecik cicho westchnęła i łzy ponownie zakręciły jej się w oczach. |
Bardzo romantyczna scena. Dziewczyna naprawdę jest zakochana.
Cytat: | Miała żal do ukochanego taty, który nigdy niczego jej nie odmawiał, aż do tej pory. |
Nie odmawiał niczego, to i rozpuścił córeczkę ... a teraz będzie miał problemy
Cytat: | To ojciec wybrał dla niej pokój z najpiękniejszym widokiem na całą okolicę. Chciał aby jego śliczną księżniczkę budziło rankiem słońce. |
Ale ona nie chce ślicznego pokoju z cudnym widokiem na całą okolicę! Ona chce Andy'ego!
Cytat: | Wśród drzew na lekkim wzniesieniu Andrew Cooper oparty o łęk siodła siedział na koniu i wpatrywał się w okna domu. W pewnym momencie uniósł dłoń do góry i pomachał. Lizzy zdała sobie sprawę, że Andy dostrzegł ją i niewiele myśląc również mu pomachała. |
Ona ten sokoli wzrok ma pewnie po tatusiu ... ale on? Chyba, że uczucie mu wyostrza ostrość widzenia Ale bardzo romantyczna scena ... Chociaż ... kiedyś ludzie nie psuli sobie wzroku siedząc przed ekranem telewizora lub monitorem komputera
Cytat: | Lizzy, skarbie, co ty wyprawiasz? Myślałem, że umrę, gdy zobaczyłem cię zsuwającą się z dachu. |
Dach jak widać może służyć do różnych celów.
Cytat: | Odsunął dziewczynę od siebie na bezpieczną odległość. Wiedział, że jeszcze moment i może dojść do ostateczności, a tego nie chciał, nie tu i nie teraz. Zbyt kochał i szanował Lizzy, a poza tym, do czego z trudem przyznawał się sam przed sobą, bał się jej ojca. |
O tak! Wtedy to dopiero podpadłby Adamowi! I Chiny byłyby za blisko
Cytat: | Wracałem od pacjenta i nie wiem, jak to się stało, ale koń sam mnie tu przyniósł |
Jakie mądre zwierzę
Cytat: | Ja, też skarbie, ale rodzina jest najważniejsza – odparł głaszcząc ją po plecach i całując w głowę. – Idź, już Lizzy. |
Doktorek wyraźnie nie chce podpaść jej rodzinie
Cytat: | Tak, Lizzy. Doktor Cooper ma rację. – doszedł ich niski głos mężczyzny opartego o rosnącą nieopodal młodą sosnę i przyglądającego się im od dłuższego czasu. |
A to niespodzianka! Dobrze, że na serce nie zeszli z tego świata ... w takim momencie
Cytat: | Panie Cartwright, to nie jest tak, jak pan myśli. |
A jak?
Cytat: | Benny, ale mnie wystraszyłeś braciszku. |
Na szczęście to nie był ten najgroźniejszy Cartwright
Cytat: | Szeryf Reed słuchał uważnie, co ma do powiedzenia znajomy. Od czasu do czasu przerywał mu zadając krótkie, rzeczowe pytania. Na otrzymywane odpowiedzi kiwał ze zrozumieniem głową. Wreszcie klepnął go po ramieniu i powiedział:
- Dobra robota. Znasz datę planowanej przez Shanera akcji? |
No proszę! Agent 007! Szeryf ma "wtyczkę" w bandzie! Niezły "kartofel" między oczy ... a to niespodzianka ... ale pozytywna ...
Cytat: | Mówią, że wykończył w Teksasie bogatego ranczera i zagarnął cały jego majątek. Zresztą nie działał tylko tam. Utah, Oregon, Kalifornia. Wszędzie natrafiałem na krwawe ślady jego poczynań. Gdy zbierałem o nim informacje ludzie mówili o nim „Sęp”. |
Sumienia to on czystego nie ma ... sporo nabroił. Jak widać do tej pory był bezkarny. Mam nadzieję, że do czasu
Cytat: | Myślisz, że tym razem to Cartwright jest jego celem?
- Tak. Przecież on i jego synowie to najbogatsi ranczerzy w całej Nevadzie. Kto by ich nie znał? Ale wydaje mi się, że nie chodzi mu tylko o przejęcie Ponderosy i całego majątku Cartwrightów.
- A, o co? – spytał zdziwiony Reed.
- To chyba jakaś zadawniona uraza, coś, z czym ten człowiek zmaga się od lat. Shaner żyje żądzą zemsty. |
A to też ciekawe. Nie tylko chce złupić, ale i zemścić się ... ciekawe, co jeszcze obmyśla dla Cartwrightów ...
Cytat: | ... dodał – miłej zabawy na balu u Clarków.
- Wiesz o balu? – spytał szeryf Reed.
- Wiem. Przecież Shaner został zaproszony. |
No proszę! Zobaczymy tańczącego sępa
Dobre opowiadanie, z dreszczykiem emocji, zwrotami akcji, romantycznymi scenami ... chciałabym teraz czytać kolejny rozdział, ale ... trzeba pewnie trochę poczekać Mam nadzieję, że niedługo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:37, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen napisał: | Ciekawa jestem, jak o swoim tacie myśli młodsza córka? |
Już niedługo na pierwszy plan wysunie się Vicky i być może wtedy dowiemy się, co myśli o swoim tacie. Nie zdradzę tajemnicy, że przepada za nim. Adam dla swoich córek był wyjątkowo wyrozumiały, jednak do czasu ...
Senszen napisał: | Ciekawe co go bardziej hamuje |
Na razie wszystko wskazuje, że Adam
Senszen napisał: | Ta ulga to chyba przedwczesna, braciszek tez może jej awanturę urządzić, niezgorszą niż tatuś |
Najprawdopodobniej Benny zrobi siostrze małą awanturę, ale jeszcze nie teraz.
Mada napisał: | Lizzy jest chyba dosyć impulsywną osóbką. |
To prawda. Do tego jest uparta, tak jak jej tato.
Ewelina napisał: | Ale ona nie chce ślicznego pokoju z cudnym widokiem na całą okolicę! Ona chce Andy'ego! |
I zrobi wszystko, żeby dopiąć swego. To bardzo pomysłowa dziewczyna, a charakterek ma prawdziwie adamowy. Do Adeline jej daleko
Ewelina napisał: | No proszę! Zobaczymy tańczącego sępa |
Sęp zatańczy i parę osób nie będzie zadowolonych z tego faktu.
Koleżanki dziękuję za obszerne i konstruktywne komentarze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:10, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Czoło oparła o szybę z zamiarem dalszego użalania się nad sobą, gdy nagle wydało jej się, że pomiędzy majaczącymi w oddali sosnami widzi postać człowieka na koniu. |
Byłam pewna, że to obserwator Shanera, a to doktorek
ADA napisał: | Lizzy szerzej otworzyła okno i cichutko weszła na parapet, z którego po dachu nogami w dół zsunęła się wprost na rabatkę kwiatową w ogródku matki (....) lekko zgarbiona ruszyła biegiem w kierunku wzniesienia... |
Kiedy czytałam ten fragment, przypomniała mi się scena schadzki (piękna zresztą i skonsumowana ) w filmie "Dom dusz" tylko tam tatko pobił córkę i próbował odstrzelić adoratora
ADA napisał: |
- Wracałem od pacjenta i nie wiem, jak to się stało, ale koń sam mnie tu przyniósł.. |
Doprawdy? Trzeba spytać zatem konia jak do tego doszło...
ADA napisał: |
- Tak, Lizzy. Doktor Cooper ma rację. – doszedł ich niski głos mężczyzny opartego o rosnącą nieopodal młodą sosnę i przyglądającego się im od dłuższego czasu. |
ADA w tym momencie zabiło mi serducho, byłam pewna, że tatko ich namierzył i za chwilę zrobi miazgę z doktorka. Dzięki Bogu to TYLKO? Benny? Albo się okaże, aczkolwiek, jeśli brat stał tam wystarczająco długo to "słyszał" jak przez Coopera przemawia wyłącznie rozsądek i odrobina strachu przed Adamem
p.s. szkoda, że Vicky jej nie nakryła...jej skarbonka pękłaby w szwach
A tak już bokiem, gdzie jest Vicky? Rozumiem, że masz dużo postaci, ale mniemam, że poczytam coś o rezolutnej siostrze.
ADA napisał: |
- Ale tylko wtedy, bo inaczej stracimy okazję przyskrzynienia go – ostrzegł kowboj.
- To do zobaczenia i życzę ci powodzenia – powiedział szeryf poważnym głosem i mocno uścisnął mu dłoń. |
Cieszę się z pokrzepiającej rozmowy żwawego szeryfa i tajniaka
Nie spodziewałam się, że Cartwrights mają aniołów stróżów wokół siebie oby tajniak "gumowe ucho" na czas zorientował się kiedy uderzy Shaner.
ADA piękny, zsynchronizowany, wielowątkowy fragment .... brak mi słów wiec zamilknę choć raz...
Zorino, Lizzy nie powinna denerwować czy irytować...raczej Adam...wszak on rozpuścił córkę niedobry Adam, niedobry....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 20:16, 03 Paź 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:02, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Dzięki Aga za komentarz
Cytat: | szkoda, że Vicky jej nie nakryła...jej skarbonka pękła by w szwach
A tak już bokiem, gdzie jest Vicky? |
Zapewniam Cię, że o Vicky usłyszymy, a jej skarbonka będzie pełna, bardzo pełna
Cytat: | Nie spodziewałam się, że Cartwrights mają aniołów stróżów wokół siebie |
I owszem mają. Skoro są potencjalnymi ofiarami przestępstwa, to stróże prawa muszą czuwać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:18, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
O czyżby Vicky miała ich nakryć na sianku? albo podsłucha reprymendę, którą Lizzy otrzyma od Benny'ego?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 20:25, 03 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:20, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Vicky to taki szpieg w krainie deszczowców coś tam usłyszy, niby coś wie, potrafi blefować i ... zarabia na tym doprowadzając siostrę do szewskiej pasji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|