|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Basia
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 26 Wrz 2012
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:39, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Mnie tam go jakoś szczególnie nie żal. Cicho nie śpiewał, to i się powinien liczyć z niespodziewanymi słuchaczami. Ale do karania, to mi Joe zupełnie nie pasuje i jakoś sie nie dziwię, że zabiera się do tego jak pies do jeża. Za to w wymyślaniu, jak się wykaraskac z kłopotów jest świetny, tylko niechcący pakuje się w jeszcze większe... Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:42, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Basia napisał: | Ale do karania, to mi Joe zupełnie nie pasuje i jakoś sie nie dziwię, że zabiera się do tego jak pies do jeża |
Prawda?
Też się zastanawiam, co wymyśli .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Basia
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 26 Wrz 2012
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
To się nie zastanawiaj, tylko pisz, bo mu tu czekamy na dalszy ciąg!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:54, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Basia napisał: | To się nie zastanawiaj, tylko pisz |
Tak całkiem bez zastanowienia, to się nie da. Ale zrobię tak, jak Joe - będę myśleć krótko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:03, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
No to czekamy... niecierpliwie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:03, 03 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
CZĘŚĆ VII
Następnego dnia przy śniadaniu brakowało dwóch osób, jednej dużej i jednej małej. Hop Sing powiedział, że osoby te śniadanie zjadły i wyszły. Na swoim talerzu Ben znalazł kartkę z napisem: „Do zobaczenia w kościele. Joe.” Na talerzu Adama też leżała kartka. Treści można się było spodziewać podobnej, ale Ben liczył na jakieś bardziej szczegółowe wyjaśnienia, jakich można było oczekiwać od ośmioletniej córki. Adam rozwinął kartkę i przeczytał: „Jestem z wujkiem. Do zobaczenia później.” To było wszystko. Jak widać, ośmioletnie córki też nie lubiły się rozpisywać.
- Zbyt dużo się nie dowiedzieliśmy. - Adam złożył kartkę.
- Myślisz, że co oni mogli wymyślić? Mówili coś?
- Nic. A wymyślić, to oni mogli wszystko, Pa. Ale daliśmy Joe wolną rękę w załatwianiu tej sprawy, więc chyba musimy poczekać na wyniki.
Tymczasem Joe zatrzymał powóz przed domem państwa Buford. Żadna z osób nie kwapiła się do wysiadania. W końcu Joe przypomniał sobie, że on tu jest dorosły i odpowiedzialność na nim właśnie spoczywa. Wysiadł i zaczął dziwnie długo poprawiać garnitur.
- Wujku, lepiej już nie będzie, - powiedziała Eliza i zeskoczyła ze stopnia powozu. Też jej się nie śpieszyło. Przepraszania nienawidziła z całej duszy, widocznie była to jedna z cech dziedzicznych. Obydwoje z wujkiem mieli w tym niezłą praktykę, wujkowi jednak przychodziło to łatwiej. Dziedziczność tej cechy w jego linii była widocznie słabsza. Teraz też on pierwszy się zdecydował. Wyciągnął rękę do Elizy i powiedział:
- Idziemy.
Drzwi otworzył im pan Buford.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przyszliśmy tak wcześnie ale chcielibyśmy porozmawiać z pańską żoną, zanim wyjdzie do kościoła.
- Joe Cartwright – Pan Buford przeciągnął znacząco nazwisko. - I Eliza Cartwright... i chcecie rozmawiać z moją żoną?
- Tak. Moglibyśmy?
- Co TYM RAZEM chcecie jej powiedzieć? Macie jakiś nowy pomysł?
- Zaczniemy od przeprosin ale w tym celu musimy się z nią zobaczyć.
- Obawiam się, że to nie będzie możliwe. Moja żona od rana nie wstała z łóżka, odmówiła nawet pójścia do kościoła.
- Co?! - Pani Buford nie idąca do kościoła to było coś tak niewyobrażalnego, że zatkało nawet Małego Joe. Joe nie był tak głupi, żeby nie zrozumieć, dlaczego tak się stało.
- Nie sądzę, żeby chciała was widzieć. Ja również, jeśli mam być szczery. - Pan Buford właśnie zamierzał zamknąć im drzwi przed nosem.
- Musimy spróbować, panie Buford. Naprawdę nam przykro, może uda nam się ją przekonać?
- A potraficie przekonać pół miasta, żeby się nie śmiali?
- To chyba nie będzie łatwe. Trzeba zrobić coś, żeby ludzie zapomnieli i zaczęli mówić o czymś innym...
- Pani Buford musi zabłysnąć. - Wtrąciła swoje trzy grosze milcząca dotąd Eliza. - Tak, żeby ludzi aż zatkało.
- Zabłysnąć? - podchwycił zaraz Joe. - Ale czym ona może zabłysnąć?
- Tata mówi, że każdy ma coś wyjątkowego. Trzeba tylko poszukać.
- No to zastanówmy się... co ona takiego robi? Takiego, co się ludziom podoba? Już wiem! - krzyknął Mały Joe w przebłysku jednego ze swoich licznych pomysłów. - Idziemy do pani Buford! - i Joe przecisnął się obok zdumionego pana domu, ciągnąc za sobą Elizę.
Ben i Hoss stali obok powozu, z którego Adam wysadzał właśnie Ruth. Nigdzie nie było widać Joe ani Elizy. Mieli być w kościele. Adam zaczął się rozglądać z niepokojem.
- Nie martw się, Adam. - Ruth położyła mu rękę na ramieniu. - Jak obiecali, że będą, to będą. Trochę wiary w swojego brata.
- Dobrze ci mówić. Krócej go znasz.
- Ale znam ciebie i wiem, że gdybyś mu nie ufał, to nie powierzyłbyś mu naszej córki. Da sobie radę.
Zajęli miejsca w ławkach a Elizy i Joe dalej nigdzie nie było.
- W dzisiejszym nabożeństwie będę miał więcej pomocników, - powiedział wielebny i wskazał na tylne wejście, w którym ukazała się pani Buford a zaraz za nią Mały Joe i Eliza. Pani Buford zajęła swoje miejsce przy organach a Joe i Eliza usiedli na ławce obok.
Ben uśmiechnął się, bo przypomniał sobie, ile razy pani Buford próbowała zmusić Małego Joe do pomocy w nabożeństwach. Musiał przyznać, że bywała bardzo pomysłowa a i tak nigdy jej się to nie udało. Aż do dzisiaj... Ben sam był ciekawy, co z tego wyniknie. Po chwili zdziwiony, musiał przyznać, że Joe w niczym nie ustępuje tu swojemu starszemu bratu. Też potrafił czytać bardzo dobrze, nawet zaskakująco dobrze, sądząc po minach zgromadzonych. Swoim głosem i gestykulacją potrafił czarować, jeśli mu bardzo zależało. A tym razem chyba bardzo mu zależało, bo zadziwił nawet samego Bena, któremu wydawało się, że zna już wszystkie możliwości i sztuczki Joe w tym względzie.
Miny zgromadzonych zmieniły się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że niektóre śpiewy za panią Buford prowadzi Eliza. Ona też potrafiła czarować. Wychodziło jej to jeszcze lepiej niż Małemu Joe z racji jej wieku i niewątpliwego talentu muzycznego. Było to zdecydowanie najciekawsze nabożeństwo, jakie pamiętali parafianie. Wszyscy z żalem oczekiwali na ostatnią pieśń, zwyczajowo od lat tę samą. Tymczasem pani Buford na zakończenie zaczęła grać coś całkiem nowego, coś co było o wiele bardziej skomplikowane. A potem Eliza zaczęła śpiewać. Sama, bo tego utworu nie było w śpiewniku. Muzyka pani Buford nagle nabrała innego znaczenia, była nie tylko narzędziem, była... piękna. Sama pani Buford też zdawała się wznosić do nieba razem ze swoimi nutami.
- Co to jest, Adam? - szepnął zdziwiony Ben.
- Ave Maria. Ostatnio ją tego nauczyłem, - odpowiedział krótko Adam i zastygł tak jak reszta słuchaczy.
Po skończonym nabożeństwie pastor żegnał swoich parafian przed wejściem. Tym razem nie stał tam sam. Pani Buford stała obok niego i tonęła w gratulacjach. Zachwyceni parafianie otoczyli ją i posypały się wyrazy uznania. Pani Buford promieniała, oddawała uściski i uśmiechy. Aż jaśniała w tym kokonie zachwytu.
Ben z przyjemnością oglądał to małe przedstawienie ale w końcu zaczął się niecierpliwić zerkając ciągle z stronę drzwi. Joe i Eliza już dawno powinni wyjść. Co oni tam tak długo robią? Adam w końcu nie wytrzymał.
- Idę po nich - i zniknął za drzwiami. Po chwili pojawił się, ale sam. W ręce trzymał dość dużą kartkę. Bez słowa podał ją Benowi. Na kartce nagryzmolone w pośpiechu było: „Do zobaczenia w domu. Joe i Eliza.”
- Mam dość tej zabawy w podchody! Jeśli dziś znajdę jeszcze jedną kartkę od mojego syna, to zapomnę o tej całej jego dorosłości! - Ben zmiął kartkę i wsadził do kieszeni.
- Może te kartki też mają jakieś uzasadnienie? Nie pomyśleliście o tym? - wtrąciła się Ruth.
- To prawda, Pa. - Adam poparł żonę. - Gdyby nie zniknęli, to Eliza byłaby teraz w centrum uwagi. A tak, do zbierania hołdów została tylko pani Buford.
- I nie zauważyłam, żeby ktoś jeszcze się śmiał. Czyli musicie przyznać, że wyszło lepiej niż się spodziewaliście.
Ben i Adam nic nie odpowiedzieli ale musieli przyznać Ruth rację. Efekt był nie tylko zadowalający ale i zadziwiający.
W tym czasie Eliza i Mały Joe siedzieli w powozie, który Joe zatrzymał pod rozłożystym drzewem. W końcu Eliza przerwała milczenie:
- Ładnie czytałeś, wujku.
- Dobrze, że miałem cię ze sobą i nie musiałem śpiewać. Nie wyszłoby tak ładnie. Byłaś cudowna, Cukiereczku. Musisz to kiedyś powtórzyć.
- Nigdy więcej, wujku! Mówiłeś, że tylko raz!
- Na zadośćuczynienie raz wystarczyło. Chyba możemy uznać, że się udało. Pani Buford błyszczy i chyba nikt już nie będzie się z niej śmiał. Została do załatwienia pokuta...
- Czyli?
- Twój tata mówił kiedyś, że to proste, jeśli ktoś jest winny, to zostaje ukarany... a przynajmniej, powinien zostać... i niestety, tym razem, ja się tym muszę zająć...
- I co zrobisz, wujku?
- Elizo, czy uważasz, że była w tym twoja wina?
- Przecież wiesz...
- Dobrze, czego najbardziej nie lubisz robić? Ale tak uczciwie.
- Najbardziej? Przepraszać.
- To już masz za sobą. Chodzi mi o czynności, których nie lubisz.
- Aaa... to nie cierpię tych wszystkich obowiązków w domu, a najbardziej tych w kuchni.
- Cóż, ja też za tym nie przepadam...
Ben, Hoss, Adam i Ruth zajechali przed dom. W powietrzu można było wyczuć zapach pysznego obiadu. Weszli do środka i zobaczyli pięknie zastawiony stół. Wszystko było już gotowe. Ale znowu nie było nigdzie śladu Joe i Elizy.
- Jeśli zamiast mojego syna, znajdę jeszcze jedną kartkę, to obedrę go ze skóry i... - Ben przerwał, bo do jadalni weszła właśnie Eliza w kuchennym fartuszku.
- Prosimy do stołu, - powiedziała i dygnęła elegancko.
Wszyscy usiedli. Na stole brakowało dwóch nakryć. Eliza nie zajęła swojego miejsca. Zniknęła w kuchni aby po chwili pojawić się z dużą chochlą do zupy.
- No, co? - powiedziała widząc zdziwione spojrzenia. - Będę wam usługiwać przy stole i sprzątać po posiłkach. Gotowi?
- O, tak! I głodni! - powiedział Hoss.
- Zupa! - wrzasnęła Eliza w stronę kuchni ale zaraz przypomniała sobie o elegancji, zmieszała się trochę i bardzo grzecznie powiedziała: - Proszę zupę.
Do jadalni z wazą parującej zupy, zamiast spodziewanego Hop Singa, wkroczył... Joe, też w małym fartuchu zawiązanym w pasie. Razem podeszli do Bena i Eliza nalała mu zupę na talerz. Przygryzała przy tym język, nie wiadomo, czy ze złości, czy starając się nie uronić ani kropli. Następnie procesja z wazą i chochlą podeszła do kolejnego domownika. Adam i Ruth wymienili spojrzenia i stłumili uśmiechy.
- Długo będziemy mieli taką wyśmienitą obsługę?
- Przez tydzień. Dłuuugi tydzień, - powiedziała wyraźnie wściekła Eliza, ale zaraz popatrzyła na fartuszek wujka Joe i uśmiechnęła się od ucha, do ucha: - Jednak warto było!
Małe wyjaśnienie:
Wersja Ave Maria, którą najbardziej lubię została napisana przez francuskiego kompozytora operowego Charles'a Gounoda w 1859 roku jako głos solowy do skomponowanego 137 lat wcześniej Preludium C-dur z pierwszego tomu Das Wohltemperierte Klavier\ Johanna Sebastiana Bacha, które to w ramach utworu Ave Maria pełni rolę akompaniamentu.
Kiedy utwór dotarł do Ameryki, nie wiem. Ale myślę, że w 1868 roku mógłby tam już być znany. Protestanci go lubią i śpiewają, ale od kiedy, nie wiem. Jeśli ktoś wie, to podpowiedzcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:21, 03 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Oj, zdecydowanie było warto! I świetny pomysł z panią Buford
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:24, 03 Lis 2012 Temat postu: Bonanza fanfiction Rika |
|
|
Jak zwykle opowiadanie wesołe i pełne ciepła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:29, 04 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Jaka szkoda, że Ania tak rzadko ostatnio wpada na forum... wizja Joe w seksownym fartuszku i obcisłych (zapewne) spodenkach z pewnością by Ją zachwyciła... i gracja z jaką nalewa zupę... bezcenna...Świetna akcja i pomysły... i to poczucie humoru Ave Maria Gounoda też uwielbiam, ale nie wiem, czy była to ulubiona pieśń protestantów, może teraz ją polubili? ... oni wielbią Marię, matkę Jezusa jakby mniej niż my, bardziej pasowałaby mi w protestanckim kościele w tamtych czasach pieśń religijna Amazing Grace, Newtona, też cudna, ale,... decyduje autor fanfiku... Ave Maria jest piękne i myślę, że nawet protestantom nie będzie przeszkadzać...Rika, co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 11:32, 04 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:36, 04 Lis 2012 Temat postu: Bonanza fanfiction Rika |
|
|
Też się za Anią bardzo stęskniłam ale mam nadzieję że z jej zdrowiem wszystko w porządku i niebawem do nas wróci.
A co do opowiadania Riki urzekają mnie takim ciepłem ,humorem i taką domową atmosferą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 11:39, 04 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:40, 04 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
atmosfera jest bardzo ciepła, taka prawdziwie rodzinna... i przygody, perypetie z córeczką i humor... też je bardzo lubię...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:06, 04 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Ave Maria Gounoda też uwielbiam, ale nie wiem, czy była to ulubiona pieśń protestantów, może teraz ją polubili? ... oni wielbią Marię, matkę Jezusa jakby mniej niż my, |
Też się nad tym zastanawiałam, czy oni mogliby zaśpiewać Ave Maria. Różnica w podejściu do Maryi jest ale czy aż taka, żeby wykluczała śpiewanie tej pieśni, nie wiem. Wiem tylko, że ta pieśń jest przez nich tolerowana. Nie znam żadnego Protestanta, żeby zapytać, jak to wygląda w praktyce. Nie zastanawiam się nad tym aż tak dogłębnie. Zakładam, że Eliza mogła zaśpiewać cokolwiek, byle było piękne i ogółowi jeszcze nie znane.
Trzeba by uzupełnić sporo braków w znajomości ich kultury i historii, żeby te fanfiki pisać .
Ewelina napisał: | wizja Joe w seksownym fartuszku i obcisłych (zapewne) spodenkach z pewnością by Ją zachwyciła... i gracja z jaką nalewa zupę... bezcenna... |
I tu już stąpamy po znacznie pewniejszym gruncie . I jakby mniej braków do uzupełnienia .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:22, 04 Lis 2012 Temat postu: Bonanza fanfiction Rika |
|
|
Rika przecież to tylko nasza swobodna interpretacja jak wyobrażamy sobie pewne rzeczy.
A Bonanza też ma niewiele wspólnego z prawdą historyczną -to też jest pewna mrzonka o takim pięknym ,westernowym ,świecie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 13:31, 04 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:52, 04 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie to spokojnie mogliby sobie śpiewać Ave Maria ( jednak to pieśń katolicka, wychwalająca Marię) , ale z punktu widzenia protestantyzmu tamtych czasów, to ta Amazing Grace jest bardziej prawdopodobna... też ją lubię, choć jestem katoliczką a to religijna pieśń protestancka... katolicy zdaje się teraz też ją śpiewają... nie ma już takiej silnej wrogości między kościołami... a w fanfikach można sobie spokojnie nagiąć daty, fakty i i nterpretację, zależnie od fantazji piszącego... a co?! Ktoś nam zabroni?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Basia
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 26 Wrz 2012
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:38, 05 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Rika, opowiadanie świetne! Joe, mimo całej swojej niechęci do karania, wywiązał się z obietnicy danej bratu, nawet sam sobie karę wymierzył.... Chociaż nie mam pojęcie skąd u wszystkich Cartwrightów ta awersja do kuchni... No i przeprosiny pani Bufford były świetne. Zaczynam nawet myśleć, że w główce Joe jest trochę miejsca na rozsądek i odpowiedzialność. Co do Ave Maria, to jako protestantka mogę powiedzieć, że w XIX wieku raczej nie spodziewałabym się usłyszeć tej pieśni w wykonaniu protestantów. Teraz jest trochę inaczej, pojawia się inny stosunek do kultu Marii...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|