|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:10, 01 Mar 2013 Temat postu: Zadanie #4 |
|
|
Początek marca, wypada coś wrzucić... Rika mi podsunęła nawet temat, ale i Zorina puściła króliczka
W tym zadaniu któryś z Cartwrightów, Hop Sing, szeryf albo ktoś inny (blisko związany z rodzinką) musi w którymś momencie powiedzieć:
"Zupełnie nie mam pomysłu."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:16, 01 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
A czy jest jakaś sugestia na co nie mają pomysłu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:19, 01 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:01, 03 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Zorina podsunęła mi wspaniałego, tłustego króliczka. W związku z innym tematem ale da się go podłączyć do tego zadania. Jeśli wyrobię, może jutro, bo wena mnie rozsadza
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 15:04, 03 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:51, 03 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Na razie mój króliczek.
Hoss i Joe stali. Stali. I stali. Jakkolwiek jednak długo by stali, nie zmieniało to obrazu sytuacji. Stali nadal, wpatrując się w dymiącą stertę, która kiedyś była ich wielkim domem na Ponderosie.
- Tego nie było w planie - mruknął w końcu Joe.
Hoss wzruszył ramionami i zamruczał jak rozdrażniony niedźwiedź: - Ciekawe, jak zamierzasz wytłumaczyć to Tacie.
W odpowiedzi usłyszał westchnienie ciężkie jak kamień młyński. W końcu Joe przyznał: - Zupełnie nie mam pomysłu.
Kronikarzu, ten Twój styl jest zaraźliwy! :0
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AMG dnia Nie 20:52, 03 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:47, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Przewiduję, że trudno im będzie wpaść na pomysł, który by to tłumaczył.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:53, 04 Mar 2013 Temat postu: Re: Zadanie #4 |
|
|
AMG napisał: | W tym zadaniu któryś z Cartwrightów, Hop Sing, szeryf albo ktoś inny (blisko związany z rodzinką) musi w którymś momencie powiedzieć:
"Zupełnie nie mam pomysłu." |
Szkoda, że ja nie jestem blisko związana z rodziną, bo mogłabym własnie tak powiedzieć
Króliczka jednak dopadłam i zmusiłam do czegoś.
Cofniemy się parę lat, Ponderosa jeszcze stoi i nic się nie dymi
------------------
Mały Joe siedział przy stole w jadalni. Był głęboko nieszczęśliwy, co w tej chwili objawiało się gryzieniem ołówka i cielęcym wzrokiem wbitym w starszego brata. Joe uznał, że świat jest niesprawiedliwy. Adam miał już całą szkołę za sobą a sprawiał wrażenie, jakby wcale go to nie cieszyło. Ale dla Adama szkoła to zawsze był drugi dom, czuł się tam jak ryba w wodzie.
Tego samego nie można było powiedzieć o Małym Joe. Co prawda, w szkole też czuł się świetnie, towarzystwo kolegów bardzo mu odpowiadało, koleżanek – jeszcze bardziej. Ale szkoła niosła za sobą dodatkowe... niedogodności... większe lub mniejsze. Ta dzisiejsza wydawała się drobna, ale czas biegł nieubłaganie a Joe stał w miejscu. A raczej siedział i gryzł ołówek.
- Adam, podpowiedz mi coś.
- Joe, nie odrobię za ciebie zadania, wybij to sobie z głowy.
- Ale ja zupełnie nie mam pomysłu.
- I kto to mówi? W to raczej trudno mi uwierzyć. Pomysłów nigdy do tej pory ci nie brakowało. Wręcz odwrotnie...
- Jak napiszę, co mi przychodzi do głowy, to jutro panna Jones znowu wezwie cię do szkoły.
Adam właśnie zaczął żałować, że Pa wyjechał i to on musiał chodzić na rozmowy z panną Jones. Jedną taką odbył dzisiaj i dowiedział się, że Joe nie oddaje na czas zadań domowych. I właśnie postanowił temu zaradzić, dlatego Joe siedział teraz smętnie przy stole a Adam siedział przed kominkiem, żeby pilnować Joe w tym smętnym siedzeniu przy stole. I licząc na to, że coś jednak z tego wyniknie. Adam był wyjątkowo uparty i cierpliwy – Joe nie ruszy się stąd, dopóki nie odrobi wszystkich zaległych zadań.
- Adam, tego jest za dużo!
- Nie byłoby, gdybyś pracował systematycznie.
Gdyby Adam patrzył teraz na młodszego brata, widziałby, co ten o nim myśli. Na szczęście dla Małego Joe, Adam czytał książkę z nogami wygodnie wyciągniętymi na ławie.
-Adam! - Hoss właśnie wpadł przez drzwi. - Adam, nasi pracownicy znowu się pokłócili, zrób coś z nimi, bo już zupełnie nie mam pomysłu. Jeszcze chwila a się pobiją.
- Ja ci pomogę! - ochoczo zaoferował Mały Joe. - Mam pomysł!
- Teraz to masz pomysły? - zapytał cicho Adam. - Może byś je tak w zadaniach wykorzystał?
Joe klapnął z powrotem na krzesło. Błagalnie popatrzył na Hossa a jego wzrok wyraźnie mówił: „Zabierz stąd albo mnie, albo jego. Byle szybko.”
Od strony kuchni wszedł Hop Sing z tacą pełną kanapek. Widząc, że stół jest chwilowo zajęty przez Joe i wyjątkowo dużą liczbę jego „pomocy naukowych”, skierował się w stronę kominka i ławy. Stanął i jego wzrok spoczął na buciorach Adama, które zajmowały sporą część potrzebnej mu ławy. Za kuszącym stosem kanapek zaraz pojawił się Hoss i właśnie zaglądał Hop Singowi przez ramię. Hop Sing pochylił się i wbił wzrok w ubłocone buciory Hossa i dywan, który dopiero co wytrzepał.
- Hop Sing ma dość! Wraca do Chin, jeśli pan Cartwright nie nauczy was porządku! I Hop Sing może się już pakować, bo pan Cartwright zupełnie nie ma na to pomysłu! - powiedział i wrócił do kuchni. Jedzenie zabrał ze sobą.
Bracia popatrzyli na siebie ale żaden nie miał odwagi wejść za Hop Singiem do kuchni. Zwłaszcza za wkurzonym Hop Singiem. Kuchnia to był jego teren. I lepiej go było nie denerwować, bo co prawda do Chin nie pojedzie, ale do San Francisco - może.
- Adam, idź go jakoś udobruchać...
- Jak? Masz jakiś pomysł?
Hoss musiał przyznać, że zupełnie nie ma pomysłu. Mały Joe też siedział cicho, burzy pomysłów nie było po nim widać.
No, cóż... Adam zabrał nogi z ławy i wytarł ją dokładnie. Potem usiadł przy stole obok Małego Joe i razem zaczęli się przedzierać przez brakujące zadania. Hoss popatrzył najpierw w stronę kuchni a potem westchnął z rezygnacją. Zwinął ubłocony przez siebie dywanik, zabrał szczotkę do butów i zniknął za drzwiami.
Po godzinie Hop Sing ponownie pojawił się w salonie z tacą kanapek. Zarówno stół w jadalni, jak i ława były puste, zeszyty i książki Joe porządnie odłożone na komodzie, dywanik wytrzepany a buty Hossa czyste. Nie odezwał się ani słowem, położył tacę na stole w jadalni i zniknął w kuchni po dalszą część kolacji. Dopiero tu pozwolił sobie na uśmiech – grunt to mieć dobre pomysły!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:28, 04 Mar 2013 Temat postu: Zadanie 4 |
|
|
Ale z tego HopSinga spryciarz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 13:38, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Grunt to dobre pomysły, nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:11, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
"Zupełnie nie mam pomysłu”
Ben wraz z najstarszym synem Adamem siedzieli wygodnie w fotelach ustawionych blisko kominka. Ben trzymał w dłoniach swoją fotografię oprawioną w złotą ramkę. Tak jak fotografie kolejnych pań Cartwright. Co prawda Adam krzywił się nieco i mówił, że wąska srebrna ramka jest ładniejsza, ale w tym przypadku Ben go nie posłuchał. Złoto, to złoto. Stać go zresztą na tę odrobinę luksusu. Jak dobrze, że wędrowny fotograf zawitał do Wirginia City. Zrobienie zdjęcia tanie nie jest, ale będzie pamiątka na całe życie. Dla synów i wnuków. Gdy mnie już nie będzie – roztkliwił się nieco nad sobą Ben.
-ciekawe, gdzie się podziali Hoss i Joe – zastanowił się po chwili, wracając do rzeczywistości.
-nie ma ich w domu – mało odkrywczo stwierdził Adam i dodał – mnie to też martwi Pa.
-nie przesadzaj, dostali nauczkę. Dwa razy. Z pewnością nic głupiego już nie zrobią. Przynajmniej na razie – dodał, gdyż znał możliwości swojego pupilka.
Chyba wymówił te słowa w złą godzinę, gdyż w tej właśnie chwili, gdy kończył ostatnie zdanie otworzyły się drzwi. Do pokoju wpadli – radośnie uśmiechnięty Joe i bardzo zmartwiony Hoss. No tym razem padło na Hossa – pomyślał Ben, na szczęście nie Joe. Jednak spoważniał. Spojrzał z wyrzutem na Adama, który zawsze powątpiewał w możliwości poprawy u swojego najmłodszego brata. Adam pokręcił głową. Jego mina wskazywała, że coś go niepokoi. Ben powtórnie spojrzał na Joe i Hossa. W porządku. Hoss wyraźnie zakłopotany, przestraszony – pewnie coś spsocił. Ale to Hoss, na pewno nic poważnego, on się tak wszystkim przejmuje. A Joe taki radosny, uśmiech ma śliczny, taki radosny jak matka.
I te dołeczki, zupełnie takie jak u Marie – uśmiechnął się Ben do swoich wspomnień.
-Joe, możesz mi podać przyczynę swojej wesołości – zabrzmiał głos Adama
-yyyyyyllll – wyszło z uśmiechniętych usteczek Joe
-Hoss! Zaryczał Ben, dlaczego Joe tak dziwnie mówi ? I dlaczego wciąż się śmieje? –zapytał poirytowany ojciec trzech kłopotliwych synów
-Pa, on się nie śmieje i nie może mówić – wystękał dziwnie przestraszony Hoss
-jak to nie może mówić – Bena chyba było słychać na północnych pastwiskach – mowę mu odjęło? Zachorował na gardło? I to ma być takie wesołe? – zapytał retorycznie.
-Pa, widzisz, do Wirginia City przyjechał fotograf –jękliwie tłumaczył Hoss.
-WIEM. Sam zrobiłem sobie zdjęcie, żeby wnuki wiedziały, jak wyglądał ich dziadek, bo pewnie mnie nie ujrzą żywego – ryknął
-no właśnie, przyjechał fotograf a Joe spotkał Annie, tę od Mastersów, lubią się… ostatnio – ciągnął swoje wyjaśnienia Hoss
-i co? tak się ucieszył, że do tej pory się śmieje? – nieco złośliwie zapytał Ben
-no, ucieszył się, nawet bardzo ucieszył … urwał Hoss
-i co dalej – padło pytanie z drugiej strony kominka. Zadał je Adam, który chyba już zaczął kojarzyć przyczynę śmiechu braciszka.
-no właśnie. I ta Annie powiedziała, że marzy o fotografii Joe, że będzie ją nosić na sercu, stawiać kolo łóżka...
-i co? krótkie pytanie Adama wyraźnie przyspieszyło narrację Hossa.
-i Joe powiedział, że sobie zrobi takie zdjęcie, specjalnie dla niej! Wyjaśniał Hoss. Joe potakiwał. Głową.
-i co- nieubłaganie drążył temat Adam
-no i ona powiedziała, że chce takie,na którym Joe się uśmiecha, bo wtedy widać jego śliczne dołeczki i piękne zęby – wydobył z siebie resztę prawdy Hoss.
-przecież tam się siedzi przed obiektywem od 15 do 30 minut – stwierdził ze zgrozą Ben-dlatego JA siedziałem i nawet oparty byłem o poręcz fotela! –dodał
-no właśnie Pa, Joe wytrzymał. Tylko potem jak fotograf powiedział, że koniec nie mógł zamknąć ust. I tak mu ten uśmiech został – Hoss był wyraźnie zmartwiony problemem brata.
-cały czas? – Ben nie dowierzał własnym oczom – tak jechaliście do Ponderosy – konno?!
-no, nie cały czas- tłumaczył dalej Hoss, który nie potrafił kłamać Pa – kilka razy zatrzymywaliśmy się
-po co? – pytanie Adama było krótkie, lecz kłopotliwe
-no… musiałem wyciągać Joe różne owady, bo po drodze jakoś… mu wpadały i się krztusił…
-owady – uprzejmość w głosie Adama była mocno podejrzana – a ptaka nie było? Bo taki mniejszy też mógł wpaść. Gniazdko sobie uwić na przykład –Adam był bez litości…
Joe dziko zagulgotał i rzucił się w jego kierunku. Adam zręcznie uskoczył i dodał -chyba z tymi ślicznymi dołeczkami i ząbkami na wierzchu wrócisz do Wirginia City, do doktora Martina. To skurcz któregoś z mięśni podtrzymujących szczękę –dodał uspokajająco – jakiś masaż, lub coś innego na rozluźnienie i będzie po wszystkim.
-i jak on zje obiad, albo kolację?– spytał ze zgrozą Hoss, dla którego głodówka była najgorszą rzeczą, jaka mogła spotkać człowieka
-zupełnie nie mam pomysłu, co z tym zrobić – jęknął Ben, do którego dopiero teraz w pełni dotarł rozmiar zmartwienia, jakie spotkało jego beniaminka
-cóż Pa, pójdzie do ołtarza z uśmiechem. To rzadkość w dzisiejszych czasach –Adam nadal żartował z Joe, który niestety nie mógł mu odpowiedzieć. Wydawał jedynie dziwne dźwięki.
-i dołeczki będzie widać ... i piękne ząbki – podkreślił Adam i zręcznie uchylił się przed atakującym go bratem. Joe stracił równowagę i przewrócił się uderzając szczęką o grubą książkę upuszczoną przez Adama. Ufff! Pomogło. Podniósł się i … okazało się, że może zamknąć usta.
-uderzenie o książkę prawdopodobnie odblokowało mięsień podtrzymujący żuchwę– wyjaśnił Adam – to i tak lepiej niż cios któregoś z nas w twoją szczękę. Skutek ten sam a mniej boli – zawsze wam mówię, że wiedza jest kluczem do sukcesu – pamiętajcie o tym bracia moi – nieco patetycznie zakończył.
-czas na kolację-zakończył spór Ben – nie kłóćcie się. Wszystko dobrze się skończyło… chciał jeszcze dodać zdanie o uśmiechu goszczącym na twarzach szczęśliwej i zgodnej rodziny, ale uświadomił sobie, że nie byłaby to najwłaściwsza uwaga. Westchnął jeszcze raz nad brakiem rozwagi u swego najmłodszego syna i podążył za trzema głodnymi Cartwrightami na kolację przygotowaną przez Hop Singa.
Nie wiem dokładnie ile czasu trzeba było naświetlać światłoczułą płytkę, ale sporo. Od kilku minut chyba do 30. Zależnie od stosowanych odczynników i oświetlenia obiektu fotografowanego. Dlatego zdjęcia z tamtych czasów są "sztywne" pozowane. Fotografowani siedzą i często są oparci o poręcz, laskę itp. Dzięki Zorina za inspirację
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 23:49, 04 Mar 2013, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:23, 04 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | -cóż Pa, pójdzie do ołtarza z uśmiechem. To rzadkość w dzisiejszych czasach |
Ewelina napisał: | zawsze wam mówię, że wiedza jest kluczem do sukcesu |
Oj, tak, oj , tak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:13, 04 Mar 2013 Temat postu: Zadanie 4 |
|
|
Jak się okazuje podsuwam nieświadomie pomysły na opowiadania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:02, 05 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | -i dołeczki będzie widać ... i piękne ząbki |
To proponuję jeszcze Adama wysłać do tego fotografa Co Ty na to, Ewelina? Jakiś epilog?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:08, 05 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Adam był zbyt rozsądny, żeby siedzieć 20 minut przed obiektywem z wyszczerzonymi zębami. Wie, czym to grozi i jak długo tam trzeba siedzieć, żeby się naświetliło. Bardziej to jednak pasowalo do Joe. Epilog? może jakaś przyjezdna rysowniczka? malarka narysuje go, może portecik (oczywiście z szerokim uśmiechem - z pamięci oczywiście narysuje, żeby skurczu mięśni nie dostał) może coś więcej... niezła myśl, kto wie, może jakiś króliczek pokica w tym kierunku...
Może do zadania nr 5?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rika
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:14, 05 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Mnie się wydaje, że gdyby go jakaś panna, na której mu oczywiście zależy, go poprosiła, to by grzecznie siedział, nawet te pół godziny. Skurczu mięśni nie przewiduję, ale może coś innego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|