![Forum www.bonanza.pl Strona Główna](default) |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:42, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
To będzie bardzo nie bonanzowe jeśli chodzi o małego Joe.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Pią 14:43, 28 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:30, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Nie zdradzaj nam treści, tylko pisz, bo czekamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Niki
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:48, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Kolejna część ciekawa. Wątek nowego żołnierza - podejrzewam, że to Will też może się ciekawie rozwinąć. No i mnie też chyba bardziej ciekawi ten 2 temat
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:04, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Neth, podoba mi się, jak przedstawiłaś Clay'a w tym fragmencie.
W przyszłości czterech mężczyzn czeka emocjonujące spotkanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:25, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Żeby nie było tak prosto...
***
Adam i Joe nie mogli już znieść napięcia, które wytworzyło się po ich ostatnim pytaniu. Krępujące milczenie przerwał Joseph:
- Więc?
Ben przez chwilę przyglądał im się uważnie, potem wstał z fotela, zrobił kilka kroków po pokoju, stanął, oparł się o kominek, westchnął teatralnie i wreszcie powiedział:
-Zgoda. Jedźcie.
-Juhu!!!- Mały Joe wydał nieartykułowany okrzyk i odtańczył spontaniczny taniec radości.
- Będę musiał zatrudnić nowych pracowników- Ben nie mógł się powstrzymać od gderania. - Bóg raczy wiedzieć, ile czasu was nie będzie. Kto przez ten czas naprawi ogrodzenie, kto poprowadzi spęd, kto uszczelni stodołę i wybieli kurnik, kto zwiezie siano, kto się będzie się wykłócał z tym głupim handlarzem bydła, kto przypilnuje Roya w Virginia City, i będzie czuwał nad tym nieszczęsnym miastem? Chociaż to ostatnie nie odnosi się raczej do Joe. Na szczęście Hoss zostaje w domu.
Ben zakończył tyradę i spojrzał na średniego syna z satysfakcją.
Błękitne oczy Hossa otworzyły się szeroko z przerażenia.
-Tato- zaczął prosząco. - Nie mógłbym jechać z Adamem i Joe?
- Nawet nie ma mowy. Musisz ich zastąpić, kiedy będą uganiać się za przygodami i za zbłąkanymi członkami tej rodziny. Jeśli wszyscy pojedziecie, kto będzie mi pomagał?
Hoss spuścił oczy.
- To niesprawiedliwe - wymamrotał cichutko.
Joe i Adam błyskawicznie przygotowali się do drogi. Konie były już osiodłane i wszystko gotowe do wyruszenia w nieznane, więc przyszedł czas na pożegnania. Adam ze stoickim spokojem przyjmował ostatnie komentarze i uwagi Bena, a Joe tymczasem zajął się cichą rozmową z Hossem.
- Szkoda, że nie będzie cię z nami- mówił. - Zapowiada się fantastyczna przygoda.
- Chciałbym jechać, ale nie mogę- odparł przygnębiony Hoss. - Pa nigdy mi nie pozwoli.
- Hoss - Joe nagle spoważniał. - Jesteś już dorosły.Nie zapominaj o tym.
- Co mam zatem robić?
- Zrobisz to, co uznasz za słuszne. Tylko to.
- Joe, jedziesz wreszcie? - zawołał do brata Adam.
- Jasne! Na razie, Hoss! - Joe ponaglił konia, dołączył do Adama i po chwili obaj zniknęli za zakrętem.
***
- To jest porucznik Stafford. Będzie za ciebie odpowiedzialny, a ty, szeregowy, masz się go słuchać, zrozumiano?
- Tak jest, panie generale.
- Świetnie. Poruczniku, punktualnie za pięć minut macie stawić się u mnie, chcę z wami omówić niecierpiącą zwłoki sprawę. To rozkaz.
- Tak jest. Rozkaz. Jasne. - to ostatnie Clay powiedział dużo ciszej i oddalający się generał nie wychwycił ironii w jego głosie.
- Przepraszam za niego - Clay zwrócił się do szeregowca. - Czasami jest niemożliwy.
- Zauważyłem- odpowiedział tamten.
Clay przyjrzał mu się z uwagą. Zobaczył wysokiego mężczyznę o przystojnej twarzy, na której jednak dawno nie gościł uśmiech. Mimo to żołnierz sprawiał sympatyczne wrażenie.
- Służyłeś już kiedyś w wojsku? -zapytał go Clay.
- Nie. To pierwszy oddział, w jakim jestem. Oprócz tego odbyłem tylko podstawowe przeszkolenie.
- Rozumiem. Cóż, chyba nie mogę ci powiedzieć nic pocieszającego.Życie w armii jest okropnie ciężkie, męczące i wbrew pozorom piekielnie nudne. Pamiętam, że dla urozmaicenia wymyślałem historie o dwóch dziewczynach, Conchicie i Rosicie, które pobiegły za wojskiem, za nic mając żony żołnierzy, czekające na nich w domu... Co się stało? - przerwał nagle, bo przez twarz mężczyzny przeleciał bolesny skurcz.
Tamten jednak szybko odzyskał panowanie nad sobą.
- Nic takiego- odparł szybko. - To bardzo ciekawa historia.
Clay zamyślił się.
- Czy ty nigdy się nie uśmiechasz? - zapytał w końcu.
- Nie- padła krótka odpowiedź. - Już nie.
Clay taktownie nie pytał więcej. Wrócił do poprzedniego tematu.
- Czasami tylko wyobraźnia pomaga przetrwać. I potem jest co opowiadać. Mój brat słuchał tych opowieści jak zaczarowany.
- Jeden z moich kuzynów też miał brata, który poszedł do wojska- powiedział cicho żołnierz. - Bardzo za nim tęskni. Coś się stało? - zapytał, widząc zmienioną twarz porucznika.
- Nie, nic- odpowiedział szybko Clay. - Dużo jest takich sytuacji. Dobrze, że się rozumiemy, ... Jak ty się właściwie nazywasz?
Szeregowiec miał właśnie odpowiedzieć, kiedy rozległ się przeraźliwy, wściekły wrzask:
- Poruczniku, co to ma być, pytam?! Jesteście spóźnieni już trzydzieści sekund! Marnujecie mój czas! Jak tak dalej pójdzie, będziecie zmywać naczynia po całym garnizonie, ot, co!
Clay ruszył w stronę wołania, rozmyślając nad urokami żołnierskiego życia. Conchita i Rosita, dobre sobie. Naprawdę, świetny żart.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neth P dnia Nie 4:32, 02 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 7:39, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Niby wiem kim jest ten szeregowiec, a jestem podekscytowana czekając na reakcję Clay'a, czytałam w napięciu, ale guzik muszę jeszcze poczekać pod warunkiem, że nie zaserwujesz nam czegoś innego?
Czyżby dorosły Hoss miał dołączyć do braci? Czy raczej chodziło o przejęcie obowiązków? Czekam...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 12:53, 02 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:23, 02 Mar 2014 Temat postu: Uśmiechy na lód |
|
|
Kolejny bardzo dobry fragment.
Biedny Will już się nie uśmiecha.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Niki
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:06, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
No własnie, niby wiadomo, kto to, a i tak z napięciem czeka się, aby to przeczytać No i ten biedny Hoss, ciekawe co wymyśli? Dalej proszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:49, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Świetny fragment, gdy Ben gdera, co trzeba jeszcze zrobić na ranczu. Joe wszedł Hossowi na ambicję i bardzo prawdopodobne, że braciszek ruszy ich śladem. Ben się chyba wścieknie, gdy odkryje jego brak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:53, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Też tak czuję....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Niki
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:01, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ten Ben to ma jednak przegwizdane z nimi, nie? Taki ładny, a tak się musi denerwować przez nich...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Niki dnia Nie 16:02, 02 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:28, 03 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawa jestem jaka będzie reakcja Claya, gdy ów szeregowiec mu się przedstawi. Brawo Net P, extra opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:57, 05 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dobre opowiadanie. Bardzo dramatyczne. Przyznam się, że chętnie dokładałam Laurze, ale u Ciebie to rzeczywiście oberwała sporo. Definitywnie można powiedzieć zakończyłaś problem Laury. Ale co z chłopakami? Zapowiada się ciekawie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 13 Gru 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:55, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy pomysł Neth P. Mam nadzieję, że nie będzie już tak krwawo. Zaczęłaś bardzo dramatycznie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 2:55, 14 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
***
Noc spłynęła na Ponderosę, otulając ją niczym jedwabna narzuta. Wszystkie istoty żywe, od ludzi, po pchły na małym piesku, trwały pogrążone w słodkim niebycie. Cisza jak kot weszła niepostrzeżenie i rozsiadła się po kątach. Całe ranczo trwał w bezruchu... całe? Otóż nie. Gdyby przypadkowy obserwator przechodził tej nocy pod oknami domu Cartwrightów, zobaczyłby niecodzienny widok. W pokoju na piętrze zaczął się ruch. Ogromna postać wstała z łóżka i starając się stąpać na palcach zaczęła gorączkowe przygotowania do wyjścia na zewnątrz, w dodatku oknem. Czyniła przy tym tyle rumoru, że co chwilę zamierała na parę sekund, mając wrażenie, że obudziła właśnie pół Nevady. W końcu udało jej się wyjść na dach i gdyby zdarzenie obserwował ktoś z zewnątrz (co raczej nie jest możliwe, bo komu chciałoby się łazić w środku nocy koło domu w Ponderosie, chyba tylko ciemnym typom), w postaci tej rozpoznałby niewątpliwie Hossa Cartwrighta (co oczywiście powoduje, że wszystkie ewentualne ciemne typy natychmiast sprawdzają, czy nie ma nic ciekawego pięć mil dalej). Hoss zlazł z dachu, mrucząc przy tym, że to gorsze, niż wyprawa do teatru, bo wtedy przynajmniej Joe mógł go łapać. Rozmasował stłuczoną ponderosę, zebrał z ziemi rozmaite drobiazgi, po czym skierował się stajni. Tam, o dziwo, zobaczył Hop Singa. Przeraził się, że jego plan zostanie zniweczony, jednak czekała go niespodzianka.
- Hoss ma szczęście, że pan Cartwright się nie obudził- zauważył Chińczyk. - Dobrze, że Hop Sing nie spał. Przygotował przez ten czas prowiant na drogę. Te kanapki są dla Adama i Małego Joe- powiedział podając Hossowi paczuszkę - A te są dla ciebie. - trzy razy większa paczka spoczęła w opiekuńczych ramionach Hossa.
- Nie powiesz nic Pa?
- Hop Sing spał całą noc - odpowiedział kucharz z przekonaniem.- Nic nie widział, nic nie słyszał. Szczęśliwej drogi!
Tak, gdyby ktokolwiek przechodził tej nocy przez podwórko na ranczu, ujrzałby naprawdę niecodzienny widok. Hoss Cartwright pierwszy ( i miał nadzieję, że ostatni raz) w swoim życiu uciekł z domu.
***
Clay gapił się na generała z przerażeniem i niedowierzaniem. To, co właśnie usłyszał, stawiało w wątpliwość zdrowe zmysły dowódcy. Dowiedział się, że niedaleko fortu wałęsa się spora grupa Indian. Nie są szczególnie przyjaźnie nastawieni, ale nie prowokują spotkania. Najprościej byłoby oczywiście zignorować ich obecność i w razie czego zachować gotowość do obrony. Generał jednak miał inny plan. Zaatakują natychmiast.
- Ależ generale - Clay próbował wybić mu z głowy ten idiotyczny pomysł.- Oni przecież nie chcą walki, a my nawet nie dysponujemy odpowiednią przewagą. To raczej nierozsądne...
- Wydałem rozkaz - przerwał generał. - O przewagę się nie martw. Weźmiemy ich podstępem. Rozdzielimy oddział na dwie grupy. Jedna odwróci ich uwagę, druga w tym czasie zajdzie ich od tyłu. Wyślemy do nich posłańca z wiadomością, że chcę się spotkać z ich wodzem we wskazanym miejscu. Jestem pewien, że złapią się na to, ale dla bezpieczeństwa pojadą wszyscy naraz. O to nam właśnie chodzi. Wjadą wprost w zasadzkę, bo tam będziesz czekać ty, Stafford oraz twoi ludzie. Kiedy ich zobaczysz, wydaj rozkaz, żeby strzelać. Indianie będą próbowali was namierzyć, ale gdy druga grupa żołnierzy usłyszy strzały, będzie to dla nich znak, żeby wyszli z ukrycia i zadali dzikusom ostateczny cios w plecy. Plan jest genialny w swojej prostocie, nieprawdaż?
- Zapomniał pan o jednej ważnej rzeczy - Clay starał się mówić spokojnie.-Otóż my nie walczymy z Indianami.
- Od dzisiaj walczymy. Zresztą jeśli spojrzeć na to w odpowiednim świetle, to jest to samoobrona.
-Samoobrona - powtórzył Clay tonem tak pełnym politowania, że nie spodobało się to generałowi.
- Wykonać! - krzyknął. - To ja tu wydaję rozkazy, tak, czy nie?!
- Tak jest - Clay wypowiedział te słowa całym wysiłkiem woli, nie panując prawie nad głosem.
-Dobrze. Przygotuj ludzi, niedługo ruszamy. - Generał chciał odejść, jednak Clay go zatrzymał.
- Jeszcze jedno - powiedział z namysłem. - Co się stanie z tym posłańcem, który zaprowadzi Indian w pułapkę?
-Zginie - generał wzruszył ramionami. - Zabiją go czerwonoskórzy, albo dostanie od naszych wpadając w ogień krzyżowy. Oczywiście nie będzie o niczym wiedział, bo zorientowałby się, że nie ma szans. Trudno, strata konieczna dla osiągnięcia zwycięstwa.
Clay powoli pokiwał głową, rozważając te słowa.
- Rozumiem - powiedział w końcu głosem, w którym brzmiał skrywany ból i rezygnacja. - A kto zostanie wyznaczony na to... odpowiedzialne zadanie?
Dowódca uśmiechnął się z zadowoleniem człowieka zapobiegawczego.
- Wszystko przemyślałem - oznajmił. - Żeby całość była bardziej wiarygodna, posłaniec nie dostanie broni. Indianie będą bardziej skłonni mu zaufać. Tylko, że zwykły żołnierz od razu zorientuje się, że coś jest nie tak. Potrzebuję kogoś o małym doświadczeniu.
- Chce pan wysłać całkowicie zielonego chłopaka do Indian, żeby nieświadomie zwabił ich w pułapkę, po czym zostawić go na pewną śmierć, nie dając mu nawet szansy na obronę?
Generał po raz kolejny wzruszył ramionami.
- Masz jakiś lepszy pomysł, poruczniku?
-Mam. Dać spokój Indianom, którzy nic nam na razie nie zrobili.
-Nie wchodzi w grę. Indian należy tępić, inaczej oni wytępią nas. Pamiętaj, że masz słuchać rozkazów i poprowadzić atak z zaskoczenia.
Clay zacisnął pięści.
- Tak jest- wydusił z siebie.
-I masz nie zbliżać się do osoby, którą wytypuję na posłańca- dodał generał. -To rozkaz. Odmaszerować.
Kiedy patrzył za oddalającym się Clayem, w jego umyśle zaczął kształtować się pomysł. Nie lubił młodego porucznika, który miał śmiałość kwestionować jego decyzje. Zrobi mu na złość i wyśle do Indian któregoś z jego ludzi. Musi być tylko niedoświadczony i wyglądem budzący zaufanie. Niespodziewanie przyszedł mu do głowy ten nowy szeregowiec Cartwright. Tak, ten nada się świetnie. Idealny do tej roli, plan jest więc w całości skompletowany. Teraz trzeba jedynie wcielić go w życie.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neth P dnia Pią 3:02, 14 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|