Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie na dworze królowej Anny - Akt II
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:40, 02 Maj 2013    Temat postu: Życie na dworze królowej Anny - Akt II

Zapraszam na lekturę aktu II mojej sztuki historycznej o losach miłosnego trójkąta: Henryk VIII - Anna Boleyn - sir. Thomas Wyatt. Dla tych, którzy już zdążyli polubić bohaterów mojej sztuki tym chętniej zapraszam do poznania ich dalszych losów. Gwoli wyjaśnienia muszę dodać, że akcja II aktu przenosi się kilka lat do przodu, gdy Anna już została królową Anglii. Oto jak będą jej wyglądać pierwsze dni w małżeństwie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:05, 02 Maj 2013    Temat postu:

Akt II

Scena I

Dwór królewski. Komnata audiencyjna królowej. Z boku sceny tron. Do komnaty wchodzą Tomasz Wyatt i Marek Smeaton. Są pogrążeni w rozmowie.

WYATT
Mimo wszystko, drogi mój kolego, wolałbym nie przebywać na królewskim dworze. Zwłaszcza teraz, kiedy zmieniła się królowa.

SMEATON
Wiesz przecież drogi kolego, że królowa Anna tego wymaga. Chce mieć na swoim dworze najznamienitszych angielskich artystów. A ty, niewątpliwie, drogi kolego, jesteś największym angielskim poetą naszych czasów.

WYATT
Podobnie jak ty jesteś największym muzykiem naszej ukochanej Anglii.

SMEATON
Dziękuję, schlebiasz mi, drogi kolego.

WYATT
Podobnie jak ty mnie, więc tym chętniej to robię.

SMEATON (śmiejąc się)
Tym przyjemniej mi jest słyszeć słowa pochwały z twoich ust. Naprawdę to dla mnie wiele znaczy, że tak znakomity poeta podziwia mój talent.

WYATT
Dla mnie zaś wiele znaczy, że taki znakomity skrzypek mnie chwali.

SMEATON
A zatem oboje się chwalimy i oboje czujemy przy tym wielkie zadowolenie, czujemy się doceniani i zaszczyceni. Czyż nie tak?

WYATT
Owszem, można by to tak określić. Ale skończmy już z tym wychwalaniem. Lepiej, żeby królowa Anna nas chwaliła. No i król, rzecz oczywista.

SMEATON
Kto by pomyślał, drogi przyjacielu, że królewska miłostka będzie aż tak wielka, prawda? Że panna Anna Boleyn będzie miała tak wielki wpływ na króla, że ten dla niej oddali Katarzynę Aragońską, a nawet zmieni wyznanie po to, by ją, Annę Boleyn, poślubić.

WYATT
To prawda, że jest to naprawdę niezwykłe. Mimo wszystko jednak należy wziąć pod uwagę, że Henryk VIII wcześniej czy później rozstałby się z Katarzyną. Niestety, nie dała mu upragnionego syna. Skorzystał więc z pierwszego lepszego pretekstu, aby unieważnić ten związek. Tyle lat musiał wytrzymać w związku pozbawionym miłości. Bo przecież król jej nie kochał a on nie znosi przymusu. Przyznasz to, chyba?

SMEATON
Oczywiście masz rację. Anna Boleyn mogłaby istnieć albo i nie. Król i tak by oddalił Katarzynę i zostałby mężem innej kobiety. Problem polega na tym, że papież nigdy by nie unieważnił królewskiego małżeństwa. Ojca Świętego trzymał w niewoli siostrzeniec Katarzyny Aragońskiej, Karol V - król Hiszpanii i cesarz rzymski. Wywierał presję na decyzje papieża. Henryk VIII nie miał więc innego wyjścia i musiał odejść od Kościoła katolickiego, by ustanowić nowy Kościół, a siebie ogłosić jego głową.

WYATT
Tak.... szkoda tylko, że trwało to tyle lat i biedny kardynał Tomas Wolsey.... Panie świeć nad jego duszą.... musiał przypłacić to życiem.

SMEATON
Kto by się spodziewał, że to właśnie na niego król zwali winę za pierwszy nieudany proces? I pozbawi go za to wszystkich tytułów i godności, a także przyczyni się pośrednio do jego śmierci?

WYATT
Nikt tego nie mógł się spodziewać. Ale jednak tak się stało. Czuję w tym wszystkim rękę Anny Boleyn i jej rodziny.

SMEATON
Jakże to?

WYATT
Anna nigdy nie darowała kardynałowi Wolseyowi tego, że rozdzielił ją z jej największą miłością, Henrykiem Percym księciem Nothumberland.

SMEATON
Zrobił to, jeśli mnie pamięć nie myli, na polecenie rodziny Percy'ego, który był już wcześniej zaręczony z Marią Tabolt. Więc nie mógł poślubić Anny nawet gdyby tego chciał.

WYATT
Być może, ale to kardynał ich rozdzielił i w ten sposób stał się wrogiem numer 1 Anny. I ona teraz przekonała króla, że to Wolsey jest odpowiedzialny za niepowodzenie w procesie. Poszło jej tym łatwiej, że kardynał miał z powodu swej próżności i zachłanności wielu wrogów. W tym całą rodzinę Boleynów i księcia Norfolk. Wiele osób było zadowolonych z upadku kardynała.

SMEATON
Dziwne jest to, że tylu ludzi go nienawidziło, lecz nie zdołali go zniszczyć. Zaś jedna, słaba kobieta tupnęła nóżką i już po wielkim kardynale. Naprawdę dziwnie się plotą losy tego świata.

WYATT
Bardzo dziwnie, to prawda. Lecz jednak lepiej nie mówić o tym głośno. Zbyt świeże to jeszcze tematy, aby je poruszać publicznie.

SMEATON
Zgadzam się z tobą, mój panie. Ale wracając do głównego tematu naszej rozmowy, wydaje mi się, że miałeś rację. Nie można o wszystko winić Annę. Nawet gdyby jej nie było, to i tak doszłoby do tego wszystkiego. Nie ta, to inna by się zjawiła i król zrobiłby dla niej to samo. Logika się kłania. Obawiam się wszak, że ludzie oraz historia ocenią to zupełnie inaczej.

WYATT
Coś mi mówi, przyjacielu, że masz rację. Naprawdę sam nie wiem, czemu ludzie wszystko lubią zwalać na kobiety? Ponoć pramatka Ewa zerwała jabłko z drzewa poznania dobra i zła, zjadła jego część i dała resztę praojcowi Adamowi, który też go skosztował. I tak mieliśmy ponoć stracić raj. Ponoć, bo mówiąc między nami mam co do tej teorii poważne wątpliwości.

SMEATON
Miedzy nami mówiąc, muszę ci przyznać rację, mój przyjacielu. Zwykle się zwala winę na kobiety. Oskarża się je o wszystkie zbrodnie tego świata. Jak mężczyznę ogarnie chuć, to od razu oskarża się o to kobietę. Jak mężczyźnie się coś nie udaje, mówi się, że baba musiała maczać w tym palce. O wszystko obwinia się biedne kobiety. To moim zdaniem jest żałosne. Osobiście nie lubię kobiet, wszakże jestem zdania, że nie można oskarżać innych ludzi, bez względu na płeć i pochodzenie, o coś, czego nie zrobili.

WYATT
No właśnie. Niestety jednak świat jest tak żałośnie zbudowany, że zwala się winę na kobiety, a strażnikiem tych myśli jest m.in. Kościół katolicki.

SMEATON
Lepiej nie mówmy o tym głośno, mój drogi przyjacielu. O pewnych sprawach lepiej nie dyskutować. Wiesz, ściany mają uszy.

WYATT
Dziękuję za ostrzeżenie. I wiesz co? Masz rację. Na dworze królewskim należy uważać na to, co się mówi. Niby panuje teraz w Anglii nowy Kościół anglikański, którego głową jest król. I protestanci zdobywają należne im poważanie oraz zaszczyty, że o wolności nie wspomnę. Lecz jednak wciąż ostrożny człowiek powinien uważać na to, co mówi.

SMEATON
Dokładnie tak… ale już milczmy, bo oto nadchodzi królowa Anna Boleyn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Śro 2:02, 20 Lis 2013, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:26, 02 Maj 2013    Temat postu: Akt II

Ciekawe że Wayt rozmawia o Annie tak obojętnie jakby nigdy ich nic nie łączyło.
A może to zwykła ostroźność ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:31, 02 Maj 2013    Temat postu: Re: Akt II

zorina13 napisał:
Ciekawe że Wayt rozmawia o Annie tak obojętnie jakby nigdy ich nic nie łączyło.
A może to zwykła ostroźność ?


Na pewno ostrożność, w końcu o żonie króla lepiej mówić dobrze albo wcale Smile Zważ również na to, że być może wciąż ją kocha i chce po prostu zapomnieć. Zresztą jeśli cię sztuka zainteresowała, na co liczę, dowiesz się reszty w kolejnych scenach Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:32, 02 Maj 2013    Temat postu:

Scena II

Na scenę wchodzą Anna Boleyn ubrana w królewskie szaty i z koroną na głowie. Towarzyszą jej dwórki oraz dworzanie.

ANNA
Witam panów. Panie Wyatt i panie Smeaton.

WYATT I SMEATON (kłaniając się)
Dzień dobry, Wasza Królewska Mość.

Anna podaje im po kolei dłoń do ucałowania. Najpierw Smeaton, a potem Wyatt, całują ją. Anna uśmiechnięta siada na tronie.

ANNA
Cieszę się bardzo, że mogę panów widzieć na moim dworze. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze tutaj czuli.

WYATT
I my również mamy taką nadzieję, Wasza Królewska Mość.

ANNA (uśmiechając się do niego)
Panie Wyatt, witaj na mym dworze. Bardzo się cieszę, że mogę znowu cię widzieć, drogi kuzynie. Ostatnim razem widzieliśmy się kilka lat temu.

WYATT
O tak, to prawda, kochana kuzynko. Tuż przed tą okropną sprawą.

ANNA (lekko się wzdrygając)
Och tak, zdecydowanie okropną. Brr… całe szczęście, że już po wszystkim i możemy spokojnie cieszyć się naszym zwycięstwem. Arcybiskup Tomasz Cranmer uznał już ważność mojego małżeństwa z królem i wszystko jest w porządku. Ale nie mówmy teraz o rzeczach niemiłych. Panie Wyatt, niech pan podejdzie do mnie.
Wyatt podchodzi do niej i w sposób nieco fantazyjny kłania się jej.
Zawsze łączyły nas więzi wielkiej przyjaźni. Chciałabym, żeby dalej tak było.

WYATT
Jeśli to jest rozkaz Waszej Królewskiej Mości, to ja z wielką przyjemnością go wykonam.

ANNA (śmiejąc się)
Ależ ja nie rozkazuję, kochany kuzynie. Ja proszę.

WYATT
Jeśli królowa Anglii prosi, jest to równoznaczne z rozkazem. Ale niech i tak będzie. Uszanuję wolę Waszej Królewskiej Mość. I pozostanę jej wiernym przyjacielem.

ANNA
A zatem na dowód ponownie zawartej między nami przyjaźni racz, drogi kuzynie, przyjąć ode mnie to.
Ściąga z palca pierścień i podaje go Wyattowi, który bierze jej dar do ręki.
Niech ten pierścień przypomina ci o przyjaźni, jaka zawsze nas łączyła i jaka, daj Boże, zawsze łączyć nas będzie.

WYATT
Wasza Królewska Mość... Będę nosił ten pierścień z godnością i szacunkiem. I obiecuję sławić cię w moich wierszach po wsze czasy.
Kłania się jej i usuwa w cień. Tam zakłada pierścień na palec.

ANNA
Panie Smeaton, proszę podejść.
Smeaton podchodzi do niej i kłania się uprzejmie z uśmiechem na ustach.
Cieszę się, że mogę poznać tak znakomitego skrzypka, którego sława rozniosła się już chyba na całą Anglię, jak kraj długi i szeroki.

SMEATON
Wasza Królewska Mość mi schlebia, lecz jestem tylko skromnym skrzypkiem. Gdzie mi się piąć na wyżyny. Nie zasługuję na to.

ANNA (machając ręką)
Och, jesteś zbyt skromny, panie Smeaton. Proszę, zagraj coś dla mnie. Jestem niezmiernie ciekawa twojego talentu muzycznego.

Smeaton radośnie staje na środku sali. Bierze do ręki skrzypce i zaczyna na nich grać wesołą i skoczną melodię, a raczej jej fragment. Kiedy kończy, Anna zaczyna klaskać a za nią dworzanie.

ANNA
Piękna muzyka. Niezwykle miła dla ucha. Witamy na dworze, panie Smeaton. Witamy na dworze, panie Wyatt. Mam nadzieję, że wasz talent będzie błyszczał wszędzie, gdziekolwiek się udacie. Liczę też, że wieczorem podczas uczty ucieszycie nas swoją obecnością.

WYATT
Z wielką przyjemnością.

SMEATON
Wielką radość sprawiło mi to zaproszenie, Wasza Królewska Mość.

ANNA
A zatem, moi panowie, dziękuję wam za przybycie. Możecie udać się do swoich komnat.

DWORZANIN
Audiencja skończona, panowie.

Smeaton i Wyatt kłaniają się niezwykle uprzejmie Annie, po czym wychodzą z sali.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Śro 2:06, 20 Lis 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:20, 02 Maj 2013    Temat postu: Życie na dworze królowej Anny - Akt II

Z pewnością na tej uczcie coś się wydarzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:26, 02 Maj 2013    Temat postu:

Scena III

Komnata króla Henryka VIII. Władca Anglii chodzi po niej z rękami założonymi za plecami i zastanawia się. Po chwili wchodzi do komnaty Anna Boleyn.

ANNA
Wzywałeś mnie, Najjaśniejszy Panie?

HENRYK VIII
Tak, pani. Wezwałem cię, ponieważ chcę z tobą omówić pewne niezwykle ważne sprawy.

ANNA
Wciąż pozostaję twoją wierną sługą, mój panie. A zatem mówcie, czego ode mnie wymaga mój pan mąż i król zarazem.

HENRYK VIII
Nie tyle wymaga, co jest po prostu ciekawy.

ANNA
A zatem, czegóż to on jest tak ciekawy?

HENRYK VIII
Ciekawi go, dlaczego sprowadziłaś na dwór królewski, pani, tego... tego jak mu tam… Tomasza Wyatta, poetę od siedmiu boleści?

ANNA
To mój kuzyn i bliski przyjaciel, Najjaśniejszy Panie… Henryku, chyba nie bronisz mi spotykania się z moimi przyjaciółmi, których znam od dziecka?

HENRYK VIII
Oczywiście tego ci nie bronię, ale ciekawi mnie, dlaczego właśnie on? Tomasz Wyatt, a nie powiedzmy… ktoś inny?

ANNA (zadziornie)
Czyżby mój pan mąż był zazdrosny?
Dotyka delikatnie jego ramię i gładzi je.

HENRYK VIII (odsuwając jej dłoń)
Nie jestem zazdrosny, Anno. Jedynie mnie dziwi, dlaczego właśnie ten mężczyzna. Ten, o którym mówiono... takie rzeczy, jakie mówiono.

ANNA
Jakie rzeczy mówiono?

HENRYK VIII
Że byliście kochankami. Mieliście sypiać razem i to wkrótce potem, jak twój niedoszły mąż, Henry Percy, cię porzucił.

Anna spogląda na niego zła. Odchodzi odwrócona do niego plecami i podchodzi do okna. Patrzy przez nie chwilę, po czym odwraca się do króla.

ANNA
A czy wiesz, mój panie, dlaczego mój ukochany Henryk Percy mnie porzucił? Bo zadbał o twój doradca i kanclerz, nieodżałowanej pamięci kardynał Tomasz Wolsey. Kiedy na jego polecenie rozdzielono mnie z Percym, byłam sama i pogrążona w samotności. Szukałam pociechy, ukojenia w ramionach bliskich mi osób. Brata, kuzynów i kuzynek. A pan Tomasz Wyatt jest moim kuzynem i najbliższym ze wszystkich przyjaciół, których mam na świecie. Szukałam u niego pomocy i pocieszenia, to wszystko.

HENRYK VIII
Czy również pociechy w łożu?

ANNA
Obrażacie mnie, Najjaśniejszy Panie. Nigdy z nim nie sypiałam. Podobnie jak nie sypiałam z Percym. Byłam dziewicą, gdy ci się oddałam.

HENRYK VIII
Może tak, a może nie. Wiesz doskonale, że kobieta umie świetnie udawać, że jest dziewicą. Na pewno we Francji nauczono cię tego i owego na ten temat, nieprawdaż?

ANNA (wściekła)
Jak śmiesz? Jak możesz mnie tak obrażać?! Weszłam czysta do twego łoża! Mogę ci przysiąc na wszystko, co jest mi drogie! Jak możesz mnie podejrzewać, że cię okłamałam? Jak możesz?!

HENRYK VIII
No już, już… nie unoś się, kobieto. Wcale tak nie uważam. Ale ludzie gadają…

ANNA
Ludzie zawsze gadali i gadać będą. Nie wydaje mi się, żeby król Anglii musiał przejmować się pustym gadaniem głupich ludzi. Bo gdybyś miał to robić, już chyba musiałbyś kompletnie osiwieć ze zmartwienia.

HENRYK VIII
To jedna prawda. A druga prawda jest taka, że mówiono o tobie i o Wyattcie. Ponoć on się w tobie kochał.

ANNA
Wielu mężczyzn mogło i może się we kochać. Dlaczego uważasz to, mój panie, za coś złego i godnego potępienia?

HENRYK VIII
Ale ponoć nie była to miłość czysto platoniczna.

ANNA
Zapewniam cię, że była taka. Masz moje słowo honoru, kochany mężu. Nigdy nie oddałam się żadnemu innemu mężczyźnie. Przysięgam na wszystko, co jest mi drogie. Przysięgam na naszą miłość.

HENRYK VIII
Wierzę ci, Anno. Ale uważam, że sprowadzanie na dwór pana Wyatta to błąd. Ludzie zaczną plotkować, że może jednak coś was łączyć. A królowa Anglii musi być, niczym żona Cezara, poza wszelkimi podejrzeniami.

ANNA
Właśnie dlatego sprowadziłam tutaj pana Wyatta. By uciszyć owe głupie plotki.

HENRYK VIII
W jaki sposób?

ANNA
Mianowicie taki, że jeśli będziesz okazywał mu przyjaźń i względy, wówczas pokażesz, że nic cię nie obchodzą głupie plotki, jakie rozpowiadają o nim i o mnie. Jeśli jednak zaczniesz okazywać zazdrość i wrogość wobec pana Wyatta, sprawisz, że plotki te tylko się nasilą. Dowiódłbyś w ten sposób, że w nie wierzysz. A skoro sam król wierzy w te ohydne kalumnie, to być może jest w nich ziarenko prawdy.

Henryk VIII śmieje się do niej delikatnie i czule całuje jej czoło.

HENRYK VIII
Podziwiam twój rozum i logiczne rozumowanie, kochana Anno. Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Masz rację. Masz absolutną rację. Zrobimy tak, jak mi radzisz. I raz na zawsze zamkniemy usta głupim plotkarzom. Raz na zawsze.

Anna śmieje się do niego wesoło, obejmuje go za szyję i całuje w usta. Henryk VIII przyciska ją do siebie i oddaje pocałunek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Śro 2:09, 20 Lis 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:30, 02 Maj 2013    Temat postu: Życie na dworze królowej Anny - Akt II

Anna jest niewątpliwie inteligetną kobietą.
Ciekawe czy naprawdę kochała króla nigdy się tego nie dowiemy ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:47, 02 Maj 2013    Temat postu: Scena IV

Scena IV
Sala jadalna na królewskim dworze. Przy stołach siedzą dworzanie i urzędnicy. Na środku stoi Marek Smeaton na czele muzyków i gra skoczną melodię. Henryk w środku stołu dyskutuje z Anną Boleyn, która wesoło się śmieje. Niedaleko Anny siedzi jej brat Jerzy oraz jego żona Jane Parker, a także siostra Maria Boleyn oraz ojciec, sir Tomasz Boleyn z żoną, a także wuj, Tomasz Howard książę Norfolk. Blisko króla znajduje się również kanclerz Tomasz Cromwell. Z boku wpatrując się w Annę siedzi Tomasz Wyatt i rozmyśla. Kiedy Smeaton kończy grać wszyscy mu klaszczą. Wyatt wciąż patrzy na Annę. Henryk powstaje trzymając w ręku kielich.

HENRYK VIII
Zacni goście, cieszę się bardzo, że mogę z wami tutaj przebywać. Jedzcie, pijcie i ucztujcie. Radujcie się razem ze mną i królową Anną.
Wznosi toast.
Wasze zdrowie teraz wnoszę. Oby wasz pobyt na dworze był zawsze taki radosny jak teraz.
Król wypija ich zdrowie, po czym z uśmiechem patrzy na swoją żonę. Wznosi kolejny toast.
A teraz piję za zdrowie mojej ukochanej i umiłowanej żony, królowej Anny. Chciałbym, byście razem ze mną wypili jej zdrowie. I byście ją pokochali podobnie jak i ja. Zdrowie królowej Anny!

GOŚCIE
Zdrowie!

Wszyscy piją zdrowie Anny Boleyn. Uczta rozpoczyna się na dobre. Marek Smeaton zaczyna ponownie grać wesołą melodię na skrzypcach. Henryk VIII podchodzi powolnym krokiem do Wyatta i uśmiecha się do niego przyjaźnie.

HENRYK VIII
Panie Wyatt.

WYATT
Wasza Królewska Mość.

Wyatt chce wstać, ale król dłonią pokazuje mu, że nie musi tego robić. Poeta więc zostaje na miejscu. Król wpatruje się w niego uważnie.

HENRYK VIII
Podobno, panie Wyatt, znasz doskonale królową Annę?

WYATT
Oczywiście, Wasza Królewska Mość. Jest przecież moją kuzynką.

HENRYK VIII
I nic poza tym?

WYATT
Jest również moją bliską przyjaciółką z czasów dzieciństwa.

HENRYK VIII
I nic poza tym?

WYATT
Nic, Wasza Królewska Mość. A co miałoby być jeszcze?

HENRYK VIII
Nie udawaj, przyjacielu. Mówią, że jesteś w niej zakochany. A przynajmniej byłeś. Swego czasu.

WYATT
Swego czasu chyba nie było mężczyzny, który by jej nie kochał, Najjaśniejszy Panie. Sęk w tym, że ona żadnego ze swych zalotników nie kochała.

HENRYK VIII
Nigdy? Ani jednego? Nawet ciebie?

WYATT
Zapewniam cię, panie, że mimo moich wielkich nadziei nigdy nie dała mi nawet najmniejszego dowodu miłości. Byłem, jestem i będę jej oddany, ale jako przyjaciel i kuzyn. Na nic więcej liczyć nie mogłem i nie mogę. Poza tym, jestem żonaty.

HENRYK VIII
Lecz ponoć nie układa ci się z twoją połowicą.

WYATT
Tak to już bywa, Wasza Królewska Mość, w związkach wymuszonych przez rodzinę. Niestety takie związki z góry są skazane na porażkę. Co zaś się tyczy królowej Anny, zapewniam cię, Najjaśniejszy Panie, że jestem dla niej niczym brat. I choć nie zaprzeczam, że miałem nadzieję [nadzieje] na coś więcej, to nigdy się one nie spełniły.

HENRYK VIII
Nadzieja jest matką głupich, jak to mówią.

WYATT
W rzeczy samej, Wasza Królewska Mość.

HENRYK VIII
Ucztuj więc, panie Wyatt.

Król klepie go lekko po policzku i odchodzi. Podchodzi do Anny i czule całuje jej dłoń.

HENRYK VIII
Moja droga, czy zechcesz zatańczyć ze swoim królem i mężem?

ANNA
Z największą przyjemnością, mój drogi.

HENRYK VIII
Panie Smeaton! Woltę! Ale ostro grać!

Smeaton radośnie wykonuje polecenie. Po chwili zaczynają się tańce. Henryk i Anna tańczą na środku sali, a niedługo potem inne pary ruszają za nimi w taniec. Wyatt siedzi smutny i obserwuje ten taniec. Przysiada się do niego Maria Boleyn i uśmiecha się do niego radośnie niczym małe dziecko. Wyatt początkowo jej nie dostrzega.

MARIA
Witam kochanego kuzynka. Cóż to, kuzyn nie poznaje mnie?

Wyatt dopiero teraz ją dostrzega i przygląda się jej uważnie. Po chwili jednak radośnie zaczyna się śmiać.

WYATT (śmiejąc się radośnie)
Marysia Boleyn! Jak pragnę rozkoszy! Maria Boleyn we własnej osobie. Wybacz, ale nie poznałem cię od razu. Wypiękniałaś.

MARIA
Ty także jesteś niczego sobie, Tomaszu.

Rzuca mu się w ramiona i całuje go po kilka razy w oba policzki. Wyatt oddaje jej pocałunki. Gdy kończą powitanie ona siada obok niego i bacznie mu się przygląda. Wyatt co jakiś czas zerka jeszcze na tańczących Henryka VIII i Annę.

MARIA
Wydajesz się być przygnębiony, kochany kuzynku.

WYATT
Wydaje ci się, Marysiu.

MARIA
Jestem pewna, że mi się nie wydaje. No już, powiedz swojej małej Marysi, co cię trapi. Mnie chyba możesz powiedzieć.
Dostrzega, że kuzyn nie zwraca na nią uwagi, więc lekko go trąca w ramię. Wyatt odrywa swoje spojrzenie na nią, a ona robi przy tym minę proszącego pieska.

WYATT (śmiejąc się)
Och, ty… zawsze byłaś rozkoszna i urocza.

MARIA
Wiem o tym, kuzynku. No więc, opowiadaj. Co trapi mego kochanego kuzyna?

WYATT
Widzisz twoją siostrzyczkę i jej męża?

MARIA
Widzę. No i co?

WYATT
Jak oni pięknie wyglądają. Jak wspaniale się razem prezentują. Naprawdę… aż żal ściska serce.

MARIA
Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jesteś zazdrosny.

WYATT
Nie tyle zazdrosny, co po prostu… no dobrze, zazdrosny.

Maria śmieje się wesoło, niczym małe dziecko i klaszcze w dłonie.

MARIA
Aha! Wiedziałam! Wiedziałam! Mój kochany kuzynek jest zazdrosny.... Wiedziałam! Widzisz, jak twoja mała Marysia wszystko wie?

Wyatt mimowolnie zaczyna się do niej uśmiechać.

WYATT
Niech ci będzie, Marysiu. Wiesz wszystko, jak zawsze zresztą. Ale naprawdę boli mnie to, że im się tak doskonale układa, a ja co? Jestem sam.

MARIA
Jak to samo, Tomaszu? A twoja żona?

WYATT
Wiesz doskonale, jak to wygląda. Małżeństwo z rozsądku narzucone przez kochającą rodzinkę.

MARIA
Oj tak. Kto jak kto, ale ja doskonale cię rozumiem, mój drogi. Znam to uczucie życia z kimś, kogo nie kochasz, a kogo ci rodzina wepchnęła na siłę do łoża. Ja również musiałam wyjść za mąż za głupca i impotenta, pana Wilhelma Carreya, świeć Panie nad jego duszą.

WYATT
Impotenta, powiadasz?

MARIA
A tak, impotenta. I to w pełnym znaczeniu tego słowa.

WYATT
To znaczy, że twój mąż ani razu cię nie….

MARIA (śmiejąc się)
No, coś tam mu się nieraz udawało, nie powiem „nie”. Ale jednak to nie było tak przeprowadzone, jak przeprowadzone być powinno.
Pije wino.

WYATT (również się śmiejąc)
A jak twoim zdaniem być powinno?

MARIA
Porządnie, kochany kuzynku. Po-rząd-nie.

WYATT
A jak sobie radzisz jako młoda wdowa?

MARIA
Same przyjemności! Robię co chcę i nikomu nie muszę się spowiadać. Że nie wspomnę już o możliwości posiadania tylu mężczyzn, ilu tylko zechcę. Między nami mówiąc nie mogę się już doczekać, by dosiąść jakiegoś miejscowego ogiera…
Pije wino.
Podobnie z ciebie też niezły rumak.

WYATT
Owszem. Tak mówią, a ja....
Śmieje się.
Przez grzeczność nie będę zaprzeczać.

MARIA
To może pozwolisz mi się nieco poujeżdżać?

WYATT

Dlaczego by nie? Jeśli tylko zechcesz…

MARIA (szepcze mu zmysłowo na ucho)
Chcę.

WYATT
A kiedy?

MARIA
Natychmiast, kochanie.
Delikatnie gryzie mu uszko i liże je, nie zwracając uwagi na ludzi wokół, którzy i tak są zajęci swoimi sprawami, więc na nich nie patrzą.

WYATT (śmiejąc się)
A zatem chodźmy, moja droga.

MARIA
Obiecuję, że jak się dobrze spiszesz jako mój rumak, to potem ty poujeżdżasz mnie.

WYATT
Słowo?

MARIA
Słowo, kochanie.
Łapie go za rękę i zaczyna ciągnąć.

WYATT
A zatem zgoda… Ale czy to rozsądne?

MARIA
Pali mnie żądza, człowieku, a ty mi mówisz o rozsądku? Błagam cię, kuzynku kochany… proszę… Obiecuje ci, że będę dobra. Pokażę ci sztuczki, jakich nauczyłam się we Francji. Mówię ci, będzie cudownie. Oddam ci się na wiele sposobów… Zadziwisz nimi swe nowe kochanki, gwarantuję.

WYATT (uśmiechając się)
A więc dobrze. Chodźmy zatem…

MARIA (dalej go ciągnąc)
Chodźmy, póki noc jeszcze młoda.

Wychodzą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Śro 2:17, 20 Lis 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:10, 02 Maj 2013    Temat postu: Scena IV

Chyba się domyślam co będzie dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:17, 02 Maj 2013    Temat postu:

Scena V

Rozpoczynają się wesołe tańce i zabawa. Jerzy Boleyn uśmiechnięty chodzi po sali i pije powoli wino. Podchodzi do niego Marek Smeaton.

SMEATON
Wspaniałe przyjęcie. Nie sądzisz, przyjacielu?

JERZY
Owszem, to prawda. Cieszę się bardzo ze szczęścia siostry.

SMEATON
Uważasz, panie, że jest ona szczęśliwa?

JERZY
Oczywiście, panie Smeaton. Nie inaczej. Proszę tylko zobaczyć, jak ona się śmieje, jak wesoło tańczy.

SMEATON
Wydaje mi się, że wesoły taniec i radosny uśmiech na twarzy nie dowodzą prawdziwego szczęścia. Ale przecież mogę się mylić. Nie jestem wszak nieomylny.

JERZY
Mam nadzieję, że jednak jest tak, jak myślę. I że Anna znajdzie przy swoim mężu szczęście.

SMEATON
I ja mam taką nadzieję.

Oboje piją i wpatrują się w taniec Henryka i Anny.

JERZY
Jak ona pięknie wygląda.

SMEATON
Kwesta gustu.

JERZY
Nie uważasz, że moja siostra jest piękna?

SMEATON
Nie o to chodzi. Anna Boleyn jest niesamowicie piękna. Lecz nie tak piękna jak jej brat.

JERZY (patrzy na niego zdumiony)
Nie bardzo rozumiem, o czym mówisz, przyjacielu.

SMEATON
I nie musisz rozumieć. Jeszcze nie musisz.
Odchodzi w kąt.

JERZY
Niezwykły człowiek. Bardzo niezwykły.

Patrzy na niego i lekko się uśmiecha. Pije wino i odchodzi nieco na bok. Na środek sceny wychodzą rozmawiający ze sobą: sir Tomasz Boleyn i Tomasz Howard książę Norfolk.

BOLEYN
Możemy sobie pogratulować, drogi przyjacielu i szwagrze. Nasza rodzina wspięła się wysoko w górę.

NORFOLK
To prawda. Wspięliśmy się na sam szczyt. Nie zapominaj jednak, drogi przyjacielu, że równie dobrze możemy z tego szczytu zlecieć. I to z wielkim hukiem.

BOLEYN
Nie wydaje mi się, żeby tak miało być. Anna dbając o siebie, jednocześnie zadba o nas wszystkich. Wystarczy tylko, że urodzi [naszemu] królowi syna…

NORFOLK
A jeśli nie urodzi, to co wtedy? Nasz upadek może mieć tragiczne skutki.

BOLEYN (wściekły)
Robisz się nudny jak twoja siostra, a moja żona. Ty i ona musicie wszystko widzieć w czarnych barwach, prawda?! Nieustannie narzekacie. Nie możecie choć raz na wszystko spojrzeć optymistyczne? Musicie być takim pesymistami?

NORFOLK
To nie pesymizm, a jedynie realizm, kochany szwagrze. Pamiętasz, jak upadł nasz największy wróg kardynał Wolsey?

BOLEYN
Upadł, ponieważ nam się naraził i my go zniszczyliśmy.

NORFOLK
No właśnie, mój przyjacielu. Upadł dlatego, bo nam się naraził. A pomyśl, co by było, gdybyśmy my się komuś narazili? Ten ktoś mógłby zniszczyć i nas.

BOLEYN
Śmiem mocno w to wątpić, mój drogi. Jesteśmy niezniszczalni. Chroni nas Anna i jej królewski mąż.

NORFOLK
A co będzie, jeśli przestaną nas chronić?

BOLEYN
Anna się nas nie wyprze. Będzie stała za nami murem. Bo to my ją wprowadziliśmy na tron i my możemy ją zepchnąć z powrotem. Ona o tym wie, więc nie przestanie nas wspierać. Poza tym, jest do nas przywiązana.

NORFOLK
Ona może tak, ale na pewno nie król.

BOLEYN
On również jest do nas przywiązany. Wszedł do naszej rodziny, a my do jego. A rodzinę należy wspierać.

NORFOLK
Nie bądź idiotą. Doskonale wiesz, że był zaślubiony z Katarzyną Aragońską i związany z jej rodziną. A jednak dość łatwo się z nią rozstał i zerwał z jej krewnymi.

BOLEYN
Związek z Katarzyną był nieważny.

NORFOLK
A kto w Anglii decyduje teraz o ważności lub nieważności jakiegoś małżeństwa? Nie kto inny, tylko właśnie Henryk. On jest teraz głową Kościoła w Anglii i ma prawo decydować w tej kwestii tak jak tylko zechce. Weź to pod uwagę.

BOLEYN
Ja wierzę w Annę. Urodzi królowi syna i zwiąże go z naszą rodziną.

NORFOLK
Oby tak było, mój przyjacielu. Oby tak było. Bo jeśli nie, nasz upadek będzie równie wielki, jak wielki był nasz skok w górę.

BOLEYN
Miejmy ufność w Bogu i Annie.

NORFOLK
Miejmy, mój przyjacielu. Miejmy. No cóż… a zatem toast….

BOLEYN
Za Boleynów!

NORFOLK
Za Boleynów!

Trącają się kielichami i razem wznoszą toast. Wypijają go, po czym Boleyn klepie lekko Norfolka po ramieniu i odchodzi. Norfolk patrzy na niego przez chwilę.

NORFOLK
Za Boleynów… ale przede wszystkim za Howardów. I za mnie samego.
Wypija i odchodzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Śro 2:18, 20 Lis 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:03, 02 Maj 2013    Temat postu: Z

Hubert czy SMEATON jest gejem ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:33, 02 Maj 2013    Temat postu: Re: Z

zorina13 napisał:
Hubert czy SMEATON jest gejem ?


Owszem, moja droga zorino. Mark Smeaton jest gejem. W razie wątpliwości zajrzyj do listy postaci ukazanej w I akcie, wspominałem tam o tym Smile Jerzy jest biseksualistą i jako taki preferuje jedno i drugie. Obie postacie są postaciami historycznymi, ale co do ich romansu to cóż... nie został on potwierdzony na pewno. Faktem jednak jest, że obaj panowie często byli widywani razem. Wielu historyków i filmowców uważa, że łączył ich romans... Cóż.... ja jedynie podzielam ich opinię Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:36, 02 Maj 2013    Temat postu:

Scena VI

Ranek następnego dnia. Komnata Tomasza Cromwella. Wchodzi do niej Wyatt i kłania się nisko. Cromwell siedzi przy biurku i przegląda papiery. Uśmiecha się na jego widok i wstaje, odkładając trzymane w ręku dokumenty.

CROMWELL
Witam pana, panie Wyatt.
Podaje mu dłoń.
Miło mi pana widzieć.

WYATT (ściskając jego dłoń)
Jestem zaszczycony.

CROMWELL (pokazując mu krzesło)
Proszę usiąść.

Wyatt siada we wskazanym miejscu. Cromwell siada za biurkiem i patrzy na niego uważnie.

CROMWELL
I jak się panu podoba dwór?

WYATT
Bardzo. Choć, moim zdaniem, mógłby wyglądać dużo lepiej i bardziej być dostępny dla artystów i uczonych. A przede wszystkim dla wolnomyślicieli.

CROMWELL
To prawda. Mógłby taki być, ale niestety nie jest. Co może się zmienić, jeśli tylko odpowiednio rozegrana będzie partia, która nadal trwa.

WYATT
Nie rozumiem.

CROMWELL
I nie musisz, mój przyjacielu. To wszystko jest związane z polityką, a ona niestety… jest śmierdząca. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Jeśli chcesz zachować swój naturalny zapach, lepiej się do niej nie mieszaj.

WYATT
Zgadzam się z tobą, mości kanclerzu. I nie wyobrażam sobie, żebym miał zajmować się polityką. Jestem tylko skromnym artystą. Co zaś do moich poglądów, to zachowuję je jedynie dla siebie.

CROMWELL
A jakie masz pan poglądy, panie Wyatt?

WYATT
Raczej nie wypada mi o nich mówić, drogi panie. Ostatecznie jeszcze mi moja głowa miła.

CROMWELL
Mów spokojnie. Masz moje słowo, że nikt się o tym, o czym rozmawiamy, nie dowie. A ja nie wyciągnę wobec ciebie konsekwencji. Bez względu na to, co powiesz, nie zamierzam cię za to ukarać.

WYATT
Słowo kanclerza to mur.

CROMWELL
I to mur, którego obalić niepodobna.

WYATT
Zatem zaufam słowu kanclerza Anglii i na jego własne życzenie podzielę się z nim swoimi poglądami.

CROMWELL
Oczekuję tego, panie Wyatt.

WYATT
A więc powiedzieć muszę, że moim zdaniem wiele kłopotów sprawia religia katolicka. Ogranicza rozum i więzi serce człowieka.

CROMWELL
Dlaczego? Przecież Kościół jest orędownikiem sprawiedliwości, pokoju i miłosierdzia. Wskazuje nam drogę do nieba.

WYATT
Kościół katolicki jest przede wszystkim instytucją, której zależy na zrobieniu niezłego interesu kosztem ludzkiej naiwności. To, co oni głoszą – kult świętych, relikwie, całowanie krzyży, nieomylność papieża jak i również cześć okazywana duchowieństwu, że o zakonach i klasztorach nie wspomnę, jest po prostu oznaką ludzkiej głupoty i zabobonów. Ludzkiego zabobonu i głupoty.] Zamiast tego wszyscy ludzie powinni po prostu okazywać sobie miłosierdzie. A w razie wątpliwości w sferze duchowej zaglądać do Pisma Świętego.

CROMWELL
Ale ono jest pisane po łacinie, a nie wszyscy znają ten język.

WYATT
Temu problemowi można łatwo zaradzić.

CROMWELL
Ucząc wszystkich ludzi łaciny?

WYATT
Nie. Idąc wzorem Marcina Lutra i tłumacząc Biblię na wszystkie języki świata. A tych, co nie umieją pisać i czytać, edukować, by umieli tego dokonać.

CROMWELL
Więc jesteś pan zdania, że każdy człowiek powinien sam czytać Pismo Święte i móc je swobodnie interpretować?

WYATT
Właśnie tak.

CROMWELL
I jesteś pan również zdania, że duchowieństwo jest zbędne wiernym? Że wystarczy tylko człowiek i Bóg? I że spotkać się z nim można nawet nie chodząc do kościoła, a jedynie poprzez zwyczajną modlitwę, która jest rozmową z Bogiem? Bez pośrednictwa duchownych?

WYATT
Sam lepiej bym tego nie ujął.

CROMWELL (śmiejąc się)
Ciekawe poglądy, panie Wyatt. I niezwykle mi miłe. Tym milsze, że pokrywają się one z moim pojęciem religii.

WYATT (uśmiechając się)
To mnie niezwykle cieszy. Wielki pan kanclerz ma takie same poglądy na świat co skromny poeta i pisarz.

CROMWELL
No właśnie, skromny poeta i pisarz. O tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać, mój przyjacielu. Powiedz mi, proszę, czy masz wysokie dochody jako artysta?

WYATT
Cóż… nie jest źle, ale jak zapewne wiecie, panie Cromwell, na tym świecie artyści nigdy nie są bogaci. Mają albo talent albo dużo pieniędzy.

CROMWELL
Co moim zdaniem jest niesprawiedliwością ze strony losu i świata. Artyści powinni być bogaci i wpływowi, albowiem są oni intelektualną i duchową podwaliną każdego świata. Bez nich nie byłoby nas. Każdy jest równie ważny. I nie jest istotne, czy jest on muzykiem, czy też może poetą.

WYATT
Miło mi to słyszeć.

CROMWELL
Jak pan na pewno doskonale wie z historii starożytnej, każdy uznany artysta miał mecenasa, który go wspierał i pomagał mu żyć na odpowiedniej stopie życiowej.

WYATT
To prawda. Lecz gdzie dzisiaj znaleźć takiego mecenasa?

CROMWELL
A czy kanclerz Anglii to dla pana odpowiednia protekcja?

WYATT
O tak, zdecydowanie. Tylko co miałby zrobić taki biedny poeta jak ja, żeby pozyskać protekcję wielkiego kanclerza Cromwella?

Uśmiecha się. Cromwell robi to samo.

CROMWELL
Nic wielkiego. Pisać, pisać i jeszcze raz pisać.

WYATT
I tylko tyle?

CROMWELL
Tylko tyle i aż tyle. Oczywiście wiersze nie mogą być kiepskie ani żałosne. Muszą być naprawdę coś warte. Inaczej mecenat kanclerza skończy się tak szybko, jak się rozpoczął.

WYATT
O doskonałość moich wierszy się nie obawiam. Bardziej jednak interesuje mnie to, czy oprócz pisania wierszy coś jeszcze musiałbym robić?

CROMWELL
Och, nic wielkiego, doprawdy. Zwyczajnie być wiernym panu kanclerzowi, nie spiskować przeciwko niemu. A gdyby on potrzebował pomocy, ofiarować mu ją.

WYATT
Nie wydaje mi się to być specjalnie trudne, drogi panie.

CROMWELL
Tym lepiej. A więc…. Czy możemy zacząć naszą współpracę?

WYATT
Jestem pewien, że możemy.

CROMWELL
A zatem, drogi panie Wyatt, właśnie zdobyłeś pan mecenasa.

Oboje podają sobie dłonie i uśmiechają się do siebie.

CROMWELL
Czy masz może jeszcze jakieś pytania?

WYATT
Jeśli można, to oczywiście zadam je. Ile warta jest opieka kanclerza?

CROMWELL
Kilka tysięcy funtów.

WYATT
Ba!

CROMWELL
Miesięcznie.

WYATT
Fiu fiu! To dużo.

CROMWELL
W sam raz, by starczyło na dostatnie życie, wino, kobiety i śpiew. I na co tylko zechcesz, drogi poeto. Nie będziesz musiał oszczędzać. Tylko masz pisać piękne wiersze, czy jakie inne tam utwory zechcesz. I sprawić, żeby cię znali w całej Anglii. A jeśli się da, to i na świecie.

WYATT
Ze światem to może być trudniej. Ale myślę, że w Anglii mi się uda.

CROMWELL
I to ja rozumiem, drogi przyjacielu. To ja rozumiem.

WYATT
Obawiam się jednak, że biednemu poecie trudno będzie rozsławić swoje imię na cały kraj. Nawet najpiękniejszymi wierszami.

CROMWELL
Wydaje mi się, że od tego nasz biedny poeta ma właśnie swojego mecenasa, by ten łożył na to, aby biedny poeta mógł się rozsławić tak, jak o tym marzy.

WYATT
To prawda. O ile hojność mecenasa będzie tak duża, jak być powinna.

CROMWELL
Niech cię o to głowa nie boli. To już moja sprawa. Ty zajmij się pisaniem wierszy i zachowaniem wierności wobec mnie. Ja zaś postaram się w zamian za to, aby nigdy niczego ci nie zabrakło. To chyba uczciwy układ, nieprawdaż?

WYATT
Świat nie znał uczciwszego.

Ponownie ściskają sobie dłonie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Śro 2:20, 20 Lis 2013, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:42, 03 Maj 2013    Temat postu: Życie na dworze królowej Anny - Akt II

Uczciwy układ ale co będzie gdy jedna ze stron postanowi się wyłamać z tego układu ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin