|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:40, 30 Lip 2012 Temat postu: BONANZA - prequele - RIKA |
|
|
„Wszystko, co było trzeba”
- Adam, uderzyłeś go? - Adam stał przed swoim tatą. Całe poczucie dorosłości prysnęło jak bańka mydlana. Zaledwie godzinę temu siedział w dyliżansie. Czuł się dorosły mimo swoich szesnastu lat. Po raz pierwszy Pa zdecydował się zabrać go do San Francisco w podróż w interesach. Nareszcie uznał, że jego syn jest wystarczająco dorosły aby wciągnąć go w biznesowe rozmowy z kontrahentami. Ale teraz to już chyba koniec marzeń o dorosłości. - Adam, odpowiedz.
- Tak.
- A on ciebie?
- On mnie nie.
- Czyli nie muszę pytać, kto zaczął? - Cisza. Ben nie był na tyle cierpliwy, żeby czekać dalej. - Adam, czy ciągle muszę prosić, żebyś odpowiedział?
- Myślałem, że to pytanie retoryczne.
Zdenerwowanie Adama objawiało się tylko tym, że nie patrzył tacie w oczy. Starał się znaleźć jakiś inny, bezpieczniejszy punkt na jego twarzy. Ale w tej chwili na tej twarzy nie było bezpiecznych punktów. Ben wciągnął powietrze. Postanowił, że nie będzie krzyczał. Jego spokojny głos wcale nie był lepszy.
- I zamierzasz może wyjaśnić mi, dlaczego to zrobiłeś?
- Przykro mi, ale nie mam nic do dodania.
- Chciałbym usłyszeć, że ci przykro z zupełnie innego powodu.
Ben patrzył wyczekująco na swojego syna. Kiedy w końcu zrozumiał, że żadnej odpowiedzi się nie doczeka, dodał:
- Adam, albo wyjaśnisz mi, co się stało, albo przyznasz, że to wszystko twoja wina, przeprosisz i poniesiesz karę na jaką zasłużyłeś. - Ben popatrzył na stertę pociętego drewna, które czekało na porąbanie. Tak, to chyba będzie najodpowiedniejsze.
Adam też rzucił okiem w tamtym kierunku. Sterta była spora, na cały dzień roboty. Westchnął ukradkiem, nie miał całego dnia. Był już wieczór, zatrzymali się na stacji dyliżansu na nocleg. Wszyscy byli zmęczeni i głodni. Adam do wyjątków nie należał. Marzył o ciepłej kolacji, łóżku, kocu i świętym spokoju. To ostatnie najbardziej go w tej chwili kusiło.
- Dobrze. To moja wina – powiedział i ruszył w stronę wyczekującej sterty. Jeśli chodziło o takie rzeczy, potrafił czytać Benowi w myślach.
- Adam, nie udawaj, że nie słyszałeś, co powiedziałem.
Adam zatrzymał się. Cisza znowu się przeciągała. Adam w końcu się odezwał:
- Nie przeproszę go.
Ben znał już na tyle swojego syna, że wiedział jaki jest uparty. I ile to wymaga zachodu, żeby go do czegoś zmusić. Tym razem nie miał ani czasu, ani ochoty na dyskusje.
- W takim razie, bierz się do roboty. Możesz mnie obudzić, jak zmienisz zdanie. - Ben był całkowicie pewny, że nic nie zakłóci jego snu. Ale on też był uparty. A do tego zmęczony i głodny. Może rano ta rozmowa będzie wyglądała inaczej.
Rano Ben nie zobaczył Adama śpiącego na sąsiednim łóżku. Nie było go też w pokoju. Trochę go to zaniepokoiło. Wyszedł przed budynek stacji i rozejrzał się. Przy ścianie stodoły stały równo poukładane stosy porąbanego drewna. Wszystko posprzątane i zamiecione. I ani śladu Adama.
Nagle Ben usłyszał za sobą:
- Twardy pan jest, panie Cartwright. Myślałem, że mu pan podziękuje. - Głos należał do Mike'a, pracownika stacji.
- Podziękuje? Za co?
- No, jak to? Bronił pana jak lew. Aż mi się śmiać z tego Denisa chciało. Musiał mieć fajną minę, szkoda, że go nie widziałem.
- Mike, o czym ty mówisz?
- No, o tej wczorajszej awanturze Adama z Denisem. Pokazał chłopak klasę. A i cios ma jak trzeba. - Mike pokiwał głową z uznaniem.
- A skąd ty wiesz, co tam się stało?
- Byłem w stodole przy koniach. A oni byli po drugiej stronie. Nawet widziałem ich trochę przez deski ale niewyraźnie. Ale wszystko słyszałem.
- Mike, powtórz mi wszystko co słyszałeś.
- Tak dokładnie, to chyba nie powinienem panu powtarzać. Denis wygadywał o panu straszne głupstwa. Adam mu powiedział, żeby poszedł wkurzać kogoś innego i żeby nigdy nie powtarzał tego, co mówił o panu w obecności żadnego z Cartwrightów. Ale Denis go nie posłuchał i zaczął wygadywać jeszcze głupsze rzeczy. Wtedy Adam przywalił mu porządnie i powiedział, że to za to, że nie słucha co się do niego mówi. Denis rzucił się na niego ale nie miał szans, Adam przyłożył mu z drugiej strony za to, co wygadywał o panu. Denis klapnął na ziemię i tak został. Żałuję, że tej jego miny nie widziałem. To musiał być piękny widok – rozmarzył się Mike. Zaraz jednak wrócił do rzeczywistości i kontynuował - Adam odszedł a Denis dalej siedział na ziemi. Tyle widziałem, bo potem to musiałem się końmi zająć.
- Zaraz, czy chcesz mi powiedzieć, że ukarałem syna za to, że bronił mojego honoru? Czemu mi wcześniej nic nie powiedziałeś?
Mike zdziwił się na widok spojrzenia Bena.
- Myślałem, że pan wie. Pytałem wczoraj Adama. Usłyszałem od niego, że powiedział panu wszystko, co było trzeba.
„Wszystko, co było trzeba”. A czy on zrobił wszystko, co było trzeba? Ben nie był z siebie zadowolony. Nie lubił tego uczucia. „Myślałem, że mu pan podziękuje”. Cóż, zostało mu coś do zrobienia i nie jest to to, czego się jeszcze przed chwilą spodziewał. Wszedł do stodoły i zobaczył śpiącego Adama. Musiał się niedawno położyć, pewnie pracował całą noc. Ben poczuł coś dziwnego. Czasem już mu się to zdarzało, zwłaszcza gdy miał do czynienia za swoim najstarszym synem. Powinien być bardziej domyślny. Postanowił, że musi bardziej ufać swojemu synowi. Rozmowy czasem bywają trudne, nie wszystko da się powiedzieć.
- Adam.
Adam usiadł i popatrzył trochę nieprzytomnie na swojego tatę.
- Skończyłem Pa. Nie chciałem cię budzić. - A widząc, że Ben stoi i dalej przygląda mu się w dziwnym milczeniu, dodał - Przepraszam Pa... ciebie... ale nie przeproszę Denisa.
- Wolałbym, żebyś mi powiedział co się wczoraj stało ale rozumiem, dlaczego tego nie zrobiłeś.
- Co?
- Mike mi wszystko opowiedział. Słyszał was ze stodoły. Powiedział też, że powinienem ci podziękować. Chyba jest mądrzejszy niż ja.
- Ale... nie dziękuj mi, Pa. Nie możesz...Nie chcę...
Wczoraj Adam tak nie protestował. Ben sam przed sobą nie chciał się przyznać, co czuje. Czy umiałby to nazwać? Nawet jeśli by umiał, to nie był pewien, czy powiedziałby to głośno. Jeszcze nie teraz. Może kiedyś, gdy jego synowie będą starsi, nauczy się tego.
- Chodźmy na śniadanie. Pewnie jesteś głodny. - powiedział tylko tyle i uśmiechnął się lekko.
- Jak wilk. - Tym razem Adam patrzył prosto w oczy Bena. Dodatkowe punkty na tej twarzy nie były mu już potrzebne.
- Ja też. A czeka mnie jeszcze rozmowa z innym młodym człowiekiem.
- Wiesz, Pa. - Adam się w końcu uśmiechnął. - Żałuję, że nie ma już nic do porąbania.
- Nie martw się, już ja coś się wymyślę.
- Nie martwię się. Ja to wiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rika dnia Pon 21:47, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:09, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Cały Adam, nic się nie zmienił.Nic dziwnego, że Ben go traktował inaczej niż pozostałych braci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:56, 31 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Własnie tu mam najwięcej wątpliwości, jak zaczęłam pisać prequel: jak to zrobić, żeby to były te same postaci. Czy na przykład, gdybym to napisała bez imion dałoby się poznać o kim to jest?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:51, 31 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
W tym przypadku, bez problemu... Adam jest przewidywalny - wiadomo, kiedy zrobi głupstwo i kto go do tego namówi i wiadomo, czego na pewno nie zrobi a do tego jest uparty...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Laura
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 12 Paź 2012
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:17, 21 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Aż mi się szkoda Adama zrobiło.... Widać, że chłopak od początku miał twardy charakter i jeśli uważał, że czegoś nie należy robić lub o czymś mówić, to nie należy i już. Cena, jaką trzeba zapłacić za milczenie mało istotna. No i uparciuch z niego, nie ma co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|