|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:09, 06 Lis 2014 Temat postu: Dziadkowie Cartwrightów |
|
|
Postanowiłam podzielić się moją pracą na temat postaci istotnych dla bonanzowej akcji, krewnych Cartwrightów, pokazanych tylko raz, lub zaledwie wspominanych... Na razie mam troszkę informacji o dziadkach naszych chłopaków z odniesieniami do odcinków, żeby każdy mógł sobie do nich zerknąć
Mam nadzieję, że temat nie jest taki zły... dużo musiałam obejrzeć, żeby sobie to wszystko przypomnieć
Ojciec Bena – dziadek Adama, Hossa, Joe i Willa - z odcinka „Journey Remembered” wynika, że na imię mu było Joseph Cartwright. Mieszkał w Bostonie i wychowywał dwóch synów – Johna i Bena (według kontynuacji jeszcze najmłodszego syna Aarona). Tego dowiadujemy się kolejno z „Elizabeth, My Love” (miejsce zamieszkania - Boston) oraz „Return to Honor” (wspomniany starszy brat Bena - John). Nie wymieniono w Bonanzie innych braci, oraz matki Bena.
Ojciec Elizabeth – dziadek Adama – jedyny z dziadków, którego twarz pokazano. Postać ta pojawiła się w odcinku „Elizabeth, My Love” . Na imię było mu Abbel Morgan Stoddard. Swoją córkę po śmierci żony wychowywał samotnie, lecz miał z nią bardzo dobry kontakt i był w stanie sprawić, że czuła się szczęśliwa. Był marynarzem i kapitanem okrętu „Wardener”, na którympływał Ben, gdy był nastolatkiem. Czuł ogromne przywiązanie do morza i swojej pracy. Gdy zmuszono go do przejścia na emeryturę załamał się, ale nieomal utrata sklepu i śmierć córki pomogły mu w końcu dojść do siebie. Po wyjeździe Bena pozostał w Bostonie.
Ojciec Inger i Gunnara – dziadek Hossa – Wspominany był w „Inger, My Love” oraz „Journey Remembered” . Z tego drugiego odcinka wynika, że na imię miał Eric Borgström. Przybył ze Szwecji z dwójką dzieci. Inger opowiadała, że podczas tej podróży pisał dzienniki. Resztę życia spędził w Galesburgu, gdzie prowadził główny sklep. Przed śmiercią zapisał go obydwojgu swoich dzieci, licząc, że będą prowadzić go razem. Gdy Ben poznaje Inger teść już nie żyje.
Ojciec Marie – dziadek Joe i Clay’a – wspominano o nim w „A Rose for Lotta” ,nie wymieniając jego nazwiska. Z „Marie, My Love wynika, że musiało brzmieć „de Val”, gdyż było to panieńskie nazwisko Marie. Joe opowiadał, że człowiek ten służył na statku Jeana Laffite’a. Z opowieści wynika, że był piratem przez wiele lat. Został powieszony dopiero w 82 roku życia, gdy go pojmano. Tę historię Joe zna od początku i daje do zrozumienia, że jest dumny z dziadka. Z kolei Marie mówi, że swoich rodziców straciła bardzo wcześnie...
Na razie mam tyle... Planuję obejrzeć jeszcze parę odcinków, by przypomnieć sobie inne takie postacie... jeśli ktoś ma na nie propozycje... chętnie pozbieram parę informacji...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Sob 16:54, 14 Maj 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:16, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
To bardzo ciekawe informacje, przyznam, że duża ich część mi umknęła, pomimo oglądania wymienionych odcinków. Jestem pełna podziwu dla twojej skrupulatności, taki temat na pewno się przyda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:30, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Wpadłam na ten pomysł jeszcze zanim padł mi komputer wiosną... Ale najpierw nie miałam odwagi, potem właśnie padł komputer, potem nie miałam głowy, bo źle się czułam, potem zapomniałam... Teraz właśnie znalazłam moje notatki na ten temat, uzupełniłam i pomyślałam, że wstawię...
Dziadek Adama:
Kadry by Yume Kou
Mimo wszystko ta postać wzbudziła moją sympatię... taki typowy kapitan okrętu - zasadniczy, ale kochający dla rodziny
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Czw 20:46, 06 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:17, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Był jeszcze brat Inger, Gunnar. Wystąpił w Inger my love i The last Viking. Jeśli chodzi o mamę Joe, to niekoniecznie de Val to było jej panieńskie nazwisko. Ona przed Jeanem już miała męża o nazwisku Stafford. Jej drugim mężem był Jean pochodzący z bardzo dobrej rodziny i to on mógł mieć te dwa nazwiska. Po matce i po ojcu. W odcinku Marie my love wystąpił jakiś wujek (dobry szermierz) i kuzyn (czarny charakter). Nie pamiętam, czy to byli krewni jej męża, czy jej. Raczej męża. Ona chyba była sierotą z biednej rodziny. Teściowa dlatego wybrzydzała. Dziadek pirat chyba przeputał łupy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 21:17, 06 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:23, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Ale Joe był wyraźnie z tego dziadka dumny zastanawiam się co mu w nim imponowało... na temat Gunnara mam zamiar też niedługo coś skrobnąć, ale muszę obejrzeć odcinki z nim, bo już niewiele pamiętam...
I właśnie zastanawiam się i ja nad tą nielogicznością z nazwiskiem... Ilu w końcu Marie miała mężów przed Benem No bo... Clay mówił, że wychowywali go dziadkowie niezadowoleni z synowej... w Marie My Love też jest mowa o dziecku... Ale to nie mógł być jeden człowiek! Ojciec Clay'a umarł na zarazę, Jean, został zastrzelony! No i nazwisko i pochodzenie też się nie zgadza... Ech, nie ma to jak nasza kochana Bonanza...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Czw 21:24, 06 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:47, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
To są właśnie te uroki scenariuszy pisanych przez 1, 2 dni Marie miała przed Benem dwóch mężów. Musiała tych ślubnych mieć, bo nieślubne dziecko ze względu na kodeks Haysa i zasady Dortorta było wykluczone. Jej pierwszy mąż musiał być Jankesem, jeśli Stafford, drugi miał pochodzenie francuskie, a trzeci to Ben. Dziadek pirat najprawdopodobniej arystokratą nie był. Oni rzadko uprawiali to zajęcie ...
Marie jako wdowa po Staffordzie w drugim małżeństwie raczej by nie używała panieńskiego nazwiska ... chyba, że ... sama nie wiem? Jean mógł używać dwóch nazwisk, które przechodziły na żonę ... on miał prawo po matce i po ojcu ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 9:17, 07 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:29, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Chciałabym więc z tego miejsca, wyobrazić sobie, jak wyglądało życie dziadków Cartwrightów
No więc, jeśli założymy, że Ben miał dwóch braci - Johna, mieszkającego w Ohio, który stał się bandytą i zniknął i Aarona, który całe życie spędził na morzu południowym - to ile ojciec Bena miał rodzeństwa? Zakładam, że przynajmniej troje. Ben miał troje kuzynów o nazwisku "Cartwright". Byli: Matthew Cartwright ("The Trouble with Jamie"), Clarissa Cartwright ("Clarissa") i Martha Cartwright ("Little Girl Lost"). No i był jeszcze kuzyn, Muley Jones ("The Saga of Muley Jones" i "Houd Dog") - być może krewny matki Bena... Albo jego ojciec miał siostrę, która wyszła za jakiegoś Jonesa Jak myślicie? Jedno jest pewne - ojciec Bena miał przynajmniej jednego brata... albo matka go miała. W odcinku "Vendetta", Ben opowiada Hossowi, jak wujek nauczył go robić zasadzki I w tym momencie, nasuwa się pytanie: "czy Ben do jasnej Anielki wychował się w Bostonie, czy nie?!"
A teraz... Jak mogło wyglądać życie rodziców żon Bena?
Z pewnością, ojciec Elizabeth pochodził z tzw. "dobrej rodziny", tak, jak i ona była damą, on zapewne też był wcześniej dobrze wychowanym młodym mężczyzną Wiemy, że pływał 40 lat, można więc wyliczyć w jakim wieku zaczął... o matce Elizabeth wiemy tylko tyle, że bardzo dobrze gotowała... i chyba zmarła wcześnie, być może tak, jak Elizabeth, przy porodzie... ona nic o matce nie wspomina... za to opowiada, jak, kiedy była dzieckiem chowała się za masztem, kiedy jej ojciec krzyczał na marynarzy Sugerowało mi to, że ona wypływała razem z nim, ale później padło takie zdanie "płakałam, kiedy byłam mała a ty wypływałeś w morze" - musiała z kimś zostawać
Jak myślicie, jak mogło wyglądać życie dziadka Adama i kim mogła być jego babcia?
Z dziadkiem Hossa, wydaje mi się, jest mniej niedomówień Wiemy, że urodził się, dorastał i przeżył sporą część życia w Szwecji. Wiemy, że Inger i Gunnar dorastali w domku nad rzeką, niedaleko były góry, z których spływający śnieg sprawiał, że ta rzeka była lodowata a dookoła jej brzegów rosły poziomki. Wiemy, że dziadkowie Hossa uprawiali ziemię i, że w drodze do Stanów jego dziadek pisał dziennik. Nie wiemy, kiedy umarła matka Inger i Gunnara, ale prawdopodobnie nie nastąpiło to bardzo wcześnie. Inger wyraźnie wspomina, że jej matka była bardzo silna. Podobno urodziła Gunnara na polu, które tego dnia orała od rana Myślę, że to byli ciężko pracujący ludzie, ale raczej szczęśliwi
Jak mogło wyglądać ich życie w Szwecji? Nie wiem o tym zbyt wiele... są jakieś istotne fakty historyczne, które mogłyby mieć na nie wpływ?
Z kolei, co do dziadka Joe, wiemy tylko jedno - był tym piratem, pływał u Jeana Laffite'a i został powieszony w wieku 82 lat. To jest pewne. Nic nie wiemy o matce Marie, ale raczej nie mogła być panienką z dobrego domu, skoro wyszła za pirata Marie powiedziała tylko tyle, że była dzieckiem, kiedy jej rodzice zmarli i, że wychowała się w klasztorze, gdzie była bardzo szczęśliwa (tam niejasno jest powiedziane, że w klasztorze, ale Marie siedzi w przyklasztornym ogrodzie, kiedy znajduje ją Ben. Kiedy Ben chwali to miejsce, ona wskazuje na klasztor i mówi, że się tu wychowała). Nie wiemy, czy pamięta rodziców.
No właśnie... i co z tym "pirackim życiem"? Jak mogło ono wyglądać? Wobec dziadka Joe, ale też wobec babci?
Zna ktoś jakieś źródła, czy wydarzenia, książki, albo artykuły, które mogłyby mi naświetlić życie dziadków chłopaków? To będzie jeszcze XVIII wiek a o nim mam zdecydowanie mniejsze pojęcie
Rozważam w perspektywie jakiś fanfik na ten temat, ale... jeszcze nie mam 100% pewności, że to wypali Mimo wszystko - fajnie byłoby wiedzieć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:45, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Jak wspomniałam to nazwisko de Val Marigny tak arystokratycznie brzmiące mógł nosić Jean ... mąż Marie. niekiedy arystokraci zachowywali nazwisko po matce i po ojcu. Łączyli je i tak samo nazywały się ich żony. Nie przypuszczam, żeby Marie pochodziła z tzw. dobrego domu lub arystokracji. Jej mama wychodząc za pirata "wypadłaby" wtedy z tzw dobrego towarzystwa a Marie nie miałaby szans na dobre zamążpójście. W Nowym Orleanie zwracano na to uwagę. Jako sierota mogła być wychowywana w klasztorze, przez siostry ... ale ten jej ojciec mi tu nie pasuje ... jeśli miał ponad 80 lat, kiedy go powieszono, to ... był niczym Władysław Jagiełło, który w tym wieku spłodził trzech synów Coś jest nie tak ... i ten Stafford i Clay ... no i Jean - został zastrzelony przecież i ... według Bena ... a jeśli ojciev Clay'a zmarł na zarazę, to ... Jean na pewno nie był jego ojcem! ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 17:54, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Może najpierw próbowali go zastrzelić...a potem zmarł na zarazę Jak Rasputin. Najpierw go próbowali otruć, potem zasztyletowali, a na końcu utopili. Chyba.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:01, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Pomieszanie z poplątaniem Ale, na nazwisko zwróciłam uwagę w odcinku i tam jej teściowa powiedziała coś w tym stylu: "Marie de Val nie nadawała się na żonę kawalera z rodu de Marigny"... i pogubiłam się do reszty No i w tym odcinku wyraźnie wspomniany jest syn Jeana i Marie, którego zabrała teściowa po urodzeniu a który zmarł na zarazę W tej chwili, sytuacja wygląda tak, że Marie miała dwóch mężów przed Benem, z obojgiem miała po synu, obie teściowe jej nie lubiły, uważały za niegodną i zabrały dziecko, to z Jeanem zmarło a to ze Staffordem tak naprawdę żyło Część się pokrywa, cześć się wyklucza Albo w obu przypadkach chodziło o Clay'a i o Jeana, tylko jeden scenarzysta nie obejrzał odcinka drugiego, albo... nic już nie rozumiem
A, co do wieku ojca Marie, też mam z tym problem Zakładam tylko tyle, że nie do końca wiemy, ile ona miała lat w chwili śmierci rodziców... nie wynika z jej wypowiedzi Mogła być dzieckiem, ale równie dobrze nastolatką... to by dawało szansę, że on miał jakieś 57 - 60 lat, kiedy się urodziła... bardziej chyba prawdopodobne Co myślisz?
Marie arystokratką nie była na pewno
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Sob 18:02, 14 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:02, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Może najpierw próbowali go zastrzelić...a potem zmarł na zarazę Jak Rasputin. Najpierw go próbowali otruć, potem zasztyletowali, a na końcu utopili. Chyba. |
W Bonanzie to chyba nawet możliwe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:04, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Rasputina nie próbowali otruć ... oni go otruli! Potem, kiedy im uciekł, bo trzymał się na nogaxh, strzelali do niego i potem wsadzili do worka i ... do rzeki wrzucili. Na wszelki wypadek. Skutecznie jednak. Jak było z Jeanem nie wiadomo ... są różne wersje jak widać ... mozna go jeszcze zwalonym drzewem przywalić ... to urozmaici scenariusz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 18:07, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Użyłam stwierdzenia "próbowali", bo mimo wszystko, nie można tego uznać za udaną akcję.Strzelali, mówisz? Byłam święcie przekonana, że ktoś tam używał noża... Są różne wersje
Akcja ze zwalonym drzewem na pewno by bardzo ubarwiła wspomnienia
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 18:07, 14 Maj 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:14, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Cytuję za wikipedią ... nieco makabrycznie brzmi, ale ...
"Tam poczęstowano go zatrutym winem i ciastem. Ku zaskoczeniu zamachowców trucizna jedynie osłabiła starika (prawdopodobnie użyty cyjanek potasu, przez złe przechowywanie, uległ hydrolizie, przez co w użytej truciźnie nie było wystarczającej ilości jonów cyjankowych). Wtedy Jusupow zdecydował się zastrzelić Rasputina. Pierwszy strzał ranił ofiarę w pierś. Jeszcze po 50 latach książę Jusupow wspominał, jak to Rasputin – otruty i z przestrzeloną piersią – próbował go udusić. Gwałtownie odepchnięty przez księcia wybiegł na dziedziniec i dopiero kiedy deputowany Władimir Puryszkiewicz oddał w niego kolejne strzały, upadł. Dla pewności książę zmiażdżył mu pałką czaszkę. Następnie spiskowcy związali Rasputina i zawieźli nad Newę, gdzie wielki książę Dymitr Pawłowicz osobiście go utopił."
Zapomniałam o waleniu po głowie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 18:20, 14 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
a, przepraszam... był jeszcze wcześniejszy zamach na Rasputina, nieudany... z użyciem noża. Cytować nie będę, bo to dosyć masakryczne. Moja pamięć jakoś to wszystko skleiła w jedno
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|