Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ostatnie krople deszczu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 20:24, 06 Mar 2016    Temat postu:

czekam niecierpliwie na kolejny pokaz naszych wen Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:11, 06 Mar 2016    Temat postu:

Cóż weny, stają się z odcinka na odcinek zupełnie nieprzewidywalne. Aż boję się, co może przyjść im do tych szalonych głów. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 21:12, 06 Mar 2016    Temat postu:

ja też, dlatego czekam, drżąc z ciekawości Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:18, 06 Mar 2016    Temat postu:

Obawiam się, że Candy może na tym wyjść najgorzej Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:42, 08 Mar 2016    Temat postu:

ADA napisał:
Allēgoría wręcz pożerała wzrokiem proporcjonalnie zbudowaną sylwetkę Candy’ego i nie był w tym li tylko i jedynie podziw artysty dla nieskończenie pięknego ludzkiego ciała. W zwiewnej i eterycznej muzie odezwała się, bowiem kobieta. Przymknęła oczy, a na wspomnienie wspaniale wyrzeźbionego i umięśnionego nagiego torsu Candy’ego dreszcz przebiegł ją od stóp do głów. Te bicepsy, tricepsy, a do tego pectoralis major i wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha, wyglądające niczym kaloryfer w mieszkaniu Senszen obezwładniły i przyprawiły Allēgoríę nieomal o utratę zmysłów.

Opis bajeczny Laughing ale porównanie niektórych partii ciała Candy’ego do elementów w mieszkaniu Senszen rozłożył mnie na łopatki.
ADA napisał:
-Co tak wzdychacie, weny? – Agatalia z tomahawkiem w ręku, nożem przy boku i łukiem na ramieniu przysiadła na powalonym drzewie, które poprzedniego dnia sama ścięła, a nawet częściowo okorowała.

O matko, czyżby Agatalia zdziczała do reszty?
ADA napisał:
- Wystarczy, że ja zauważyłam! Muszę spruć! Inaczej łapacz snów będzie do niczego. On ma przepuszczać tylko dobre sny!

Święta prawda. Eweklio….pruj!
ADA napisał:
- Musimy – odparły wszystkie na raz. – Jesteśmy bardzo zżytymi wenami.

Zżytymi i zażartymi…
ADA napisał:
… stał Candy i z ogromnym zdumieniem przyglądał się młodym nieskończenie pięknym kobietom. Zwłaszcza jedna zwróciła jego uwagę. Miała na sobie bardzo ozdobną suknię, której kolor był niedookreślenia. Candy’emu przyszła na myśl tęcza. Tak, suknia tej dziewczyny mieniła się wszystkimi kolorami tęczy. Do tego miała jasne, świetliste włosy rozrzucone w artystycznym nieładzie. W dłoni ściskała, jakiś badylek, a raczej kwiatuszek. Za szarfę, którą była przepasana zatknięty miała pędzel. Jak nic artystka – pomyślał Candy – a do tego wygląda jak wróżka z bajki. Zamrugał oczami i nagle uroczy obrazek rozpłynął się w powietrzu. Fatamorgana, tu w wiosce Pajutów? Nie, niemożliwe. No, chyba, że to ta mikstura, którą dał mi Smętny Jeleń.

Eee… takie majaki po miksturze Smętnego Jelenia? Żyć nie umierać.
ADA napisał:
Rozejrzała się wokół i wtedy przypomniała sobie wszystko, a w szczególności opiekuńczego i wyrozumiałego Candy’ego. Uśmiechnęła się na wspomnienie tego, jak opatrywała plecy mężczyzny. Był taki cierpliwy i wyrozumiały. Tak, Candy to wyjątkowy mężczyzna.

Candy w samych superlatywach, ale w końcu nawet mnie to nie dziwi.

ADA napisał:
-Wyspałaś się? – głos mężczyzny, o którym przed chwilą myślała przywrócił ją do rzeczywistości.
- Tak – szepnęła podciągając koc pod samą brodę.
- To dobrze, bo najwyższy czas już wstać. Słońce wysoko na niebie. Tu w wiosce Pajutów nikt tak długo się nie wyleguje – Candy wzrokiem omijał Senszen. – Przyniosłem ci twoje ubranie.

Bardzo mnie interesuje ten fragment z ciuchami właścicielki…a raczej ich brakiem na właścicielce…
ADA napisał:
- Candy, mam pytanie – Senszen szczelniej otuliła się kocem jednocześnie spoglądając na ubranie, które przyniósł jej mężczyzna.
- Nie, nie ja cię rozebrałem – odparł unosząc dłonie w górę.- To Srebrna Łania.

A skąd on wie o co chciała spytać Senszen?
ADA napisał:
- Rozmawiałem z obojgiem. Oni naprawdę się kochają.

A cóż on taki znawca…miłości….
ADA napisał:
- Skąd ja mu wezmę krowę? – spytała Senszen z wściekłością.
- Pięć krów – usłużnie podpowiedziała Inspiration.

Może…wystarczy namalować?
ADA napisał:
Nagle nie wiadomo, dlaczego poczuła przemożną chęć namalowania czegokolwiek.

Proponuję krowy…najlepiej całe stado. Wink
ADA napisał:
Było to niewielkich rozmiarów, niebieskie, jak oczy Candy’ego, drewniane pudełko. Pochyliła się szybko i wzięła je do rąk, po czym pomału otworzyła. Gdy spojrzała na zawartość jęknęła oczarowana. Na wyściółce z aksamitu pyszniąc się kolorami leżały ułożone skośnie dwadzieścia cztery kredki, szczególne kredki, bo pozbawione drewnianych otoczek. Były to po prostu grafity same w sobie otoczone jedynie lakierowaną powłoką, która czyniła je naprawdę mocnymi. Senszen wzięła w dwa palce jedną z kredek – oczywiście w odcieniu oczu Candy’ego….

Oczywiście…..ostatnio w otoczeniu Senszen jest nadmiar wszystkiego co przypomina oczy Candy’ego Wink
ADA napisał:
- On mnie nie chce – jęknęła przeszywająco. – On pragnie tylko bydła, najlepiej z Ponderosy.

Jakby nie patrząc racja. Very Happy
ADA napisał:
- Wszystko jedno. Jak tam sobie chcesz – odparła Inspiration. – Ale sugerowałaby raczej akt niż portret.
- Świntucha! – krzyknęła Senszen oburzona, po czym uśmiechnęła się mówiąc: - a wiesz może i masz rację.

Uuuu….
ADA napisał:

A jakże. Bardzo mi się podoba i chcę go namalować.
- Ciekawa jestem jak?
- To proste. Kreatywnie pobudzę mózg Senszen.
- O mateńko, już się boję – Inspiration przesadnie wzniosła oczy ku niebu.
- Nie ma, czego siostro. Doprawdy nie ma, czego – odparła Allēgoría pożądliwie patrząc na Candy’ego.

Zabrzmiało jak rozmowa wariatek…lekko nieobliczalnych. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:00, 09 Mar 2016    Temat postu:

Aga serdecznie dziękuję za miły komentarz Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:00, 12 Mar 2016    Temat postu:

ADA napisał:
- Skąd ja mu wezmę krowę? – spytała Senszen z wściekłością.
- Pięć krów – usłużnie podpowiedziała Inspiration.
- Pięć, dziesięć może całe stado?! To bez różnicy. Nawet gdybym miała rogaciznę, to nie dałabym mu ani jednej krowy.

Zaczyna się ciekawie. Te pięć krów chyba dałoby się kupić u Cartwrightów. Można też je namalować. Wink

ADA napisał:
- I, co ty na to Candy? – Senszen utkwiła w mężczyźnie świdrujący wzrok.
- A o co chodzi? – spojrzał na nią niezbyt przytomnie.
- I ty się jeszcze pytasz? Przecież byłeś przy tej groteskowej rozmowie – fuknęła Senszen. – Wódz mówił do mnie przez ciebie.

O rany! To prawie medium! Shocked Laughing

ADA napisał:
- Ej, Candy! – mruknęła Inspiration groźnie – wypraszam sobie. Nie jestem żadnym interesem, tylko narzeczoną Rączego Jelenia.
- Szkoda tylko, że ten twój narzeczony niewiele miał do powiedzenia – zauważył Candy i dodał złośliwie – i uciekał z wigwamu ojca w sposób nadzwyczaj rączy.

O, to się narzeczony nie popisał. Wstyd! Evil or Very Mad

ADA napisał:
- Senszen – Inspiration schwyciła ją za ramię i mocno potrząsnęła – Senszen, słyszysz, co on wygaduje?! I ty na to pozwalasz? Tyle dobrego dla ciebie zrobiłam. Byłam ci wsparciem i… inspiracją, a teraz, gdy byle cowboy mnie obraża ty nic nie mówisz! Och Senszen, jakże się na tobie zawiodłam.
Tu Inspiration ryknęła głośnym płaczem opadając w iście teatralny sposób na kolana i oczywiście wzbijając przy tym jeszcze większe tumany kurzu.

Muza nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Weszła za to w rolę rozkapryszonego dziecka i robi z siebie widowisko. Confused

ADA napisał:
Splecione dłonie przyłożyła do czoła i gotowa wić się z żałości po ziemi najpierw łypnęła okiem na Senszen i… zamarła. Senszen, bowiem nie zwracając na nikogo uwagi szła przed siebie.

Brawo, Senszen! Tak trzymaj! Cool

ADA napisał:
Candy z kolei znudzony przysiadł na powalonym i częściowo okorowanym drzewie. Zastanawiał się właśnie, komu mogło przyjść do głowy, żeby pozbawić drzewo kory.

Zdaje się, że to okorowane drzewo to dzieło niezrównanej Agatalii. Very Happy

ADA napisał:
- Wszystko jedno. Jak tam sobie chcesz – odparła Inspiration. – Ale sugerowałaby raczej akt niż portret.
- Świntucha! – krzyknęła Senszen oburzona, po czym uśmiechnęła się mówiąc: - a wiesz może i masz rację.
- Zawsze mam rację – odparła Inspiration z pewnością w głosie. – Pomóc ci go rozebrać?
- Obejdzie się. Już raz go rozebrałam.
- Fiu, fiu. Zaskakujesz mnie Senszen.
- To nie to, o czym myślisz – spojrzała na Inspiration groźnie.

Trochę pikanterii nie zaszkodzi. Candy chyba by się mocno zaczerwienił, gdyby słyszał tę rozmowę. Embarassed

ADA napisał:
wskazując na polankę i Senszen, która próbowała odpowiednio upozować Candy’ego.

A Candy był jeszcze w ubraniu czy już bez? Rolling Eyes

ADA, sporo kobiecych emocji w tym odcinku. Mam przeczucie, że Candy niedługo wpadnie jak śliwka w kompot. Pytanie tylko, czyj to będzie kompot.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:54, 12 Mar 2016    Temat postu:

Mada serdecznie dziękuję za miły komentarz Very Happy
Cytat:
Mam przeczucie, że Candy niedługo wpadnie jak śliwka w kompot. Pytanie tylko, czyj to będzie kompot.

Candy już wpadł jak śliczna, dorodna śliweczka, ale sama jeszcze nie wiem do którego kompotu Wink Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 21:55, 12 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 22:16, 12 Mar 2016    Temat postu:

W sumie Candy wpadł w kompot gotowany przez trzy wiedźmy - jak w "Makbecie" Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:23, 12 Mar 2016    Temat postu:

Senszen, coś w tym jest Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:32, 30 Mar 2016    Temat postu:

Cytat:
… szedł Candy. Uważał, że Siedzący Byk przesadził w swych żądaniach. Nie dość, że zaproponował Senszen za tak uroczą pannę, jak Inspiration dziesięć sznurków kolorowych paciorków, to jeszcze zażądał, żeby do przyszłej żony Rączego Jelenia dorzuciła pięć krów.

Dlaczego Candy jest niezadowolony? Uroczy obiekt, to i dopłata powinna być godna, ale potargować się zawsze można

Cytat:
Nie jestem żadnym interesem, tylko narzeczoną Rączego Jelenia.
- Szkoda tylko, że ten twój narzeczony niewiele miał do powiedzenia – zauważył Candy i dodał złośliwie – i uciekał z wigwamu ojca w sposób nadzwyczaj rączy.

Czyżby i Candy’ego cechował sarkazm?

Cytat:
- To podłe, co powiedziałeś – Inspiration z wściekłości tupnęła nogą, a wokół wzniósł się kurz.
- Kurzysz – stwierdził ze stoickim spokojem.
- Co takiego?! Kurzę? To ja ci pokażę, do czego jestem zdolna. Pożałujesz, że mnie poznałeś!!!
- Już żałuję – odparł Candy niezrażony postawą dziewczyny.
- Senszen – Inspiration schwyciła ją za ramię i mocno potrząsnęła – Senszen, słyszysz, co on wygaduje?! I ty na to pozwalasz? Tyle dobrego dla ciebie zrobiłam. Byłam ci wsparciem i… inspiracją, a teraz, gdy byle cowboy mnie obraża ty nic nie mówisz! Och Senszen, jakże się na tobie zawiodłam.
Tu Inspiration ryknęła głośnym płaczem opadając w iście teatralny sposób na kolana i oczywiście wzbijając przy tym jeszcze większe tumany kurzu.

Chyba wybrała nieskuteczny sposób. Poza tumanami kurzu niewiele osiągnęła. Na razie

Cytat:
Senszen, bowiem nie zwracając na nikogo uwagi szła przed siebie. Nagle nie wiadomo, dlaczego poczuła przemożną chęć namalowania czegokolwiek.

Należy ulegać przemożnej chęci. Może to dać imponujące efekty .. czasem

Cytat:
Senszen westchnęła z rezygnacją i w tej właśnie chwili dostrzegła stojącą dosłownie kilka kroków dalej sztalugę, a na niej ramę obciągniętą czyściutkim płótnem. Obok sztalugi stała otwarta ogromna drewniana waliza z metalowymi okuciami składająca się z czterech części zawierających w sobie wszystko to, co jest niezbędne artyście malarzowi do pracy. Był tam zestaw malarski składający się z tubek i słoiczków wypełnionych akwarelami, farbami olejnymi i akrylowymi. Senszen pochyliła się nad zaczarowanym kuferkiem, pociągnęła na boki wystające tasiemki, a wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dwie górne szufladki rozsunęły się na boki. Jej oczom ukazało się wnętrze walizki, kryjące w sobie kredki, ołówki, węgiel do rysowania, pędzle z naturalnego włosia i wreszcie zupełnie współczesne jej pisaki, gumkę do mazania i strugaczkę.

Toż to raj dla oczu artysty. Candy? Chyba czuje się zbędny

Cytat:
Było to niewielkich rozmiarów, niebieskie, jak oczy Candy’ego, drewniane pudełko. Pochyliła się szybko i wzięła je do rąk, po czym pomału otworzyła. Gdy spojrzała na zawartość jęknęła oczarowana. Na wyściółce z aksamitu pyszniąc się kolorami leżały ułożone skośnie dwadzieścia cztery kredki, szczególne kredki, bo pozbawione drewnianych otoczek. Były to po prostu grafity same w sobie otoczone jedynie lakierowaną powłoką, która czyniła je naprawdę mocnymi.

Kolejna dawka szczęścia

Cytat:
Senszen wzięła w dwa palce jedną z kredek – oczywiście w odcieniu oczu Candy’ego - i uniosła do góry uważnie jej się przypatrując.
- Saphire Blue, a może Cobalt Blue – powiedziała półgłosem.
- Zdecydowanie Saphire Blue. Jego oczy mają kobaltowy odcień, tylko wtedy, gdy się złości. Tak jak to miało miejsce w wigwamie wodza – dobiegło Senszen, gdzieś z boku.

Jednak pamięta o Candy’m. Nawet w takiej chwili … podczas oglądania kredek

Cytat:
- Mówiłaś coś? – Senszen utkwiła wzrok w posmutniałej nagle Inspiration.
- On mnie nie chce – jęknęła przeszywająco. – On pragnie tylko bydła, najlepiej z Ponderosy.
- Tego nie powiedział – Senszen nagle zrobiło się żal Inspiration. – Krów zażądał jego ojciec Siedzący Byk.

Zaraz nie chce … to tylko stary plemienny obyczaj, a nie pazerność na krowy Cartwrightów

Cytat:
O popatrz, jaki wdzięczny obiekt tam siedzi. Powinnaś go narysować…
- To narysować, czy namalować? – spytała niepewnie Senszen spoglądając jednocześnie kątem oka na Candy’ego.

A co za różnica? Przecież chodzi o utrwalenie wdzięcznego obiektu … chociaż kredkami to raczej się rysuje … chyba

Cytat:
Ale sugerowałaby raczej akt niż portret.
- Świntucha! – krzyknęła Senszen oburzona, po czym uśmiechnęła się mówiąc: - a wiesz może i masz rację.
- Zawsze mam rację – odparła Inspiration z pewnością w głosie. – Pomóc ci go rozebrać?

Hm! Interesująca sugestia. Istotnie … akt zawiera więcej ciekawych elementów niż zwykły portret

Cytat:
- To proste. Kreatywnie pobudzę mózg Senszen.
- O mateńko, już się boję – Inspiration przesadnie wzniosła oczy ku niebu.
- Nie ma, czego siostro. Doprawdy nie ma, czego – odparła Allēgoría pożądliwie patrząc na Candy’ego.

Zabrzmiało groźnie i … obiecująco

Jak zwykle przepiękne, malownicze opisy, ciekawe, dowcipne dialogi, spora dawka humoru i folkloru. Inspirujący pobyt muz w indiańskim obozie daje interesujące efekty. Wyszło świetnie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 9:35, 30 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:53, 31 Mar 2016    Temat postu:

Ewelino serdecznie dziękuję za przemiły komentarz.

Ewelina napisał:
Istotnie … akt zawiera więcej ciekawych elementów niż zwykły portret

Jestem podobnego zdania Very Happy Akt to wyzwanie, ale i pole do popisu dla inwencji twórczej Laughing Myślę, że Allēgoría już coś wymyśli Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:23, 28 Kwi 2016    Temat postu:

Senszen wspominałaś kiedyś, że łowiłaś ryby. To podziałało na moją wyobraźnię i oto, co napisałam... mam tylko nadzieję, że nie będziesz na mnie zła Wink

***
- No tylko popatrz, co ona wyprawia! – krzyknęła rozzłoszczona Allēgoría. – To ja jej łąkę wyczarowałam, farby, pędzle, o kredkach bezdrzewnych akwarelowych nie wspominając, a ona, co?! Od bladego świtu siedzi z Candy’m nad jakimś bajorkiem i moczy patyk!
- Uspokój się moja droga. Złość piękności szkodzi. Jeżeli nadal będziesz się tak złościć to ci te kolorowe wzorki z sukni poodpadają – powiedziała z anielskim wręcz uśmiechem Madlliope.
- A poza tym Senszen nic nie moczy tylko łowi sobie rybki – dopowiedziała usłużnie Agatalia.
- Jasne. Rybki. – warknęła z pasją Allēgoría. – To zrozumiałe. Oczywiście, że rybki są ciekawsze niż akt Candy’ego!
- O ile się orientuję to tego akurat nie powiedziałyśmy – zauważyła Madlliope i wdzięcznie podparła niezwykle kształtną brodę dłonią o smukłych, długich palcach, jakby stworzonych do grania na fortepianie.
- Niby, czego nie powiedziałyście?! – rozsierdziła się Allēgoría.
- Daj spokój siostra – odparła pojednawczo Agatalia – gołego chłopa nie widziałaś?
- No właśnie droga Allēgorío, czyżby powaby męskiego ciała tak bardzo na ciebie działały? – spytała Madlliope z rozmarzeniem w oczach.
- Wiecie, co? Stuknięte jesteście! Męskie ciało interesuje mnie li tylko i jedynie, jako inspiracja, która da asumpt do stworzenia genialnego dzieła – mówiąc to Allēgoría lekko wydęła pięknie wykrojone usta i wrogo spojrzała na siedzące obok przyjaciółki.
- Taak. Dzieła zatytułowanego „Jeleń na rykowisku” – powiedziała Agatalia z figlarnym błyskiem w zielonych oczach o idealnym kształcie migdała i razem z Madlliope zaniosły się perlistym śmiechem.
- Nie odzywam się do was!!! – rozpłakała się Allēgoría. Agatalia z Madlliope popatrzyły na siebie zaskoczone. Takiej reakcji siostry – weny nie spodziewały się. Jedna przez drugą zaczęły ją przepraszać i pocieszać. Allēgoría tylko na to czekała. Dała popis swych możliwości podpatrzonych zresztą u Inspiration. Na koniec ostrzegła je, że jeżeli nadal będą dla niej takie niemiłe to, jak nic skończy na chmurce. A wtedy jej zwiewny, eteryczny duch będzie je straszył po wsze czasy.
- To niemożliwe – wtrąciła się do rozmowy Eweklio, która z nieodłączną robótką na kościanych drucikach, z wdziękiem dobrej wróżki przysiadła obok wen.
- A to niby, dlaczego? – spytała Allēgoría śmiesznie marszcząc nosek i ocierając łzy, które jeszcze przed chwilą płynęły prawdziwą fontanną z jej przepastnych oczu.
- Bo jesteś już bytem niematerialnym, więc nie mam pojęcia jak zamierzasz przedzierzgnąć się z weny, która jako taka jest duchem w ducha weny. To byłoby dziwne, nie sądzisz?
- To zupełnie nic nieznaczący szczegół. Zresztą nikogo nie zamierzam straszyć, no może z wyjątkiem Senszen.
- Doprawdy? A to z jakiego powodu? – spytała z dużym zainteresowaniem Eweklio.
- Zawiodła mnie – chlipnęła żałośnie Allēgoría. – Senszen miała namalować Candy’ego. Dodam nie całkiem ubranego Candy’ego. Takiego bardziej rozebranego niż ubranego… rozumiesz, o co mi chodzi?
- R.o.z.u.m.i.e.m – powiedziała powoli Eweklio uważnie przyglądając się Allēgoríi. – I, co było dalej?
- Miała go tylko namalować. Wszystko jej zorganizowałam. Polankę, drzewo… a ile namęczyłam się, żeby namówić Agatalię, żeby to drzewo obdarła z kory. A ona, co? Rybki sobie łowi!
- Po prawdzie to tak bardzo się nie namęczyłaś – wtrąciła jakby od niechcenia Agatalia podrzucając dwie dziwne kule połączone rzemieniem.
- Chyba nie będziesz się ze mną o to sprzeczać? – Allēgoría spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem zbijającym z nóg.
- Oczywiście, że nie – odparła Agatalia – i wiesz, co dość mam tej rozmowy. Jak dla mnie to za duże tu stężenie wen. Idę sobie.
- A dokąd się udajesz, jeśli wolno spytać? – Madlliope poderwała się gwałtownie dając Agatalii znaki, które jednoznacznie wskazywały na to, że i ona chętnie zmieni otoczenie.
- Tu niedaleko jest uroczy maciupeńki wąwóz. Smętny Jeleń obiecał mi, że nauczy mnie posługiwać się bolasem – odparła z dumą Agatalia.
- A cóż to za czort? – Madlliope zrobiła ogromne oczy.
- To niezwykle skuteczna broń myśliwska miotana – subtelna twarz Agatalii stała się niezwykle rozmarzona. – O taka, jak ta. Ma dwie kule połączone cięgnęm. No popatrz sama.
- Czym? – zdziwienie Madlliope uległo pogłębieniu.
- Och takim sznurkiem. Bolasem można ogłuszyć, związać, a nawet dusić – odparła rozpromieniona Agatalia.
- I ty zamierzasz tym czymś zabawiać się w maciupeńkim wąwozie? – w głosie Madlliope brzmiało niedowierzanie, oburzenie, ale i ciekawość.
- Oczywiście. Zresztą Smętny Jeleń już mi to i owo pokazał.
- A, co? – Madlliope z przejęciem przycisnęła dłoń do falującej ekscytacją piersi.
- No, właśnie, co takiego ci pokazał – Allēgoría i Eweklio zamieniły się w słuch.
- Nie to, o czym myślicie – odparła zdecydowanie Agatalia unosząc głowę do góry i wywracając przy tym przesadnie oczyma w kształcie migdałów.
- Szkoda – jęk zawodu rozniósł się jednym wspólnym głosem wen i błądził po urokliwej polance, aż dotarł do brzegu jeziora, nad którym beztrosko łowiąc ryby, siedzieli Senszen i Candy.

***

- Słyszysz? To echo – powiedział Candy spoglądając na Senszen zasłuchaną w magiczne dźwięki. Dziewczyna potaknęła tylko głową. Nie musiała nic mówić. Jej twarz mówiła wszystko. Zachwycona patrzyła na przeczystą wodę jeziora Pyramid, które niejaka Allēgoría określiła mianem bajorka. Jezioro swą urodą nie ustępowało Tahoe, z którym zresztą było połączone. Słoneczna pogoda dodatkowo podkreślała jego piękno i tajemniczość. Senszen nie mogła oderwać wzroku od tafli jeziora, w której odbijały się szczyty gór. W oddali widać było jedną z niepowtarzalnych o przedziwnych kształtach wysp, o nazwie Anaho przypominającej piramidę. Candy powiedział jej, że kiedyś zabierze ją na tę przedziwną wyspę będącą ostoją dzikich ptaków. Co prawda szczególnie nie przepadała za ptactwem w rodzaju pelikanów, mew, a szczególnie kormoranów, które dla większości ludzi były najzwyklejszymi szkodnikami niszczącymi bezpowrotnie piękne lasy. Nie omieszkała o tym wspomnieć Candy’emu, który uśmiechnął się pod nosem i swoim zwyczajem niezwykle oszczędnie powiedział:
- I tak i nie.
- A, cóż to znaczy „i tak i nie”? – spytała Senszen nieco przedrzeźniając mężczyznę. Candy roześmiał się cicho, zsunął kapelusz w tył głowy i usiadł wygodniej przyglądając się dziewczynie z dużą przyjemnością.
- No, co tak patrzysz – fuknęła. – Lepiej odpowiedz na moje pytanie.
- Ludzie mówią o kormoranach, że doprowadzają do zagłady drzew – zaczął patrząc lekko zmrużonymi oczyma w kierunku Anaho. – I to prawda. Zakładają na drzewach gniazda, a budulec na nie pozyskują odłamując ich zielone gałązki. Do tego dochodzą ich niezwykle szkodliwe odchody i tak drzewa umierają najdalej w ciągu kilku lat.
- Fuj – skrzywiła się Senszen – to musi koszmarnie wyglądać. Na Anaho też tak jest?
- Póki, co jeszcze nie, ale za sto, dwieście lat, kto wie. Zresztą zobaczysz sama. Jutro mogę cię tam zabrać – zniewalający uśmiech Candy’ego przyprawił Senszen o szybsze bicie serca. Spłoniona spojrzała na niego, a on znów zaniósł się cichym wręcz zniewalającym śmiechem. Oczy, które utkwił w dziewczynie przybrały błękitszy odcień błękitu.
- No, dobrze, a to „nie”? – spytała trochę zmieszana intensywnością spojrzenia przystojnego kowboja.
- Cóż to piękne i mądre ptaki. I myli się ten, kto uważa je za szkodniki. Są drapieżnikami to prawda, ale polują stadnie i w przemyślany sposób. Czasem w jeziorach jest zbyt dużo małych ryb. Wtedy do akcji wkraczają kormorany. Po prostu przerzedzają ogromne ławice ryb, bo zachowanie równowagi w przyrodzie to podstawa. No, ale dość tego gadania. Chyba coś złapałaś – Candy wskazał na wygiętą w pałąk wędkę.
- Nie żartuj – odparła – Jedyna złowiona przeze mnie ryba miała chyba z pięć centymetrów długości. Najwyżej.*)
- Nie żartuję. No rusz się, bo będzie po zdobyczy.
- To ryba!!! Prawdziwa ryba! – krzyknęła zrywając się na równe nogi i chwytając za wędkę. – Pomóż mi! Sama nie dam rady!
- Nie wrzeszcz tak, bo wypłoszysz inne ryby – odparł nie ruszając się z miejsca. Spoglądał przy tym na Senszen z prawdziwą uciechą. Dziewczyna stał po kolana w wodzie i z zacięciem na twarzy próbowała wyciągnąć na powierzchnię dzielnie walczącą rybę. Ryba musiała być sporych rozmiarów, a przy tym niezwykle waleczna, o czym Senszen miała się niebawem przekonać. Candy siedział nadal bez ruchu obserwując z prawdziwą przyjemnością zmagania dziewczyny i ryby. W pewnym momencie Senszen poślizgnęła się na jakimś kamieniu i jak podcięta upadła na kolana. Ryba zapewne zaskoczona tym, co się stało z jej przeciwniczką znieruchomiała, aby w chwilę potem wyrwać ostro do przodu. Senszen nie miała szans. Cała wpadła do wody. Dzielnie jednak dzierżyła w dłoniach wędkę, na której końcu wściekle szamotała się ryba.
- Ja, ci pokażę! – krzyknęła nim jej głowa znalazła się pod wodą. Na moment wyłoniła się i usłyszała głos Candy’ego:
- Puść tę wędkę!
- Nie!!! - odkrzyknęła i znowu jej głowa znalazła się pod wodą, jednocześnie wypychając na powierzchnię część ciała zaczynająca się poniżej pleców oraz w całej okazałości zgrabne nogi. Woda wokół wzburzyła się niczym w czasie sztormu, a zażarta walka wciąż trwała. Trafił swój na swego. Candy nadal sobie siedział, tylko zmrużył oczy i lekko przechylił głowę, aby mieć lepszą widoczność. A widoki były, że ho, ho. Raz pojawiała się ciemnowłosa głowa dziewczyny, potem widać było tylko drobne dłonie uczepione mocno i stanowczo wygiętej niczym łuk wędki, wreszcie – co dla Candy’ego było nad wyraz ucieszne – dolna część ciała dziewczyny obleczona w białe majtasy sięgające kolan z mnóstwem falbanek wykończonych różowymi tasiemkami. Takich cudeniek, jak długo Candy żył jeszcze nie widział. Nic, więc dziwnego, że nie śpieszył się z udzieleniem Senszen pomocy. Dopiero, gdy zorientował się, że waleczna syrena – jak określił dziewczynę w swych myślach – traciła siły rzucił się jej na ratunek. Przede wszystkim schwycił wędkę i jednym silnym szarpnięciem uniósł szamoczącą się rybę w górę. Na jej widok gwizdnął z podziwu. Na końcu linki dyndała sobie, bowiem całkiem spora Cui-ui**) , tak na oko ważąca około 6,5 funta. Zapominając o całym świecie, jak również o walecznej syrenie, z prawdziwym namaszczeniem przeniósł rybę na brzeg. Odczepił haczyk i przez chwilę przyglądał się jej z miną prawdziwego znawcy. Był to dorosły, piękny okaz o szaro-srebrnej połyskującej łusce i nieco jaśniejszym, owalnym łbie z małymi oczkami szeroko osadzonymi po jego bokach. Candy na myśl, o uczcie, jaka go czekała aż jęknął z zachwytu. Jęknęła też, bynajmniej nie z zachwytu, waleczna syrena siedząca po pas w wodzie. Widząc, że Candy zupełnie nie zwraca na nią uwagi, a mokra suknia z halką, nie wspominając o majtasach skutecznie krępuje jej jakiekolwiek ruchy krzyknęła raz i drugi. Candy pochłonięty podziwianiem Cui-ui nadal nie zwracał uwagi na Senszen. Ta doprowadzona do szewskiej pasji namacała w wodzie całkiem kształtny, gładki i niewielkich rozmiarów kamień. Spojrzała na mężczyznę, który stał do niej tyłem i właśnie pochylał się z zamiarem włożenia ryby do koszyka wymoszczonego trawą. Zmrużyła oko i wycelowała. Rzucony fachowo kamień po krótkim acz dynamicznym locie trafił prosto w wypiętą, nawiasem mówiąc całkiem zgrabną, pupę Candy’ego. Mężczyzna złapał się za pośladek gwałtowanie się prostując i równie gwałtownie odwracając się w kierunku skąd nadleciał zdradziecki pocisk. Spojrzał i wtedy usłyszał zwycięski okrzyk „yes, yes, yes” wydany przez waleczną, aczkolwiek nieco sponiewieraną syrenę. Senszen zadowolona z osiągniętego efektu wciąż siedziała w wodzie. Ręce złożyła na podołku ironicznie wpatrując się w Candy’ego. Ten zrobił trzy może cztery kroki i jak długi wpadł do wody tuż obok dziewczyny. Uniósł głowę, spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem i ostatkiem sił osunął się wprost na jej kolana. Z ramion mężczyzny zwisał bolas okręcony cięgnem wokół jego szyi. Przerażona Senszen odruchowo sprawdziła mu puls, a potem wzrok skierowała na pobliski pagórek. Dałaby głowę, że wśród rosnących tam krzaków dojrzała dwie dziewczyny o niezwykle eterycznym wyglądzie. Jedna z nich uśmiechając się przepraszająco ściskała w ręku tomahawk.

***
-------------------------------------------------------------------------------------
*) Cyt. z wypowiedzi Senszen.
**) Ryba Chasmistes Cujus to endemiczny gatunek ryby, który licznie występował w jeziorze Pyramid. Ryby te osiągały wielkość do 2,7 kg i stanowiły podstawę żywienia miejscowych Indian. Jedno z plemion nosiło nazwę „Cuiyui Ticutta”, co oznacza „Zjadacze Cui-ui”. Niestety ryby te osiągają dojrzałość płciową w wieku 8 lat (żyją ok. 40 lat), co było niewątpliwie czynnikiem niesprzyjającym ich rozmnażaniu się. Jednak przyczyną wymarcia tego gatunku ryb była, działalność człowieka. W 1905 r. na rzece Trukee, gdzie ryby podążały na tarło postawiono zaporę. Odcięło to cui-ui od naturalnych tarlisk i populacja ryb zaczęła bardzo szybko spadać, gatunek, ten jest całkowicie zagrożony wyginięciem. W 1987 r. było ich zaledwie ok. 4000 tys. sztuk. – na podstawie akwariuminfo.pl.
Udało mi się ustalić, że obecnie na terenie rezerwatu Indian z plemienia Pajutów znajdującego się w okolicy jeziora Pyramid prowadzona jest wylęgarnia Cui-ui. Są więc szanse na odtworzenie tego gatunku ryb.

Na tym zdjęciu możecie obejrzeć Cui-ui, którą złowiła Senszen Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 16:42, 29 Kwi 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 23:06, 28 Kwi 2016    Temat postu:

Cytat:
mam tylko nadzieję, że nie będziesz na mnie zła

Ależ o co? Wink
Cytat:
No tylko popatrz, co ona wyprawia! – krzyknęła rozzłoszczona Allēgoría. – To ja jej łąkę wyczarowałam, farby, pędzle, o kredkach bezdrzewnych akwarelowych nie wspominając, a ona, co?! Od bladego świtu siedzi z Candy’m nad jakimś bajorkiem i moczy patyk!

I cóż w tym złego?
Cytat:
A poza tym Senszen nic nie moczy tylko łowi sobie rybki – odparła usłużnie Agatalia.
- Jasne. Rybki. – warknęła z pasją Allēgoría. – To zrozumiałe. Oczywiście, że rybki są ciekawsze niż akt Candy’ego!

Zależy od punktu widzenia… z punktu widzenia Candy’ego a przykład, rybki na pewno są ciekawsze Laughing
Cytat:
Daj spokój siostra – odparła pojednawczo Agatalia – gołego chłopa nie widziałaś?
- No właśnie droga Allēgorío, czyżby powaby męskiego ciała tak bardzo na ciebie działały? – spytała Madlliope z rozmarzeniem w oczach.

Laughing Laughing Laughing
Cytat:
Wiecie, co? Stuknięte jesteście! Męskie ciało interesuje mnie li tylko i jedynie, jako inspiracja, która da asumpt do stworzenia genialnego dzieła – mówiąc to Allēgoría lekko wydęła pięknie wykrojone usta i wrogo spojrzała na siedzące obok przyjaciółki.

Na pewno. Genialne dzieło. Mona Candy.
Cytat:
Nie odzywam się do was!!! – rozpłakała się Allēgoría. Agatalia z Madlliope popatrzyły na siebie zaskoczone. Takiej reakcji siostry – weny nie spodziewały się. Jedna przez drugą zaczęły ją przepraszać i pocieszać. Allēgoría tylko na to czekała. Dała popis swych możliwości podpatrzonych zresztą u Inspiration. Na koniec ostrzegła je, że jeżeli nadal będą dla niej takie niemiłe to, jak nic skończy na chmurce. A wtedy jej zwiewny, eteryczny duch będzie je straszył po wsze czasy.

Powinnam zaaplikować swoim wenom nervomix… wymieszany z cardiolem… Strasznie one biedne są rozhisteryzowane.
Cytat:
Bo jesteś już bytem niematerialnym, więc nie mam pojęcia jak zamierzasz przedzierzgnąć się z weny, która jako taka jest duchem w ducha weny. To byłoby dziwne, nie sądzisz?
- To zupełnie nic nieznaczący szczegół. Zresztą nikogo nie zamierzam straszyć, no może z wyjątkiem Senszen.

Zastraszona na pewno nie będę miała ochoty malować. Tak tylko uprzedzam.
Cytat:
Senszen miała namalować Candy’ego. Dodam nie całkiem ubranego Candy’ego. Takiego bardziej rozebranego niż ubranego… rozumiesz, o co mi chodzi?

Ciekawa jestem, czy świadoma byłam odpowiedzialności ciążącej na moich barkach
Cytat:
Zachwycona patrzyła na przeczystą wodę jeziora Pyramid, które niejaka Allēgoría określiła mianem bajorka. Jezioro swą urodą nie ustępowało Tahoe, z którym zresztą było połączone. Słoneczna pogoda dodatkowo podkreślała jego piękno i tajemniczość. Senszen nie mogła oderwać wzroku od tafli jeziora, w której odbijały się szczyty gór. W oddali widać było jedną z niepowtarzalnych o przedziwnych kształtach wysp, o nazwie Anaho przypominającej piramidę.

Brzmi wyjątkowo Very Happy
Cytat:
Nie omieszkała o tym wspomnieć Candy’emu, który uśmiechnął się pod nosem i swoim zwyczajem niezwykle oszczędnie powiedział:
- I tak i nie.

Rzeczywiście, rozmowny człowiek Rolling Eyes
Cytat:
Candy roześmiał się cicho, zsunął kapelusz w tył głowy i usiadł wygodniej przyglądając się dziewczynie z dużą przyjemnością.
- No, co tak patrzysz – fuknęła. – Lepiej odpowiedz na moje pytanie.

Może lepiej zmienić pytanie?
Cytat:
Zresztą zobaczysz sama. Jutro mogę cię tam zabrać – zniewalający uśmiech Candy’ego przyprawił Senszen o szybsze bicie serca. Spłoniona spojrzała na niego, a on znów zaniósł się cichym wręcz zniewalającym śmiechem. Oczy, które utkwił w dziewczynie przybrały błękitszy odcień błękitu.
- No, dobrze, a to „nie”? – spytała trochę zmieszana intensywnością spojrzenia przystojnego kowboja.

Dalej o kormoranach? Co za determinacja!
I jaka wiedza ze strony Candy’ego Very HappyVery HappyVery Happy
Cytat:
Spoglądał przy tym na Senszen z prawdziwą uciechą. Dziewczyna stał po kolana w wodzie i z zacięciem na twarzy próbowała wyciągnąć na powierzchnię dzielnie walczącą rybę. Ryba musiała być sporych rozmiarów, a przy tym niezwykle waleczna, o czym Senszen miała się niebawem przekonać. Candy siedział nadal bez ruchu obserwując z prawdziwą przyjemnością zmagania dziewczyny i ryby.

Dżentelmen w każdym calu Wink
Cytat:
znowu jej głowa znalazła się pod wodą, jednocześnie wypychając na powierzchnię część ciała zaczynająca się poniżej pleców oraz w całej okazałości zgrabne nogi. Woda wokół wzburzyła się niczym w czasie sztormu, a zażarta walka wciąż trwała. Trafił swój na swego. Candy nadal sobie siedział, tylko zmrużył oczy i lekko przechylił głowę, aby mieć lepszą widoczność. A widoki były, że ho, ho.

No, rzeczywiście Laughing
Cytat:
dolna część ciała dziewczyny obleczona w białe majtasy sięgające kolan z mnóstwem falbanek wykończonych różowymi tasiemkami. Takich cudeniek, jak długo Candy żył jeszcze nie widział.

ADA, w tym momencie to ja już płakałam ze śmiechu Laughing
Cytat:
Na jej widok gwizdnął z podziwu. Na końcu linki dyndała sobie, bowiem całkiem spora Cui-ui**) , tak na oko ważąca około 6,5 funta.

To ja się tak szamotałam z rybką ważącą tylko 6,5 funta?
Cytat:
Odczepił haczyk i przez chwilę przyglądał się jej z miną prawdziwego znawcy. Był to dorosły, piękny okaz o szaro-srebrnej połyskującej łusce i nieco jaśniejszym, owalnym łbie z małymi oczkami szeroko osadzonymi po jego bokach. Candy na myśl, o uczcie, jaka go czekała aż jęknął z zachwytu.

Ten to miał dzień pełen pięknych widoków Rolling Eyes
Cytat:
Senszen zadowolona z osiągniętego efektu wciąż siedziała w wodzie. Ręce złożyła na podołku ironicznie wpatrując się w Candy’ego. Ten zrobił trzy może cztery kroki i jak długi wpadł do wody tuż obok dziewczyny. Uniósł głowę, spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem i ostatkiem sił osunął się jej wprost na kolana. Z ramion mężczyzny zwisał bolas okręcony wokół jego szyi cięgnem.

Mimo wszystko brzmi to dosyć dramatycznie Confused
Cytat:
Dałaby głowę, że wśród rosnących tam krzaków dojrzała dwie dziewczyny o niezwykle eterycznym wyglądzie. Jedna z nich uśmiechając się przepraszająco ściskała w ręku tomahawk.

I tu się zaczyna problem… zobaczyłam weny Twisted Evil


ADA, całość jest świetna Very Happy Wszystkie opisy są plastyczne, weny charakterne a fragment zabawny i zwariowany Very Happy

Czekam na ciąg dalszy... A Candy na pewno nie może się doczekać, aż ktoś zdejmie mu bolas Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:34, 28 Kwi 2016    Temat postu:

Senszen dziękuję bardzo za obszerny i sympatyczny komentarz. To prawda, że weny mają niezłe charakterki i mogą jeszcze niejedno pokazać, jak również nieźle narozrabiać Laughing Allēgoría podkochuje się w Candy'm, ale wstydzi się do tego przyznać. Stąd może jej nadmierna nerwowość. W następnym odcinku być może będziesz zmuszona do szycia rany, jaką odniósł Candy z ręki Agatalii. Na razie zobaczyłaś dwie weny, ale uznałaś je za normalne dziewczyny... no prawie normalne Wink Very Happy Żeby je unicestwić musiałabyś zobaczyć je w kupie, a one przecież wciąż się rozłażą Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 8 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin