www.bonanza.pl

Odwiedzająca

Jasne!I wtedy jeszcze większą nagonkę robią na tzw. czarownicę.I to ludzie na poziomie.Wbrew pozorom,jeszcze mocno zakorzeniona jest wśród ludzi
wiara w przesądy.Nic złego się nie dzieje,gdy kończy się na odpukiwaniu w niemalowane drewno,strachu przed przechodzeniem pod drabiną,czy nie witaniu się przez próg.Przybiera poważne formy,kiedy zaczyna zagrażać bezpieczeństwu oskarżonych o"czary i rzucanie uroku"ludzi.

Lidka

No tak, Hoss się z nią zamknął, niby żeby chronić innych przed zakażeniem i wziąć ryzyko na siebie, ale jakoś matka i brat chorej spokojnie sobie siedzą na dole i Joe z nimi przebywa, ojciec też lata po całym miasteczku i zaklina deszcz, trochę ta izolacja taka naciągana jak dla mnie, choć może wtedy inaczej to pojmowali? Tylko że padło takie stwierdzenie, że jeszcze niewiele wiedzą o tej chorobie i tylko domyślają się, że może być zaraźliwa, a strach spowodowany niewiedzą zwykle bywa jeszcze gorszy, a mieszkańcy miasteczka jakoś spokojnie przyjęli wieść o tym, że choroba do nich przyjechała.

No i pokaz sztucznych ogni - przyznam, że tego się nie spodziewałam i że procedura sprowadzania deszczu na prawdę była warta swojej ceny - w końcu fajerwerki kosztują, a wtedy musiały być jeszcze stosunkowo droższe. No i trochę mnie dziwi, że takie stare wygi jak Ben czy Roy bardziej się dziwią tym sztucznym ogniom niż Joe.

Domi

Joe to młodsze pokolenie...
A co do zarazków to może wtedy myśleli, że zaraża tylko chory?

Rika

Najbardziej podoba mi się to: "Jesteś aniołem?"

W pewnym sensie - chyba jest...