www.bonanza.pl

Gość

Ale zaraz - Adam otarł łzy z oczu - przecież my ostatnio nie jedliśmy placka z orzechami. Hopsing nie piekł go, bo twierdził, że nigdzie nie da się dostać orzechów. Wszystkie ktoś wykupuje.

Aga

-kiedy ostatni raz piekłeś placek z orzechami Hopsing ? -Ben uniósł brwi ze zdziwienia
- miesiąc temu - odpowiedział Hopsing
-Hoss !!! - w tym jednym słowie zawarte było wszystko co kazdy pomyslał.

Gość

Na twarzy Hossa malowało się święte oburzenie. Dlaczego to właśnie ON miałby trzymać na dachu kawałek pysznego ciasta z orzechami. Lepiej trzymać je w szufladzie komody. Drugiej od dołu.

Rika

- Ależ to nie tak. Bessie Sue piecze mi placki... - wyjąkał Hoss.
- I nic nie powiedziałeś?!
- Żebyście się ze mnie śmiali?! Mam dość waszych docinków o Bessie i byku!

Aga

dobrze jest druga w nocy moze jutro sobie porozmawiamy -Adam przerwał te dyskusje - chodzmy spac. co? i skierowal pierwszy kroki na górę bracia poszli za nim

Gość

Adam stanął w pół kroku. - Ale kto kupuje te wszystkie orzechy?

Rika

- I kto trzyma placek na dachu? - Joe też się nie śpieszył do spania. - Na NASZYM dachu?

Aga

no.. chyba nie wiewiórki? - odpowiedział Hopsing- one nie piec placka? - ni to zapytał ni to powiedział łamaną angielszczyzną

Rika

Z chwilowego odrętwienia wyrwał ich przeraźliwy krzyk. Sądząc z wysokości dźwięku, był to krzyk kobiety. Skąd kobieta w Ponderosie? Wszyscy popatrzyli na siebie nawzajem, szukając jakiegoś wytłumaczenia. A potem pobiegli w stronę stodoły, skąd wciąż dochodził ów dźwięk.

Otworzyli drzwi ale nikt nie pomyślał wcześniej, żeby wziąć lampę. Nikłe światło rzucała tylko niewielka lampa nad wejściem do domu.

Aga

Kazdy analizował wieczór do momentu w którym cokolwiek pamiętali ale...
Hoss: "to chyba nie Bessie.."
Joe: "z kim ja dzisiaj sie bawiłem?"
Adam: "hmmm, hmm pustka w głowie mojej...

Gość

Ben: "Zwykle wiele się dzieje, ale dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy. Ktoś chyba sobie żarty z nas robi!"

Ewelina

Ale kto? I gdzie się podziali moi synowie? Nie słychać ich. Wtem usłyszał krzyk kobiety. Przeraźliwy, głośny, wibrujący. Dochodził chyba ze stodoły. Ben narzucił kurtkę, włożył kapelusz, kowbojki i ruszył.

Rika

Synowie stali już w stodole. Ciasnym kółkiem otaczali coś leżącego na ziemi. Nikt nic nie mówił, słychać było tylko głośne sapanie Hossa. Ben przepchnął się do przodu i też zaniemówił. W końcu wydobył z siebie głos:
- To wszystko przez te wasze włóczęgi po nocy. Mówiłem, że lepiej zostać w domu i zagrać w warcaby...
Synowie spojrzeli na niego.
- Ale TY właśnie zostałeś w domu. I jakie są teraz tego skutki? - zapytał cicho Adam.
- Co?! Ja?! -Bena aż zatkało z oburzenia. - Więc myślicie, że to co się tu stało, to moja wina?
- A czyja? Nas tu przecież nie było...

Aga

...z możliwie najgłupszym wyrazem twarzy Adam spojrzał na ojca.
-Właśnie - dodał Hoss pewnym głosem - nas tu nie było Pa
-No Pa - dołączył równie pewnie Joe- więc...???
Ben spojrzał na synów- wszyscy z założonymi rękoma na piersiach patrzyli pytająco na ojca...