|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:50, 02 Lut 2014 Temat postu: Ćwiczene -luty |
|
|
Ćwiczenie na luty jest takie by połączyć Bonanzę z drugim ,innym ulubionym filmem ,serialem lub powieścią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:56, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
CZĘŚĆ PIERWSZA
........................................................................................................................................
Adam Cartwright był głęboko oburzony. Gorzej - on był po prostu wściekły! Odkąd Roy Coffee przeszedł na emeryturę, Virginia City stanęło na głowie. Bandyci nic sobie nie robili z prawa i otwarcie śmiali się z nowego, słabego szeryfa. Nie istniały już praktycznie żadne zasady, a przestępcy czuli się jak w raju. Adam miał tego dnia sprawy do załatwienia w mieście i skrzywił się na myśl, że znowu będzie musiał użerać się z bandą Steve' a Stuarta, która ostatnio poczynała sobie coraz śmielej. Nie miał nic przeciwko dobrej bójce, ale rozprawa z tymi kanaliami przypominała skok z motyką na słońce. Nie ma jednak wyboru.
Miasto było wyludnione, jak zawsze ostatnimi czasy. Adam szybko uwinął się z interesami i wszedł do saloonu. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale znajomy szyld przypomniał mu stare, dobre czasy i nie mógł się powstrzymać przed wejściem do środka.
- Whisky - powiedział do zalęknionego barmana. Potoczył wzrokiem po prawie pustym pomieszczeniu. Nie było tu nikogo poza kilkoma członkami bandy Steve'a. Westchnął, odstawił pustą szklankę i skierował się do wyjścia.
- Nie tak szybko- usłyszał za sobą bełkotliwy głos. - Czyżby jeden z wielkich Cartwrightów bał się kilku nieszkodliwych kowbojów?
Odpowiedział mu śmiech jego kompanów.
Adam odwrócił się i zdzielił najbliższego bandytę prawym prostym. Osobnik poleciał na ścianę, jednak następni włączyli się do bójki. Adam zręcznie uchylił się przed uderzeniem stołka, po czym zanurkował w skłębioną masę głów i kończyn, okładając co się dało. Jednak ich było więcej. Czterech z nich przycisnęło go do ściany, a ten, który odezwał się pierwszy, wyciągnął nóż.
- No, no - zaśmiał się. - zgrywasz odważnego? Odechce ci się zadzierać z ludźmi Steve'a. Chłopaki, co mu zrobimy?
Nagle spod drzwi dobiegł cichy, stanowczy głos.
- Myślę, że powinniście go wypuścić.
Wszyscy odwrócili się w stronę, skąd dobiegał głos. Zobaczyli niską postać w szaro-zielonym płaszczu, z twarzą zasłoniętą kapturem. Osobnik trzymał ogromny łuk, naciągnięty i wycelowany w serce bandyty z nożem. Nikt nie wątpił, że potrafi się nim posługiwać w zabójczy sposób. Awanturnik niechętnie spojrzał na przybysza, ale opuścił nóż. Łuk nieznajomego przestał w niego mierzyć. Strzała wróciła do kołczana.
- Zabierajcie się stąd - powiedział mężczyzna w płaszczu.
Człowiek z nożem zrobił król w stronę drzwi, po czym nagle się zamachnął.
- Uważaj! - krzyknął Adam ułamek sekundy przed tym jak nóż poszybował w powietrzu. W tym momencie nieznajomy błyskawicznie wyciągnął strzałę, naciągnął łuk i strzelił, pozornie nie celując. Strzała trafiła w nóż, który upadł nieszkodliwie na ziemię. Strzała jeszcze leciała, kiedy przybysz wystrzelił drugą.Tafiła rzucającego w rękę. Adam nie miał pojęcia, że można strzelać tak szybko. Postanowił pomóc obcemu i włączył się do walki. Nieznajomy odrzucił łuk i zawołał:
- Horace!
Do sali wpadł młody, wyjątkowo potężny mężczyzna. Jednym rzutem oka ocenił sytuację, sięgnął do pasa, jakby chciał dobyć miecza, nie znalazł go, westchnął, po czym zaczął walczyć na pięści, siejąc prawdziwe spustoszenie. Przez drzwi wbiegły również dwie dziewczyny, jedna z procą, druga z nożem. Sytuacja wkrótce sytuacja została opanowana.
- Dziękuję - powiedział Adam do obcych. -Jestem Adam Cartwright, a wy kim jesteście?
Nieznajomy w płaszczu odrzucił kaptur i Adam ujrzał młodą, sympatyczną twarz o łobuzerskim wyrazie.
- Will Treaty- przedstawił się chłopak. - A to moi przyjaciele, Horace, Alyss i Ca... to znaczy Evanlyn. Przybywamy z Araluenu.
- Opowiecie mi wszystko po drodze -uśmiechnął się Adam. - Zapraszam was do Ponderosy
- Dobrze- powiedział chłopak do przyjaciół. - Chyba nie możemy odmówić takiemu zaproszeniu.
.............................................................................................................................
Podzieliłam na dwie części, żeby nie było za długie. Czytał ktoś w ogóle "Zwiadowców"?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neth P dnia Nie 13:07, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:03, 02 Lut 2014 Temat postu: Ćwiczene -luty |
|
|
Dobre.
Co to za postacie ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:12, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Główni bohaterowie "Zwiadowców" Johna Flanagana. Jakoś mi pasowali do bonanzy... niedługo napiszę drugą część, myślę, że się wszystko wyjaśni, ale nie może być za łatwo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:31, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Neth, pierwszy akapit mnie zachwycił. Zresztą, cały fragment dobrze się czyta. Tak myślę, że w szkole pewnie nie masz problemu z wypracowaniami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:43, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dziękuję . Faktycznie nie mam . Ale czy to brzmi jak wypracowanie?! Oj...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:36, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
"Jednak ich było więcej. Czterech z nich przycisnęło go do ściany, a ten, który odezwał się pierwszy, wyciągnął nóż.
- No, no - zaśmiał się. - zgrywasz odważnego? Odechce ci się zadzierać z ludźmi Steve'a. Chłopaki, co mu zrobimy? "
Zadrżałam o życie Adasia
"Zobaczyli niską postać w szaro-zielonym płaszczu, z twarzą zasłoniętą kapturem."
przez chwilę myślałam, że to Robin Hood na ratunek przybył ale za niski chłopina
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:46, 02 Lut 2014 Temat postu: Ćwiczene -luty |
|
|
Miałam podobne skojarzenie z tym zielonym kapturem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:36, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Neth P napisał: | Ale czy to brzmi jak wypracowanie?! Oj... |
Nic z tych rzeczy. To po prostu było takie luźne skojarzenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:59, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie nawiązuje do serialu „Stawka większa niż życie”, a konkretnie do odcinka pt. „Ściśle tajne”.
Basia Reczko, dziewczyna pracująca dla siatki wywiadowczej, współpracownica agenta J-23 przyspieszyła kroku. Już w parku zauważyła, że ktoś ją śledzi. Przystanęła na chwilę, udając, że wyjmuje kamyk z pantofelka. W jej kierunku szedł młody mężczyzna ubrany w zieloną kurtkę i szare spodnie. Widząc, że dziewczyna zwróciła na niego uwagę, momentalnie poprawił fryzurę i przyspieszył kroku. Basia miała się spotkać z Jankiem i przekazać mu ważne informacje na temat prototypu silnika odrzutowego skonstruowanego przez faszystów w zakładach Reil Werke. Zdobyła cenne dokumenty dzięki temu, że zauroczony nią inżynier Erwin Reil zatrudnił ją jako swoją sekretarkę. Czego chciał ten nieznajomy? Kim był? Czy Reil coś podejrzewał i wysłał kogoś, aby ją śledził?
Na szczęście w tej chwili zobaczyła porucznika Hansa Klossa. Stał obok samochodu, z którego przed sekundą wysiadł. Uśmiechnął się na jej widok, ale minęła go bez słowa, oczami dając znak, że jest śledzona. Podeszła do drzewa, odwróciła się i uśmiechnęła do nieznajomego. Mężczyzna zbliżył się i wtedy został uderzony w głowę przez agenta J-23.
………………………
- Joseph Cartwright – mężczyzna w niemieckim mundurze przyglądał się trzymanemu w ręku dokumentowi, obracając go na wszystkie strony.
- Amerykanin? – zdziwiła się Basia.
- Na to wygląda – powiedział Hans, rzucając papier na stół.
- Co powiedział? – spytała dziewczyna, patrząc jednocześnie na wejście do piwnicy, w której umieszczono niespodziewanego gościa.
- Nie rozumie ani po polsku, ani po niemiecku. Niełatwo się będzie z nim dogadać.
- Prestidigitator Rioletto zna język angielski – nieśmiało przypomniała Basia.
- Nie chcę w to wciągać brytyjskiego agenta – zaoponował Kloss. – Na razie ten… Cartwright zostanie pod kluczem.
………………………
Hans Kloss właśnie znajdował się na odprawie u swego przełożonego, majora Horsta, który przedstawił zebranym przybyłego z Berlina hauptmanna Nicholsa. Był to wysoki, przystojny brunet, na którym niemiecki mundur leżał lepiej niż na kimkolwiek spośród zebranych. Kloss nie mógł nie zauważyć, że nowo przybyły patrzy na nich z lekką wyższością i delikatna ironią, jakby się czuł kimś lepszym. Nie podobał mu się ten Nichols. Już samo to, że przybył z Berlina wystarczająco go gniewało, a jeszcze na dodatek był zabójczo przystojny. Nigdy nie lubił konkurencji, a właściwie … do tej pory tak naprawdę jej nie miał.
Po odprawie, jak na złość, Nichols się do niego przyczepił i słysząc, że Hans idzie w kierunku parku, postanowił mu towarzyszyć. Kloss był wściekły, choć starał się zachować zawodową uprzejmość wobec „kolegi” i odpowiadał na jego pytania dotyczące topografii Radomia. Już z daleka zobaczył Basię, która oniemiała na widok bruneta w niemieckim mundurze. Kloss nie mógł nie zauważyć, że jego najlepsza współpracownica po prostu straciła głowę na widok kapitana Nicholsa.
………………………
Adam Cartwright czuł się okropnie w niemieckim mundurze, ale to był jedyny sposób, żeby bezkarnie poruszać się wśród hitlerowców. Od trzech lat jako kapitan Nichols był amerykańskim agentem, ale do tej pory pracował głównie we Francji. Pewnie by tam pozostał, gdyby nie jego młodszy braciszek, który dziwnym trafem znalazł się w Polsce i jak zwykle prosił się o kłopoty. Adam nieraz ratował go z tarapatów, ale tym razem może być zdecydowanie trudniej Ten Kloss chyba go nie polubił… Jakoś patrzył na niego z taką wyraźną niechęcią, a przecież wszystkie tropy prowadziły do niego i tej blondynki Barbary Reczko. Jego informator podał, że widział Joe w samochodzie, którym odjechał porucznik Hans Kloss i panna Basia. Musi znaleźć kryjówkę, w której przetrzymują Josepha i jak najszybciej go uwolnić, po czym wywieźć go z Polski, choćby wbrew jego woli – skrępowanego i zakneblowanego.
Jakoś po tygodniu udało mu się ustalić adres domu, w którym najprawdopodobniej był więziony Joe. Panna Basia wyjechała z inżynierem Reilem w podróż służbową do Gdańska. Dowiedział się tego od samej zainteresowanej, która okazywała mu wyraźną sympatię. Adam wiedział, że mógłby liczyć na coś więcej z jej strony, ale nie chciał, aby cokolwiek go rozpraszało - nie przed uwolnieniem Joe. Dowiedział się również, że porucznik Hans Kloss cały dzień będzie przebywał na poligonie doświadczalnym. To dawało okazję do przeprowadzenia udanej akcji.
Adam wysiadł z samochodu, poprawił płaszcz, sprawdził na wszelki wypadek broń, a następnie otworzył furtkę. Jego informator powiadomił go, że godzinę wcześniej budynek opuścił jakiś chłopak, który codziennie dostarczał do tego domu jedzenie. Sforsowanie zamka nie sprawiło mu najmniejszego problemu. Cicho zamknął za sobą drzwi i wyciągnął broń. Bezszelestnie sprawdził wszystkie pomieszczenia, ale w żadnym nie było Joe. Nagle zauważył niewielkie drzwiczki, najprawdopodobniej do piwnicy. Odciągnął skobel i zszedł, starając się nie robić hałasu. Odetchnął z ulgą, gdy na prowizorycznym łóżku zobaczył związanego i zakneblowanego Joe. Chwilę się zastanawiał, czy nie przerzucić brata przez ramię i w takim stanie nie zapakować go do samochodu. Wyraźna radość w oczach Joe rozmiękczyła jednak jego serce. Zdjął mu knebel. Joe zaczął pluć i prychać jak młody źrebak.
- W co ty się znowu wplątałeś? – zapytał z wyrzutem Adam.
- Nie uwierzysz mi, ale ja naprawdę nie chciałem… - zaczął Joe.
- Masz rację, nie uwierzę ci – przerwał Adam, rozcinając sznurek, którym jego brat był związany niczym baleron.
- Tylko posłuchaj – prosił skruszony Joe. – W parku zobaczyłem śliczną blondynkę i koniecznie chciałem ją poznać. Szedłem jakiś czas za nią, zbierając się na odwagę, gdy nagle ona odwróciła się i uśmiechnęła do mnie. Podszedłem, chciałem się przedstawić i … nic więcej nie pamiętam. Obudziłem się w tej piwnicy, a jakiś Niemiec czegoś ode mnie chciał. Nie rozumiałem ni w ząb, o czym mówił.
Adam popatrzył na brata i ciężko westchnął. Pomyślał, że nie tylko Joe, ale i on sam powinien już wracać do domu. Trzy lata to kawał czasu. Tęsknił za Ponderosą, widokiem lasów, jeziorem Tahoe, nawet za zakurzonym Wirginia City. Podjął decyzję. To jego ostatnie zadanie .........
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Śro 22:58, 05 Lut 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:07, 02 Lut 2014 Temat postu: Ćwiczene -luty |
|
|
Nie jestem fanką Stawki, ale ten fragment aż się prosi o rozwinięcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:21, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
CZĘŚĆ DRUGA
...............................................................................................
-Gdzie leży Araluen?- zapytał zdziwiony Ben przy kolacji. Wciąż nie mógł pojąć, dlaczego jego goście zachowują się tak dziwnie. Nie chcieli nic mówić o sobie, przy każdym pytaniu patrzyli po sobie, jakby obmyślali najbardziej wiarygodną odpowiedź. Mówiła głównie wysoka, jasnowłosa dziewczyna o imieniu Alyss. Zawsze spokojnie, bez emocji, a inni mówiąc patrzyli na nią, jakby licząc na wskazówki. Jednak nie sposób było nie lubić tej grupy. Will i Horace byli wesołymi młodzieńcami, a Evanlyn miała ognisty temperament, który całkowicie zauroczył Małego Joe. Ben wiedział, że w razie niebezpieczeństwa mógłby na nich polegać, ale jego pytanie zawisło w powietrzu niczym grom przed eksplozją. Niespodziewanie odezwała się Evanlyn:
- Daleko. Bardzo daleko. Nie słyszeliście o Araluenie?
- Nie. Nigdy nie spotkaliśmy się z tą nazwą.
- A słyszeliście może o Przejściu Międzyświatowym?
- Nie.
Znów szybka wymiana spojrzeń.
- Nasz kraj leży tuż za tym przejściem. To daleko stąd. - Evanlyn spojrzała na resztę towarzystwa. - Chyba pójdę przejść się po ogrodzie.
- Oprowadzę cię - zaoferował usłużnie Joe. Horace spiorunował go wzrokiem.
- Nie- powiedział. - Ja to zrobię. Nie zapominaj Evanlyn, że oświadczyłem ci się miesiąc temu*. Łatwo robię się zazdrosny.
Dziewczyna roześmiała się uroczo, po czym wzięli się za ręce i wyszli na dwór. Joe popatrzył za nimi żałośnie.
- My też pójdziemy - odezwała się Alyss. - Chodź, mój Willu - powiedziała, całkowicie niwecząc nadzieje Adama.
Cartwrightowie zostali sami. Ben westchnął, całkowicie zdezorientowany.
- Pójdę się położyć- wymamrotał i poszedł na górę.
Adam i Joe zgodnie usiedli na ziemi, demonstrując stan całkowitego załamania.
- Co wam się stało? - zapytał Hoss. - Lepiej wstańcie i chodźcie ze mną do stajni. Chciałem wam coś pokazać.
Po drodze wyjaśnił, o co mu chodziło.
- Czy zwróciliście uwagę na ich konie? Są bardzo dziwne. Will ma bardzo małego, kudłatego konika, który przypomina beczkę, a jednak okiem znawcy mogę stwierdzić, że to najlepiej wyszkolony koń, jakiego kiedykolwiek widziałem. A kiedy zechce potrafi być naprawdę szybki. Koń Horace'a do złudzenia przypomina średniowieczne rumaki bojowe. A koń Evanlyn jest wyjątkowo szlachetej krwi. Dawno temu takie konie należały tylko do królewskich rodów.
- Co chcesz nam zasugerować?- zapytał zdumiony Joe. - To prawda, że Evanlyn wygląda jak księżniczka, ale to jeszcze nie powód, żeby...
- A ich zachowanie- ciągnął niewzruszenie Hoss.-Od razu widać, że nie są stąd.
- Mówili, że są z daleka...
-Chodzi mi o to, że nie są z tej epoki. Dzisiaj uczyłem Horace'a obsługi rewolweru. On kiedy się zdenerwuje, robi taki ruch, jakby chciał wyjąć miecz. Pytał mnie nawet, jaki mamy teraz rok! Patrzyliście na łuk Willa? Nie jest podobny do indiańskich, to mistrzowska robota. Will w tej dziedzinie ma niemal nadludzkie zdolności. Widziałem go, jak ćwiczył. Nie powiesz mi, że każdy przeciętny cudzoziemiec potrafi wypuścić pięć strzał, zanim pierwsza trafi w cel.
- Hoss- powiedział Adam ze zdumieniem. - Nie spodziewałem się po tobie takiej spostrzegawczości. - Wychodzi na to, że tylko ty czuwałeś i miałeś oczy otwarte.
- Wy też mieliście. Widziałem, jak wpatrujecie się w te panienki. Nie rozumiem jednak, jak mogliście nie zauważyć oczywistych rzeczy, jak na przykład to, że Alyss chce się jak najwięcej dowiedzieć się o nas i skrzętnie pomija fakty o sobie, tak, że nawet się nie zorientujesz! To doskonała dyplomatka. Will cały czas trzymał się na uboczu, ale czułem na sobie jego wzrok, gdziekolwiek poszedłem. Ten jego płaszcz nie bez powodu ma wzory maskujące. Pokażę wam jeszcze coś w ich ekwipunku, żebyście mi uwierzyli.
Doszli do stajni i nagle zatrzymali się, słysząc przyciszone głosy przybyszów z Araluenu. Zamarli w bezruchu, bojąc się oddychać i zaczęli słuchać ich rozmowy.
.....................................................................................................................
Z tego jednak wyjdą trzy części przepraszam, że taki tasiemiec
Przypis* Zwiadowcy, księga dziesiąta, "Cesarz Nihon-ja"- jakby ktoś czytał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neth P dnia Nie 20:49, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:25, 02 Lut 2014 Temat postu: Ćwiczene -luty |
|
|
Bardzo ciekawe.
Hoss również mnie pozytywnie zaskoczył.
A czego ta panienka chce od Willa ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:48, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Nie napisałam, że to jego dziewczyna. Po co aranżuje spotkanie w stajni, wyjaśni się w swoim czasie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:55, 02 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Nie czytałam "Zwiadowców" Mnie też się ten łucznik kojarzył z Robin Hoodem, albo z serialem Arrow. Tam też facet wymierza sprawiedliwość w zielonym kapturze, ale jest slusznego wzrostu, nie konus. Połączenie ze Stawką - świetne. I ta zazdrość Klossa o przystojnego hauptmana Nicholsa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|