www.bonanza.pl

Ewelina

Biedny Joe w kąciku szlocha
Moja fanka mnie nie kocha
Ody dla mnie nie układa
Rymów cudnych też nie składa

Rika

Jak się inne fanki z rzadka
dobierają mu do zadka,
to broni go Ania dzielnie.
Atakuje nieraz celnie
drugiego dżentelmena
i końca temu nie ma.

ania2784

Biednym bym go nie nazwała,
Do kąta raczej też nie wstawiała.
Zwłaszcza że już duży jest
I może się obrazić fest.

Ja go dręczyć nie pozwolę
Prędzej się za inne włoski zabiorę...

Obiecałam, że oda napisana będzie,
jednak chwilka się na tej czynności zejdzie.
Więc się cierpliwością wykażcie koleżanki drogie.

Ewelina

Joe w kąciku nadal płacze
ja wierszyka nie zobaczę Crying or Very sad

Wszystkie piszą dla Adama
Może wszakże jakaś dama
dla mnie również coś napisze
przerwie tę dręczącą ciszę? Surprised

ania2784

Obiecany wiersz, jedyny taki, więcej nie przewiduję.

O dwunastej z minutami, kiedy wszyscy poszli spać
Mały Joe się wymknął z domu i o wiedzę poszedł dbać.
Cicho konia wyprowadził, już do miasta skrótem gna.
Pędzi szybko, nie przystaje, narozrabia jak go znam.
W jego myślach strachu nie ma, tylko radość wielka tam.
Myśli: Wreszcie się zabawię, tak w pokera lubię grać.
W domu szachy i warcaby. I nic więcej Pa nam nie chce dać.
Nie zaszkodzi trochę tańca w towarzystwie pięknych dam,
Potem poker, jakieś piwo, może w mordę komuś dam…

xxx

W mieście spędził kilka godzin, pogłębiając wiedzę swą.
Jakoś mu nie przeszkadza, że go wszyscy Casanovą zwą.
Dziewczę mocno ucałował, nawet więcej niźli raz
Na Cochisa pięknie wskoczył, w myślach inny ma już obraz.
Miękkie łóżko, sny urocze. Teraz o tym myśleć chce
Jeszcze nie wie, że po powrocie wszystkiego mu się odechce.
Bo mądry Ben w fotelu czeka na opis nowego doświadczenia,
Oj będzie miał Joe ciekawe rzeczy do opowiedzenia…

xxx

Teraz przyszła pora,
Na wychwalanie mojego idola…

Chodź jesteś zmienny, to dla mnie bezcenny,
Kiedy się uśmiechasz, to Jesteś piękny…
Bez brody czy z brodą, cieszysz oczy me swą urodą.
Twe oczy cudne jeszcze nie jedno dziewczę uwiodą.
Nawet błękitny kolor nieba, cudny jak marzenia
Nie przysłoni piękna Twojego spojrzenia.
A włosy? Śliczne, bardzo bujna Twa czupryna,
Za nią też szalała niejedna dziewczyna.
Jest w Tobie coś, co wzrok przyciąga,
Jakaś magia, może czary…
W każdym razie bycie Twoją fanką bardzo wciąga…

Very Happy

zorina13

Aniu jaki piękny wierszyk.

ania2784

Bardzo dziekuję. Smile

Rika

Ciąg dalszy przygód Josepha, z innej perspektywy:

Joseph w mieście! Co za zgroza! - myśli Adam po kryjomu.
Znowu muszę za nim jechać i przywozić go do domu.
Kiedy wreszcie to się skończy i odpocząć już mi dadzą?
Może kiedy Pa i szeryf do aresztu Joe posadzą.

To już lepiej go przywiozę, bo to rzecz ogólnie znana,
jak się tata zdenerwuje, będzie wrzeszczał aż do rana.
Jak za dużo decybeli - ani pospać, ani czytać,
ani na gitarze pograć... ciągle tylko jedno słychać.

Trzeba jechać póki wcześnie, póki jeszcze gra w pokera
i być może, ale tylko "może", nie ograli go do zera.
Jeśli jest za późno i Joe w mieście już poszalał,
coś mu za to się należy, jakaś reprymenda mała.

Jeśli skończył już pokera i po mordzie komuś dał?
Lepiej sprawdzę, czy Hoss z łóżka już po cichu wstał.
Trzeba jeszcze tylko razem z domu cicho wymknąć się
I załatwić sprawę szybko, zanim tata dowie się.

Ewelina

I znów Joe kłopoty sprawia
Z których Adam go wybawia

Rika

ciąg dalszy:

Cisza wkoło, gwiazdy świecą, ktoś na harmonijce gra.
Komu tak coś w środku kwili i na duszy ciężko ma?
To Cartwrightów cała trójka w Roya gabinecie siedzi.
Joe się bardzo niewyraźnie nad odpowiedziami biedzi.

O co poszło? Jak to, o co? Przecież zawsze o to samo.
Jak tu wytłumaczyć komuś, po co się całuje damy?
I co potem trzeba zrobić, gdy zazdrosny któryś jest?
Dać po pysku komu trzeba, to najlepszy chyba gest.

Bo nie straszna ci rozruba, gdy swych braci masz za sobą,
oni z uśmiechniętą paszczą już wstawiają się za tobą.
Nie przepuszczą tej okazji, gdy się tylko włączyć da.
Potem ktoś zapłacić musi... Cóż... to będzie chyba Pa...

ania2784

Joseph Cartwright się nazywam, mam dwóch braci...
I tu właśnie cały świat swój urok traci.
Obaj starsi, obaj duzi, obaj za dzieciaka uważają mnie,
A ja dzieckiem już nie jestem, sam za siebie decydować chcę!
Chcę się bawić, świat poznawać, chcę zdobywać nową wiedzę.
Jak mam spełniać swe pragnienia, kiedy w domu ciągle siedzę...
A jak uda mi się wyjść, to już orli wzrok Adama
Czuwa, żeby żadna panna nie została ze mną sama.

Z drugiej strony, taki brat to przyjemna w gruncie rzecz,
Zwłaszcza gdy po rozrubie przed obicze Pa się trzeba wlec.
On się zawsze głośno drze, a w wymyślaniu kar to chyba lubuje się...
Ale każdy z nas od dawna wie, że i tak do każdej bójki chętnie przyłączyłby się.

Rika

Ben by się przyłączyć chciał
bo by wtedy frajdę miał.
Ale już mu nie pasuje,
to mu tylko humor psuje.

ania2784

Wiek ma swoje wymagania,
Nie wypada tłuc po pysku bez pytania.
Ben to jest stateczny starszy pan,
Przykad dla młodych panów i dam.

Ewelina

Ben już siedzi załamany
Juz nie będę tłukł o ściany
wroga, nie obiję twarzy
nawet jak się zdarzy
Bo ja jestem za dostojny
już nie dla mnie bój upojny
ani kobitki z saloonu
idę podrzemać do domu
tam naciągnę ciepłe gacie,
no i tyle w tym temacie

Rika

Chyba że synowie w biedzie
wtedy pędzi sam na przedzie.
Żaden wróg się nie wywinie,
prędzej któryś tutaj zginie.

Umie bić się jak należy,
przykład daje młodzieży.
A gdy się skończy bójka
podziwia go cała trójka.