www.bonanza.pl

Kola

To był wyjątkowy dzień. Nathalie McGregor i Joe Cartwright brali ślub. Dom był wypełniony weselnymi gośćmi. Oprócz rodzin państwa młodych, byli także ich przyjaciele i sąsiedzi. Panna młoda miała na sobie przepiękną białą suknię, w której wyglądała jak angielska księżniczka. Z Małym Joe byli przyjaciółmi od najmłodszych lat. Kiedy najmłodszy syn Bena Cartwrighta przyszedł prosić o rękę Matta McGregora – ojca dziewczyny, ten był wprost przeszczęśliwy. Zawsze o tym marzył. Rancza Cartwrightów i McGregorów były największe w całej Nevadzie, a ślub ich dzieci oznaczał, nie tylko powiększenie ziemi i majątku, ale także ich rodzin na zawsze. Wszyscy doskonale wiedzieli, jak bardzo Joseph Cartwright kocha dziewczynę. I wszystko było by pięknie, gdyby nie fakt, że Nathalie McGregor kocha najstarszego z braci Cartwrightów – Adama i to z wzajemnością. Joe był dla niej przyjacielem, tylko przyjacielem. Nie miała w sobie tyle odwagi, żeby mu powiedzieć, że go nie kocha. Nie chciała go ranić, ani sprawiać żeby przez nią cierpiał.
-Kochani, zebraliśmy się tu żeby połączyć tych dwoje świętym węzłem małżeńskim. Czy ty Josephie Cartwrightie bierzesz sobie za żonę Nathalie McGregor i ślubujesz jej miłość, wierność, że będziesz z nią w bogactwie i w biedzie, w zdrowiu i chorobie póki was śmierć nie rozłączy? – ksiądz wygłaszał małżeńską przysięgę.
-Tak. – odpowiedział Joe. Od wypowiedzenia pierwszych słów przez księdza po policzkach z oczu dziewczyny pociekły łzy. To powinien być najszczęśliwszy dzień w jej życiu, a wcale taki nie był. Wolałaby żeby obok niej stał Adam. Ksiądz kontynuował dalej.
-Czy ty Nathalie McGregor bierzesz sobie za męża Josepha Cartwrighta i ślubujesz mu miłość, wierność, że będziesz z nim w bogactwie i w biedzie, w zdrowiu i chorobie póki was śmierć nie rozłączy?
-Nie. – padła kategoryczna odpowiedź z ust Adama, po czym wziął ją za rękę i przyciągnął do siebie, równocześnie ją do siebie tuląc
-Co ty najlepszego wyprawiasz? – ojciec i Hoss nie kryli oburzenia.
-To co wczoraj mówiłeś jest dla ciebie nie ważne. – Nathalie spojrzała na Adama.
-Ty jesteś dla mnie ważna. Chcę żebyś była moją żoną. Kocham cię.
-Adam… - i nie czekając ani chwili dłużej pocałował ją. Wszyscy byli zaskoczeni i oszołomieni obrotem spraw.
-Ty… wstrętny… podły… - w Joe aż gotowało się z gniewu. Był wściekły. Miał ochotę zabić brata gołymi rękami. Hoss zastąpił młodszemu bratu drogę.

zorina13

Cola to aż się prosi o rozwiniecie.
Co dalej ?

Aga

Jak tylko zobaczyłam tytuł....czułam, że sobie poużywasz na tym biedaku Laughing

i nie myliłam się. Tak jazda tramwajem zdała się krótsza.
Przygotowania małego Joe i jego przemyślenia własne trafne i bezbłędne, czasami mam wrażenie, że znasz go lepiej (Joe) niż Adama Laughing

Ewelina

Pisząc to słyszałam, jak obracają się trybiki w mózgu Adasia Very Happy

Akurat czytałam niedawno taką lżejszą literaturę, typu romans historyczny ... o Szkotach i o Irlandczykach ... Na szczęście Joe zachował wolność i nadal moze sobie bujać po świecie jako kawaler do wzięcia Very Happy

Aga

i to też wdzięczny, niekończący się temat do fanficów ...: Very Happy

Gość

Niekończący mówisz Rolling Eyes

... Aga, pytanie wisi na końcu łącza internetowego... Jak stoisz z czasem, zapytam więc?

Aga

...fatalnie...odpowiem....a co? Rolling Eyes

Gość

w takim razie nic... (rozczarowana)

Aga

Dlaczego?

Gość

Po co mam się pytać, jak twoje opowiadania, jeżeli nie masz czasu, żeby je napisać? Very Happy

Aga

jak wypchnę rodzinkę zacznę skrobać, czyli w przyszłym tygodniu...a mam taki piękny pomysł Crying or Very sad

nie będzie zaskoczeniem spór o gatki Cool

ale to będzie akurat poboczny tor... Crying or Very sad

Gość

Dalej gatki adamowe czy już kogoś innego? Bo ja już się zastanawiałam, czy nie obdarować panów pajacykami... Wszystkich tylko nie Adama, spokojnie Mada Very Happy

Aga

No przecież, że Adamowe! Ale w innym....kontekście....niejako....

Mada

Ufff ... (To do Senszen). Smile

Gość

zadziwiłaś mnie... kontekstem rzecz jasna Very Happy