Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The First Born
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:01, 29 Lip 2013    Temat postu: The First Born

Nie wiem jeszcze w którą stronę ten króliczek pokica ale go wypuszczę i zobaczę.


Część I

- Boli?
- Głupszego pytania już dawno nie słyszałem – jęknął Joe próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. Leżał w łóżku, bandaże przytrzymywały jego połamane żebra ale nie przynosiły ulgi.
Adam sprecyzował pytanie:
- Bardzo boli?
- Nic mi nie jest... - Joe uśmiechnął się lekko ale wyraźnie było widać, że zaciska zęby. - Gdzie jest Clay?
- Na dole. Rozmawia z tatą.
- Pewnie się obwinia za to, co się stało – westchnął Joe i niepewnie spojrzał na starszego brata. - A ty?
- Co ja?
- Uważasz, że to jego wina?
- Nie zrobił tego specjalnie, ale czy tego chcesz, czy nie, to JEST jego wina.
- Daj mu szansę! - krzyknął podrywając się Joe ale zaraz opadł na poduszki z grymasem bólu, którego nie zdołał ukryć.

Adam wcisnął w ręce brata miskę z rosołem.
- Jedz.
- Zawołaj go, muszę z nim porozmawiać.
- Później. Daj im trochę czasu.

-----------

Clay zatrzymał się na noc. Nie byłoby bezpiecznie włóczyć się po nocy. Nie dowierzał za bardzo swoim zmysłom, gdy był w takim stanie. Lepiej będzie jeśli się trochę prześpi i wyruszy o świcie. Zdążył rozpalić małe ognisko i zaparzyć kawę gdy usłyszał zbliżającego się jeźdźca. Ukrył się za skałą i czekał. Wreszcie zobaczył, kto siedzi na koniu.
- Po co przyjechałeś? - wychylił się zza skały i schował rewolwer.
- Pogadać.
- O czym?
- Powinieneś zapytać „o KIM”?
- Wiem o kim, dlatego pytam „o CZYM”?

Jeździec zsiadł z konia i przywiązał go do drzewa.
- Wróć ze mną.
- Wiesz, co mówisz?
- Zawsze – odparł z granitową pewnością Adam. A po chwili dodał: - Przyda się ktoś, kto go będzie niańczył jak mnie nie będzie. Hoss czasem nie daje rady.
- Adam! Kłopoty idą za mną krok w krok. I będą też szły za tymi, którzy idą ze mną.
- Przyczep się do kogoś innego, to się może znudzą – prychnął Adam na to patetyczne wyznanie. - Ucieczka niczego nie załatwi.
- Mnie nie, ale jemu tak. - Clay odwrócił się w stronę ogniska. Jakoś łatwiej mu było patrzeć w ogień niż w te oczy. - Wyjadę i wszystko wróci do normy.
- Czy ta norma to jeszcze szybszy rewolwer i następny zabity w następnym mieście?
Clay drgnął ale to była jedyna oznaka zaskoczenia.
- Więc wiecie?
- Wiemy.
- To dobrze. W takim razie wiecie też, jak wygląda moje życie. Nie ma w nim miejsca dla Joe.
- A ty wiesz, jak wygląda nasze życie. I w nim jest miejsce dla ciebie.

Clay miał dosyć. Dlaczego zatrzymał się tak blisko? Trzeba było jechać całą noc, po ciemku nikt nie znalazłby śladów a rano byłby już daleko. Nie lubił słabości i sentymentów, nie przyjmował ich istnienia do wiadomości. Do niedawna. Do czasu gdy przyjechał do Ponderosy, sam nie wiedział po co - diabli go przynieśli!
- Bardzo wspaniałomyślnie z twojej strony - wycedził odwracając się do Adama, - bo nie swoim życiem szafujesz... - Nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdy potężny cios wylądował na jego szczęce. Jeden, gdyż przed następnym zrobił unik i grzmotnął Adama z całej siły lewą ręką. Tego się Adam nie spodziewał, stracił równowagę i upadł. Błyskawicznie odtoczył się pod skałę i zerwał na nogi. Tak samo jak Clay. Pierwszy odezwał się zdziwiony Adam:
- Jesteś leworęczny?
- Nie. Prawej częściej używam ale lewą też potrafię.
- Widzę.

Stali teraz naprzeciw siebie. Ciszę przerwał spokojny głos Adama:
- Ten, którego życiem jak twierdzisz „szafuję”, leży teraz i cierpi. Nie przyzna się do tego, żeby nie pogorszyć sytuacji swojego braciszka. Będzie zaciskał zęby i powtarzał, że nic mu nie jest. Wyjechałeś, więc dobrze wiesz, co znaczy to „nic”. Twój wyjazd jest jakimś rozwiązaniem, ale nie jedynym. Może byłoby lepiej, gdybyś się w ogóle w jego życiu nie pojawił, ale już za późno, pojawiłeś się i nie próbuj tego wymazywać.
- W JEGO życiu? A w twoim?
- Ja sobie poradzę. Z tobą również. Nie zapominaj, że to JA jestem najstarszym bratem.
- No tak, nawet nie zapytałem. Hoss też jest ode mnie starszy?
- Nie – odpowiedział Adam pocierając szczękę. - Ale silniejszy - dodał i uśmiechnął się na ten, jakże „racjonalny”, argument.
- I w ten sposób chcesz mnie przekonać do powrotu? - Clay też się wreszcie lekko uśmiechnął. Ten uśmiech to był tylko lekki grymas ust, ale zawsze coś. - Oferując mi za jednym zamachem dwie niańki?
- I zasady, których będziesz przestrzegał - ciągnął Adam tonem starszego brata wyćwiczonym przez lata na dwóch młodszych.
- Nie wierzę własnym uszom – żachnął się Clay i dla pewności zapytał: - Żartujesz?
- Zaczniemy od rozmowy o pokerze.
- A coś z nim nie tak? Grasz?
- Jest jak twoja lewa ręka – potrafię ale rzadko używam. Ty też tak powinieneś.
- I ty mnie przekonasz?
- Nie. - Adam podszedł do ogniska i nalał sobie kawy do kubka. Dmuchając na gorący płyn dodał: - Ale myślę, że Pa nie daruje sobie małej pogawędki z tobą na ten temat.
- Adam, może jestem od ciebie młodszy, ale dorosły.
- Aha - odpowiedział krótko Adam i dmuchnął delikatnie w kawę w kubku.
- Sam o sobie decyduję.
- Aha. - Następne dmuchnięcie.
- I zrobię ze swoim życiem, co mi się podoba.
- Aha.
- W Meksyku.
- Aha.

Adam nie zdążył znowu podmuchać swojej gorącej kawy i nie dane mu było sprawdzić, czy już wystarczająco wystygła, bo coś wyrwało mu kubek z ręki i usłyszał:
- To moja kawa! - Clay ze zdziwieniem stwierdził, że podniósł głos. Dawno tego nie robił. Szybko się opamiętał i dodał:
- Mówił ci już ktoś, że jesteś wkurzający?
- Wiele razy. Zbieraj bety i wracamy, zanim Joe zwlecze się z łóżka i tu za tobą przyjedzie. Nie wiem jak długo tata zdoła go upilnować.
- Nie mówiłem, że wracam.
- Clay! Nie obchodzi mnie, co uważasz, że powinieneś, ani co według ciebie jest lepsze dla Joe! - Tym razem to Adam podniósł głos. - Proste pytanie: CHCESZ mieszkać w Ponderosie ze swoją RODZINĄ, czy nie?!

Znowu stali naprzeciw siebie jak dwa koguty. Clay czuł, że mu krew nabiega do twarzy, zacisnął zęby.
- Teraz drugi braciszek będzie zaciskał zęby, cierpiał i nie przyzna się do tego za żadne skarby świata. - Adam też tracił cierpliwość. - Gdybym miał jeszcze jakieś wątpliwości, że jesteś jego bratem, to właśnie bym się ich pozbył. Chcesz się dla niego poświęcić?! Proszę bardzo, poświęć się, ale WRACAJĄC! Żyjąc tak, jak on! I nie każąc mu wybierać między domem a bratem!!!

Clay poczuł wilgoć pod powiekami. Dawno już zapomniał, jak to jest. Łzy? Nigdy! Zacisnął powieki. Rodzina? Też dawno zapomniał, jak to jest. Dom? Nigdy go tak naprawdę nie miał. Matka? Podobno miał... Brat? Brat...

Granitowy spokój. Tak, to jest to, do czego zdecydowanie trzeba wrócić. Szybko. I może zagrać w pokera jeszcze raz – z Bogiem o własne życie. I o życie brata. Uczciwie i bez oszukiwania.

- Nie będziesz więcej za mną jeździł – powiedział, już spokojnie. Zabrzmiało to jak pytanie ale chyba nim nie było.
- Aha.
- Odejdę, kiedy zdecyduję.
- Aha.
- I nie będę cię słuchał.
- Aha.
- Adam, jak to możliwe, że twoi bracia jeszcze cię nie zamordowali?
- Sprawdź.
- Sprawdzę. - To z kolei zabrzmiało jak groźba ale chyba nią nie było...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rika dnia Wto 10:22, 30 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:05, 29 Lip 2013    Temat postu:

Cytat:
Adam, jak to możliwe, że twoi bracia jeszcze cię nie zamordowali?
Kwintesencja stosunków w Bonanzie. Ja też się nad tym zastanawiałam. Fajna kontynuacja. Tak właśnie powinno być w serialu. Chyba wiele stracili nie zatrzymując Clay'a. On pasował do nich. W sposób naturalny. Należał do rodziny. Był bratem Joe. Dobrze byłoby patrzeć, jak się "dociera", dopasowuje do reszty... a może nie dalby rady? Rika, bardzo dobre, wzruszające i rodzinne. Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 12:09, 29 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:06, 29 Lip 2013    Temat postu: The The First Born

Bardzo ciekawe.
Będziesz pisać dalej ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:11, 29 Lip 2013    Temat postu:

Jeszcze nie bardzo wiem, jak powinna wyglądać relacja Adama i Claya. Ale coś może wymyślę. Na razie mam Claya, tak jak chciałam. Jeszcze potrzebuję jakąś bezsenną noc. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:18, 29 Lip 2013    Temat postu:

W czasie tych upałów nie da się spać ... czekamy więc niecierpliwie na kontynuację ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:20, 29 Lip 2013    Temat postu: The The First Born

Tak ,czekamy z niecierpliwością ,choć z autopsji wiemy ,że nie da się stworzyć fajnej historii w 5 minut.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 16:46, 29 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:30, 29 Lip 2013    Temat postu:

Czasem się da ... jeśli jest natchnienie Smile Liczę na to ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:21, 29 Lip 2013    Temat postu:

Też uważam, że tak to właśnie miało wyglądać Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:36, 30 Lip 2013    Temat postu:

Część II.

Następnego dnia rano Clay był już rozlokowany w pokoju na piętrze. Mały Joe dostał śniadanie do łóżka. Nie protestował, sam wiedział, że przyda mu się parę dni odpoczynku. A gdy Adam zabierał tacę z jego pokoju powiedział tylko:
- Dzięki za Claya, Adam.
- Drobiazg, ktoś musi zrobić twoją robotę, gdy się tu będziesz wylegiwał. Idę go pogonić.

Po południu Clay wrócił do domu wcześniej niż Hoss i Adam, zdążył coś zjeść i podszedł do Bena, który popijał kawę przed kominkiem.
- Panie Cartwright, muszę jeszcze pojechać do miasta.
- Po co?
- Porozmawiać z górnikami.
- Poczekaj aż to wszystko trochę przycichnie. Tutaj nic ci nie grozi.
- Wiem, ale nie będę się chował jak królik w norze. Nawet w tak pięknej norze jak Ponderosa.
- Lepiej zostań w domu z Małym Joe. Ja pojadę do miasta i spróbuję z nimi porozmawiać.
- Dziękuję ale nie, panie Cartwright – powiedział dość stanowczo Clay. - To jest MOJA sprawa i JA ją muszę załatwić.
- A to jest MOJA rodzina i JA ją będę chronił – odpowiedział równie stanowczo Ben.
- Doceniam to, co pan dla mnie robi. Jestem za to bardzo wdzięczny, ale...
- Clay, - Ben odłożył kawę - myślę, że nie ma sensu udowadniać sobie, który z nas jest bardziej uparty. Pojedziemy razem. Bez broni.
- Co?!
- Chcesz ich zabić, czy się z nimi dogadać?
- Za to, co zrobili Małemu Joe...
- I właśnie dlatego zostawisz broń tutaj. Wolałbym żebyś ty też został w domu ale po tylu latach wychowywania Cartwrightów, wiem już, kiedy upór jest beznadziejny. Poczekamy tylko aż Adam i Hoss wrócą, ktoś musi zostać z Joe.
- Pan może zostać, a ja...
- Clay, – Ben uśmiechnął się - ty już też powinieneś wiedzieć, kiedy upór jest beznadziejny.

Adam i Hoss właśnie weszli do domu. Zdążyli rzucić kapelusze na komodę gdy usłyszeli:
- Adam, pojedziesz z nami. Hoss, zostaniesz z Joe. Przypilnuj, żeby leżał w łóżku.
- Dopiero co wróciłem. Może chociaż zdążę coś zjeść - lekko zaoponował Adam. - Co się stało?
- Nic. - Ben był już przy drzwiach. - Po drodze ci wyjaśnię. Zostaw broń tutaj - powiedział i podał Adamowi dopiero co rzucony kapelusz. - I pośpiesz się.

Adam wsadził na głowę kapelusz, odpiął pas i pytająco popatrzył na Claya. Ten wzruszył ramionami:
- Mnie nie pytaj, właśnie uczę się, kiedy upór jest beznadziejny.

----------------------

Grupa górników siedziała w saloonie. Jak widać, było to ich ulubione miejsce spędzania wieczorów. Na widok Claya paru z nich wstało od stolików.
- Miałeś wyjechać z miasta.
- Kto tak powiedział? - zapytał Clay. W ciszy, która nagle zrobiła się w saloonie, jego spokojny głos był doskonale słyszalny.
- Myślałem, że dostałeś naszą „wiadomość”.
- O, tak... dostałem...
Słysząc ton głosu Claya Adam szybko wysunął się przed niego i powiedział:
- Tym razem przyszliśmy porozmawiać, na waszym miejscu wykorzystałbym tę szansę. Może się nie powtórzyć.
- Straszysz?
- Nie. Ostrzegam.
- Dość! - krzyknął Ben. W ciągle trwającej ciszy jego okrzyk zabrzmiał jak dzwon. Wszyscy popatrzyli na niego. Kontynuował już ciszej: - Wiecie dokładnie, do czego to wszystko prowadzi. Wydaje się wam, że macie przewagę. Możemy zacząć tę wojnę ale wojna szybko się rozprzestrzenia, wielu ludzi może zginąć. Kowboje będą zabijać górników a górnicy kowboi. Po paru dniach nikt już nie będzie pamiętał o co poszło. Sporo wdów pojawi się w Virginia City. Może to będą wasze żony? Tego chcecie?
- A może pańscy synowie? Tego pan chce?
- Nie. I dlatego przyszedłem do was bez broni. Oni też jej nie mają – wskazał na Adama i Claya. - Mój syn leży w bólu, choć w niczym nie zawinił, bo taki mieliście kaprys.
- Nie o niego nam chodzi.
- Na przyszłość, jeśli będzie wam chodziło o mnie, to rozliczajcie się ze mną. - Clay nie przywykł do stania z tyłu i chowania się za czyimiś plecami. Znowu wysunął się do przodu i stanął naprzeciwko górników. - I nie mieszajcie w to mojej rodziny.
- Taki mamy zamiar.
- Clay, czy mógłbyś się nie odzywać? - Ben z kolei nie przywykł, żeby mu przerywano. Wskazał na Claya i powiedział do górników: - Ten człowiek jest synem mojej żony, więc jest też moim synem. Mieszka w moim domu i zostanie tam, czy to się wam podoba, czy nie.
- To niech zostanie w Ponderosie i nie pokazuje się w mieście. To szuler. Kradnie nasze ciężko zarobione pieniądze.
- Udowodnisz to? - zapytał Adam.
- A ty udowodnisz, że nie?
- Cisza! - Ben wrzasnął jeszcze raz. Wszyscy znowu popatrzyli na niego. - Ciężko zarobione pieniądze?! Może powinniście te „ciężko zarobione pieniądze” dać waszym żonom, zamiast siadać z nimi do pokera! Zrobiłyby z nich lepszy użytek, karmiąc wasze dzieci!

To był dobry argument. Nawet szulerzy, pijacy i awanturnicy zawsze uważali się za kochających ojców. Potrafili przepijać ostatnie centy, szlochając barmanowi w rękaw jak bardzo kochają swoje dzieci. A przegraną w karty tłumacząc, że chcieli tylko poprawić ich los. Górnicy też mieli dzieci, nie wszyscy, ale wystarczająco dużo, żeby pamięć o nich ostudziła atmosferę.
- Przyszliście porozmawiać więc pewnie macie coś do zaproponowania. Słuchamy.
- Clay udowodni wam, że nie jest szulerem.
- Jak? - zapytał pierwszy górnik.
- Co? - zapytał równocześnie Clay. Obaj byli równie zaskoczeni.
- To, co powiedziałem. Clay udowodni, że nie jest szulerem – powtórzył Ben a zwracając się do Claya, zapytał: - A jesteś?
- Nie sądzę, żeby moje słowo im wystarczyło.
- Słowo - nie. Ale czyny – tak. Odtąd nie będziesz grał w pokera. W ogóle. Szuler by nie dał rady, oni są od tego uzależnieni, nie wytrzymują bez kart. Dla ciebie to nie będzie żaden problem, prawda?

Ben zastygł wpatrując się w twarz Claya. Reszta górników, również. Zamilkli, bo ta sytuacja zaczynała przybierać dziwny obrót. Clay nie śpieszył się z odpowiedzią. Dla niego to też było coś nowego. I nie był pewien, czy mu się podoba. W końcu zdecydował, że jednak mu się nie podoba. Odwrócił się do górników.

- Panowie, zagram z wami w blackjacka! – krzyknął. - Ja kupuję żetony, połowa dla mnie, połowa dla was. Wybierzcie jednego, który za was zagra. Wszystko co wygracie, jest wasze.
- Za twoje pieniądze?
- Tak jak powiedziałem. Zagramy z krupierem. Wiecie, że tak się nie da oszukiwać. On będzie rozdawał karty i trzymał bank. Udowodnię wam, że można wygrać te pieniądze uczciwie.
- Clay!!! - krzyknął wściekły Ben, ale jego okrzyk zginął w hałasie, jaki się zrobił.
- Gramy! - rozległo się wokół.
- Dwie talie kart, do końca. Macie szansę odzyskać pieniądze waszego kumpla. Ale jeśli przegracie je jeszcze raz, przyznacie, że wygrałem je uczciwie i odczepicie się ode mnie i mojej rodziny.

Górnicy przeszli już do stołu krupiera. Jeden górnik zajął miejsce i powiedział do Claya:
- Siadaj młodzieńcze.
- Umowa stoi?
- A co jeśli przegrasz?
- To zarobicie trochę szmalu. Całkiem sporo, całą moją wypłatę za spęd bydła i moją ostatnią wygraną. To wszystko, co mam. – Clay wykupił żetony, podzielił na połowę. Jedną kupkę zgarnął przed siebie a drugą przesunął w stronę górnika.
- Ale jeśli przegrasz, to będzie oznaczało, że jednak wtedy oszukiwałeś. I jesteś szulerem.
- "Jeśli". To jak? Gramy?
- Gramy.

Ben szepnął do Adama:
- Lepiej idź szybko po Roya.
- Jeszcze nie teraz. Daj mu szansę. Chyba wiem, co on chce zrobić.
- Nie wiem, jak to się skończy. Nie mamy broni.
- Z bronią to był twój pomysł, Pa.

Autorytet Bena przeżywał ciężkie chwile tego wieczoru. Pomyślał, że na pewno zna rzeczy łatwiejsze niż wychowywanie synów. Mógłby na przykład oswajać niedźwiedzie, ewentualnie hodować lwy. Na pewno miałby mniej siwych włosów na głowie. I większe szanse na przeżycie...


c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:42, 30 Lip 2013    Temat postu:

Rika, nie życzę Ci kolejnej bezsennej nocy, ale ... urwać w TAKIM momencie! Co dalej?!!! Kiedy napiszesz kontynuację?!!!
Opowiadanie fajne, bonanzowe, sensowne, logiczne i dobrze osadzone w realiach. Psychologia też OK.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:43, 30 Lip 2013    Temat postu: The The First Born

Bardzo takie 'bonanzowe '
I co dalej ,Clay udowodni ,że szulerem nie jest ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:00, 30 Lip 2013    Temat postu:

Dziękuję Very Happy To było pół bezsennej nocy. Ciąg dalszy nastąpi... mam nadzieję...Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:53, 30 Lip 2013    Temat postu:

Kiedy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:53, 30 Lip 2013    Temat postu:

Kiedy? Surprised

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:54, 30 Lip 2013    Temat postu:

Wkrótce Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin