|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 12:43, 07 Sty 2013 Temat postu: Zadanie #2 |
|
|
Rozpoczęliśmy styczeń, więc czas na kolejne ćwiczonko. Długo myślałam nad tematem (swoją drogą, można podsyłać dobre pomysły, np. na PW) i wyszło mi...
Hop Sing mówi: "Odchodzę/Wracam do Chin."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:10, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
No to trzeba się brać do roboty i coś wymyślić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:41, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Coś słabo z tym myśleniem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:17, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Zaraz tam: "słabo" . Mówisz i masz! Przekazuję pałeczkę dalej.
Hop Sing wyjrzał przez okno w kuchni i nie wierzył własnym oczom. To już jest przesada! Co oni wyprawiają?! W tym wieku?! Z niedowierzania aż wyszedł na zewnątrz, żeby lepiej widzieć. To, co zobaczył wcale nie poprawiło mu humoru, wręcz przeciwnie.
- Hop Sing odchodzi! Wraca do Chin! - wrzasnął z mocą, odwiązał fartuch i rzucił go na ziemię.
Przed domem zaległa głucha cisza. Nikt się nie kwapił, żeby zatrzymać Hop Singa. Nawet Hoss siedział cicho. Adam i Joe popatrzyli na siebie bez zachwytu. No to na pomoc Hop Singa nie ma co liczyć. Nie jest dobrze...
Żeby nie pogarszać sprawy, zdecydowali się nie wchodzić w takim stanie do domu. Trzeba to załatwić, zanim przekroczą próg Ponderosy. Joe tęsknie popatrzył na zamknięte drzwi i już w wyobraźni widział trzaskający ogień w kominku. Na samą myśl zrobiło mu się jeszcze zimniej, a wydawało mu się to już niemożliwe. Zostały mu jeszcze resztki złudzeń, więc pytająco popatrzył na Adama. Ten jednak pokręcił przecząco głową, więc nie pozostało nic innego, jak pożyczyć potrzebne rzeczy z domku pracowników i trójka Cartwrightów zniknęła za rogiem stodoły.
Ben dotarł już wcześniej do domu, razem ze swoim przyjacielem. Wyszedł z pokoju, zostawiając przyjaciela w dobrych rękach doktora.
- Hop Sing, gdzie są chłopcy? Wydawało mi się, że już wrócili...
- Hop Sing nie chce wiedzieć! To nie jest praca dla jednego Hop Singa! Tu trzeba dziesięciu Hop Singów! Hop Sing odchodzi! Wraca do Chin!!!
Benowi dłuższą chwilę zajęło uspokojenie Hop Singa i wyciągnięcie z niego informacji, co tym razem jest przyczyną takiej decyzji. Nie udało mu się jednak tak całkiem go udobruchać, Hop Sing nadąsany zniknął w kuchni a wściekły Ben zaczął się rozglądać w poszukiwaniu swoich potomków, sprawców całego zamieszania. Wóz stał przed domem, więc gdzie oni są? Rozmyślania przerwał mu głos doktora, który wołał go z pokoju na górze.
Ben pospieszył tam i zastał doktora nie przy łóżku pacjenta, a przy oknie. Doktor miał już swoje lata, lekko niedowidział i właśnie zakładał na nos okulary. Potem jeszcze bardziej wyciągnął szyję i zapytał:
- Panie Cartwright, to jak mniemam są pańscy synowie?
Podobne pytanie Ben już dzisiaj słyszał z innych ust, w sytuacji, która go nie zachwycała. Szybko wyglądnął przez okno i zobaczył trzy postacie, gołe jak ich Pan Bóg stworzył, jeszcze mokre, przemykające zza stodoły w stronę domu.
- Moi synowie... - Takiej odpowiedzi też już dzisiaj udzielał. Miał dość. Ciśnienie skoczyło mu jeszcze bardziej. Już miał wyjść z pokoju, żeby zrobić z tym porządek, ale doktor otrząsnął się z tego widoku i szybko zajął go rozmową o pacjencie. Kiedy wreszcie wyszli na schody Ben zapytał:
- Czy to bardzo poważne, doktorze?
- W jego wieku nigdy nie wiadomo, jak poważne mogą być obrażenia... musi zostać w łóżku przez parę dni i nie obciążać tej nogi.
- Zaopiekujemy się nim, doktorze.
Doktor rzucił okiem na młodych Cartwrightów, tym razem już ubranych. Zastanowiła go spora ilość środków opatrunkowych na stole, ale nie było widać, żeby potrzebowali pomocy lekarza. Adam kończył opatrywać Małego Joe a Hoss siedział i bębnił palcami po stole. Doktor uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie widoku z okna, popatrzył na wściekłego Bena i powiedział tylko:
- Do widzenia, chłopaki. - W progu minął uśmiechniętego Hop Singa, który z zadowoleniem patrzył na balię pełną męskich ubrań. Zaschnięte błoto powoli z nich odłaziło, bardzo powoli... I tym razem on nie będzie musiał nawet kiwnąć palcem, wszystko się „samo zrobi” za chwilę, jak tylko Pa z nimi skończy. Znikając w kuchni usłyszał jeszcze za plecami głos chlebodawcy:
- Dziesięcioletnie uczniaki mają więcej rozumu!!!
Hop Sing nie mógł się powstrzymać i zaczął chichotać. Nie jedzie do żadnych Chin, tu mu jest dobrze.
I jeszcze ilustracja tego, co mniej więcej zobaczył Hop Sing:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rika dnia Sob 22:48, 12 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:00, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dobre!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:31, 13 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Urocze. Ta kąpiel w błocie. Dobrowolna, a właściwie będąca wynikiem bójki. To jeszcze jeden dowód na to, że faceci dorastają do 5, no! najwyżej 8 roku życia a potem to już tylko rosną. Bardzo trafnie uchwycone. Fanfik też bardzo dobry.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 14:32, 13 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:52, 13 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dzięki.
A następne ochotniczki w tym temacie? Nie ma?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 13:20, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Coś tam się kica...
- Hop Sing odchodzi! Hop Sing wraca do Chin! Nikt nie docenia Hop Singa!
- Ale...
- Hop Sing odchodzi bez ale! - Nieduży Chińczyk pogrozil palcem tuż pod nosem mężczyzny. Prawdę mówiąc, musiał do tego wysoko podnieść rękę, ale śmieszność obrazka nie była czymś, co w ogóle mógł rozważyć w tym stanie ducha.
- Cartwrightowie biorą kogoś innego do robienia tortu urodzinowego! Tort Hop Singa już niedobry! Cartwrightowie sobie wezmą kogoś do gotowania na stałe, bo Hop Sing się pakuje!
- Ona się miała tylko uczyć - mruknął Joe pod nosem, ale nie odważył się odezwać głośniej, tym bardziej, że to Adam na razie najbardziej obrywał. Po co zwracać na siebie uwagę.
- Jeśli chcesz - odezwał się Adam kojącym tonem - zaraz ją odeślemy. Nikt nie gotuje i nie piecze lepiej od ciebie, Hop Sing, i dobrze o tym wiesz.
Odwrócony tyłem, Hop Sing tylko parsknął, prezentując wielce obrażone plecy i warkocz.
- Tyle że... - Adam zawahał się. - Tyle że dla Gao Feng nie ma tu nigdzie pracy... Pewnie trzeba ją będzie odesłać do Chin... Na pewno się tam przyda w jakimś bogatym domu...
Hop Sing odwrócił się tak błyskawicznie, że koniec jego warkocza minął twarz Adama o zaledwie cal. - Jak do Chin? Ona nie ma rodziny! Jakiś wielki pan będzie ją bił, może wykorzystywał! Pan Adam nie ma serca! Pan Adam nie wie, jak biedne dziewczyny traktuje się w Chinach! Gao Feng zostaje albo Hop Sing wyjeżdża! Jeszcze jedno słowo o zwalnianiu Gao Feng, a Hop Sing wyjedzie razem z nią!
Warkocz zafurczął w powietrzu z kolejnym błyskawicznym obrotem i Hop Sing oddalił się pełnym godności truchtem w stronę kuchni. Po chwili popłynął stamtąd potok chińszczyzny - ale, o dziwo, nie tej jazgotliwej, którą ich zwykle łajał.
- O kurka, po raz pierwszy słyszę, że Hop Sing potrafi mówić łagodnie - zdziwił się Hoss, po czym klepnął brata w ramię z tak szczerą wdzięcznością, że Adam przysiadł, ratując się chwytaniem za oparcie sofy.
- Bracie, wiszę ci porządne, zimne piwo.
Joe odetchnął. - Raczej całą cysternę... I wielki dyplom dla najmądrzejszego Cartwrighta w rodzinie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:20, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Załatwiłaś Hop Singowi żonę , fajnie! Trzeba o niego zadbać, bo sam się nigdy nie ożeni. I torty umie piec...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 14:41, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
rika napisał: | Załatwiłaś Hop Singowi żonę , fajnie! Trzeba o niego zadbać, bo sam się nigdy nie ożeni. I torty umie piec... |
O "żonie" nic nie było...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:57, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jeszcze nie było, trochę wybiegłam w przyszłość. Już Hop Sing się postara, w końcu to mądry facet, na pewno coś tam wykombinuje, nie tak jak chlebodawcy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:23, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kic kic...
Kurcze, jak to uszate towarzystwo się panoszy
Ben wszedł do domu, rzucił kapelusz na kredens i zastygł w pół ruchu.
- Hop Sing wraca do Chin! Nigdy spokój! Hop Sing ma dość! Hop Sing odchodzi i znajdzie rodzinę, która żyje spokojnie! - Chińczyk wyrzucił ręce w górę i przeszedł na chiński, ze zwiększeniem głośności.
W momencie, gdy nabierał powietrza w płuca, rozległ się cichy, pełen skruchy głos: - Przepraszam...
Hop Sing jakby się zatchnął, po czym znów wyrzucił ręce w górę. - On przeprasza! On przeprasza - powtórzył ciszej, a jego głos zabrzmiał podejrzanie łamliwie. Gwałtownym ruchem obrócił się i pobiegł do kuchni.
Zaniepokojony, Ben podszedł do sofy, skąd dobiegł głos syna. Adam spojrzał na ojca i uśmiechnął się przez krew na wargach.
- Chyba... ma rację... - Złapał oddech i zerknął na swoją rękę, całą we krwi. - Cholera... boli...
- Co się stało? - Ben błyskawicznie przyklęknął przy synu. Zakrwawiona ręka przyciskała bok. Czy tam była rana? - Synu?
Adam znów się uśmiechnął, tym razem przepraszająco, ale jego urywany oddech mówił sam za siebie - nie dał rady odpowiedzieć.
- On przeprasza - mamrotał wciąż Hop Sing, powróciwszy z ciepłą wodą i naręczem bandaży. - On przeprasza.
Szybko i efektywnie obnażył ranę i zaczął ją obmywać, ale wyraźnie nie skończył tyrady. - Hop Sing ma dość. Jak Pan Adam mi tu umrze, to Hop Sing wraca do Chin i będzie wściekły. A jak Hop Sing wróci do Chin, to Pan Hoss też będzie wściekły. - Podniósł głowę i jego ciemne, orientalne oczy spojrzały w twarz młodego czlowieka przez wilgotną mgłę. - Pan Adam obieca nie umrzeć.
Wbrew rozsądkowi, mięśnie brzucha Adama zadrgały - ranny przygryzł wargę, ale skinął głową z bolesnym uśmiechem. - Nie tak łatwo... się mnie... poz...
Złapał bolesny oddech, a Hop Sing położył mu szybko palce na wargach. - Nie mówić. Tylko pamiętać, że Pan Adam obiecał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AMG dnia Pon 15:25, 14 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:40, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Łzawo się zrobiło, ale to cały Hop Sing.
Ładne i chwyta, gdzie powinno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:05, 14 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Rozumiem, że chwyta za serce. Mnie również. Ciepłe i miłe.
W Ponderosie zegar już dawno wybił jedenastą. Hop Sing jeszcze krzątał się w kuchni. Pracowity Chińczyk zawsze miał coś do zrobienia. W tej chwili szykował pieczeń na niedzielny obiad. Nagle uwagę jego przykuła damska nóżka w siatkowej pończoszce, wsuwająca się przez uchylone kuchenne okno. Właściwie nie tyle wsuwająca się, co pewnie postawiona na parapecie. Nad kostką widoczna był również kawałek spódnicy suto ozdobiony falbankami i koronką. Hop Sin znał życie na tyle, żeby przewidzieć, że w ślad za tą nóżką, do pomieszczenia wsunie się i reszta intruza. Chwycił za tasak.
-kto tu? Hop Sing pyta? – krzyknął kucharz
-ćććcci – usłyszał w odpowiedzi.
-nie ćci! Mister Cartwright! Napad! W kuchni! Pomocy! – wzywał pracodawcę.
W pozostałej części domu zakotłowało się. Ben narzucił na koszulę szlafrok, wskoczył w kowbojki i pognał na dół, wołając synów. Znał Hop Singa i wiedział, że bez powodu nie wszczynałby alarmu. Ze swoich sypialni wyskoczyli Adam w spodniach i narzuconej na goły tors koszuli i Hoss, w kraciastej koszuli nocnej, który nie chciał tracić czasu na ubieranie się, gdyż sprawa obrony kuchni wydała mu się znacznie ważniejsza niż dbałość o strój. Już w salonie słyszeli gniewne okrzyki Hop Singa.
-mam tego dość! Odchodzę! Wracam do Chin! Czegoś takiego nie spodziewałem się! W Chinach tego nie ma.
-Ccciii. Ktoś usiłował go uciszyć.
-zaraz przyjdzie Mister Cartwright, on powie, że Hop Sing ma rację! Odchodzę! Wracam do Chin! Tego nie zniosę!
Adamowi przeleciało przez głowę pytanie. Dlaczego Joe do nich nie dołączył? Przecież musiał słyszeć, jak Pa ich wzywa… Pa trudno nie słyszeć, zwłaszcza, kiedy wrzeszczy… i te wrzaski Hop Singa? W biegu nie miał jednak czasu na zbytnie zastanawianie się. Wpadli do kuchni. Ich oczom ukazał się niecodzienny widok: Rozwścieczony Hop Sing wymachujący tasakiem i wykrzykujący swoje ulubione teksty o powrocie do Chin , i… Joe w damskim stroju – bluzeczce, spódnicy z falbankami, bucikach na obcasach i seksownych siatkowych pończochach. Doskonale widocznych, gdyż spódnica była nieco krótka. . Na parapecie okna leżał damski kapelusz. Bogato zdobiony wstążkami i pękiem kwiecia. Cartwrightowie stanęli jak wryci. Adam odprężył się, założył ręce na piersiach i z ironicznym uśmieszkiem przyglądał się bratu. Ze strony Joe nic nie mogło go zaskoczyć. Ben jeszcze nie uodpornił się na wyczyny swojego beniaminka.
-Joe!!! – ryknął Ben – Josephie!!! Co to ma znaczyć?
-Pa! Nie uwierzysz, co mi się przydarzyło… nieco jękliwie tłumaczył się Joe.
-Co ci się przydarzyło? Synu! A może raczej córko! - ryk Bena było słychać chyba na zachodnich pastwiskach.
-bo widzisz, Pa…
-Hop Sing wraca do Chin. Tam chłopiec jest chłopiec a dziewczynka -dziewczynka. Hop Sing ani chwili nie zostanie dłużej w tym domu – kucharz stanął w progu z kuferkiem w ręku.
-nie! Z głębi serca jęknął Hoss – Hop Sing nie możesz! – Hoss był bliski płaczu.
-Josephie! – ryknął Ben
-bo widzisz Pa, wyszedłem ze saloonu i zobaczyłem ludzi kręcących się koło banku. Wydali mi się podejrzani. Podkradłem się, żeby zobaczyć, co oni robią i…
-I co?! –wrzasnął Ben.
-I ktoś mnie ogłuszył. Dalej nic nie pamiętam. Tylko to, że obudziłem się gdzieś pod płotem, bez ubrania – zarumienił się Joe – nawet gatki mi zabrali. Pa i buty – poskarżył się.
-mmm!
-i nie mogłem przecież nago wracać do Ponderosy, a na sznurku tylko to wisiało i buciki stały przy schodkach. Dość duże. Ubrałem się, wsiadłem na Cochisa, którego na szczęście nie ukradli i … wróciłem – dodał zrozpaczony Joe, który w tej chwili zrozumiał, że czego jak czego, ale tego powrotu, to mu rodzina do końca życia nie zapomni.
-i w ponderosę mi strasznie wiało, zmarzła mi – poskarżył się. Cóż, próżno szukał współczucia u braci i ojca. Ryk śmiechu słychać było jeszcze dalej, niż krzyki Bena.
-wiesz, braciszku, nie wiedziałem, że masz takie zgrabne nóżki – kpił Adam.
-ładnie ci w tych pończoszkach – dobił go Hoss.
-mój syn w falbankach! – w oczach Bena ukazały się łzy … ze śmiechu. Tylko Hop Sing kipiał nadal z wściekłości.
-Hop Sing, chyba nie zostawisz nas w takiej sytuacji – zadał pytanie retoryczne Adam –Joe przeżywa ciężkie chwile, musisz mu dać przykład jak wygląda mężczyzna – dodał przewrotnie i… na tym zakończył, widząc chęć mordu w oczach Joe.
-tak Hop Sing, musisz być wzorem dla Joe – Hoss bardzo martwił się chęcią odejścia Hop Singa.
-o tak! Poparł synów Ben - Joe przez dwa tygodnie będzie pomagał ci w kuchni… na pewno chętnie będzie obierał ziemniaki, siekał warzywa, zmywał …
-wiesz Hop Sing, takie męskie robótki, proste a niezbędne…
W kuchni znów rozległ się śmiech… tylko Joe miał wściekłą minę. Ale po chwili i on się rozpogodził.
-Hop Sing zostaje. Nie może zostawić panicza Joe. Już Hop Sing wybije mu z głowy damskie stroje – dodał.
-a co z bankiem?- zapytał Adam.
-nie wiem, w tym stroju nie chciałem spacerować po Wirginia City. Jeszcze spotkałbym kogoś znajomego… tłumaczył się Joe, wściekły na dociekliwego brata.
-w tym stroju? Chyba byś nie opędził się od wielbicieli – zakpił Hoss, szczęśliwy, że Hop Sing zostaje i nadal będzie przygotowywał smakołyki dla niego i reszty rodziny.
W Ponderosie wszystko wróciło na swoje miejsce – Hop Sing zakończył swoją pracę i poszedł spać. Cartwrightowie również wracali do swych sypialni. Oczywiście nie obyło się bez pytań, czy Joe doszyje sobie koronki do koszuli nocnej. Bena gnębiła myśl, że o czymś zapomniał. O czymś ważnym. No tak! Przecież te fatałaszki trzeba zwrócić. Buty też. Tylko jak to wytłumaczyć? Po co były potrzebne? Dla kogo?
-Pa, te damskie łaszki wieczorem podrzuci się tam, skąd Joe je wziął – usłyszał głos najstarszego syna. Tak. Adam zawsze wie, jak znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|