Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Twórczość własna - wszystko do jednego worka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:34, 27 Maj 2012    Temat postu: Twórczość własna - wszystko do jednego worka

Stworzyłam wątek z serii "wszystko do jednego worka" gdzie możemy wrzucać wszelaką swoją twórczość; prozę, poezję, a nawet dramaty (jeżeli się zdarzą).

Żeby było przejrzyście, możemy tagować post, pisząc u góry (dajmy na to) *poezja*. W ten sposób użytkownicy będą mogli "grzebać i przebierać" w twórczości.
Żeby było profesjonalnie (jak na kącik literacki przystało) możemy wyznaczać sobie pojedynki literackie, miesiące z konkretnymi tematami.

tag - zaznaczajmy go w ten sposób: * i tu konkrety dział literacki*
pojedynek - *dwa miecze* (kolor czerwony)


Stwórzmy miejsce z niesamowitą atmosferą, na nudne wieczory przy herbacie Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Nie 19:35, 27 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:36, 27 Maj 2012    Temat postu:

Może ja zacznę Wink.

*poezja*

wiek: dozwolony.


Istnieć

Zduszona dymem
który wydychasz prosto z ust
w moją mleczną twarz
Zapatrzona w alabastrowych
półek klarowne kształty
Z piórem wciśniętym
w rękę drżącą z przejęcia
kreślącą krótkie, zwięzłe
prozy istnienia.
Wzdychanie moje
z nostalgii mrocznej cię wyrywa
Przysyła krótkie spojrzenia
a spod pióra po chwili umyka
kilka słów mojego istnienia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Nie 19:41, 27 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lena
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 04 Kwi 2012
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:34, 04 Cze 2012    Temat postu:

Chcieliście moją radosną twórczość, to macie:

*Proza (Czyli tak naprawdę jeden Bóg wie co)*

Każde dziecko tak naprawdę żyje w dwóch światach. W drugim znajdujemy się tuż przed zaśnięciem. W tamtym świecie Jaś i Małgosia zajadają pierniki, Czerwony Kapturek idzie do babci a Piękna zakochuje się w Bestii. Pod twoim oknem stoi dziewczynka z zapałkami, a ty jeśli tylko chcesz możesz do niej podejść, porozmawiać, pomóc jej. Potem ten świat zaczyna się zmieniać, rozwijać razem z nami. Teraz galopujemy przez gorącą prerię, zgłębiamy tajniki białej magii, wyruszamy do Mordoru lub w rejs z piratami.
Jednak im jesteśmy starsi, tym bardziej zajmują nas „poważne” problemy, takie jak to że pryszcz wyskoczył mi na nosie a on się na mnie krzywo popatrzył. A przecież istnieją problemy dużo większej wagi- zbliżają się Indianie, spóźniliśmy się na transmutację, wilk zjadł Czerwonego Kapturka a ten gajowy wcale nie nadchodzi. To wszystko dlatego że kiedy dorastamy, furtka do tamtego świata zaczyna się powoli zamykać. Jednak jeśli bardzo chcemy, możemy wciąż odwiedzać tamten świat. Przecież on tam na nas czeka! Cóż złego jest w wyobrażaniu sobie naszego księcia z bajki, nawet jeżeli jest on kowbojem lub Sherlockiem Holmesem? Cóż złego jest w przyniesieniu dziewczynce spod naszego okna ciepłego koca i posiłku? Nie ma nic złego w marzeniach.
Nie bójmy się przechodzić przez tą furtkę. Dzięki niej nawet gdy pada deszcz, jest zimno i mokro, możemy zbierać kwiaty na pięknej łące nad jeziorem, iść przez las pomagając nieść kosz Czerwonemu Kapturkowi lub jeść lembasy w towarzystwie elfów. W tym świecie jesteśmy szczęśliwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:39, 04 Cze 2012    Temat postu: Twórczość własna - wszystko do jednego worka

Bardzo mnie to ujęło Lenko.
Gdzieś w tam środku wszyscy jesteśmy dziećmi i chcemy wierzyć w szcześliwe zakończenia tylko wstyd nam się przyznać że lubimy bajki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:17, 04 Cze 2012    Temat postu:

Lena napisał:
Cóż złego jest w wyobrażaniu sobie naszego księcia z bajki, nawet jeżeli jest on kowbojem lub Sherlockiem Holmesem?

Nie bójmy się przechodzić przez tę furtkę.


My chyba mamy księcia z bajki i akurat jest kowbojem. Laughing
Przechodzimy przez furtkę i jesteśmy w Ponderosie! Very Happy

Pewnie każdy ma tych światów więcej. Na różne nastroje i różne koleje życia. Nie zawsze się do nich przyznajemy, bo są tylko nasze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rika dnia Pon 19:19, 04 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:43, 08 Cze 2012    Temat postu:

Leno, bardzo ciepły tekst, na takie, nieprzyjemne dni czerwcowe, jak dzisiaj Wink .


*fanfiction*



Pławią się na wietrze


Oto mój tekst, który dokończyłam pisać dzisiaj rano. Co prawda, mam do roboty co innego, ale jakoś nie mogę się za to zabrać. Pisane pod kątem To Stephana Kinga. Jeżeli ktoś lubi grozę (mam nadzieję, że nie w tanim wydaniu!) to zapraszam do czytania.


Zamknijmy drzwi, ułóżmy się wygodnie na fotelu i oderwijmy choć na chwilę wzrok, by przekonać się, że naprawdę wszystko w porządku.


To wydarzyło się po serii morderstw z kwietnia 1967 roku. Ludzkie serca przepełnione były niewypowiedzianym strachem i przejęciem. To nie mogło być To. To już dawno zakopało swoje białe rękawiczki i zaszyło nicią usta, skrywając przekrwawione zęby.
Dzieci mogły poruszać się bez obaw po ulicach myśląc, że wszystko panuje w jak najlepszym porządku. Rodzice perswadowali im jasno zasady postępowania; godzina dwudziesta – punkt łóżko. Ewentualnie kolacja, czy telewizor. Mowy nie było o pałętaniu się po miasteczku.
Eva Garden Smith pracowała dla Daily Express. Po kilku ciężkich nocach, zepsutych dyktafonach, oraz natrętnych świadków miała dość swojej pracy. Dziennikarstwo obciążało ją i wyraźnie strofowało.
- To już ostatni artykuł, jaki piszę dla tej gazety – miała powiedzieć Eva, do swojego szefa Wilsona.
- Redakcja będzie uboższa o pani osobę – wyjaśnił ze skruchą pękaty okularnik, przegryzając kawałek drożdżówki.
Nigdy nie miał do niej specjalnego szacunku. Jego nonszalancja i swoboda działała jej na nerwy. Siorbanie podczas pracy, przegryzanie tłustej kiełbasy i grzebanie w nosie obrzydzało jej pobyt w redakcji.
Maniery też leżały. A raczej turlały się, skakały i wirowały wokół jej drobnej osoby.
- Czy dałaby się pani..
- Nie, szefie, nie. Nie dałabym się namówić ani na kawę, ani na spotkanie – odpowiadała wymijająco, ściągając brwi w geście skupienia.
Wilson – rzecz pewna – interesował się młodą panią dziennikach, która pisała profesjonalnie. Ładna buzia i ładne artykuły.

Ostatni swój materiał miała napisać dwa dni przed wyjazdem do Stanów, na szkolenie. Nie dojechała. Została w brutalny sposób zamordowana przy skrzyżowaniu Kansas Street. Osiemdziesięcioletnia staruszka będąc na spacerze, zauważyła dłoń wystającą ze studzienki. Zaraz po tym szybko zadzwoniła na pogotowie i policję. Jak twierdzi, nie miała nerwów aby odciągnąć wieko.

Już po tygodniu ruszył proces przeciwko G. Wilsonowi, którego oskarżono za morderstwo. Mężczyzna zajadle bronił się i wyraźnie nakreślał swoje stanowisko. ‘’Nie zabiłem Evy!” – krzyczał na rozprawie. Świadkowie twierdzą, że mężczyzna nie miał jakichkolwiek uprzedzeń co do kobiety. Przeciwnie, mówią, że był nią szczerze zainteresowany i podobała mu się. ‘’Nie mógł jej zabić” – tłumaczy szczupła brunetka, posuwając się szybko w stronę parkingu.
Po niecałym roku proces dobiega końca, a Wilson zostaje uniewinniony. Mężczyzna nie wytrzymuje presji i mściwych pogróżek. Popełnia samobójstwo w swoim domu na Baker Road.

Sprawa Evy została wpisana na listę spraw niewyjaśnionych. Podejrzenia mieszkańców budzi samo miejsce morderstwa, kanał – lube miejsce klauna z balonami, którą pławią się na wietrze.

Czerwony balonik
Ida Di, przedszkolanka z Denver, z półtorarocznym stażem wyjeżdża na wycieczkę z niewielką grupką dzieci. Miejscem atrakcji ma być Derry, znane z obleganego przez dzieci wesołego miasteczka.
Wycieczka dociera na miejsce około godziny piętnastej. Pierwsze udają się na diabelski młyn, niektórzy kupują losy na strzelnicy.
- Gdzie Georgie?! – woła zdenerwowana kobieta, poprawiając z roztargnieniem okulary.
- Georgie poszedł do clowna kupić kilka baloników – odparła Annie.
- W porządku. Byle którekolwiek z was wiedziało, gdzie ten urwis się podziewa.
Georgiego nie interesował diabelski młyn, dom duchów, czy strzelnica. On chciał zobaczyć się z prawdziwym clownem, z krwi i kości.
- Przepppraszam ggdzie mmożna spppotkać clowna?
- Clowna tu już dawno nie ma. W naszym miasteczku mamy inne atrakcje – odpowiedziała urocza blondynka, wciskając w rączkę Georgiego dużego lizaka.
- Dziękuję – rzucił grzecznie Georgie (żeby się nikt nie czepiał).
Wracał zrezygnowany, ze spuszczoną głową i gęstymi łzami spływającymi po jego dziecięcym policzku. Kiedy przechodził obok namiotów dla służby przed oczami wyrósł mu mężczyzna w kolorowym kostiumie. Miał czerwone, kręcone włosy, a na nosie dużą kulkę. W ręce trzymał pęk baloników. Uśmiechał się ochoczo.
Wielkie nieba! – pomyślał Georgie – Niech mnie kule biją! Widzę przecież clowna! I to jakiego!
- Witaj Georgie. Wiem, że mnie szukałeś i bardzo chciałeś się ze mną spotkać.
- O, tak! Bardzo! – wołał entuzjastycznie, nadal stojąc w miejscu.
- No, na co czekasz? Podejdź bliżej! Mam coś dla Ciebie!
Szeroki uśmiech. I nagle błysk. Błysk krwawego zęba wystającego z koralowych ust.
Georgiego oblewa zimny pot. Spływa za kołnierzyk jego koszulki, niczym rwąca rzeka do wielkiego morza.
- Spójrz ile mam kolorowych baloników!
- Wszystkie sssą takkkie ppiękne! – pokrzykiwał Georgie, mnąc w ręku kawałek koszuli.
- Te baloniki…one wszystkie pławią się na wietrze. Sam zobacz! Weź tylko jeden, no już, chłopcze!
Wtedy coś w nim drgnęło. Jakiś impuls. Coś co podpowiadało mu wyraźnie; „Ej, koleś; masz tu zostać, nie ruszaj się”. Czuł narastający niepokój, ale i podekscytowanie.
To tylko jeden balonik – pomyślał – Mama nie będzie zła.
Powoli podchodził w stronę clowna, posuwał się w równym tempie po soczystej trawie, przyciągany jak magnez jego uśmiechem.
- One pławią się na wietrze… - rzucił, wprawiając w ruch baloniki, czym jeszcze bardziej zachęcił Georgiego.
Dziecko teraz biegło w stronę tajemniczego clowna, a grudki gliny latały w powietrzu, opadając z powrotem na ziemię, jak umarłe. Słyszał swoje chaotyczne oddechy, bębniące serce i niepokój, rozdzierający jego wnętrze.
Zdyszany zatrzymał się przed clownem, opierając ręce na nogach i łykając powietrze wielkimi haustami.
- Proszę, oto twój balonik – szepnął, nie spuszczają wzroku z chłopca, który z czcią ujął cienki sznureczek.
- Pław się na wietrze! – wrzasnął clown, a w tej samej chwili chłopiec uniósł się w powietrze, znikając w gwałtownym wirze, przy szaleńczym śmiechu clowna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:35, 16 Cze 2012    Temat postu:

Przedstawiam Wam kolejny mój twór. Psychodelia, raczej. Nie podsuwam wszystkiego na jednym półmisku, ale przygotowuje talerze. Możecie prosić o dokładkę Wink.


*proza*




Więźniowie sumień


Piszczymy. Wszyscy piszczymy jak koty, domagające się ciepłego mleka. Wrzeszczymy, waląc nosami w spróchniałe drzwi. Wyjemy, gdzieś w pustej celi, oczekując niesamowitego zwrotu wydarzeń. Ronimy gęste łzy, które rozmywają niechciane wspomnienia. Płaczemy, aż oczy nam puchną, wyglądają jak dwie śliwy, przyczepione do policzków. I nadchodzi zbawienna dla nas pustka. Pustka istnienia. Zamykamy spierzchnięte usta, przemywamy zropiałe oczy. Kładziemy się spokojnie na łóżku z powykręcaną poręczą. Tak chyba kiedyś wyglądał ból; poskręcany twór, kłujący nas punktowo w kark, przeszywający obolałe mięśnie.
Ale teraz jest teraz i może coś się zmieni.

Carol

Carol jest brzydki ze smutku. Brzydki, a przy tym nieprzyjemny, jak szorstki ręcznik, drapiący naszą delikatną skórę. Na korytarzu rzuca plugawe słowa, posępnym spojrzeniem obdarza swoich kolegów, wykrzywia usta w geście złości (ale dla nas to gest niezrozumienia). Czasami słyszymy, jak rozmawia z Wiktorem; on nigdy nie patrzy w oczy, nigdy. Stoi w miejscu, ale tak naprawdę się podrywa jak rozwścieczony tygrys. My się zastanawiamy czy Wiktor zna jego zamiary, ale Klaudiusz od razu nas podsumowuje.
Oni dobrze wiedzą, że tylko sobie mogą zaufać.

Dorota

Dora ma kawałek do męskiej, ale i tak nie chcę się tam kręcić. Wie, że ma z nimi na pieńku. Kiedy chcą ją tamtędy na badania przyprowadzić, ona zaciska opuszki palców na tym krześle i nie chce wstać. Patrzymy się jak one bieleją, a zęby zaciskają, dusząc język. Nie odzywamy się, bo ona tego sobie nie życzy. Czyta jakieś stare magazyny (od pół roku), przegląda zbielałe już kartki i ciągle zatrzymuje się na tym jednym zdjęciu. Tej kobiecie sparaliżowanej, leżącej w szpitalu. Głupcy jesteśmy, bo jej wcale nie rozumiemy.

My


Przyglądamy się wszystkim z ciekawością. Kipimy w środku z niezrozumienia i złości. Trzymamy ręce blisko przy sobie, trzeźwo myśląc.
Głaszczemy się po głowach strzepując ostatnie okruszki niewinności.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Sob 19:36, 16 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:47, 16 Cze 2012    Temat postu:

Kamila, bardzo dobre teksty. O dziwo w stylu Grabińskiego. Przypuszczam, że nie czytałaś utworów tego autora. Jest obecnie mało popularny, tak jak Piasecki. Klimat podobny. Według mnie jest on lepszy od Kinga, bo swoje niesamowitości osadzał w ludzkiej duszy. Był świetnym psychologiem. Niesłusznie zapomniany. Jego powieści są może zbyt archaiczne, nie są tak dobre, ale nowele są bardzo dobre. Może widziałaś kiedyś stare filmy nakręcone na podstawie jego opowiadań. Grał w nich między innymi Jacek Woszczerowicz. Jeden z naszych najlepszych aktorów.
Przypuszczam, że z polskiego grozi Ci szóstka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:09, 16 Cze 2012    Temat postu:

Kod:
Przypuszczam, że z polskiego grozi Ci szóstka.


Bardzo dziękuję za pochwały. Na razie pocieszyć się muszę piątką, ponieważ mam bardzo wymagającą polonistkę.
Niestety - jak się domyślasz - książek tego pana nie czytałam, ani ekranizacji nie oglądałam, a szkoda. Bo ja psychodelie lubię (trudniej z pisaniem)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:41, 23 Cze 2012    Temat postu:


*proza*


Rozpocznę cykl opowiadań na podstawie powieści Kinga. Będzie to kontynuacja książki.

Na podstawie „Cmętażu zwieżąt” Stephena Kinga

Może powinniśmy zwracać większą uwagę na nasze zwierzęta?
A raczej to, gdzie je chowamy.
1/?


- Nie sądzę, aby Ellie jakoś szczególnie to przeżyła – rzucił obojętnie Louis, zanurzając tłuste widelce w wodzie z płynem do naczyń.
- No nie! Nie dam się tak łatwo podejść! – wrzasnęła Rachel, wyrzucając z siebie lawę i odpady piroklastyczne.
- Przewrażliwiona jesteś, poważnie. To był jej kolejny kot, tuż po Winstonie, nie sądzę, by nadal wdrażała się tak w sens śmierci – powiedział, gdy talerz uderzył z głuchym trzaskiem o zlewozmywak.
- Jak zawsze wiesz lepiej. Ty i ten twój Jud – wycedziła, rzucając ścierkę na podłogę.

Dziś z nią porozmawiam. Kolejny raz porozmawiam o tym głupim kocie z zakrwawionym pyskiem. O tym głupim kocie, który wykitował dobre jedenaście godzin temu.

Rozmowa z Ellie nie miała pójść mu po myśli, tak jak przewidywał.

* * *
Kiedy przez zasłony domu przedarła się wszechogarniająca ciemność, a psy z sąsiedztwa przestały ujadać, Louis udał się do pokoju córki. Wiedział, że mała jeszcze nie śpi. Wykrzyczała mu to Rachel, kiedy wychodziła zdenerwowana z pokoju dziewczynki.
- No i co, doktorku? Coś się pomyliłeś. Mała siedzi obrażona na cały świat i płacze po swoim kotku!
Louis westchnął. Ze zrezygnowaniem nacisnął klamkę pokoju córki z nadzieją, że nie będzie tak źle.

Ta mała kapryśnica całkowicie wdała się w swoją matkę

Znalazł się w pokoju Ellie. Przestronnym, przepełnionym zabawkami i laleczkami pokoju małej księżniczki. Dosyć kapryśnej (widać to było po rozrzuconych kartach na dywanie).
- Skarbie, miałaś posprzątać te karty – głos Louisa był cichy i kojący.
- Nie będę sprzątać. Nigdy w życiu już tego nie zrobię. Tak samo jak nigdy w życiu nie będę chciała dostać kota.

Kot. Stworzenie przeklęte i znienawidzone przez całą naszą rodzinę. Idiotyczna sprawa

- Kochanie, nie możesz tak mówić. Kotki to bardzo przyjemne stworzenia.
- Bardzo! Po kilku latach robią się dziwne, chodzą chwiejnym krokiem, a ich sierść pachnie.. pachnie gliną! – krzyczała dziewczynka – W dodatku tracą swoją radość i z ząbków leje im się krew!
Teraz mała wierzgała nogami w pościeli, a jej włosy splątane unosiły się na prawo i lewo.
- Mówisz o Winstonie, tak? – spytał ojciec.
- Tak! On cały czas tu przychodzi! Kręci się z Trenie! Ona potem chodzi dziwnie i mruczy! I ten zapach! Taki sam jak Winstona! Fuj! – podniecenie w głosie dziewczynki narastało i przebrało czarę zwykłej ekscytacji.

Po czole Louisa spłynęły gęste krople potu. Do jego świadomości, jak wzburzone fale, dotarły wspomnienia sprzed roku. Zaczęły układać się okresowo hasłami:
Dom. Wycieczka. Cmętatrz zwieżąt. Opowieść Juda. Śmierć Winstona. Omamy. Zwariowanie. Normalizacja

- Kochanie, jutro wszystko zrozumiesz.

Drżące usta Ellie ucichły. Ramiona opadły luźno na kołdrę.
- Dobrze tatusiu. Poczekam do jutra.

A więc nie odpuści. Będzie musiała wiedzieć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin