 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:52, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ależ my doceniamy! Wiemy, że koleżanka tort upiecze, że będzie smaczny, że nas poczęstuje, że zjemy i się obliżemy... a koleżanka będzie musiała jeszcze po nas posprzątać ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:54, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Rika, czyżbyś przewidywała problemy po zjedzeniu torta osobiście upieczonego przez AMG? Może nie doceniasz jej talentów... kulinarnych ...  
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:58, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Rika, czyżbyś przewidywała problemy po zjedzeniu torta osobiście upieczonego przez AMG? Może nie doceniasz jej talentów... kulinarnych ...    |
Ależ wydawało mi się, że napisałam odwrotnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:35, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
" koleżanka będzie musiała jeszcze po nas posprzątać ..."
Ten cytat mnie zastanowił i stąd moje wątpliwości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 10:39, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Tak-to-to, tak-to-to...
Stacja dla łasuchów, w ramach poczęstunku spory kawałek tortu...
Allan Pinkerton był dość postawnym mężczyzną; w szarym garniturze wyglądał jak jeden z tysięcy poważnych urzędników w różnych biurach różnych poważnych firm. Właśnie podniósł się z fotela, słysząc pukanie do drzwi jego własnego biura – biura detektywistycznej Agencji Pinkertona.
- Proszę.
W drzwiach ukazał się Coen. – Dzień dobry, szefie. Właśnie przyjechał… liśmy.
Pinkerton przyjrzał się uważnie drugiej postaci. Był to młody, ciemnowłosy chłopak, wyższy od drobnego Coena o głowę albo i więcej. Zamiast pozostać za biurkiem, Pinkerton podszedł do drzwi, do obu mężczyzn.
- To ten chłopak, szefie. Zależy mu na rozmowie. – James przesunął się w bok, by wpuścić Toma. – Tom. Najpierw Keats, potem Jones, teraz Smith – przedstawił go.
- Rozumiem. – Pinkerton przyjrzał się twarzy chłopaka. – Z tego, co wiem od Jamesa, rozumiem, że ma pan coś dla nas i chce czegoś w zamian.
- Można to tak ująć, panie Pinkerton. – Tom odwzajemnił taksujące spojrzenie z uprzejmym uśmiechem.
- Z przyjemnością poświęcę panu czas za… powiedzmy, kwadrans? – Pinkerton spojrzał na wielki ścienny zegar.
- Oczywiście – Tom cofnął się do przedpokoju i zajął jedno ze stojących tam krzeseł.
Kiedy Pinkerton zamknął za nim drzwi, Coen mruknął: - Nalegał.
Jego szef podszedł do biurka. – Jesteś pewien, że to ten chłopak od Keatsa? – zapytał z naciskiem.
- W pełni sprawdzone, szefie, zanim w ogóle podszedłem.
Szef nie odpowiedział na to zapewnienie, zajęty przeszukiwaniem jednej z wielkich szuflad. W końcu znalazł jakąś teczkę, rzucił niecierpliwie na stół i zaczął przeszukiwać.
- Byłem u Keatsa – odezwał się w końcu, nadal przeszukując papiery. – Wtedy, kiedy przygarnął chłopaka. – Zatrzymał się na chwilę w tym, co robił, i obdarzył Jamesa intensywnym spojrzeniem. – Keats pokazał mi może dwuletniego blondynka o niebieskich oczach.
Coen zastanowił się, wyraźnie zaskoczony. – Ki czort? Sprawdzałem chłopaka i wszystkich naokoło. Podmienił? Może tamten zmarł? Może było ich dwóch?...
Pinkerton zastygł na chwilę, po czym ze wzmożoną werwą wrócił do papierów. Przez chwilę słychać było jedynie szelest kartek. W końcu: – Mam – wyciągnął jakąś kartę i przez chwilę ją studiował.
- Keats przeprowadził się sześć lat temu – mógł go wtedy podmienić? – zerknął na Jamesa, ale ten pokręcił głową.
- Sprawdzałem aż od przyjazdu niańki. Zawsze to samo, „mały czarny diabełek”. Nawet w listach niańki jest o ciemnych oczach i włosach, i potwierdza to jej córka. – James wyciągnął z kieszeni kartkę i szybko ją rozłożył. – Niańka była u córki z małym 4. października 1968 roku. 7. albo 8. października była już u Keatsa. Z tym samym małym.
Pinkerton walnął pięścią w stół tak mocno, że aż jęknął zegar na ścianie. – Czort wcielony. A ja nie sprawdziłem! Nie sprawdziłem drugi raz!
- Szefie?
- Byłem u Keatsa – powtórzył z naciskiem, patrząc na kartę, którą wyciągnął z teczki. – Byłem u niego sprawdzić chłopca – to było 4. października 1968. Dureń, nie sprawdziłem jeszcze raz. Dureń, dureń, dureń! – spojrzał na Jamesa. – Ten diabeł pokazał mi byle kogo, pewnie dziecko z sierocińca, a tamtego ściągnął później!
- Szefie?…
- Ja znam tego chłopca, rozumiesz? – Pinkerton zostawił teczkę w spokoju, zbyt poruszony, by stać w miejscu. – Ja go szukałem, sam, dla przyjaciela. Szukałem i nie znalazłem. Ani jego, ani jej.
- Nie rozumiem. – James poddał się, nie nadążając za tokiem myśli szefa. – Więc szef wie, kim on jest? Co za ona?
- Ma oczy ojca, uśmiech ojca – mamrotał Pinkerton do siebie, wciąż chodząc po pokoju. – Nie ma drugiego takiego, to nie jest możliwe. Uznano oboje za zmarłych – nie znaleźliśmy ciał, uznano, że utonęli. Szukałem wszędzie. A po prostu trzeba było szukać w tych samych miejscach po raz drugi…
Zatrzymał się w końcu w swojej wędrówce na środku biura i potarł brodę, biorąc głęboki oddech. – Co on wie?
James skrzywił się lekko. – Może niech go szef odpyta, bo na pewno nie powiedział mi wszystkiego. Handluje informacjami, ale dużo chce, a skąpo daje.
- Daj go tu. – Pinkerton podszedł do biurka i opadł na fotel.
Gdy Tom wszedł, po wzburzeniu szefa agencji ani po wyciągniętej teczce nie było już śladu.
- Trochę nabruździłeś mojemu człowiekowi, chłopcze – powitał Toma. – Podobno najlepsze kąski masz dla mnie. Mów, co wiesz, i czego szukasz.
Tom usiadł i wyciągnął swoje papiery. – Zakładam, że James już panu część mówił.
- Mów od początku tak, jakbym nie wiedział – Pinkerton przyglądał mu się uważnie.
Tom zastanowił się przez chwilę, po czym zaczął mówić, powoli i z namysłem układając swoją opowieść. – Wychowałem się w domu Samuela Keatsa. Najpierw miałem jego nazwisko, ale pewnego dnia powiedział mi, że jestem znajdą, podrzutkiem, że nie jestem jego synem. Sześć lat temu, po przeprowadzce, zmienił mi oficjalnie nazwisko na Jones. Nie poszedłem już do szkoły, pracowałem u niego w domu i w biurach. Coś ponad miesiąc temu wyrzucił mnie z domu.
- Za coś czy po prostu wyrzucił?
Tom odchrząknął. – Należało się – przyznał z niewinnym wyrazem twarzy. – Tego dnia słyszałem ich rozmowę, Keatsa i jego żony. Mówił coś o wypadku, o przejętych kopalniach, że nie stało się to przypadkiem, i że byłoby źle, gdyby ktoś mnie znalazł.
- Znalazł teraz?
- I wtedy, i teraz. Od tej pory szukam, i James szukał, wiem, że dwa miesiące przed przywiezieniem do jego domu Keats zawiózł mnie do niańki, która się potem nami zajmowała, i ona mnie przywiozła do niego po tych dwóch miesiącach. Mam zapewne na imię John, nazwiska nie wiem. – Zawahał się. – Może być, że ten wypadek, który mnie jakoś dotyczy, miał miejsce w Nevadzie, gdzieś między Virginia City a Carson City. W pobliżu mogła być rzeka, albo chociaż strumień. Wiem o takim wypadku, data by się zgadzała.
- Skąd wiesz?
- Przypadek. Spotkałem jedną dziewczynę – jej rodzice o tym słyszeli.
Pinkerton pokiwał głową z zastanowieniem. – Dobrze. – Wyciągnął kolejną, czystą kartę i zaczął coś pisać, jednocześnie mówiąc. – Pojedziesz, chłopcze, do Nevady, jak mówisz. Jest tam duże ranczo, nazywa się Ponderosa. Właścicielami jest rodzina Cartwrightów. Ojciec rodziny to Ben. Ma trzech synów. Najstarszy, Adam, to wdowiec. Dwaj młodsi, Hoss i Joseph, mają rodziny. – Zerknął na Toma i powiedział z większym naciskiem: - Interesują cię ci, których wymieniłem z imienia. Ani żony, ani dzieci nie dadzą ci wszystkich informacji. Najlepiej, żebyś porozmawiał z Adamem. Jeśli nie z nim, to z jego ojcem albo którymś z braci. Jasne?
- Jasne – Tom chciwie przyglądał się kartce, na której pojawiały się nazwy i imiona. – Pan coś kojarzy, prawda? – Przyglądał się twardo, hardo, piszącemu mężczyźnie. – Pan coś wie.
- „Coś” to dla ciebie za mało, synu. – Pinkerton przekazał mu kartkę z nikłym uśmiechem. – Myślę, że tam się dowiesz wszystkiego, czego ci potrzeba. A jeśli nawet nie wszystkiego, to nikt nie powie ci więcej.
- Rozumiem. – Tom schował kartkę razem ze swoimi papierami, usiłując opanować nagle nierówny oddech. Po chwili wyciągnął z innej kieszeni jakiś świstek i powiedział cicho, ale już spokojniej: - Dwa lata temu, w sprawie przeciw Barnesowi, Keats podkupił sędziego i pięciu ławników. Tu na kartce są nazwiska. Wątpię, żebyście znaleźli kwity, ale ten sędzia był mu też winien jakąś przysługę – może to znajdziecie. Dwóch kolejnych ławników, tych tu na końcu, zastraszył, bo mieli dzieci, ale nie straszył bezpośrednio, tylko przez wynajętych ludzi. Tamtych ludzi, niestety, nie znam, no i też nie wiem, czy się ci ławnicy w ogóle przyznają. – Na zaskoczone spojrzenia obu agentów odpowiedział nikłym uśmiechem. – Dotrzymuję umowy. To jedna informacja, jedna sprawa. Jak dowiem się więcej w Nevadzie, wam też dam więcej.
- Uczciwie – powiedział Pinkerton z cichym uznaniem. – James pojedzie z tobą. Będzie mógł mi przekazać kolejne informacje od ciebie, a ty będziesz miał pomoc w razie potrzeby. Zgadzasz się?
- Jak najbardziej. Dziękuję. – Tom uścisnął rękę mężczyzny z uprzejmym biznesowym uśmiechem, a w duszy śpiewał mu chór aniołów. Był już blisko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:45, 27 Wrz 2012 Temat postu: Podrzutek |
|
|
Bardzo ciekawe jak zwykle.
Rozumiem że dzieci zostały podmienione.
A czemu Adam jest wdowcem ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:47, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
On był blisko, ale my daleko... pojawiło się nazwisko Cartrightów... ale co z tego? Gdzie reszta tortu? Piecze się? Poczekamy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:12, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
O jejku, jejku.
Cartwrightów nie ma - źle. Pojawiają się - źle. I jak tu dogodzić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stefka
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 17 Wrz 2012
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:25, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jeśli akcja zmierza w kierunku, o jakim myślę, to Adam będzie bardzo zaskoczony.... Fajne. Mogłabym zjeść jeszcze jeden taki większy kawałek tortu.......  
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:17, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
No, to wsiadamy do tego pociągu i jedziemy do Ponderosy. Cartwrightowie żyją i to już jest coś. Ale żeby się tak dużo wyjaśniło, to bym nie powiedziała, ale poczekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:55, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
AMG napisał: | O jejku, jejku.
Cartwrightów nie ma - źle. Pojawiają się - źle. |
Dlaczego źle??? Dobrze.
Źle, że dalej nie wiadomo co z tego wyniknie
A jeszcze gorzej, że nie wiadomo, kiedy będzie wiadomo
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Josefina dnia Czw 18:56, 27 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:58, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
AMG twierdziła, że uczyła się tego od najlepszych. Pora chyba zamordować tego belfra...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:01, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
rika napisał: | AMG twierdziła, że uczyła się tego od najlepszych. Pora chyba zamordować tego belfra... |
Jeśli od najlepszych.......... to będzie trudno. Klasycy gatunku już nie żyją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:04, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Josefina napisał: | rika napisał: | AMG twierdziła, że uczyła się tego od najlepszych. Pora chyba zamordować tego belfra... |
Jeśli od najlepszych.......... to będzie trudno. Klasycy gatunku już nie żyją.  |
Już ich ktoś dopadł przed nami?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:21, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jest paru żyjących w zakresie Bonanzowej fanfikcji... Nie pierwsze to moje forum...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|