|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:38, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Rozdział XXIV
Trechevile organizuje naradę wojenną
Następnego dnia kapitan Trechevile zebrał w swoim mieszkaniu swych trzech kompanów i rozpoczął naradę wojenną. Należało dokładnie omówić sprawę pościgu za złodziejami dokumentu, a także podzielić się zdobytymi informacjami. Były bardzo przydatne.
- Niestety nie dowiedziałem się wiele – rzekł na wstępnie Trechevile – Mój informator doszedł do tego, że dokument skradł jeden z ministrów. Z całą pewnością ten sam, który ma na swoich usługach Febre’a.
- Febre’a? – zapytał Raul.
- Tak. Tego samego, którego ty znasz jako „człowieka w czerni” – wyjaśnił kapitan.
- Ach, jego. To on nazywa się Febre?
- Właśnie. Ale nie to jest teraz ważne. Wiemy, że te łotry, które odpowiadają za kradzież dokumentu, na pewno będą chcieli go sprzedać ambasadorowi Hiszpanii, albo też innego kraju. Zależy, kto więcej zapłaci. Nie znamy miejsca, gdzie może dojść do owej transakcji. Przypuszczam, że nie jesteśmy w stanie odgadnąć . Można sądzić, że będzie to raczej miejsce odludne. Z dala od wścibskich oczu.
- Skąd ta pewność? – zapytał Francois.
- Jeszcze potrafię co nieco wydedukować. Rozum podpowiada mi, że podejrzane interesy powinno się przeprowadzać w miejscach odludnych, gdyż wtedy nikt nie zwróci na handlujących uwagi. Im mniej ciekawych oczu do patrzenia, tym lepiej.
- Niewątpliwie. A co jeszcze wiemy? – zapytał Fryderyk.
- O to już zapytam was. Czego się dowiedzieliście?
- Ja niewiele – rzekł Francois – Koło kancelarii kręcił się ostatnio jakiś człowieczek, zdaje się, że sekretarz jednego z ministrów. Lokaje jednak nie umieli go do końca zidentyfikować.
- Czyli znów minister, ale nie wiemy jaki – podsumował Trechevile – No dobrze. A ty, Fryderyku?
- Przekupiłem paru służących i dowiedziałem się, że ten wszędobylski sekretarz to Niemiec.
- Niemiec?
- Tak – potwierdził Fryderyk – Nazywa się Gruner czy Grusner, nie pamiętam. Ważne jednak jest to, że pracuje on dla ministra Colgena.
- Colgena? – zawołali jednocześnie Trechevile i Francois.
- Tak. Tego samego, któregoś my wtedy go wraz z Raulem i Francois uwolnili z rąk bandytów.
- Myślisz, że to on stoi za kradzieżą? – zapytał kapitan patrząc na niego uważnie.
Fryderyk pokręcił głową.
- Nie wiem.
- Ale ja wiem – odezwał się Raul pewnym głosem.
- Jak to? – zapytała pozostała trójka.
- Tak to. Wiem z całą zresztą pewnością, że to Colgen stoi za kradzieżą. I nie tylko to wiem. Posiadam również wiadomości na temat, gdzie zamierzają się spotkać z ambasadorami i kto będzie wiózł dokument.
I opowiedział o wszystko, czego dowiedział się od Luizy. Przyjaciele wysłuchali go uważnie, ale ich zdania na temat prawdziwości tych wiadomości były podzielone.
- Skąd o tym wiesz? – zapytał jak zwykle podejrzliwy Trechevile.
- Czy to ważne? Nie lepiej zostać przy tym, że to wiem?
- Wieści twoje są na wagę złota, ale niestety, mogą być fałszywe, jeśli pochodzą ze złego źródła.
Raul więc powiedział, skąd ma te wieści.
- Od Luizy – rzekł.
- Od Luizy? – zdziwił się Trechevile.
- Od Luizy? – powtórzył zdumiony Francois.
- Od Luizy? – dodał równie zdziwiony Fryderyk.
- Tak jest, od panny Luizy Colgen, córki naszego intryganta, szlachetnej panienki o wiele lepszej niż jej ojciec – zakończył Raul.
- Nie wątpię w szlachetność tej panienki, ale jaką mamy gwarancję, że mówi ona prawdę? – zapytał Trechevile.
- Właśnie. Skąd możemy wiedzieć, że nie kłamie? – dodał Fryderyk.
- Panna Luiza na pewno nie kłamie! – zawołał Francois uderzając pięścią w stół – I każdy, kto jej to zarzuci, to…
- Uspokój się, przyjacielu – rzekł kapitan, kładąc mu rękę na ramieniu – Nikt tu nie obraża twojej ukochanej. Po prostu musimy mieć całkowitą pewność co do tych wieści.
- Ręczę za ich prawdziwość – powiedział Raul.
- Ja także – dodał zapalczywie Francois.
- Nie wątpię, moi drodzy, ale obawiam się, że nie będziecie w tej sprawie bezstronni – rzekł Trechevile – Musimy mieć pewność.
- Pewność? Więc udowodnię pewność – zawołał Raul.
- Jak?
- Za pomocą logiki – rzekł Gaskończyk – Pomyślmy przez chwilę: jaki będzie miała panna Luiza pożytek z okłamywania nas? Co jej z tego przyjdzie?
- Ona sama żaden, ale jej tatuś i owszem – rzekł zgryźliwie Fryderyk.
- Więc dowiedz się, mój drogi, że nie popiera ona jego poglądów na życie.
- To ona tak twierdzi, ale nie wiemy tego z całą pewnością. A jeśli została wysłana, żeby zdobyć nasze zaufanie i podstępem wywieść nas w pole?
- W jej słowach była szczerość. Na pewno nie kłamała.
- Możliwe. Ale to tylko przypuszczenia. A nam potrzebna jest pewność, nie domysły.
- Obawiam się, że on ma rację – rzekł smutnym tonem kapitan – Nie zapominaj, że ona jest jego córką. Podświadomie więc będzie chciała dobra swojego ojca.
- Ale jest też patriotką i chce dobra ojczyzny – zawołał Raul nie dając się przekonać argumentom dowódcy.
- Tego to już nie wiem.
- Ale my z Raulem wiemy – rzekł Francois zapalczywym głosem – A poza tym, logicznie rzecz ujmując, to jaki mamy właściwie wybór? To jedyne informacje, jakie posiadamy. Innych już nie zdobędziemy. A zanim je znajdziemy, to Febre zdąży odjechać z dokumentem i spokojnie dokonać transakcji. W czasie, kiedy my tu się spieramy o intencje panny Luizy, on już może być w drodze. Jeżeli mu nie przeszkodzimy, wybuchnie wojna, na której zginą tysiące. Nie możemy do tego dopuścić. Więc może skończmy te jałowe dysputy i ruszajmy tam, gdzie ma się odbyć kupno dokumentu . Odzyskajmy go, zanim będzie za późno.
- Mądrze mówisz, mój przyjacielu – potwierdził kapitan – Rzeczywiście, nie mamy innego wyjścia, jak tylko zaufać słowom panny Colgen i wyruszyć w drogę kierując się jej wskazówkami. Gdy dotrzemy na miejsce zaczaimy się, poczekamy i w sprzyjającym momencie odbierzemy dokument. A potem wrócimy szybko do Paryża. Tak. Właśnie tak zrobimy. Innego wyjścia nie ma.
- Też tak sądzę – powiedział Francois zadowolony, że udało mu się przekonać swego dowódcę.
- Ja też – rzekł Raul.
- I ja – dodał, nie do końca jednak przekonany Fryderyk.
- A poza tym, tak dla waszej informacji, od dawna podejrzewałem Colgena o spisek.
- Jak to? – spytała trójka jego podwładnych.
Trechevile opowiedział im wszystko, co dowiedział się o Febrze od Versnera. Przemilczał jedynie szczegóły dotyczące hrabiny de Willer i jej prawdziwej tożsamości. Przyznał się, że wie o tym, iż człowiek w czerni służy jakiemuś politykowi i ma kochankę, która pracuje prawdopodobnie do tego samego urzędnika, co on sam.
- Wywnioskowałem więc z tego – mówił dalej – że ową kochanką Febre'a jest hrabina Paulina de Willer. Teraz te wnioski zaczynają się potwierdzać. Podejrzewałem to wcześniej, ale niestety nie miałem dowodów na potwierdzenie swych racji. Tylko domysły. Zawsze istniało bowiem ryzyko, że hrabina może i pracuje dla Colgena (bo to, że pracuje, nietrudno było odkryć) ale za to jej kochanek dla kogoś innego. Kogoś, kto nie ma nic wspólnego z Colgenem i jego planami. Tak więc z powodu braku dowodów i pewności, milczałem. Ale po tym, co się dziś od Raula dowiedziałem, wszelkie moje wątpliwości się rozwiały. Wszystko zaczęło mi się wreszcie układać w logiczną całość. Rozumiecie, moi drodzy, że sytuacja jest poważna.
- Oczywiście. Co więc musimy zrobić? – zapytał Raul – Teraz, kiedy już wszystko wiemy, co nam będzie potrzebne?
- Przede wszystkim ja udam się do królowej i przekażę jej najnowsze wieści. Powiem, że wiemy kto ukradł dokument i po co. Zapewnię królową o naszym oddaniu dla sprawy i o tym, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ów dokument odzyskać – odpowiedział Trechevile.
- Może lepiej nie – zaoponował przeciw takiemu pomysłowi Francois.
- Właśnie, Colgen może to podsłuchać – dodał Fryderyk – Albo też dowiedzieć się o tym, a wówczas podpiszemy na siebie tym oskarżeniem wyrok śmierci.
- Zgadzam się z Fryderykiem – rzekł Raul – Nie postępujmy pochopnie.
- Ale królowa prosiła mnie, bym zameldował jej, jeśli wpadnę na jakiś trop. Po prostu wypełnię jej rozkaz.
- Jeśli tak, to co innego, ale doradzam ostrożność – rzekł Francois.
- To w takim razie nie wspomnę nic o nazwisku winnego. Po prostu powiem, że wpadliśmy na trop dokumentu i zapewnię Jej Wysokość o naszej wierności. Co wy na to?
Przyjaciele stwierdzili, że jest to o wiele lepszy pomysł. Trechevile uśmiechnął się radośnie.
- Dobrze. To tyle o mnie. Wy zaś, moi drodzy, spakujcie niezbędne do podróży rzeczy. Mówię tu oczywiście o broni, zapasie prochu i amunicji, a także prowiancie na drogę. O niczym nie możemy zapomnieć. Czeka nas bowiem daleka droga, zaś czasu mamy coraz mniej. Przepustka jest już jak wiadomo załatwiona. Na czas tak długi, jaki tylko będzie nam potrzebny. Istnieje jednak ryzyko, że niektórzy z nas z tej wyprawy już nie powrócą. Radzę więc, byście spisali swoje ostatnie wole i przekazali zaufanym ludziom.
- Ja nie mam takiego problemu – powiedział Raul – Jestem ostatni z rodu i nie posiadam prawie nic. Więc to, co posiadam, odziedziczą moi przyjaciele, czyli wy.
- Ja z kolei mam co dziedziczyć, więc może jednak spiszę testament – rzekł Francois i zabrał się do spisywania.
- Ja także – dodał Fryderyk.
Młodzi ludzie szybko się uwinęli. Na swojej kartce Francois napisał:
Będąc jeszcze zdrów na ciele i umyśle, ale nie mając pewności, czy wrócę z wyprawy w obronie mojej ukochanej ojczyzny, zapisuję cały mój majątek, przynależny do tytułu barona de Morce mojemu ojcu i matce, a także proszę ich o wypłacenie należnej nagrody za szlachetność i przyjaźń ze mną panom Raulowi de Charmentall, Fryderykowi de Saudier oraz kapitanowi Andre Trechevile’owi.
Francois de Morce
Pismo to bardzo wzruszyło wszystkich obecnych, którzy prócz tego podpisali się pod testamentem jako świadkowie.
Fryderyk również napisał coś podobnego, chociaż nie tak wyciskającego łzy. Brzmiało to tak:
Ponieważ nie mam pewności, czy wrócę z obecnie przygotowywanej wyprawy, zapisuję wszystko co posiadam mojej kochanej ciotce, hrabinie Helenie de Saudier, wdowie po pułkowniku Ludwiku de Saudier.
Fryderyk de Saudier
- Z całym szacunkiem, przyjacielu, ale czemu nie zapisałeś nic swojej kuzynce, pannie Francesce? – zapytał Raul zerkając na właśnie napisany testament.
- Właśnie. Dlaczego tylko ciotka ma otrzymywać majątek, a kuzynka nie? – dodał Francois.
Fryderyk lekko zmieszał się i przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć.
- Ona jest honorowa. Nigdy nie przyjęła by ode mnie pieniędzy, od żywego czy martwego.
- Ale mimo wszystko powinieneś jej coś zapisać – rzekł Raul.
- Kiedy ciocia umrze (czego oczywiście jej nie życzę), to Francesca odziedziczy cały majątek. Jest tego tyle, by starczyło na całe życie.
- Dobrze, już dobrze, dajcie mu spokój. Każdy rozporządził swym majątkiem tak, jak to uznał za stosowne – przerwał Trechevile – Jeszcze tylko podpisy świadków.
I sam podpisał się pod testamentem Fryderyka.
- No, panowie. Wasza kolej.
Raul i Francois również złożyli pod dokumentem swoje podpisy.
- A ty, stryjku? – zapytał Raul – Jak rozporządziłeś swoim majątkiem?
- No właśnie – wtrącił się Francois – Pan nie zrobił zapisu.
- Moja ostatnia wola została już dawno temu spisana. I powierzyłem ją zaufanemu słudze. Na wypadek mojej śmierci dziedziczy po mnie moja siostra i jej potomstwo. Ale wy nie będziecie pokrzywdzeni, zapewniam was. No, skoro już wszystko jest jasne. Podpiszcie swoje dokumenty i zaświadczcie podpisem wiarygodność testamentów przyjaciół. Potem przekażcie swoje testamenty zaufanym ludziom i w drogę. Przed południem spotykamy się “Pod Złamaną Szpadą” skąd ruszymy na spotkanie z przeznaczeniem.
Tak też się stało. Fryderyk udał się do pani Heleny i zostawił u niej testament. Zaś Francois dał go swemu wiernemu słudze z poleceniem, aby ten przekazał dokument państwu de Morce po ewentualnej śmierci ich syna. Raul nie załatwiał takich spraw, gdyż jak sam powiedział, nie miał prawie nic. Więc też przyjaciele prawie nic po nim dziedziczyli. Trechevile zaś zgodnie z zapowiedzią udał się do Królowej z meldunkiem. Przy okazji dowiedział się, że kareta z panną Luizą i hrabiną pół godziny temu odjechała. Należało się zatem spieszyć.
Kiedy wszystkie formalności były załatwione, nasza czwórka spotkała się “Pod Złamaną Szpadą” i wskoczywszy na konie pomknęła w podróż za karetą, którą jechały hrabina de Willer, Febre, oraz Luiza.
- Oby im się udało – mówiła w duchu panna Colgen.
Zaś muszkieterowie mknęli traktem na spotkanie kolejnej przygody.
- Za mną, chłopcy! – wołał Trechevile – Ocalimy nasz kraj przed wojną albo polegniemy próbując tego dokonać.
- To prawda! – dodał Raul – Uratujemy historię naszego kraju, albo sami staniemy się historią! Naprzód!
KONIEC TOMU I
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kronikarz56 dnia Czw 2:26, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 7:35, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Czy jest II tom twojej powieści ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:30, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Dobre. Ciekawa intryga, wartka akcja, rozwijające się uczucie. Ciekawe, jak muszkieterowie rozwiążą problem z zaginionym dokumentem i czy pokonają przewrotnego ministra?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 18:31, 10 Mar 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:25, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Tom II prosimy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kronikarz56
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 28 Lut 2013
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:27, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Zapewniam was wszystkich, że będzie tom II mojej powieści. Jutro powinienem dodać albo jeszcze dzisiaj w nocy. Sam nie wiem. Chcę dodać te rozdziały po odpowiedniej korekcie. Sami rozumiecie Dlatego najpierw muszę wszystko poprawić, a potem dopiero dodać do was, żeby ośmieszenie się przed wami z ewentualnymi błędami było jak najmniejsze. Ewelina wie, o co mi chodzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|