Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ćwiczenie na maj -oświadczyny
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:55, 01 Maj 2014    Temat postu: Ćwiczenie na maj -oświadczyny

Ćwiczenie na maj -oświadczyny.
Piszemy jak wyobrażamy sobie oświadczyny ulubionego Cartwrighta.

Anna Maria Verdugo i Will Cartwright spacerowali w świetle księżyca.
Młoda kobieta nigdy nie wyglądała piękniej niż tego dnia w tej pięknej ,fioletowej sukni.
Zaprowadził ją nad jezioro ,w którym z pewnością kąpały się wróżki.
Przyciągnął ją do siebie i delikatnie pocałował w usta.
-Twój ojciec się już zgodził -rzekł po chwili. Ale czy ty jesteś tego pewna ?
-Oczywiście -odparła Anna Maria z czarującym uśmiechem. Nawet gdyby się sprzeciwiał i tak by za ciebie wyszła ,bo kocham cię całym sercem.

Mówią ,że królowie maja złota cały stos.
Wielki zamek pośród gór każdy ma,
Jedzą kawior i w jedwabiach chodzą spać co noc,
Białe wino co dzień piją aż do dna.

A ja się śmieję kiedy ludzie mówią mi o tych królach zza dalekich mórz
A ja się śmieję ,wtedy odpowiadam im:
Nie mam nic prócz paru pięknych snów!
A to ja, ja, ja, ja, prawdziwym jestem królem,
Bo ty wybrałaś właśnie mnie...
Właśnie ja, ja, ja, ja, dla ciebie ten jedyny
Niech cała ziemia o tym wie...

Tak to jest, zawsze było, że za złotem goni cały świat
A ja wiem, twoja miłość to jest skarb jedyny jaki znam...

A to ja, ja, ja, ja, prawdziwym jestem królem,
Bo ty wybrałaś właśnie mnie!
Właśnie ja, ja, ja, ja, dla ciebie ten jedyny
Niech cała ziemia o tym wie... !



Jak się bawię to się bawi ze mną cały świat,
Bo ja wiem jak wino zmienić w śpiew od tak
Ten jest panem co się umie bawić tak jak pan.
Kiedy noc w kieliszkach błyszczy się to znasz.

A ja się śmieję kiedy ludzie mówią mi o tych królach zza dalekich mórz

Jak się bawię to się bawi ze mną cały świat,
Bo ja wiem jak wino zmienić w śpiew od tak
Ten jest panem co się umie bawić tak jak pan.
Kiedy noc w kieliszkach błyszczy się to znasz.

A ja się śmieję kiedy ludzie mówią mi o tych królach zza dalekich mórz
A ja się śmieję ,wtedy odpowiadam im:
Nie mam nic prócz paru pięknych snów!
A to ja, ja, ja, ja, prawdziwym jestem królem,
Bo ty wybrałaś właśnie mnie...
Właśnie ja, ja, ja, ja, dla ciebie ten jedyny
Niech cała ziemia o tym wie...

A to ja, ja, ja, ja, prawdziwym jestem królem,
Bo ty wybrałaś właśnie mnie...
Właśnie ja, ja, ja, ja, dla ciebie ten jedyny
Niech cała ziemia o tym wie... !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 7:57, 01 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:15, 01 Maj 2014    Temat postu:

Bardzo romantyczne i poetyczne. Tym razem Will lepiej wybrał obiekt swoich uczuć ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:22, 01 Maj 2014    Temat postu:

Cieszę się, że chociaż tu Will jest szczęśliwy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:35, 03 Maj 2014    Temat postu:

Zbliżał się już późny wieczór. W domku przy drodze do Virginia City nadal paliła się lampa naftowa, a wiszący na ścianie zegar leniwie wybijał kolejne godziny. W szarej domowej sukience w bujanym fotelu siedziała niewysoka bardzo ładna dziewczyna o długich brązowych włosach zatopiona w swoich marzeniach trzymając na kolanach nieskończoną robótkę. W końcu jednak wyszła na ganek. Stała opierając się drewniany pal i przyglądała się czarnemu jak heban niebu, na którym połyskiwały złotym blaskiem miliony gwiazd, a zza gnanych jak stada owieczek przez wiatr białych obłoczków wyłaniał się przypominający jej nadgryziony rogalik księżyc.
Przyglądając się tej podniebnej gonitwie co jakiś czas odgarniała z twarzy niesfornie walczące z wiatrem włosy nawet nie zauważając opartego o ścianę wysokiego mężczyzny w czerni.
Mierząc wzrokiem jej nienaganną sylwetkę powoli ruszył do niej. Będąc kilka centymetrów od niej zatrzymał się. Pochylając się do niej zaczął coś szeptać do ucha wyciągając rękę z bukietem czerwonych róż.
Lekko zlękniona jego widokiem o tej porze niemal przykleiła się tegoż słupka, który był towarzyszem jej nocnych rozmyślań.
- Tereso, czy tu się mnie boisz?
Dziewczyna czując, że oblewa się rumieńcami chciała mu cokolwiek powiedzieć, ale dziwnie nie potrafiła wydobyć z siebie ani jednego słowa tylko przecząco pokręciła głową. Adam nieznacznie się uśmiechnął i nawet na sekundę nie spuścił z niej oka, a z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko. Trzymając jej drżącą dłoń wsunął na palec zloty pierścionek
-Chce byś została moją panią Cartwright.
-Ja?
-Ty, tylko ty, bo
Tylko ty pójdziesz ze mną w każdą drogę
Tylko ty o nic nie pytając mnie
Tylko ty z moich marzeń składasz życie
Tylko ty zapomnisz mi łzy

Gdy z nieba na świat anioły zejdą znów
Do okien i bram przytuli się mróz
Przez zieleń i biel, przez jasny płomień świec
Ja tobie powiem znów, powiem to co już wiesz

Tylko ty pójdziesz ze mną w każdą drogę
Tylko ty o nic nie pytając mnie
Tylko ty z moich marzeń składasz życie
Tylko ty zapomnisz mi łzy

Gdzie rzuci mnie los, w ramionach twoich dom
Nakrywasz nam stół gdy przyjdzie ta noc
I pewnie już wiesz co chce tobie dać
Tej nocy słowa dwa, słowa te które znasz

Tylko ty wiesz więcej niż ja, o tym co ukryte w sercu mam na dnie
Tylko ty wierzysz mi, że przed nami całe życie

Tylko ty pójdziesz ze mną w każdą drogę
Tylko ty o nic nie pytając mnie
Tylko ty z moich marzeń składasz życie
Tylko ty prócz ciebie już nikt, prócz ciebie już nikt

W czasie kiedy to mówił po policzku zaczęła spływać łza, którą najdelikatniej jak mógł otarł i mocno ją do siebie przytulił.
-Jeśli chcesz zostanę nią.
Unosząc ją jak piórko okręcił się wokół własnej osi. Trzymając ją nadal w ramionach przesunął swoją dłoń po plecach dziewczyny zatapiając palce w jej miękkich włosach. W jego oczach pojawiły się figlarne ogniki, a na ustach ten sam, który już kiedyś widziała szelmowski uśmiech.
-Chcesz tego- szepnął, ale nie potrzebował już odpowiedzi czując jej dłoń rozpinającą guziki czarnej koszuli i zniknęli w wejściu, a Adam zręcznie zatrzasnął za nimi drzwi.


***** Tylko ty, wykonanie: Piotr Polk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:58, 03 Maj 2014    Temat postu: Ćwiczenie na maj -oświadczyny

Piękne Kamilko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:55, 03 Maj 2014    Temat postu:

A tutaj i romantyczne i ... gorące oświadczyny i oczywiście i ich przyjęcie ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:55, 03 Maj 2014    Temat postu:

Widzę, że dziewczęta miały poetyckie oświadczyny Very Happy, bardzo fajnie ciepło, romantycznie i nastrojowo... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:08, 03 Maj 2014    Temat postu:

Piękne, romantyczne oświadczyny z pełnym namiętności zakończeniem. Bardzo ładne Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:07, 28 Maj 2014    Temat postu:

Oświadczyny

Był późny wieczór. Adam Cartwright pozałatwiał wszystkie sprawy dotyczące rancza w Ponderosie, był w San Francisco, i kilku innych miastach. Nawiązał wiele kontaktów mogących zaowocować niezłymi kontraktami na wołowinę i drewno. Ostatnią sprawę załatwiał w Wirginia City. Zdążył tam nawet wykąpać się i ogolić, w trakcie czekania na urzędnika banku. Odświeżony, radosny, choć nieco zmęczony wracał do domu. Trochę już tęsknił za rodziną. Nawet za nieznośnymi czasem braćmi. Mam nadzieję, że jeszcze nie zjechali się goście pomyślał. Krewni jego matki, z tej dość zamożnej linii Stoddardów mieli ich odwiedzić. Jakieś stare ciotki, które życzyły sobie zobaczyć na własne oczy słynny Dziki Zachód, rodeo, kowboi, a jeśli się uda, to nawet Indian. Cóż, gość w dom, kłopot w dom - uśmiechnął się - ciekawe, kto będzie te paniusie oprowadzał? - zastanowił się. Z trwogą pomyślał, że wypadnie chyba na niego. Bądź co bądź to rodzina mojej mamy. Jak przez mgłę pamiętał z dzieciństwa głaszczące go po głowie i cmokające damy, ubrane w szeleszczące suknie i pachnące … czym one pachniały? zastanowił się - chyba piżmo? Może lawenda? Konwalia? Nie, konwalia raczej nie Porzucił rozważania dotyczące zapachów i popędził konia. No! Już dom. Zaprowadził Sporta do stajni, rozsiodłał, sprawdził, czy ma wodę i owies i poszedł do domu. W kuchni zastał Joe i Hossa podjadających jakieś kanapki.
-chcesz coś zjeść? – zapytał Hoss, wpychając sobie do ust kolejny kawałek czegoś smakowitego.
-nie, jadłem w Wirginia City – odrzekł Adam – teraz marzę o wygodnym łóżku, moim łóżku i spaniu.
-mamy gości – poinformował brata Joe – ciotki przyjechały – ściśle mówiąc to twoje ciotki – podkreślił.
-trudno – odparł Adam - to znaczy cieszę się, że je zobaczę. Jutro się z nimi przywitam. A … one są w salonie?
-nie, poszły spać. Są zmęczone podróżą – uczynnie wyjaśnił najmłodszy braciszek.
-no to dobrej nocy – mruknął Adam i machnął ręką na pożegnanie. Hoss coś nerwowo zagulgotał, ale jedzenie w ustach uniemożliwiało zrozumienie wygłaszanego tekstu.
-Hoss też ci życzy dobrej nocy – wyręczył brata Joe z wesołym uśmiechem. Adam powtórnie machnął ręką, klepnął Hossa przyjacielsko po ramieniu i pognał na górę.
Hoss przełknął jedzenie i zapytał – Joe, dlaczego nie powiedziałeś Adamowi, że w jego pokoju Pa umieścił gościa?
-a po co miałem mówić - odrzekł Joe – wpadnie i będzie miał niespodziankę – zaśmiał się najmłodszy braciszek – będzie wesoło, kiedy nie zapali świecy i wskoczy pod kołdrę – zachichotał
-ale tam śpi ta starsza pani i może dostać zawału - zatroszczył się Hoss
-coś ty, raczej narobi krzyku, że ją Indianie napadli i będzie ubaw – zarechotał Joe i protekcjonalnie poklepal brata po ramieniu.
-ale Adam będzie zły – zmartwił się Hoss
-przejdzie mu – beztrosko rzucił Joe, zresztą – zdążymy uciec. Mamy wprawę- zachichotał na myśl o zbulwersowanym Adamie i wściekłej ciotce. Nasłuchiwali krzyków na górze. Nic. Cisza. Może nie zauważył jej i dopiero rano będzie chryja – ucieszył się Joe. Przy Pa nic nam nie zrobi – dodał otuchy Hossowi.

***

Adam wchodził szybko po schodach. Wpadł do pokoju. Nie chciało mu się zapalać lampy. Zrzucił ubranie i wskoczył do łóżka. Usłyszał piśnięcie. Chwycił intruza i unieruchomił w silnym uścisku. Znieruchomiał. Przypomniały mu się ostrzeżenia Roya dotyczące Indian zbiegłych z rezerwatu, ale to, co trzymał nie przypominało chudego, żylastego Indianina. Prawdę mówiąc wcale nie przypominało faceta! Jego ręce spoczywały na … bardzo lubianych przez niego, ponętnych okrągłościach. Kształty i struktura świadczyły, że intruz przebywający w jego łóżku jest raczej w młodym wieku. Dodajmy intruz płci przeciwnej.
-przepraszam, ale … to jest mój pokój – postanowił wyjaśnić – jestem Cartwright, Adam Cartwright – przedstawił się
-Jenny Stoddard Harrison – przedstawiła się kobieta goszcząca w jego pokoju. – jesteśmy chyba kuzynami. Dalekimi, nie wiem, którego stopnia i na czym polega pokrewieństwo, ale nazywam się Stoddard, tak jak twoja mama. Wujek Ben dał nam ten pokój do dyspozycji, bo ciebie miało nie być, a nas przyjechało więcej, niż było w telegramie – usprawiedliwiła się. Adam cały czas kurczowo trzymał ją w ramionach. Dziwnym trafem wcale się nie wyrywała. Jej serce trzepotało niczym schwytany w pułapkę ptak. Była przestraszona, ale i czuła się tu bezpieczna. Prawdę mówiąc, to trochę się wcześniej bała. Sama w ciemnym pokoju, w nieznanym domu. A teraz było ciepło i … jak ze zdziwieniem stwierdziła przyjemnie. Odruchowo przytuliła się. Nie czuł niezadowolenia, przeciwnie, było mu przyjemnie, zaczęła napływać fala ciepła, gorąca i … emocje puściły …
.........................................................................................................

Nad ranem, na krótko usnęli. Obudziły ich odgłosy porannej krzątaniny. Adam z zadowoleniem przeciągnął się. Spojrzał na śpiącą obok Jenny. Jaka śliczna pomyślał. Pocałował ją. Obudziła się. Powoli otworzyła oczy. Uśmiechnęła się do niego. – Adam – szepnęła – jakie śliczne imię.
-Adam, bo jestem w raju – wyjaśnił – ale musimy wstawać – dodał. No i co teraz? Przecież jestem dżentelmenem. Nie mogę postąpić jak świnia. Zostawić dziewczynę po … takiej nocy. Przecież … teraz już nie jest taka … jak wcześniej. Tak muszę …
-Jenny – szepnął. Spojrzała na niego z uśmiechem.
-Jenny. Po tym, co zaszło między nami … znów głupio zacząłem – zganił sam siebie. – Jenny, jestem szczęśliwy, że to ja … Jenny, chyba się w tobie zakochałem … Jenny, czy zostaniesz moją żoną – wyrzucił z siebie
-Adam, ale … ja mam już męża – odpowiedziała Jenny a Adama wręcz zamurowało. Pierwszy raz nie wiedział co ma powiedzieć. Setki pytań cisnęło mu się na usta. Wybrał jedno z nich
-to dlaczego on, nie … urwał
-widzisz, ja byłam bardzo młoda, pochodziłam z bardzo biednej linii Stoddardów i miałam młodsze rodzeństwo. Po śmierci rodziców zostaliśmy bez środków do życia. Wujek Caleb postawił mi ultimatum – albo wyjdę za pana Harrisona, albo wylądujemy na bruku, to znaczy ja wyląduję, bo trójka rodzeństwa poszłaby do sierocińca. No to wyszłam za pana Harrisona – smętnie podsumowała.
-a dlaczego pan Harrison nie skorzystał … to jest nie … Adam plątał się w pytaniach.
Jenny spokojnie wyjaśniła – pan Harrison ma 81 lat. Grywamy sobie w szachy i warcaby. Lubię te gry, więc nie sprawiają mi przykrości. Moi bracia chodzą do najlepszych szkół. Ja mam ładne suknie i biżuterię. Jestem finansowo zabezpieczona. Moje rodzeństwo też. Mam wysoką pozycję towarzyską. Dobre stosunki z rodziną pana Harrisona, bo nie spodziewają się przyjścia na świat kolejnych spadkobierców. W razie jego śmierci dostanę dom i coroczną rentę w rozsądnej wysokości. Jak widzisz wszyscy są zadowoleni. Pan Harrison ma z kim porozmawiać i pograć w warcaby, ja … do tej pory też myślałam, że nic mi nie brakuje do szczęścia, no i bracia mają zapewnioną przyszłość i protekcję Harrisonów.
-hm – mruknął Adam – ale wydawać młodą dziewczynę za starca? To okrutne – stwierdził.
-Adam, to w towarzystwie często praktykowane. Zwłaszcza, jeśli starzec jest bardzo bogaty – dodała – mnie się to też nie podobało, ale co miałam robić? Iść na ulicę? Za co utrzymałabym braci? Ciotki nie kwapiły się z pomocą. Wujek Caleb też. Ubrała się i cichutko wymknęła z pokoju.

***
Jadalnia. Śniadanie. Joe uśmiechający się pod nosem i niecierpliwie czekający na pojawienie się najstarszego brata. Zakłopotany Hoss.
A tym co znów się przydarzyło? – zastanowił się Ben popatrując na synów. No, wszyscy są w komplecie. Lekko ziewający Adam. Jakiś radosny, rozluźniony? Co się dzieje? Powinien być wściekły! - zdziwił się Joe. Hoss przezornie zatopił wzrok w jedzeniu. Adam dyskretnie pogroził palcem beniaminkowi rodziny. Ale jakoś bez zbytniej złości.
-Ben, masz wspaniałego kucharza – ciotka Fryderyka była zachwycona jedzeniem – żyjesz tu sobie jak król. Dom też masz piękny, meble, wyposażenie, nie gorsze od tych, jakie są w mieście – uznała
-a jak wam się spało – uprzejmie spytał Ben. Joe i Hoss nastawili pilnie uszy
-wspaniale – zachwyciła się powtórnie ciotka Fryderyka. Ciotka Amelia ją poparła – Ben, powietrze niczym nektar, pachnące, świeże … w mieście takiego nie ma. Tylko rżenie koni mi trochę przeszkadzało – lekko się poskarżyła.
-trzeba było powiedzieć – zatroszczył się Ben – przeniósłbym ciocię do innego pokoju, albo konie wyprowadził do korralu …
-nie ma problemu, Jenny, kochane dziecko zamieniło się ze mną na pokoje – pochwaliła krewną staruszka. Joe opadła szczęka.
Ta śliczna Jenny! A Adam? To gdzie on spał? Do licha … co tu się działo?!!
Hoss uśmiechał się pod nosem nad talerzem z gulaszem. Kto jak kto, ale Adam ma zawsze szczęście. W łóżku zamiast staruszki znalazł młodą śliczną kobietę, mimo intrygi Joe – zerknął na zbaraniałego braciszka, który wciąż nie mógł dojść do siebie i nerwowo ruszał rękami.

***

Pół roku później.
Salon w Ponderosie. Ben dostaje telegram. Długi telegram od kuzyna Caleba.
-wiecie chłopcy – powiedział widząc pytające spojrzenia synów. Pamiętacie ten „najazd” gości?
-pamiętamy – zgodnie odparli synowie, choć intonacja głosów była różna.
-Z tymi czterema starszymi ciotkami była taka młoda kobieta, Jenny zdaje się …
-pamiętam – rzucił Adam
-to ona teraz jest wdową. Ma kłopoty z Harrisonami. Caleb pyta, czy moglibyśmy jakoś pomóc? Może znamy dobrego prawnika?
-o co chodzi? – zapytał Adam
-bo ona jest w ciąży. Zgodnie z intercyzą, ona nie dziedziczy. Dostaje tylko jakieś pieniądze … i dom – wtrącił Adam – skąd wiesz – zdziwił się Ben – rzeczywiście, chyba dom – ale jej dziecko jest Harrisonem i ma prawo do spadku. To się Harrisonom nie podoba … Caleb pisze, ze ona nie chce pieniędzy, … nie mogę zrozumieć o co tu chodzi? – zdenerwował się Ben.
-wyjaśnię to na miejscu. Jadę do Bostonu – oświadczył Adam
-to będziesz walczył o spadek dla młodego Harrisona? Albo Harrisonówny – zdziwił się Ben
-nie. Będę walczył o młodego Cartwrighta – syna lub córkę … warknął Adam – spadek mogą sobie …

***

Boston. Trzy dni później. Salon młodej wdowy.
-witaj Jenny – Adam podszedł do młodej kobiety w żałobie. Objął ją opiekuńczo i serdecznie – dowiedziałem się, że twój mąż nie żyje.
-tak. Zmarł dwa tygodnie temu. Teraz Harrisonowie są zmartwieni, ze będą musieli dzielić się spadkiem z moim dzieckiem … z naszym dzieckiem – poprawił ją Adam – Jenny, wiem, że to nie wypada, że jest za wcześnie, ale … to nasze dziecko. Chcę ciebie i chcę to maleństwo. Kocham was – poprawił się - będę dobrym mężem i ojcem. Czy wyjdziesz za mnie?
-Tak. W stosownym czasie oczywiście. Tak. Ja też cię kocham. Nigdy nie zapomniałam … wiesz …
-a dziecko będzie nosiło moje nazwisko! – stanowczo oświadczył Adam – Jenny, zależy ci na pieniądzach Harrisonów?
-nie, ale nie chcę rozstawać się z nimi w złości, nie chcę, żeby mścili się na moich braciach. Do tej pory nie było między nami żadnych nieporozumień. Oni zachowywali się bardzo dobrze, przyzwoicie wobec mnie, lepiej niż wuj Caleb – podkreśliła.
-jakoś się dogadamy. Zatrzymasz rentę, dom, a ze spadku zrezygnujesz … chociaż nie, to wzbudzi plotki … zrezygnujesz z domu, a w ramach spadku zatrzymasz część akcji ich fabryk. Te, jakie sami wybiorą. Zadeklarujesz, że rentę będziesz pobierać do chwili powtórnego zamążpójścia. Powinni być zadowoleni – obiecał Adam – to ślub będzie … za pół roku – postanowił.
-tak, Adam – potulnie odrzekła Jenny i … czy mogę już teraz pojechać do wujka Bena, do Ponderosy? Chyba wypada … a wiadomość o ślubie ogłosimy później – zasugerowała
-tak skarbie – odparł Adam i zaczął się zastanawiać kto komu będzie narzucał swoje zdanie ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 1:34, 16 Lip 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:21, 28 Maj 2014    Temat postu: Cwiczenie maj -oświadczyny

Bardzo sympatyczna opowieść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:25, 28 Maj 2014    Temat postu:

Zdążyłam w maju Very Happy Wymyśl teraz coś na czerwiec ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:58, 28 Maj 2014    Temat postu:

Mały Joe właśnie zrywał pokrzywy dla Hop Singa. Kiedy na jego rękach pojawiały się kolejne bąble zastanawiał do czego są mu one potrzebne. Ich kucharz tylko go zbył i powiedział, że ma ich przynieść najwięcej jak tylko się da. Niestety pokrzywy rosły tylko przy „Skarpie samobójców” i nikt raczej tutaj nie zaglądał. Owa skarpa wzięła swoją nazwę od tego, że od zawsze (nie wiadomo kiedy to się zaczęło) kobiety, które zostały zhańbione zrzucały się z tego urwiska. Nagle zauważył kogoś stojącego na jej szczycie. Na końcu świata rozpoznały dziewczynę, która zbliżała się nad przepaść. Rzucił wszystko co miał w rękach, nogi go same poniosły przed siebie. Dziewczyna właśnie zamierzała skoczyć, kiedy dosłownie w ostatniej chwili czyjeś ręce odciągnęły ją jak najdalej od krawędzi skały. Oboje wpadli w krzaki platana.
-Besy… Czy Hoss… czy ty… – Joe wymownie spojrzała na jej brzuch.
-Nie, Joe. – odpowiedziała mu panna Fajnchałer*. – Ale to przez Hossa chciałam… – Besy się rozpłakała i zaczęła mu opowiadać co się stało.
Mały Joe starał się jak mógł, żeby pocieszyć Besy. Wychodziło mu to raz lepiej, raz gorzej, czego był taki tego efekt, że dziewczyna zaczęła się uśmiechać, ale na jej twarzy ciągle widniał smutek, a potem nie wiadomo jak to się stało i kto pierwszy zaczął czy Besy czy on, ale zaczęli się z sobą całować, a następnie kochać.

***

Co ja najlepszego narobiłem, przecież to dziewczyna Hossa. Przecież nie mogę zachować się jak ostatni drań. Nie jestem w stanie zapomnieć o tym co się stało i żyć dalej tak jak gdyby nigdy nic. Przecież to może mieć swoje konsekwencje i będzie rzutować na życie innych osób Hossa, Besy, moje. Czasu nie da się zawrócić. Tak tu nie ma się nad czym zastanawiać, ani nie ma innego wyboru, po prostu muszę to zrobić, myślał Mały Joe przez całą porę obiadową zamiast jeść, grzebał tylko widelcem w talerzu. Wstał z krzesła, udał się do swojego pokoju i z szuflady w komodzie wyjął pierścionek zaręczynowy, który jego ojciec podarował jego mamie. Było dokładnie tak samo z pierścionkami Adama i Hossa. Schował go do kieszeni kurtki i wyszedł z domu. Na chwilę pojechał na grób mamy, a potem ruszył prosto do domu, gdzie mieszkała Besy wraz z ojcem.
-Witaj Joe. . – zwrócił się do niego pan Fajnchałer stojący przy ogrodzeniu, w którym brykały dwa byczki, gdy najmłodszy Cartwright zsiadał z konia. – Tata przysłał cię po byczki. – dodał.
-Właściwie… Ja… – Joe plątał się język, zamiast powiedzieć „tak” już po chwili prosił pana Fajnchałera o rękę jego córki.

***

Besy siedziała pod rozłożystym dębem naprzeciwko swojego okna i wpatrywała się w zasnute gwiazdami niebo. Nagle doleciał do jej nosa piękny zapach, w następnej chwili zza drzewa wyłonił się bukiet czerwonych jak krew róż, a potem usłyszała:

Bądź moim słońcem,
moim natchnieniem,
najskrytszych marzeń spełnieniem,
bądź moim rajem,
wielką radością,
na zawsze pozostań moją miłością.

Dziewczynie wydawało się, że to nie może być prawda, tylko sen. W najśmielszych marzeniach nawet się czegoś takiego nie spodziewała… kwiaty… wiersze… Nagle zobaczyła, że w róży, która znajdowała się w samym środku bukietu coś błyszczy. Przyjrzała się uważniej i zobaczyła najpiękniejszy pierścionek na świecie. Niewidzialna ręka (właściciela nie było widać, bo stał za drzewem) wyjęła przedmiot, założyła jej go na serdeczny palec i ponownie się odezwała:
-Besy czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz zostać panią Cartwright.
-O Boże!! – łzy spadały jej z oczu, to był najszczęśliwszy dzień w jej życiu – Tak, tak, tak. – mówiła przejęta.
Dopiero teraz Mały Joe wyszedł zza drzewa. Dziewczyna była tak zaskoczona, że o mało nie zemdlała, ale szybko znalazła się na rękach najmłodszego Cartwrighta, który powoli położył ją na trawie.
-Myślałam… – powiedziała patrząc mu w oczy – …nie ważne. – zatopili się w pocałunku, który sprawił, że dziewczyna poczuła rozchodzące się po ciele ciepło i dreszcze (ale nie z zimna), było jej tak przyjemnie, że chciała, żeby tak było już zawsze.

***

-Zabije, po prostu zabije. – wpadł do domu wściekły jak rozjuszony byk Hoss.
Joe schował się za Adamem i Cleyem. Will siedział przy kominku, a Ben właśnie wstał od stołu po skończonej już kolacji.
-Joe zamorduje cię, dlaczego to zrobiłeś. – warczał na młodszego brata średni syn Bena.
-Hoss, uspokój się i powiedz co Joe zrobił. – powiedział Ben starając się zachować spokój.
-Jak ci powiem to mi nie uwierzysz. – oznajmił olbrzym.
-Hoss. – powtórzył senior rodu.
-Poprosił moją dziewczynę o rękę. – wyrzucił z siebie. Po pokoju zaległa cisza słychać było tylko bzyczenie muchy. – Oświadczył się Besy. – dodał.
Will i Clay rechotali w najlepsze.
-Serce nie jest sługa, nie zna, co to pany, I nie da się przemocą okuwać w kajdany.** – odparł Mały Joe.
-Uważacie, że to zabawne. – oburzył się Hoss – Gdyby to chodziło to wasze dziewczyny to też było by wam tak wesoło. – oświadczył.
Do Bena już dotarło, o co chodziło panu Fajnchałerowi, kiedy mówił „Że ma najlepszych i wspaniałych synów pod słońcem”.
-Wiedziałeś… o wszystkim wiedziałeś i mi nie powiedziałeś. – padło z ust Hoss w kierunku starszego brata, którego nie zdziwiły te rewelacje.
-Powiedział, że chce żebym mu pomógł przy oświadczynach. Nie miałem zielonego pojęcia, że to chodzi o Besy, gdybym wiedział to nigdy… – zaczął się bronić Adam.

***

Kościół. Dwa dni później.
Ben niemal ze łzami w oczach patrzył na syna, który z wyczekującą miną stał przed ołtarzem. Jego ojcowskie serce przepełniało szczęście. Ze wzruszeniem Besy dostojnym krokiem zbliżała się w kierunku Joe, którą prowadził ojciec. Mały Joe wpatrywał się z zachwytem w swoją narzeczoną.
-Głupi to zawsze ma szczęście. – stwierdził Clay Stafford – A gdyby Besy nie chodziła w męskim stroju już dawno znalazłaby sobie męża. – dodał, wpatrując się w boskie, kobiece kształty swojej przyszłej bratowej.
Hoss spojrzał na niego spode łba.
-No co, trzeba było się jej oświadczyć, a nie czekać aż ktoś zwinie ci ją sprzed nosa. – oświadczył Stafford, po czym dostał w zęby od średniego syna Bena.
Potem nastąpiła chwila, gdy Joe i Besy złożyli małżeńską przysięgę i wymienili się obrączkami.
-Besy tak promienie jakby była w błogosławionym stanie, a nie była zakochana. – powiedziała pani Johnson.
-Joseph, nie masz mi przypadkiem czegoś do powiedzenia. – dało się słyszeć podniesiony głos Bena.
-Zamiast się cieszyć moim szczęściem, wolisz wysłuchiwać jakiś głupich plotek. – odparł Mały Joe i pocałował swoją żonę.


*bladego pojęcia nie mam jak poprawnie powinno być napisane to nazwisko, więc bardzo przepraszam za ewentualny błąd
**Adam Mickiewicz „Pan Tadeusz”

Uff. Co prawda w ostatniej chwili przed końcem miesiąca, ale zdążyłam zrobić zadanie na maj. Mam nadzieję, że jeszcze zdążę przed nocą zamieścić nową część na „Pocałunek z różą”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Śro 16:56, 28 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:02, 28 Maj 2014    Temat postu: Ćwiczenie na maj -oświadczyny

Zaskakujące opowiadanie.
Tylko kto właściwie zrobił Bessie dziecko ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:36, 28 Maj 2014    Temat postu:

Ja też jestem zaskoczona ... To niepodobne do Hossa, żeby uwiódł Bessie. Nie mówiąc o porzuceniu ... On po takim fakcie zaciągnąłby ją natychmiast do pastora! Nikt by w to nie uwierzył, a zwłaszcza Joe, który go dobrze znał.
Poza tym, ona była wyższa o pół głowy od Adama! Bessie Sue Hightower to bardzo potężna kobieta. Jakim cudem Joe zdołał odciągnąć ją od urwiska, skoro ona drewniane belki niczym piórko przerzucała! O innych sprawach nie wspomnę Wink ... No i jak ją pocałował w kościele, skoro sięgał jej nieco powyżej łokcia ... mniej więcej ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 17:41, 28 Maj 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 17:46, 28 Maj 2014    Temat postu:

Cytat:
On po takim fakcie zaciągnąłby ją natychmiast do pastora!


Po fakcie? Chyba po pojawieniu się pomysłu Very Happy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin