|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:14, 12 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | ADA napisał: | Cóż zdradzę, że w kolejnym odcinku Senszen i Candy nadal będą w lesie |
a cali? |
Ale na ziemi? Na plecach?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:41, 12 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Niezupełnie cali ... trochę na plecach ... trochę na nogach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 23:42, 12 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
dyplomatyczna odpowiedź
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:45, 12 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Rozszyfrowałaś mnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:14, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję Koleżanki, że uśmiechniecie się choć trochę
***
- Candy?! – krzyknęła Senszen przerażona – Candy, otwórz oczy! Nie wygłupiaj się!!!
Mężczyzna leżał na wznak wciąż przygnieciony drobnym ciałem dziewczyny. Wreszcie powoli otworzył oczy i poruszył się z widocznym na twarzy bólem.
- Mogłabyś wreszcie uwolnić mnie od swojego słodkiego ciężaru? – spytał z sarkazmem w głosie.
- Słucham?! – zdziwienie Senszen przeszło w oburzenie. – To ja martwię się o ciebie, wręcz umieram z niepokoju, a ty wypominasz mi, że jestem … gruba?!
- Nic takiego nie powiedziałem. Jesteś leciutka, jak piórko, jednakże wolałbym już wstać z ziemi, bowiem coś wbiło mi się w plecy i zaczyna mi dokuczać.
- Co takiego?
- Zapewniam cię moja droga, że w przeciwnym razie …
- Nie kończ – Senszen przerwała mu wciąż oburzona – i oszczędź mi swoich wywodów.
Dziewczyna niczym sprężynka skoczyła na równe nogi. Zaraz też poprawiła suknię, która podczas upadku podwinęła się do pół łydki. Kątem oka zarejestrowała spojrzenie Candy’ego i jego promienny uśmiech. Fuknęła tylko i pokręciła głową z dezaprobatą. Tymczasem Candy niezdarnie usiadł i sięgając za siebie próbował usunąć sobie z pleców, przedmiot bólu. Po kilku nieudanych próbach dał spokój i spojrzawszy błagalnie na Senszen poprosił:
- Możesz mi pomóc? Sam nie dam rady wyjąć tego czegoś.
- Oczywiście. Myślisz, że mogłabym zostawić rannego bez pomocy. Zdejmij koszulę.
- Auuu! Boli, jak diabli. – Candy demonstracyjnie syknął z bólu, jednocześnie spod oka przyglądając się dziewczynie. – Pomóż, sam jej nie zdejmę.
- Zdaje się, że nie mam wyjścia – mruknęła. – Masz nóż?
- A, co chcesz mnie dobić?
- Nie, tylko rozciąć koszulę, przecież nie będę jej z ciebie zdejmować – odparła z zaciętym wyrazem twarzy.
- Szkoda – powiedział cichutko.
- Mówiłeś coś?
- Nic, tylko to, że nóż mam w kieszeni – odparł niezrażony.
- To chyba jesteś w stanie go wyjąć. Zdaje się, że dłonie masz sprawne – odparła Senszen z ironią.
- Ach te dziewczyny – Candy pokręcił z rezygnacją głową – ani odrobiny współczucia dla ciężko rannego.
- Nie przesadzaj i daj mi wreszcie ten nóż. Nie będziemy przecież siedzieć w lesie do rana. Mam nadzieję, że wioska Pajutów jest niedaleko – odparła biorąc z rąk Candy’ego scyzoryk i jednym zręcznym ruchem wysunęła ostrze.
- Gdzie się tego nauczyłaś? – spytał mężczyzna z błyskiem podziwu w oczach.
- Na obozie harcerskim.
- A, cóż to za diabeł? – Candy zrobił wielkie oczy.
- Lepiej żebyś nie wiedział – odparła z tajemniczym wyrazem twarzy i przesunęła się za plecy mężczyzny – tylko się nie wierć, bo ręka może mi drgnąć.
Candy nic nie odpowiedział, tylko spoglądał przez ramię i na wszelki wypadek napiął mięśnie tak, jakby chciał zerwać się do ucieczki. Po chwili Senszen z dumą zakomunikowała:
- Rozcięłam i kamizelkę, i koszulę.
- Cieszę się, tylko szkoda mi kamizelki.
- Mogłeś zdjąć – wzruszyła ramionami.- Teraz masz dwie… połówki.
- Dobra. Co tam widzisz?
- Kolce. Mają jakieś cztery może pięć centymetrów – oceniła Senszen.
- Nie miałem, na co upaść. To chyba był urson – stwierdził Candy. – Musiał wyjść na żer. Prowadzi nocny tryb życia. No, nie patrz tak na mnie, tylko wyjmij ten kolec.
- Zdaje się, że masz ich więcej – Senszen delikatnie przesunęła palcami po plecach mężczyzny - Robi się ciemno i nie wiem ile ci się tego wbiło.
- Trzeba rozpalić ognisko. Rozejrzyj się za jakimiś gałęziami. Tylko nie odchodź daleko – przykazał Candy.
- A, co boisz się zostać sam? – Senszen wybuchła śmiechem podnosząc się z kolan.
Po niedługim czasie ogień wesoło trzaskał, a dziewczyna pochylona nad plecami Candy’ego z ostrożnością wyciągała kolejne kolce. Mimo niezwykłej delikatności, z jaką to robiła mężczyzna nie mógł powstrzymać się od cichego jęku.
- I po bólu – leciutko pacnęła go w plecy. – Sporo tego było. Przydałoby się czymś zdezynfekować.
- Co zrobić?
- Odkazić. No, wiesz, żeby nie wdało się zakażenie.
- Mam przy sobie mała buteleczkę whisky – zaczął nieśmiało.
- Tak? Dziwne, że się nie stłukła. Gdzie ją masz?
- Tu – wskazał na kieszeń rozciętej kamizelki i z dumą powiedział: - to nie butelka, to piersiówka*). Cynowa.
- Przepastne te kieszenie. Ciekawe, co w nich jeszcze masz? – Senszen spojrzała na Candy’ego z lekką ironią. - Daj mi ją. Na co czekasz?
- Może najpierw napijemy się po łyku? – zaproponował Candy. – Zimno się robi.
- Jak coś zostanie, to może – odparła dziewczyna ważąc piersiówkę w dłoni. – Myślę jednak, że wszystko pójdzie na twoje rany. Zdejmij bandanę.
Mężczyzna nic nie mówiąc, posłusznie zdjął chustę z szyi i podał dziewczynie. Senszen obficie polała bandanę whisky i raz przy razie przetarła plecy Candy’go, który cały ten zabieg zniósł niezwykle dzielnie. Jedynie od czasu do czasu wydobywał z siebie ciche, gardłowe okrzyki bólu.
- Już po wszystkim. – Radośnie zakomunikowała Senszen i przechyliła piersiówkę wypijając resztkę pozostałej whisky. Było to jej niezbędne, żeby uspokoić rozedrgane nerwy i rozgrzać się, bowiem nagle poczuła ogarniający ją chłód. Od razu poczuła się lepiej. Rozejrzała się wokół i głęboko wciągnęła powietrze pachnące sosnami. Gdyby nie okoliczności, w jakich się znalazła byłoby niezwykle miło i romantycznie.
- A, ja? – dobiegło ją nieśmiało zadane pytanie.
- Co, ty?
- Też chciałbym się napić.
- Przykro mi, ale już nie ma.
- Trudno. Zawsze mam pod górkę. - Candy westchnął wstając z ziemi. - Musimy dostać się do wioski Pajutów. Tam ogrzejmy się i coś zjemy. Jeżeli czujesz się na siłach to możemy już iść.
- A, konie?
- Widzisz tu jakieś konie?
- Nie, ale może wrócą …
- Pewnie dawno są w domu. Gdybyś się tak nie wierciła to nie stracilibyśmy jedynego konia, dawno bylibyśmy u Pajutów, a mnie nie bolałyby tak upiornie plecy. – Candy spojrzał na dziewczynę oskarżycielskim wzrokiem. – Do tego wypiłaś całą whisky.
- Przepraszam – odparła płaczliwie Senszen.- A whisky było zaledwie kilka kropelek.
- Już dobrze, tylko mi tu nie płacz. – Candy na widok łez dziewczyny stracił cały rezon. – Przepraszam, nie chciałem być dla ciebie niemiły. Powinienem się tobą opiekować, a wychodzi na to, że to ty się mną zajmujesz.
- Przecież jesteś ranny – powiedziała Senszen pochlipując. – Trzeba ci zabandażować plecy. Tylko, czym? Twoja koszula do niczego się nie nadaje.
- Nie martw się jakoś dam radę. Chodźmy już. Przed nami daleka droga.
Senszen przez chwilę zastanawiała się, po czym spojrzała na Candy’ego i stanowczym głosem powiedziała:
- Odwróć się i nie podglądaj.
Gdy mężczyzna posłusznie wykonał polecenie, Senszen uniosła suknię do góry i scyzorykiem Candy’ego odcięła białą płócienną halkę. Wprawnymi ruchami pocięła ją na pasy. Wkrótce Candy z fachowo założonym opatrunkiem gasił ognisko. Zrobiło się zupełnie ciemno. Słychać było tylko nocne odgłosy lasu. Jednak gdyby ktoś obdarzony szczególnymi zdolnościami rozejrzał się uważnie mógłby dostrzec zwiewną, eteryczną postać ukrytą za dużą, rozłożystą paprocią. Była to Rationality, która szarpana wyrzutami sumienia postanowiła sprawdzić czy Senszen i Candy’emu nic się nie stało. Nie była zachwycona tym, co zobaczyła.
- Chyba nieco przesadziłam – mruknęła do siebie i rozpłynęła się w powietrzu.
***
Tymczasem z drugiej strony lasu do wioski Pajutów zbliżała się dziewczyna w dziwnym stroju. Szczupła, wiotka wręcz eteryczna suknię miała prostą bez żadnych ozdób. Chociaż nie, jeżeli powalany farbami strój można nazwać ozdobnym, to i owszem suknia była pełna „ozdób”. Kiedyś biała, a właściwie perłowa upstrzona była wszelkimi możliwymi kolorami i rodzajami farb. W niektórych miejscach była aż sztywna od ich nadmiaru. Wyglądało to tak, jakby właścicielka tej nad wyraz oryginalnej kreacji wciąż wycierała w nią ręce lub pędzel, który nawiasem mówiąc miała wetknięty za szeroką wstęgę przepasującą jej talię. W ręku ściskała drewnianą, owalną paletę równie kolorową, jak jej strój, a przez ramię przewieszoną miała torbę, z której wystawał luźno zwinięty rulon papieru o dziwnej fakturze. Dziewczyna z ogromną determinacją szła przed siebie. Gałązki krzewów czepiały się jej sukni, włos miała rozwijany, a po prześlicznej twarzy płynęły łzy. Od czasu do czasu przystawała i trwożliwie rozglądała się wokół, po czym ruszała z jeszcze większą determinacją. Wreszcie pomiędzy coraz rzadszymi sosnami dostrzegła zarysy wigwamów i górującego nad nimi tipi. Krzyknęła z radości. Była u celu. Teraz im wszystkim powie, co o nich myśli.
***
- Madlliope, jak myślisz, czy Rączy Jeleń mógłby być dla mnie tym jednym jedynym na całe życie? – Inspiration utkwiła pytający wzrok w siostrze wenie, która wyglądała tak, jakby była wszędzie, ale niekoniecznie w jej towarzystwie.
- Nie odpowie ci – wtrąciła Eweklio uśmiechając się słodko i szybko przebierając kościanymi drucikami. – Ma rozdwojenie.
- Znowu? Gdzie tym razem jest?
- Z Podskakującym Jeleniem.
- To ten, co wczoraj tak dziwnie przed nami przebierał nogami?
- Inspiration, on tańczył – Eweklio uśmiechnęła się z pobłażliwością.
- To podrygiwanie to był taniec? No, wiesz – Inspiration wzruszyła ramionami. – Wyglądał jakby miał pląsawicę.
- Może troszeczkę, ale to było takie urocze, a Madlliope taka zachwycona – Eweklio na chwilę przestała dziergać i uniosła robótkę do góry. Przyjrzała się uważnie sieci wplecionej w okrąg wykonany ze sprężystej okorowanej gałązki sosny. Trochę żałowała, że nie jest to wierzbowa witka. Policzyła oczka sieci i zadowolona powróciła do przerwanej pracy.
- To może ty mi odpowiesz na moje pytanie? – Inspiration utkwiła wzrok w Eweklio.
- Naprawdę, chcesz wiedzieć, co myślę o tobie i Rączym Jeleniu?
- O tak, siostro droga! Gdybyś mogła mi powiedzieć, co o nim sądzisz. Jest taki wspaniały, męski, nic nie mówi, tylko patrzy na mnie i słucha. Słucha i patrzy.
- Bo cię nie rozumie – wtrąciła się do rozmowy Agatalia demonstracyjnie wycierając nóż, który następnie schowała do pochewki przytroczonej do skórzanego paska oplatającego jej biodra.
- Wypraszam sobie – Inspiration aż krzyknęła z oburzenia. – A poza tym nie ciebie pytałam.
- Jeśli chcesz znać moje zdanie, to … - zaczęła Eweklio, ale niedane było jej dokończyć, bowiem bojowo ostatnio nastawiona Agatalia nie zamierzała Inspiration puścić płazem uczynionej uwagi.
- Być może i nie pytałaś mnie, ale coś ci powiem. Smętny Jeleń powiedział mi w sekrecie, że ten twój Rączy Jeleń, jest znany w całej wiosce z niesamowitej kochliwości, a żony kolekcjonuje, jak nie przymierzając, biały człowiek obrazy.
- Nieprawda!!! – Inspiration doskoczyła do Agatalii gotowa użyć środków przymusu bezpośredniego, czyli rąk,
- Uważaj, bo zdejmę ci skalp. – Syknęła Agatalia.
- Siostry, doprawdy nie macie, o co się kłócić? Ten, czy tamten Jeleń, to tylko mężczyźni. Czy warto naszą przyjaźń wystawiać na próbę? – spytała Eweklio z niezwykłym spokojem, choć szybkość, z jaką zaczęła dziergać wcale o tym nie świadczyła.
- Co się dzieje? Dlaczego Agatalia chce zdjąć Inspiration skalp? – Madlliope zakończyła właśnie rozdwojenie.
- Nikt nikomu nie będzie zdejmował skalpu. No, podajcie sobie ręce – rzekła Eweklio łagodnie patrząc na dwie zagniewane muzy. – Zaraz wróci Rationality, chcecie tłumaczyć się przed nią?
Agatalia, bardziej skłonna do zgody pierwsza wyciągnęła rękę do wciąż zagniewanej Inspiration.
- Przepraszam, ale mnie wkurzyłaś.
- Przeprosiny przyjęte, ale tylko ze względu na Rationality. I tak ma dużo kłopotów na głowie. Nie będę jej dokładać następnych – odparła Inspiration urażonym tonem i uniosła dumnie głowę do góry.
- Zdaje się, że kłopotów nie uniknie – powiedziała Agatalia nieswoim głosem, wskazując przy tym na dziwną postać wyłaniającą się z krzaków.
- A niech mnie! – wrzasnęła Inspiration i aż kucnęła z wrażenia.
- Co, się stało, co się stało? – pytała Madlliope raz po raz całkowicie już wróciwszy do rzeczywistości.
- Allēgoría?! A, co ty tu robisz droga siostro? – spytała Eweklio lekko jedynie zdziwiona, aczkolwiek dłonie zaczęły jej śmigać ze zdwojoną szybkością, tak, że nie było już widać kościanych drucików.
- Jeszcze śmiesz pytać? Zostawiłyście mnie samą. Tak nie robią prawdziwe siostry – załkała Allēgoría rozcierając łzy spływające jej po policzkach. – Nawet nie wyobrażacie sobie, co przeżyłam.
- Fakt, głupio wyszło – Inspiration podeszła do zapłakanej siostry, wzięła ją pod rękę i poprowadziła do ogniska, przy którym siedziały już pozostałe muzy.
- Masz napij się. – Agatalia podała Allēgoríi kubek z kawą. - Pewnie jesteś głodna. Smętny Jeleń specjalnie dla mnie upiekł wiewiórkę. Proszę spróbuj.
- To niezwykle miłe z twojej strony, ale może potem. – Allēgoría kilka raz dziwnie przełknęła ślinę. – Kawa na razie mi wystarczy.
- No, dobrze. Skoro emocje trochę opadły, to może powiesz mam, jakim cudem się tu znalazłaś? – spytała Eweklio łagodnie.
- A więc …
- Od „a więc” się nie rozpoczyna – ze słodyczą wtrąciła Madlliope.
- Daj spokój siostro. Wiesz przecież, że Allēgoría lepiej włada pędzlem niż słowem.
- Nie miałam nic złego na myśli – westchnęła Madlliope wzruszając przy tym ramionami. – Tylko tak w kwestii formalnej.
- Nie słuchaj jej Allēgorío, tylko opowiadaj – zachęciła ją Eweklio.
- No, więc… czy tak dobrze – Allēgoría spojrzała wymownie na Madlliope, która wzniosła oczy do nieba.
- Bardzo dobrze. Mów kochana. – Agatalia uśmiechnęła się uroczo, a spojrzawszy na Madlliope wzrokiem dała jej do zrozumienia, że jej skalp będzie następny.
- No, więc malowałam sobie jabłuszka. To znaczy Senszen malowała. Musiałam przysnąć, bo gdy się obudziłam ani Senszen, ani ciebie Inspiration już nie było. Myślałam, że wyszłyście na spacer, ale potem przypomniałam sobie, że Senszen mówiła coś o Warszawie. Zaczekałam jeszcze jakiś czas, a potem wsiadłam w pendolino i pojechałam do Aderato.
- W pendolino? To już nie miałaś, czym jechać? – spytała Madlliope zgorszona.
- Przecież to najszybszy środek lokomocji.
- Może dla ludzi, lecz nie dla nas.
- Znowu się czepiasz? – warknęła Allēgoría
- Siostry muzy, spokój – powiedziała Eweklio głośno i stanowczo. – A ty nie przerywaj sobie. Opowiadaj.
- Wprost z pociągu udałam się do Aderato. Wciąż ma te problemy z zatokami. To od niej dowiedziałam się, na co Inspiration namówiła siostry.
- Już ja się z nią policzę – syknęła Inspiration. - Agatalia, możesz mnie nauczyć zdejmowania skalpu?
Wywołana muza w odpowiedzi wymownie popukała się w czoło. Allēgoría tymczasem powróciła do przerwanej opowieści.
- Aderato namawiała minie, żebym zaczekała u niej do powrotu Senszen, ale niby, co miałabym tam robić. Przecież ona kompletnie nie zna się na malarstwie. Dla niej linia, kreska, plama, kompozycja, perspektywa, tonacja kolorów nic nie znaczy.
- Prawdę mówiąc dla mnie też – wtrąciła Agatalia głaszcząc z czułością tomahawk leżący na jej kolanach.
- To przecież środki wyrazu artystycznego – jęknęła Allēgoría głęboko oburzona.- Same rozumiecie, że musiałam was odnaleźć. Bardzo za wami tęskniłam.
- My za tobą też – odpowiedziały muzy chórem.
- Tylko, co powie Rationality, jak ciebie zobaczy? – westchnęła Eweklio zafrasowana.
- A, co mam powiedzieć? – spytała Rationality pojawiając się nagle w kręgu ogniska. – Teraz mam inny problem. Siostry muzy, kryjcie się Senszen nadciąga.
***
-------------------------------------------------------------------------------------
*) Butelki kształtem zbliżonym do dzisiejszej piersiówki zaczęły być używane przez wyższe warstwy społeczne w XVIII w. Jednakże naczynia na płyny o niewielkiej objętości były stosowane już od kilku stuleci. Wykonywane były z cyny, srebra lub szkła. W wersji uboższej z świńskich pęcherzy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 18:39, 21 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 21:27, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Mogłabyś wreszcie uwolnić mnie od swojego słodkiego ciężaru? – spytał z sarkazmem w głosie.
- Słucham?! – zdziwienie Senszen przeszło w oburzenie. – To ja martwię się o ciebie, wręcz umieram z niepokoju, a ty wypominasz mi, że jestem … gruba?! |
Albo te upadki mi zaszkodziły albo jestem bardzo zdenerwowana
Cytat: | . Kątem oka zarejestrowała spojrzenie Candy’ego i jego promienny uśmiech. |
Jakoś… ozdrowiał na moment
Cytat: | A, co chcesz mnie dobić?
- Nie, tylko rozciąć koszulę, przecież nie będę jej z ciebie zdejmować – odparła z zaciętym wyrazem twarzy. |
A czemu by nie?
Cytat: | To chyba jesteś w stanie go wyjąć. Zdaje się, że dłonie masz sprawne – odparła Senszen z ironią.
- Ach te dziewczyny – Candy pokręcił z rezygnacją głową – ani odrobiny współczucia dla ciężko rannego. |
No właśnie… żadnego współczucia…
Cytat: | Candy nic nie odpowiedział, tylko spoglądał przez ramię i na wszelki wypadek napiął mięśnie tak, jakby chciał zerwać się do ucieczki. Po chwili Senszen z dumą zakomunikowała:
- Rozcięłam i kamizelkę, i koszulę.
- Cieszę się, tylko szkoda mi kamizelki. |
Mnie tam akurat kamizelki nie szkoda
Cytat: | To chyba był urson – stwierdził Candy. – Musiał wyjść na żer. Prowadzi nocny tryb życia. No, nie patrz tak na mnie, tylko wyjmij ten kolec. |
Oczy musiałam mieć jak pięć złotych
Cytat: | Odkazić. No, wiesz, żeby nie wdało się zakażenie.
- Mam przy sobie mała buteleczkę whisky – zaczął nieśmiało. |
Chyba miał dla niej inne zastosowanie
Cytat: | Może najpierw napijemy się po łyku? – zaproponował Candy. – Zimno się robi. |
Biedak… tyle przeżyć miał dzisiaj
Cytat: | Mężczyzna nic nie mówiąc, posłusznie zdjął chustę z szyi i podał dziewczynie. |
Candy się ino w spodniach ostał… Nic dziwnego, że mu zimno.
Cytat: | Trudno. Zawsze mam pod górkę. - Candy westchnął wstając z ziemi. - Musimy dostać się do wioski Pajutów. Tam ogrzejmy się i coś zjemy. Jeżeli czujesz się na siłach to możemy już iść. |
Widać zadaje się on z niewłaściwymi osobami… drobnymi kobietami i innymi podejrzanymi elementami…
Cytat: | Gdy mężczyzna posłusznie wykonał polecenie, Senszen uniosła suknię do góry i scyzorykiem Candy’ego odcięła białą płócienną halkę. Wprawnymi ruchami pocięła ją na pasy. Wkrótce Candy z fachowo założonym opatrunkiem gasił ognisko. |
Jak widać udzielanie pierwszej pomocy przebiegło może nie do końca wprawnie ale bardzo energicznie… To koszula pocięta, to halka porwana
Cytat: | Wyglądało to tak, jakby właścicielka tej nad wyraz oryginalnej kreacji wciąż wycierała w nią ręce lub pędzel, który nawiasem mówiąc miała wetknięty za szeroką wstęgę przepasującą jej talię. W ręku ściskała drewnianą, owalną paletę równie kolorową, jak jej strój, a przez ramię przewieszoną miała torbę, z której wystawał luźno zwinięty rulon papieru o dziwnej fakturze. Dziewczyna z ogromną determinacją szła przed siebie. Gałązki krzewów czepiały się jej sukni, włos miała rozwijany, a po prześlicznej twarzy płynęły łzy. |
Opis piękny Bardzo malowniczy
Cytat: | Inspiration utkwiła pytający wzrok w siostrze wenie, która wyglądała tak, jakby była wszędzie, ale niekoniecznie w jej towarzystwie.
- Nie odpowie ci – wtrąciła Eweklio słodko uśmiechając się i szybko przebierając kościanymi drucikami. – Ma rozdwojenie. |
przydatna umiejętność
Cytat: | To ten, co wczoraj tak dziwnie przed nami przebierał nogami?
- Inspiration, on tańczył – Eweklio uśmiechnęła się z pobłażliwością. |
No… cóż… na pewno czynił to nad wyraz finezyjnie
Cytat: | O tak, siostro droga! Gdybyś mogła mi powiedzieć, co o nim sądzisz. Jest taki wspaniały, męski, nic nie mówi, tylko patrzy na mnie i słucha. Słucha i patrzy.
- Bo cię nie rozumie – wtrąciła się do rozmowy Agatalia |
Rozbrajająca szczerość
Cytat: | Allēgoría?! A, co ty tu robisz droga siostro? – spytała Eweklio lekko jedynie zdziwiona, aczkolwiek dłonie zaczęły jej śmigać ze zdwojoną szybkością, tak, że nie było już widać kościanych drucików.
- Jeszcze śmiesz pytać? Zostawiłyście mnie samą. Tak nie robią prawdziwe siostry – załkała Allēgoría rozcierając łzy spływające jej po policzkach |
Kolejna siostra muza?
Cytat: | A więc …
- Od „a więc” się nie rozpoczyna – ze słodyczą wtrąciła Madlliope.
- Daj spokój siostro. Wiesz przecież, że Allēgoría lepiej włada pędzlem niż słowem. |
A pędzel to niebezpieczne narzędzie…
Cytat: | No, więc malowałam sobie jabłuszka. To znaczy Senszen malowała. Musiałam przysnąć, bo gdy się obudziłam ani Senszen, ani ciebie Inspiration już nie było. Myślałam, że wyszłyście na spacer, ale potem przypomniałam sobie, że Senszen mówiła coś o Warszawie. |
To ja mam dwie muzy?! Myślałam, że Inspiration jest odpowiedzialna za… wszystko.
Cytat: | W pendolino? To już nie miałaś, czym jechać? – spytała Madlliope zgorszona.
- Przecież to najszybszy środek lokomocji. |
Może i jest. O ile jest połączenie
Cytat: | Wprost z pociągu udałam się do Aderato. Wciąż ma te problemy z zatokami. |
Biedna Aderato
ADA, uśmiechnęłam się… więcej niż raz Bardzo mi się podoba, czekam na dalsze losy sióstr muz… No i mam nadzieję, ze Candy nie będzie miał powodu żałować tej podróży… w każdym razie bardziej niż w tej chwili
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:58, 20 Wrz 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:01, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Senszen serdecznie dziękuję za miłe przyjęcie kolejnego odcinka i obszerny, wnikliwy komentarz.
Cytat: | Jakoś… ozdrowiał na moment |
Jak to mężczyzna
Cytat: | Kolejna siostra muza? |
Tak i to do tego Twoja
Cytat: | To ja mam dwie muzy?! Myślałam, że Inspiration jest odpowiedzialna za… wszystko. |
Potwierdzam. Dwie. Inspiration teoretycznie jest odpowiedzialna za wszystko. W praktyce musi mieć poważne wsparcie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:04, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Dwie muzy... To już wiem dlaczego cały czas mam wrażenie, że mam za ciasne mieszkanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:06, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Dodaj jeszcze Rationality
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:09, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
A jak to wygląda u pozostałych dziewczyn?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:13, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Każda z nas z wyjątkiem Ciebie ma po jednej muzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:15, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
jestem zaszczycona w takim razie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:22, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Obawiam się jednak, że te "trzy gracje" mogą być przyczyną kłopotów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucy
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom, Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:13, 21 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
"Siostry muzy, kryjcie się Senszen nadciąga."
Nie tylko się uśmiechnęłam, ale chichotałam w poduszkę na potęgę! Świetne (oczywiście, nie tylko ostatnie zdanie!)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:52, 21 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zanim się uzewnętrznię powiem, że po przeczytaniu jak Senszen wydoiła "całą" piersiówkę płakałam w poduszkę. Wiem jak wygląda Senszen i moja wyobraźnia poległa w tej materii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|