www.bonanza.pl

[Camila]

Biedny Joe.
Nie dość, że postrzelony to jeszcze nie chodzi.
Dobrze, że ma przy sobie kochających ludzi.

[Aga]

[Mada]

Ładna scena rozmowy Joe i Anity. Dziewczyna ma charakter i dobre serce.
Adam się oświadczył. Szybko mu poszło.

[ADA]

Ranny Joseph pozbawiony władzy w nogach Zorino bardzo ostro potraktowałaś Małego Joe. Rozmowa pomiędzy nim a Anitą ładnie poprowadzona i wzruszająca.
Adam niezwykle szybko, wręcz błyskawicznie zdeklarował się. Piękny pierścionek i namiętny pocałunek baardzo romantycznie

[lucy]

Zorina, przeczytałam dziś, mimo niesprzyjających warunków! Dobre, choć czasami oszałamiają mnie niespodziewane zwroty akcji
Ciekawa jestem, co dalej?

[Aga]

Lucy musisz się przyzwyczaić, ale akcja u Zoriny zawsze gna jak konie na złamanie karku,....nim ochłoniesz, przetrawisz pędzisz dalej

[zorina13]

Dziękuje za komentarz Lucy.
Cóż ,nic nie to nie poradzę ,moja wena tak mi każę pisać ..

[Aga]

Na wenę nie poradzisz...

[zorina13]

Anita ,usłyszała jakieś szmery i zeszła na dół.
Zobaczyła Petera Brela ,zarządce Ponderosy ,który ,szukał czegoś w szufladzie Bena.
Wydała z siebie ,zduszony okrzyk. Ten młody o trupich oczach ,zawsze wydawał jej się podejrzany i budził w niej mimowolny wstręt.
Odwrócił i spojrzał na śliczną ,filigranową ,słodką dziewczynę.
-Szukam ważnego papieru -rzekł.
-W środku nocy -Anita spojrzała na niego z niedowierzaniem. Jesteś zwyczajnym złodziejem.
Twarz Petera ,przybrała niesamowity wyraz. Podszedł do dziewczyny i uderzył ją w twarz tak mocno ,że krzyknęła z przerażenia i bólu.
-Jesteś nic nie wartą wywłoką jak każda -rzekł tonem pełnym pogardy. Zapłacisz za to ,że mnie tak nazwałaś ,tak samo jak Joe Cartwright ,zapłacił ,za to ,że traktował mnie z góry.
-To ty do niego strzelałeś -odgadła Anita.
Peter zaśmiał się ,paskudnym wręcz ,diabolicznym śmiechem. Anita cofnęła się przerażona.
-Zostaw ją -usłyszeli nagle czyiś głos i stanęli zdumieni ,bo zobaczyli ,że Joe Cartwright stoi na własnych nogach.
Podszedł do Petera i walnął go tak mocno ,że tamten leżał na ziemi i kwiczał z bólu ,nie mogąc się podnieść.
-Joe ty wstałeś -Anita podbiegła do narzeczonego i zarzuciła mu ręce na szyję. Jesteś moim bohaterem.

Ben Cartwright ubrany w najlepszy ,szary garnitur siedział w pierwszej ławce w kościele. Patrzył z czułą dumą i radością na trzy pary ,wstępujące tego dnia w związek małżeński.
Adama i Blankę ,Hossa i Reginę ,Joe i Anitę.
Potrójne wesele kosztowało sporo pieniędzy ,ale ich nie żałował ,bo wiedział ,że szczęście synów jest tego warte. Żałował tylko ,że żadna z jego żon nie mogła by z nim w tej chwili.
Ponieważ Peter trafił do aresztu ,musiał poszukać nowego zarządcy ale tą sprawą miał się zająć później.

Victoria wychodząc z kościoła ,naglę potknęła się i upadła ,co wywołało spore zamieszanie.

-I co z nią panie doktorze -spytał zaniepokojony Will ,patrząc na doktora Martina ,który wyszedł z pokoju Victorii. To chyba nie nawrót jej choroby ?
-Nie -uspokoił go doktor Martin. Jest przy nadziei ,za osiem miesięcy zostaniesz ojcem.
Will wszedł do pokoju ,gdzie jego żona siedziała na łóżku.
Objął ją i obsypał pocałunkami.

KONIEC.

[Camila]

To się porobiło. Paskudny ten zarządca. Dobrze, że trafił tam gdzie jego miejsce.
A zakończenie bardzo szczęśliwe.

[ADA]

[Mada]

Same dobre wieści: Joe odzyskał władzę w nogach, wredny typ trafił za kratki, bracia Cartwrightowie znaleźli swoje drugie połówki, Ben zadowolony, Will uszczęśliwiony.

[Aga]

W ekspresowym tempie nastąpiło rozwiązanie wielu wątków. Wszyscy szczęśliwi poza oczywiście bandziorem.

[lucy]

Uff...
Ale Ben powinien być świadomy tego, że na potrójnym ślubie wszystkich trzech synów zaoszczędził. Gdyby żenili się, każdy osobno, kosztowało by to więcej