|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 13:37, 29 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Ci bardzo
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:41, 29 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Nie ma za co To są orientacyjne wyliczenia. Pozostało mi jeszcze ostatecznie ustalić wiek Adama i Adeline, wtedy odpowiednio dopasuję wiek ich dzieci. Zapewniam jednak, że błąd w wyliczeniach będzie niewielki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:54, 29 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
A jakby jeszcze synowie popalający papierosy przy okazji puścili z dymem jakiś budynek, to dopiero byłaby akcja! i jak bardzo Adam byłby zdenerwowany (powinna być ikonka wyrażająca rozmarzenie )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:05, 29 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Obejrzeć wkurzonego Adama ach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:56, 31 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
***
Tuż po obiedzie Adam zaprosił ojca na cygaro i kieliszek brandy. Panowie usiedli w wygodnych, przepastnych fotelach ustawionych tuż przy kominku. Adam wziął do rąk humidor zdobiony w przepiękne ornamenty, kryjący w swym cedrowym wnętrzu aromatyczne cygara. Otworzył go i poczęstował ojca. Ben przecząco pokręcił głową i delektując się brandy powiedział:
- Adamie, czy ty naprawdę musisz palić to świństwo?
- Ależ Pa, jeszcze jakiś czas temu twierdziłeś, że nic cię tak nie uspokaja, jak dobre cygaro. – odpowiedział Adam.
- Może i tak powiedziałem, ale to był jedynie chwilowy kaprys. Ja nawet z fajki zrezygnowałem. Mówi się, że palenie nie najlepiej wpływa na zdrowie – powiedział Ben.
- Być może, ale nikt tego jeszcze nie udowodnił, a poza tym sam doskonale wiesz, że cygarami nie należy się zaciągać. One są do smakowania. Ich palenie to prawdziwy ceremoniał – odparł Adam, po czym wybrawszy jedno ze swych licznych cygar, przyłożył do ucha i lekko ścisnął. Usłyszawszy nieznaczne trzeszczenie, stwierdził, że cygaro jest trochę za suche. Odłożył je, więc do humidora i sięgnął po następne mówiąc - Czy wiesz, Pa, że cygara mają długą historię sięgającą niemal dwóch tysięcy lat. Mówi się, że już wśród starożytnych Majów i Azteków znany i popularny był zwyczaj palenia tytoniu, a słowo „cygaro” prawdopodobnie pochodzi z języka Majów od słowa "sik'ar", określającego właśnie palenie tytoniu.
- Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że obrzydliwie śmierdzą i dziwię się, że Adeline to toleruję – stwierdził Ben sceptycznie podchodzący do tej, jak to określał słabości syna.
Na poczynioną przez ojca uwagę Adam roześmiał się tylko. Trzymając cygaro między kciukiem a pozostałymi palcami prawej dłoni, wygodniej rozsiadł się w fotelu i odparł:
- Moja żona jest niezwykle wyrozumiała, ale nie o tym przecież mamy rozmawiać. Czy coś się stało Pa? Zauważyłem, że podczas obiadu byłeś wyraźnie zaniepokojony.
- Mam złe przeczucia – odparł Ben.
- Złe przeczucia? O, co znowu chodzi? Joe i Doreen znów się pokłócili? – spytał Adam z głośnym westchnięciem.
- Nie. Nadal trwa zawieszenie broni. Chodzi mi o Rande’go Shanera. Spotkałem go dzisiaj. Wjechał około trzydzieści mil w głąb Ponderosy. Gdy zapytałem, co robi na naszej ziemi w odpowiedzi zaczął kręcić, a potem powiedział wprost, że chce kupić ten kawałek za jeziorem Washoe. Już dwa razy próbował mnie namówić na jego sprzedaż. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo mu na tym zależy – powiedział zafrasowany Ben. - To wszystko robi się coraz bardziej intrygujące. Shaner wykupuje ziemię od okolicznych farmerów.
- Ale nie od wszystkich – powiedział Adam przyglądając się równomiernie żarzącemu się cygaru.
- Co przez to rozumiesz?
- Shaner skupuje ziemię tylko od tych, których farmy graniczą z Ponderosą.
- I co to oznacza twoim zdaniem? – spytał Ben wpatrując się intensywnie w twarz syna.
- Nie wiem, ale to wygląda tak jakby pętla zaciskała się wokół Ponderosy – odparł Adam strząsając popiół z cygara na stojącą na stole ciężką mosiężną popielnicę.
- Chcesz przez to powiedzieć, że Shaner nam zagraża? – spytał zaniepokojony Ben.
- Czy ja wiem? W każdym razie jego poczynania coraz mniej mi się podobają. Czy coś ci jeszcze powiedział?
- Tak. Powiedział, że zawsze dostaję to, czego chcę – odpowiedział Ben.
- To jeszcze się okaże. Tymczasem spróbuję rozpatrzeć się w sytuacji.
- Tylko uważaj, bo z Shanerem nie ma żartów – powiedział ostrzegawczo Ben.
- Wiem i nie chciałbym, żeby ściągnął na nas kłopoty.
***
- Czy ty ciągle musisz wracać do tego tematu? To już robi się nudne. Dobrze wiesz, co myślę o twoim niedorzecznym pomyśle – krzyczał wściekły Joseph.
- Dla ciebie to niedorzeczny pomysł, dla mnie spełnienie marzeń – odparła Doreen bliska płaczu.
- No, tak teraz zaczniesz płakać – stwierdził Joseph podniesionym głosem.
- Joe, proszę, zastanów się, bo jeśli nie teraz to, kiedy? – łzy ściekały Doreen po policzkach.
- Nigdy. Wydawało mi się, że to już ustaliliśmy.
- Ty ustaliłeś, nie ja. Powiedz mi, dlaczego?
- Jeśli tego nie rozumiesz, to nie mamy, o czym mówić – odparł beznamiętnie Joseph.
W salonie domu w Ponderosie zapadła złowroga cisza. Joseph z zaciętym wyrazem twarzy nerwowo chodził od kominka do drzwi. Doreen ze spuszczoną głową siedziała na kanapie w dłoniach mocno zaciskając brzeg okrywającego ją szala. Jej drobnymi ramionami wstrząsał cichy płacz. Joseph spojrzał na żonę i ogarnęła go wściekłość na nią i na samego siebie. Nie cierpiał być zmuszany do czegokolwiek, a Doreen od wielu lat z uporem godnym lepszej sprawy powracała do tematu drugiego dziecka. Joseph kochał ich syna, ale nie chciał więcej dzieci. Dlaczego nie potrafiła tego uszanować, a do tego ta jej płaczliwość, która wyprowadzała go z równowagi. Pomyślał, że nic już nie zostało z uczucia, jakim darzył ją na początku małżeństwa. Dusił się w tym związku i tylko zwykła przyzwoitość powodowała, że wciąż trwał u boku żony.
Ciążącą obojgu ciszę przerwała wreszcie Doreen cicho mówiąc:
- Oddaliliśmy się od siebie Joe. My już nie żyjemy ze sobą, ale obok siebie.
- Proszę cię tylko bez histerii. Wiesz, że tego nie znoszę – odparł Joseph.
- Wiem. Dałeś mi to wiele razy do zrozumienia. Nie martw się już nie będę ci się narzucać.
Joseph obrzucił Doreen obojętnym wzrokiem, podszedł do drzwi, zdjął z wieszaka kapelusz i kurtkę. Nie patrząc na żonę powiedział zimnym głosem:
- Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę. Nie czekaj na mnie. - I szybko wyszedł z domu trzasnąwszy drzwiami.
Doreen objąwszy się ramionami cicho, rozpaczliwie płakała. Tej scenie ze schodów, ukryty za dywanem przerzuconym przez poręcz, przyglądał się Joe, syn Doreen i Josepha. Oddychał ciężko i z każdym oddechem coraz bardziej nienawidził ojca.
Był późny wieczór gdy Ben wrócił do domu. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie popołudnia spędzonego u Adama i Adeline. Cieszyło go szczęście najstarszego syna. Pomyślał o pięknych córkach Adama i pokręcił głową na myśl, jaką ciężką dolę będą miały dziewczęta z tak bardzo kochającym i zaborczym ojcem. Benowi wydawało się, że on w stosunku do własnych dzieci był inny. Kochał swoich chłopców, był wymagający, ale na pewno nie był do tego stopnia zwariowanym ojcem, co Adam. Ben zamyślił się i westchnął z ledwo wyczuwalnym żalem. Tyle lat minęło, gdy jego synowie byli dziećmi. Trzej wspaniali synowie. „Mój Boże, tak szybko mija życie” - pomyślał. Jeszcze raz głęboko westchnął i rozsiodławszy konia, napoił go, a potem wprowadził do stajni. Wolnym krokiem szedł przez podwórze w kierunku domu. Na moment zatrzymał się i spojrzał w okna na piętrze. Były dziwnie ciemne, tylko na dole migotało światło rzucane przez ogień palący się na kominku. Czując irracjonalny strach szybko otworzył drzwi. W półmroku majaczyła postać siedzącą nieruchomo na kanapie. Zapalił lampę i wtedy ujrzał swoją synową, ze wzrokiem nieruchomo utkwionym w jeden punkt.
- Doreen, co się stało? Dlaczego siedzisz po ciemku? – spytał Ben nie kryjąc zaniepokojenia.
- Ojcze, to ty? – spytała zdziwiona nagłym pojawieniem się teścia.
- Tak – odpowiedział Ben, po czym siadając na kanapie obok Doreen spytał – znowu się pokłóciliście? Doreen przytaknęła tylko głową, a łzy same popłynęły jej po twarzy. Ben nie potrafił znaleźć słów pociechy. Wiedział, że małżeństwo jego najmłodszego syna przechodzi prawdziwy kryzys. Nigdy nie wtrącał się w życie małżeńskie żadnego ze swoich synów. Jednak teraz widząc tak bardzo roztrzęsioną Doreen doszedł do wniosku, że najwyższa pora porozmawiać z obojgiem małżonków. Delikatnie wziął dłoń synowej w swoje ręce i odczekawszy chwilę spytał:
- O, co tym razem się pokłóciliście?
- Jak zwykle o to samo – odparła Doreen – ale to moja wina. Niepotrzebnie go sprowokowałam.
- Nieprawda! – usłyszeli głos Joe schodzącego po schodach.
- Synku, co ty mówisz? – spytała zdziwiona Doreen.
- Tylko to, że wcale go nie sprowokowałaś mamo. To ojciec na ciebie wrzeszczał. Zresztą robi to stale – odparł Joe.
- Skąd wiesz, że tak było? – spytał Ben.
- Siedziałem, tam na schodach i wszystko słyszałem. Dziadku, dlaczego ojciec tak pomiata moją mamą? – spytał drżącym głosem Joe.
- Nie wiem mój wnuku, ale obiecuję, że poważnie porozmawiam o tym z twoim ojcem. – Odparł z powagą Ben i spytał – gdzie on jest?
- Wyszedł z domu i powiedział, żebym na niego nie czekała – odpowiedziała Doreen.
- To tym bardziej muszę z nim porozmawiać – stwierdził Ben i patrząc ze smutkiem na synową i wnuka powiedział – nie tak go wychowałem, nie tak.
***
Tymczasem Joseph siedział przy stoliku w saloonie „Silver Dollar” i w najlepsze grał w pokera. Czuł się jak za dawnych kawalerskich lat. Karta szła mu świetnie. Rozparty na krześle zmierzył przenikliwym wzrokiem swoich przeciwników, po czym spytał:
- Może kartę?
- Dwie karty – usłyszał w odpowiedzi.
- Ja też – powiedział drugi gracz.
- Sprawdzam – rzekł trzeci.
- Full, panowie – powiedział Joseph niesamowicie z siebie zadowolony.
- Masz niebywałe szczęście Cartwright. A może jeszcze partyjkę? – spytał Terry Malloy jeden z pokerowych graczy.
- Nie. Poprzestanę na tym, co mam. Lepiej nie kusić losu. – Odparł Joseph zgarniając ze stołu wygraną, po czym kiwając na barmana krzyknął – kolejka wiskey dla wszystkich.
Goście saloonu przyjęli to z głośnym pomrukiem zadowolenia. Cartwright słysząc to uśmiechnął się, wstał od stołu i założywszy kapelusz na głowę skierował się do wyjścia. Gdy wyszedł z saloonu przystanął na chwilę i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Chłodne nocne powietrze owiało mu twarz. Uśmiechnął się na myśl o wygranej. Przez chwilę zastanawiał się, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym wieczorem, a właściwie nocą. Na myśl przyszedł mu dom rozkoszy Anabell Larson. „A właściwie, czemu nie?” – pomyślał, lecz nim ruszył się z miejsca wyrósł przed nim wysoki, barczysty mężczyzna, w którym rozpoznał pokerowego gracza Terry’go Malloy’a.
- Cartwright miałeś dzisiaj niebywałe szczęście – zaczepnie rozpoczął Malloy.
- O, co ci chodzi? – zapytał Joseph.
- Myślę, że nie grałeś uczciwie. Powiedz, miałeś kartę w rękawie? – spytał Terry Malloy ironicznie patrząc na Josepha.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić draniu? Grałem uczciwie i doskonale o tym wiesz.
- Nie gorączkuj się tak Cartwright. Nie wolno spytać?
- Wolno, jeśli pytanie nie jest pomówieniem.
- Wy Cartwrightowie macie wysokie mniemanie o sobie. Pozjadaliście wszystkie rozumy czy co? – Terry wyraźnie prowokował Josepha.
- Pytam cię jeszcze raz, o co ci chodzi?
- Mnie zasadniczo o nic, ale są w tym mieście ludzie, którzy was nie lubią.
- Kogo masz na myśli? – spytał groźnie Joseph.
- Pana Shanera i kilku innych szanowanych obywateli Virginia City – odparł Terry robiąc krok w kierunku Cartwrighta.
- Chyba chcesz dostać w pysk – powiedział rozwścieczony Joseph.
- Skoro tak twierdzisz – odparł Malloy i z siłą błyskawicy zdzielił Cartwrighta prosto w szczękę. Joseph zachwiał się, lecz nie upadł. Nim minęło zamroczenie spowodowane uderzeniem gotowy był do walki. W ułamku sekundy doskoczył do Terry’ego. Zwarli się w mocnym uścisku, by prawie natychmiast upaść na ziemię. Szamocząc się okładali jeden drugiego pięściami. Wreszcie Malloy znalazł się nad Josephem i przytrzymując za poły kurtki dwukrotnie mocno uderzył go w twarz. Z rozciętej wargi i nosa popłynęła Cartwrightowi krew. Terry popatrzył z pogardą na przeciwnika i ponownie go uderzył. Tym razem między oczy. Chciał jeszcze poprawić, ale nagle usłyszał nad sobą znajomy głos:
- Dosyć. Wystarczy. Miałeś go postraszyć, a nie zabijać.
Malloy podniósł głowę i ujrzał stojącego tuż obok Rande’go Shanera.
- Trochę mnie poniosło, szefie. Przepraszam, ale chciałem dobrze wykonać zadanie – odparł Terry wstając i otrzepując ubrudzone ulicznym kurzem ubranie.
- W porządku, ale teraz lepiej wynośmy się stąd. Zaraz zbiegną się ludzie.– Powiedział Shaner, a dosiadając konia ruchem dłoni ponaglił swoich ludzi. – Malloy nie słyszałeś, co powiedziałem?
- Już szefie, chciałem tylko sprawdzić, jak czuje się pan Cartwright – odparł Terry, a kopiąc odzyskującego przytomność Josepha prosto w żołądek dodał – teraz czuje się świetnie.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 23:08, 31 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:28, 31 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Adamie, czy ty naprawdę musisz palić to świństwo? (…)Ja nawet z fajki zrezygnowałem. Mówi się, że palenie nie najlepiej wpływa na zdrowie – powiedział Ben.
- Być może, ale nikt tego jeszcze nie udowodnił, a poza tym sam doskonale wiesz, że cygarami nie należy się zaciągać. One są do smakowania. Ich palenie to prawdziwy ceremoniał |
ADA, wspaniały fragment, bardzo plastyczny i lekko ironiczny Ale mam nadzieję, że Adam jednak przestanie palić…
Cytat: | Joe i Doreen znów się pokłócili? – spytał Adam z głośnym westchnięciem. |
Naiwnie pomyślałam początkowo, że po prostu kłócą się dla sportu
Cytat: | Joseph z zaciętym wyrazem twarzy nerwowo chodził od kominka do drzwi. Doreen ze spuszczoną głową siedziała na kanapie w dłoniach mocno zaciskając brzeg okrywającego ją szala. Jej drobnymi ramionami wstrząsał cichy płacz. Joseph spojrzał na żonę i ogarnęła go wściekłość na nią i na samego siebie. Nie cierpiał być zmuszany do czegokolwiek, a Doreen od wielu lat z uporem godnym lepszej sprawy powracała do tematu drugiego dziecka. Joseph kochał ich syna, ale nie chciał więcej dzieci. Dlaczego nie potrafiła tego uszanować, a do tego ta jej płaczliwość, która wyprowadzała go z równowagi. Pomyślał, że nic już nie zostało z uczucia, jakim darzył ją na początku małżeństwa. Dusił się w tym związku i tylko zwykła przyzwoitość powodowała, że wciąż trwał u boku żony. |
Przykro jakoś się zrobiło…
Cytat: | Oddychał ciężko i z każdym oddechem coraz bardziej nienawidził ojca. |
Przykro i bardzo nieswojo…
Cytat: | Nie. Poprzestanę na tym, co mam. Lepiej nie kusić losu. |
Przynajmniej część rozsądku mu została
Cytat: | Na myśl przyszedł mu dom rozkoszy Anabell Larson. „A właściwie, czemu nie?” |
Niestety, rozsądek mu się miesza z innymi odczuciami
Cytat: | a kopiąc odzyskującego przytomność Josepha prosto w żołądek dodał – teraz czuje się świetnie. |
ADA, mam niewyraźne przeczucie, że Cartwrightowie mogą odczuć pewne niedogodności w związku z konfliktem z panem Shanerem…
Bardzo ciekawy fragment, jakby uwertura do dalszych odcinków. A jeżeli uwertura wygląda tak – to chyba jednak rozejrzę się za herbatką z melisy, tak na wszelki wypadek
Bardzo mi się podobało; jak zwykle znakomicie napisane, lekko, wspaniale przemyślane i wzbogacone o ciekawe szczegóły Czekam na więcej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:49, 31 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen dziękuję za miłe słowa. Ponieważ bardzo Cię niepokoi nałóg Adama to zdradzę tajemnicę, że koniec końcem porzuci on cygarowe hobby.
Randy Shaner będzie złym duchem rodziny Cartwrightów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:20, 01 Wrz 2014 Temat postu: Droga do nieba |
|
|
Ten kryzys w małżeństwie Joe mnie zaskoczył i zasmucił.
Josef zachował się głupio i sam na siebie sprowadził kłopoty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:22, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: |
- Adamie, czy ty naprawdę musisz palić to świństwo? |
No właśnie Adamie czy musisz???
ADA napisał: | Usłyszawszy nieznaczne trzeszczenie, stwierdził, że cygaro jest trochę za suche. |
za suche... wiedza na temat cygar dogłębna...
ADA napisał: | - Czy wiesz, Pa, że cygara mają długą historię sięgającą niemal dwóch tysięcy lat. Mówi się, że już wśród starożytnych Majów ... |
Bardzo zgrabnie wplotłaś historię cygar w opowiadanie, a w ustach Adama brzmi naturalnie, wszak oczytany był
ADA napisał: |
- Nie wiem, ale to wygląda tak jakby pętla zaciskała się wokół Ponderosy – odparł Adam strząsając popiół z cygara na stojącą na stole ciężką mosiężną popielnicę. |
I on mówi to tak spokojnie? Bo, że Adam rozeznaje się w temacie i trzyma rękę na pulsie to widać, ale jego spokój mnie nie uspokaja... Ben tradycyjnie w najstarszym synu szuka ratunku.
Cała akcja z małym Joe i Doreen mnie zasmuciła. Nie sądziłam, że ich problemy są aż tak poważne, a dziecko jako świadek porusza mnie do głębi. Nie oszczędziłaś małego Joe a już końcowa akcja to po prostu kopanie leżącego.
ADA napisał: |
- Już szefie, chciałem tylko sprawdzić, jak czuje się pan Cartwright – odparł Terry, a kopiąc odzyskującego przytomność Josepha prosto w żołądek dodał – teraz czuje się świetnie. |
Chmury zbierają się nad Ponderosą (w domyśle "Uśmiech Losu") i jej mieszkańcami....zimno mi się zrobiło bo jak widać to dopiero początek
Czekam z niepokojem.
p.s. Ewelina czy Cardiol jest na receptę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:13, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Sytuacja coraz bardziej się zagęszcza.
Joe chyba traci rozum jeśli tak postępuje. Może po tym pobiciu coś do niego dotrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:41, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Myślę, że sprany na kwaśne jabłko mały Joe to za mało by chciał ratować małżeństwo, wszak ucierpiało zaledwie jego jestestwo fizyczne tudzież duma, chyba musi zadziać się inny wstrząs...coś co spowoduje, że mały Joe wystraszy się utraty czegoś lub kogoś....bardziej obstawiam porwanie/pobicie dziecka albo Doreen... tylko gdybam sobie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 13:42, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:53, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Cardiol jest w wolnej sprzedaży. Zrobię sobie zapas. Z pewnoscią się przyda!
Podziwiam rzetelnie dopracowany wątek z cygarami - humidor, materiał z jakiego zwykle był wykonywany itd ... podejrzewam, że Adam posiadał jeszcze srebny obcinacz do cygar, bo nie wyobrażam go sobie odgryzajacego koniuszek tegoż przedmiotu ... ale pewnie będzie o nim później Joe w Domu Uciech, Joe lekceważący żonę, nie dbający o rodzinę, .... no tak ... od początku podejrzewałam go o złe skłonności! Żal mi jego synka. Dziecko nie powinno przeżywać takich stresów. Ben chyba niewiele może pomóc. Co prawda beniaminek dostał lanie, ale od kogoś innego i w zupełnie innym celu ... zdaje się, że ktoś chce osaczyć Ponderosę, zdobyć ją i odebrać rodzinie.
Zapowiada się ostra akcja.
Jak wspomniałam zrobię zapas Cardiolu ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 16:57, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina, farmaceutka to już chyba cię kojarzy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:59, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
W pobliżu mojego bloku jest kilkanaście aptek i punktów aptecznych ... poza tym to dzieci robią zakupy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:43, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | podejrzewam, że Adam posiadał jeszcze srebrny obcinacz do cygar, bo nie wyobrażam go sobie odgryzającego koniuszek tegoż przedmiotu ... ale pewnie będzie o nim później |
ADA chyba ktoś wjechał na ambicję Adamowi odgryza czy nie....o to jest pytanie
Ewelina napisał: | W pobliżu mojego bloku jest kilkanaście aptek i punktów aptecznych ... poza tym to dzieci robią zakupy |
Ten kamuflaż jest potrzebny?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 17:45, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|