Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część II "W przedsionku czyśćca"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39 ... 43, 44, 45  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:31, 19 Lip 2014    Temat postu:

Aga, wiedziałam, że nie darujesz mi świątyni dumania Very Happy
A tak poważnie, to tutaj jest bardzo dużo dobrych, interesujących opowiadań. I dobrze. Tak powinno być.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:09, 19 Lip 2014    Temat postu:

W tym odcinku pojawia się problem przemocy wobec kobiet, o której między innymi pisała w swoich opowiadaniach Mada. Trochę pod jej wpływem, trochę z konieczności wyjaśnienia jednego z pobocznych wątków poruszyłam tę trudną problematykę.
..........................................................................................................

***

Adam i Adeline leżeli w łóżku przytuleni do siebie, po szalonym i upojnym poranku, który przeciągnął się do drugiej po południu.
- Nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem szczęśliwy – Adam niebezpiecznie zniżył głos bawiąc się włosami żony.
- Cieszy mnie to niezmiernie, bo mój nastrój zależy od nastroju mojego męża – odparła zalotnie Adeline opierając brodę na jego torsie.
- Dobrze nam idzie to godzenie się. Jak myślisz, czy ojciec zatrzyma nasze szkraby jeszcze dzień lub dwa? – spytał Adam.
- Myślę, że tak. Pa wiedział, co robi zabierając do siebie wnuki. Powiedział, że potrzebujesz spokoju, że oboje potrzebujemy.
- Przy okazji, będę musiał mu podziękować – mruknął zadowolony Adam, przesuwając dłonią po smukłym ramieniu żony.
- Koniecznie – uśmiechnęła się Adeline i dodała – podoba mi się twoje przepraszanie.
- Nie przyzwyczajaj się moja droga – zaśmiał się Adam, po czym powiedział - wiesz, że tamtej nocy, gdy jak szalony wypadłem z domu, w połowie drogi do Virginia City zobaczyłem spadającą gwiazdę. Pomyślałem sobie życzenie i wiedziałem, że na pewno się spełni – na moment spoważniał i dodał – niewiele brakowało, aby się nie spełniło.
- Ciii. Nie mów tak – odparła Adeline kładąc mu palec na ustach, a potem głaszcząc jego twarz powiedziała – ja też widziałam tej nocy spadającą gwiazdę i też pomyślałam sobie życzenie.
- I, co spełniło się? – z figlarnym uśmiechem spytał Adam.
- No, wiesz Adamie, chyba nie musisz pytać – odpowiedziała lekko speszona Adeline, a Adam zaśmiał się głośno, mówiąc:
- Za każdym razem, gdy tak mówisz wprawiasz mnie w zdumienie. To twoje zażenowanie jest słodkie.
Udając, że jest na niego zła Adeline lekko wydęła usta, marszcząc zabawnie czoło. Wyglądała przy tym jak mała rozkapryszona dziewczynka. Adam nie mógł od niej oderwać wzroku. Ona widząc, na co się zanosi, muskając jakby mimochodem jego usta, zapytała cichutko:
- Wiesz, że jesteś mój?
- Wiem, i nie chce być niczyj inny – szepnął całując ją namiętnie.

***
Było późne popołudnie, gdy turkot bryczki wyrwał ich ze słodkiej drzemki. Wyskoczyli z łóżka jak oparzeni, popatrzyli na siebie i … wybuchnęli głośnym, serdecznym śmiechem.
- To na pewno doktor Martin. Zupełnie zapomniałam – szeptem powiedziała Adeline, pomagając Adamowi zapiąć koszulę. On przelotnie pocałował żonę w usta, wziął podaną mu chustę służącą za temblak i wyszedł z sypialni, która od wczesnego ranka była świadkiem godzenia się małżonków.
Nim rozległo się głośne łomotanie do drzwi Adam całkowicie ubrany dostojnie zszedł ze schodów. Nieśpiesznie przeszedł przez salon, od niechcenia rzucając na kanapę chustę zabraną z sypialni i wreszcie otworzył drzwi, w których stanęła Hope Johnson.
- Ty nie wyglądasz mi na doktora Martina – powiedział z powagą w głosie Adam.
- Bardzo śmieszne. Widzę, że humor ci dopisuje – stwierdziła Hope – a w ogóle to witaj.
- Dzień dobry droga Hope. Co cię sprowadza w nasze niskie progi? – spytał Adam zapraszając dziewczynę ruchem dłoni do salonu.
- Przyjechałam w zastępstwie doktora Martina, ma bardzo dużo pacjentów i prosił mnie żebym do ciebie zajrzała, a poza tym chciałam porozmawiać z Adeline – odparła Hope.
- A to zaraz ją poproszę. Jest na górze i …
- Nie kończ. Nie będziesz musiał kłamać – przerwała Adamowi z domyślnym uśmiechem, po czym widząc jego zmieszaną minę zapytała – jak się dziś czujesz?
- Świetnie Hope, naprawdę świetnie. Dawno się tak nie czułem – odpowiedział z szelmowskim błyskiem w oku.
- Właśnie widzę. Gdzie masz temblak? Doktor Martin powiedział ci przecież, jak ważne jest nieobciążanie tej ręki – mówiąc to Hope fachowym okiem przyjrzała się przedramieniu Adama, a gdy dotknęła jego nadgarstka, syknął.
- Trochę boli - rzekł.
- I będzie bolało, jeśli nie będziesz stosował się do zaleceń doktora – powiedziała poważnie Hope i zapytała - ćwiczysz tę rękę?
- O tak. Nawet nie wiesz jak bardzo się przykładam – odpowiedział skwapliwie Adam.
- Chyba nie chcę wiedzieć – stwierdziła Hope i patrząc na niego pokręciła głową mówiąc – tylko nie przesadzaj z tymi ćwiczeniami.
- Nie martw się nie grozi mi przeciążenie.
- Adamie, o czy ty mówisz? – spytała lekko zawstydzona Hope.
- A, ty? – patrząc się bezczelnie odpowiedział pytaniem na pytanie Adam.
- Co on taki radosny? - Hope zapytała Adeline, która właśnie schodziła po schodach ubrana w prostą sukienkę w kolorze lawendy, z gładko upiętymi włosami i zagadkowym uśmiechem na twarzy.
- Witaj Hope. Miło cię widzieć kochana – przywitała się Adeline i dodała – mam nadzieję, że mu tak zostanie.
Na potwierdzenie jej słów promienny uśmiech ukazał się na twarzy Adama. Skonsternowana Hope spoglądając to na jedno to na drugie spytała:
- Adeline, czy ja wam w czymś nie przeszkodziłam?
- Ależ skąd. Zresztą zaraz powinien przyjechać doktor Martin – odparła Adeline.
- Nie przyjedzie. Mnie przysłał w zastępstwie i już zdążyłam się zorientować, że twój mąż ma się całkiem nieźle – powiedziała Hope i nieśmiało dodała – Adeline chciałam z tobą porozmawiać.
Adeline wymownie spojrzała na Adama, który domyślnie kiwnął głową i mówiąc „już mnie nie ma” poszedł do sypialni.
- To w takim razie usiądź, zaraz podam ciasto i kawę – zaproponowała Adeline.
- Daj spokój. Chcę tylko porozmawiać – odparła poważnie Hope.

***
- Nie wierzę, że chcesz uciec – powiedziała Adeline, gdy Hope zakomunikowała jej, że wraca do San Francisco.
- To nie ucieczka to powrót do domu – odrzekła Hope smutno zwieszając głowę.
- O jakim domu mówisz? O tym pokoiku przy szpitalu. Hope to nie ma sensu. Zostań z nami. Jesteś świetną pielęgniarką. Doktor Martin bardzo cię wychwala i na pewno chętnie zatrudniłby cię w swoim gabinecie, a poza tym jest ktoś, kto nie może oderwać od ciebie oczu – powiedziała Adeline.
- To miłe, co mówisz, ale zbyt długo mieszkam u twojego teścia. Hoss nie potrzebuje już mojej opieki. Rana goi się świetnie, a poza tym nie jest sam. Ma tylu życzliwych ludzi wokół siebie. Ja już nie jestem mu potrzebna, mogę, więc wracać do obowiązków w San Francisco.
- Hope, sama nie wierzysz w to, co mówisz – ze zniecierpliwieniem pokręciła głową Adeline – i nie udawaj, że nie wiesz, jakim uczuciem darzy cię Hoss.
- Daj spokój on myli wdzięczność z miłością – odrzekła Hope wygładzając spódnicę – myślisz, że nie wiem jak to jest? Hoss otarł się o śmierć i jest po prostu wdzięczny za ocalenie życia, a to nie ma nic wspólnego z prawdziwym uczuciem.
- Moja droga, zrobisz jak będziesz uważała, ja jednak twierdzę, że popełnisz straszliwy błąd wyjeżdżając z Ponderosy. Swą ucieczką zranisz najlepszego człowieka pod słońcem. Hope proszę przemyśl to jeszcze i nie podejmuj pochopnych decyzji.
- Adeline, czy nie rozumiesz, że uciekam, jak to nazwałaś, właśnie, dlatego, żeby Hoss nie cierpiał przeze mnie – ze łzami w oczach powiedziała Hope.
- Nie, nie rozumiem. Dlaczego Hoss miałby cierpieć przez ciebie? – spytała z niedowierzaniem Adeline – co ty ukrywasz Hope, czego się boisz?
- Bliskości – odparła cicho Hope i po krótkiej chwili zastanowienia rozpoczęła swoją opowieść: wiesz przecież, że nie mam nikogo. Nagle z dnia na dzień z ukochanej, rozpieszczonej córeczki tatusia stałam się zawadzającą wszystkim krewną, a jeszcze, gdy okazało się, że nie mam nic, bo mój ojciec źle ulokował całą naszą fortunę, to wszystkie drzwi zamykały się przede mną z niesamowitą szybkością. Matkę straciłam, gdy miałam trzy lata i nie pamiętam jej. Miałam tylko ojca, a gdy popełnił samobójstwo zostałam sama. Przygarnęła mnie stara ciotka ze strony matki, sama niewiele mająca, opuszczona przez dzieci i schorowana. Potrzebowałyśmy się nawzajem. Starość potrzebowała młodości, a młodość starości. Krótko po tym jak zamieszkałam u ciotki jej dzieci bogaty i dystyngowany syn Henry i dwie córki, równie dystyngowane Carol i Alison przypomniały sobie o starej matce. Henry powiedział mi wprost, bez ogródek, że jeśli chcę dalej mieszkać u jego matki to muszę płacić za pokój, który zajmuję. Dodał jeszcze, że za opóźnienie w zapłacie będę płacić karę i nie o pieniądze mu chodziło.
- Mój Boże, Hope, czego on od ciebie chciał? – spytała poruszona Adeline.
- A czego może chcieć mężczyzna od kobiety? Zresztą długo nie musiałam czekać. Pojawił się po kilku dniach i zażądał pieniędzy. Nie miałam ich, bo i skąd miałam je wziąć, przecież nie pracowałam – Hope przerwała na chwilę, głęboko oddychając, a gdy się uspokoiła podjęła przerwany wątek – poprosiłam go, żeby zaczekał, mówiłam, że znajdę jakąś pracę i wszystko mu oddam, ale on tylko się śmiał. Powiedział, że od pieniędzy woli mnie i taki układ bardziej mu się podoba. Złapał mnie wpół, przyciągnął do siebie i zaczął całować. Śmierdziało mu z ust. Jednocześnie poczułam na sobie jego pożądliwe, spocone łapy. Chciałam krzyczeć, lecz za ścianą była ciotka, a gdy on spytał, czy chcę swym wyuzdanym zachowaniem zabić ukochaną cioteczkę, poddałam się. Zrobił ze mną, co chciał. Nie stawiałam oporu. Sapał przy tym jak stary wieprz. Gdy skończył był wściekły i powiedział, że specjalnie byłam jak kłoda drewna i mu nie pomagałam, a w ogóle to powinnam być mu wdzięczna, bo zrobił ze mnie prawdziwą kobietę. Całą noc przesiedziałam na krześle. Myślałam, że mój pierwszy raz będzie z mężczyzną, którego pokocham, który da mi miłość i poczucie bezpieczeństwa, a był …
- Już dobrze Hope, jeśli nie chcesz, to nie mów – powiedziała Adeline i pogłaskała dziewczynę po dłoni – może chcesz odpocząć?
- Nie, nie jestem zmęczona – odparła Hope – chcę opowiedzieć ci wszystko do końca. Myślałam, że po tym, co się stało da mi spokój. Bardzo się myliłam. Przychodził regularnie. Na początku próbował być miły. Przynosił nawet jakieś drobne prezenty, słodycze. Ciotka była wniebowzięta, bo przecież jej wspaniały synek zmienił się na lepsze i tak często u niej bywał. Zwykle wpadał na podwieczorek, po którym ciotka ucinała sobie drzemkę. Wtedy on bez słów wskazywał mi drzwi mojego pokoju. Ja bezwolnie wykonywałam jego polecenia i tak ciotka spała sobie szczęśliwie, a w tym czasie jej synek odbierał, jak to nazywał, należy mu haracz.
- Hope, dlaczego nic nie powiedziałaś ciotce, dlaczego nie sprzeciwiłaś się temu zwyrodnialcowi, dlaczego wreszcie nie uciekłaś?
- Dużo tych dlaczego – uśmiechnęła się blado Hope – ale dobrze odpowiem ci. Miałam siedemnaście lat, nie znałam życia i najzwyczajniej w świecie bałam się, a poza tym ciotka stała nad grobem, jak miałam jej o tym powiedzieć?
- No dobrze, ale przecież były jego siostry – z przejęciem powiedziała Adeline.
- A jakże były i siostry, które szybko zorientowały się, co się dzieje, a gdy któregoś dnia poprosiłam je o pomoc nazwały mnie małą, cwaną dziwką. Jeszcze tego samego dnia ich braciszek pojawił się wściekły i pijany. Nie zważając na matkę zaciągnął mnie do pokoju i uderzył raz i drugi. Do tej pory przynajmniej mnie nie bił. Krzyczałam, błagałam żeby przestał, wołałam o pomoc, a potem … myślałam, że to się nie skończy. Wyszedł dopiero późnym wieczorem. Teraz wiedziała o wszystkim również moja ciotka i nie zrobiła nic, żeby mi pomóc. Kazała mi umyć się i iść spać. Powiedziała jeszcze, że to wszystko moja wina, bo na pewno prowokowałam jej syna, więc powinnam być wdzięczna, że jeszcze nie wyrzuciła mnie z domu. Rano następnego dnia obudziły mnie mdłości. Objawy, jakie miałam nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Tak bardzo się bałam. Panna z dzieckiem, dopiero ludzie mieliby używanie. Miałam dość takiego życia i chciałam ze sobą skończyć. Pod pretekstem zrobienia zakupów wyszłam z domu i poszłam w stronę rzeki. Uznałam, że utonięcie to niezłe rozwiązanie. Ciało popłynie z nurtem rzeki wprost do oceanu i wszelki ślad po nim zaginie. Skoczyłam. Szybko poszłam na dno tak jak chciałam i wtedy poczułam czyjeś ręce ciągnące mnie do góry ku słońcu. Obudziłam się w szpitalu i dowiedziałam się, że poroniłam. Poczułam prawdziwą ulgę. Nienawidziłam tego dziecka równie mocno jak jego ojca. Potem dowiedziałam się, że życie uratował mi pracujący w tym szpitalu doktor Madigan. Zaopiekował się mną, jak prawdziwy ojciec, nie naciskał, o nic nie pytał. Powiedział, że jak będę chciała to sama mu o wszystkim opowiem.
- Powiedziałaś mu? – cicho spytała Adeline.
- Tak. Przyszedł wreszcie czas, że chciałam i musiałam wyrzucić z siebie to całe zło, jakie mnie spotkało. Tylko dzięki doktorowi Madiganowi nie oszalałam i nie stoczyłam się na dno. To on zaraził mnie miłością do medycyny i to on załatwił mi naukę w szkole pielęgniarskiej u Pani Nightingale w Londynie. Adeline, za dwa tygodnie wypływam do Anglii – uśmiechnęła się smutno Hope i dodała – jesteś pierwszą osobą, po doktorze Madiganie, której zwierzyłam się ze wszystkiego. Powiedziałam ci to, bo zależy mi żebyś nie myślała o mnie źle. Kocham Hossa, ale nie mogę z nim być. Bardzo chciałabym, ale po tym, co przeszłam nie potrafię.
- Może gdybyś powiedziała mu to wszystko, co mnie, twoje obawy rozwiałby się – powiedziała Adeline.
- O nie, wstydziłabym się spojrzeć mu w oczy. Co by sobie o mnie pomyślał? – z przerażeniem odparła Hope.
- A ja myślę, że nie doceniasz Hossa. On jest naprawdę wspaniałym, dobrym człowiekiem.
- Wiem o tym i bardzo go kocham. Zrozum muszę wyjechać, bo nie chcę go skrzywdzić. Adeline, jeśli jesteś moją przyjaciółką, nic nikomu nie powiesz. Wybacz mi kochana, ale czas na mnie. Jutro wczesnym rankiem mam dyliżans. Pożegnaj ode mnie Adama – powiedziała szybko Hope i objęła Adeline, a ta mocno ją do siebie przytuliła nie znajdując żadnych słów pocieszenia.
Hope przez łzy uśmiechnęła się do przyjaciółki, jeszcze raz mocno ją uścisnęła i skierowała się do drzwi. Na chwilę przystanęła i pukając się w czoło powiedziała spokojnym już i ciepłym głosem:
- Gdzie ja mam głowę? Za cztery dni przyjedzie doktor Madigan, żeby przebadać twojego Adama. Wiem Adeline, że bardzo się niepokoisz, ale trzeba być dobrej myśli. Doktor Martin jest wspaniałym lekarzem, ale przecież mógł się pomylić. Zobaczysz, że Adamowi nic nie będzie. Żegnaj przyjaciółko i nie myśl o mnie źle.
- Nie powiem ci żegnaj, tylko do widzenia – wzruszonym głosem odparła Adeline – ja wiem, że tu wrócisz. To tylko kwestia czasu.
- Chciałabym, ale to niemożliwe – powiedziała uśmiechając się Hope.
- A ja myślę, że to jednak możliwe. Chodź odprowadzę cię do bryczki – powiedziała Adeline i biorąc przyjaciółkę pod ramię poprowadziła do drzwi.
Gdy obie panie wyszły w domu zapadła cisza. Tylko Adam wsparty o balustradę schodów stał z poszarzałą twarzą i ciężko oddychał.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 21:55, 19 Lip 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:23, 19 Lip 2014    Temat postu: W przedsionku czyśca

Wstrząsająca ta historia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 19:21, 19 Lip 2014    Temat postu:

Biedna dziewczyna, biedny Hoss... ADA, u ciebie dramat goni dramat Sad Adam i Adeline pogodzili się, ale Adam zaczyna poważnie niedomagać. Adeline zaczyna się martwić o swoją przyjaciółkę...

Piszesz tak, że w czytelniku silnie wzrasta współczucie Sad

Czekam na dalszy ciąg, choć na optymistyczne wieści nie ma co liczyć...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:38, 19 Lip 2014    Temat postu:

Ja mam jeszcze nadzieję, ale z natury jestem optymistką ... chociaż zapowiada się kiepsko. Hope to dziewczyna po ciężkich przejściach. Chyba nie potrafi już nikomu zaufać, Hoss kolejny raz zostanie zraniony ... Adam ma problemy z płucem, czyli ... dusi się chwilami ... mam nadzieję, że nie definitywnie ... zapowiada się kolejne ostre tarmoszenie sympatycznych bohaterów ... Tylko Adeline została na plusie ... bo i pogodziła się z mężem i ... skorzystała z jego chwilowego (jak się okazało) powrotu do formy Rolling Eyes
To nękanie bohaterów rozmaitymi kłopotami, problemami ... aż serce pęka z litości ... Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:58, 19 Lip 2014    Temat postu:

ADA napisał:
- To na pewno doktor Martin. Zupełnie zapomniałam – szeptem powiedziała Adeline, pomagając Adamowi zapiąć koszulę. On przelotnie pocałował żonę w usta, wziął podaną mu chustę służącą za temblak i wyszedł z sypialni, która od wczesnego ranka była świadkiem godzenia się małżonków.

Taaak, ta sypialnia z pewnością widziała i słyszała wiele. Embarassed

ADA napisał:
- A to zaraz ją poproszę. Jest na górze i …
- Nie kończ. Nie będziesz musiał kłamać – przerwała Adamowi z domyślnym uśmiechem

Czy już wspomniałam, że Hope bardzo mi się podoba? W ogóle jej rozmowa z Adamem jest urocza, pełna niedomówień, toczy się niemal jak … flirt. Z kolei jej historia jest wyjątkowo smutna. Wydaje się też bardzo prawdopodobna. Uboga krewna wykorzystywana przez bogatego utracjusza, który uważa, że jest bezkarny. Ciotka przymykająca oczy, usprawiedliwiająca zachowanie swego rozpieszczonego synka. Nic dziwnego, że Hope boi się komuś zaufać.

ADA napisał:
Gdy obie panie wyszły w domu zapadła cisza. Tylko Adam wsparty o balustradę schodów stał z poszarzałą twarzą i ciężko oddychał.

Rozumiem, że Adam (przypadkiem lub też nie Rolling Eyes ) usłyszał wyznanie Hope. Wstrząsnęło nim to do głębi. Ciekawa jestem, co zrobi.

ADA, bardzo dobry, wciągający fragment. Oczywiście, podobała mi się scena w sypialni, ale historia Hope przebiła wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:40, 19 Lip 2014    Temat postu:

Matko, ale się rozpisałyście, człowieka nie ma pół dnia....Shocked

ADA poruszyłaś poważne kwestie, które bardzo fajnie wkomponowałaś w ostatni fragment. Wszystko było spójne, dobrze zgrane, nic nie zgrzytało i tworzyło dramatyczną całość. Opowieść Hope potęgowała napięcie, była przerażająca, choć odnoszę wrażenie, że Hope opowiadając była jakby obok tej historii jakby nie chciała wejść z butami za bardzo w przeszłość, nadto rozkleić i opowiadała jednym tchem...Adam słyszał pewnie wszystko albo sporą jej część, pytanie czy poszarzał z emocji czy tego co usłyszał o sobie.
p.s. dlaczego Hope złamie (niechcący) serce Hossa?
co chcesz zrobić Adamowi....Evil or Very Mad
Upał jest i jeszcze będzie kilka dni i wyżywanie się na bohaterach nie jest rozwiązaniem na rozładowanie napięcia ADA. Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 22:36, 19 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:29, 19 Lip 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Biedna dziewczyna, biedny Hoss... ADA, u ciebie dramat goni dramat Sad Adam i Adeline pogodzili się, ale Adam zaczyna poważnie niedomagać. Adeline zaczyna się martwić o swoją przyjaciółkę...

Hoss nigdy nie miał szczęścia. Wychodzi na to, że niczym Dortort przegoniłam Hope, pozbawiając Hossa szczęścia. Muszę się nad tym zastanowić Rolling Eyes
Adeline chyba weźmie się do działania. Rolling Eyes

Ewelina napisał:
Tylko Adeline została na plusie ... bo i pogodziła się z mężem i ... skorzystała z jego chwilowego (jak się okazało) powrotu do formy Rolling Eyes

I zapewniam, że Adeline nie będę tarmosić, przecież to matka czwórki dzieci i może nie tylko Wink

Mada napisał:
Taaak, ta sypialnia z pewnością widziała i słyszała wiele. Embarassed

O, tak. Adam i Adeline słodyczy wszelakich spożyli wiele Laughing

Hope od początku miała być postacią, która jest sympatyczna i na pierwszy rzut oka nie ma problemów. W życiu przeszła bardzo dużo i być może uda się jej poskromić drzemiące w niej demony. Historię Hope Adam usłyszał przypadkiem. Nie podsłuchiwał zapewniam.

Aga napisał:
choć odnoszę wrażenie, że Hope opowiadając była jakby obok tej historii jakby nie chciała wejść z butami za bardzo w przeszłość, nadto rozkleić i opowiadała jednym tchem...Adam słyszał pewnie wszystko albo sporą jej część, pytanie czy poszarzał z emocji czy tego co usłyszał o sobie.


Hope musi żyć tak jakby, ta historia jej nie dotyczyła, bo inaczej skończyłaby w domu dla obłąkanych, a jedna szalona w tym opowiadanie wystarczy. Masz rację mówiąc, że Hope nie chce się rozkleić. Powiedziała Adeline o swojej tragedii, bo naprawdę zakochała się w Hossie i być może liczy na to, że przyjaciółka pomoże Hossowi zrozumieć dlaczego dziewczyna, w której się zakochał tak nagle wyjechała z Ponderosy.

Adamowi nie zrobię już nic więcej, nadto co zrobiłam Very Happy

p.s. Bardzo lubię moich bohaterów, gdzieżbym śmiała wyładowywać się na nich Rolling Eyes Oni po prostu żyją własnym życiem Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:38, 19 Lip 2014    Temat postu:

Mów co chcesz...brzmisz dość niewiarygodnie ...w kwestii niewyładowywania się na bohaterach Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:48, 19 Lip 2014    Temat postu:

Aga, nie wiem jak Cię przekonać, że naprawdę nie mam okrutnych zamiarów w stosunku do bohaterów. Wszystkich ich bardzo lubię, a że trochę ich potarmoszę, no cóż ... nie tylko ja tarmoszę Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:26, 19 Lip 2014    Temat postu:

Owszem, ale w końcu na końcu u nas Adam najwyżej ma kilka siniaków tudzież włos z głowy spadnie..."płuców" mu nie wykrajamy, kończyn nie obrzynamy...Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:33, 19 Lip 2014    Temat postu:

Protest składam. Płucek mi nie "wyrżłam", kończyn nie obcięłam. Troszeczkę jedynie potarmosiłam Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:52, 20 Lip 2014    Temat postu:

owszem....ale słowa "koniec" jeszcze nie widać....Evil or Very Mad a Adam zbielał, dycha ciężko....poręczy się trzyma, a nigdy nie musiał....tu akurat mógł być wykończony, więc wyjątkowo przymknę oko... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:57, 20 Lip 2014    Temat postu:

Aga, Adaś był tu "li tylko i jedynie" wsparty o poręcz, bowiem po całym dniu obżerania się słodyczami mógł się czuć lekko zmęczony. Ponadto usłyszał to czego nie powinien i dlatego "ciężko dycha". Z nadmiaru informacji można przecież się zatchnąć Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:06, 20 Lip 2014    Temat postu:

Ano niech będzie po Twojemu Laughing "trza" mu się było słodkościami tak nie opychać, to by się chłop nie ponadwyręzał ale my uciechy nie mialybysmy....trudny wybór Rolling Eyes Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 38 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin