Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zabawa - piszemy historyjki o małych Cartwrightach ;)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:03, 28 Lis 2014    Temat postu: Zabawa - piszemy historyjki o małych Cartwrightach ;)

Niniejszym inicjuję otwarcie nowego ćwiczenia! Very Happy A mianowicie historyjek o małych Carwrightach... Rolling Eyes
Rzecz polega na tym:
Historyjki pozostają zgodne z chronologią bonanzową (różnica wieku między chłopakami) i osadzone przed 1859 rokiem, poza tym absolutna dowolność - mogą to być jednoczęściowe opowiadanka, mogą mieć tych części nawet kilka... dowolna liczba małych Cartwrightow - wszyscy trzej, ewentualnie dwaj, albo sam Adam... to bez znaczenia. Termin zakończenia zabawy jest dowolny, podjęty w historyjce problem też. Może być zabawnie, albo dramatycznie... obojętnie...
Oto próbka mojego autorstwa:

***************************************************************

Galaretka malinowa i galaretka rodzinna

Część pierwsza:

- W porządku chłopcy! Hop Sing musiał wyjechać na trzy di do San Francisco. To wiecie. Ale jeszcze nie powiedziałem wam, że wczoraj przysłał mi wiadomość, że musi zostać u jednego ze swoich krewnych. Na te trzy tygodnie, kiedy go nie będzie, zatrudniłem u nas w kuchni panią Stacy Stevens - powiedział Ben. Tego popołudnia zebrał swoich synów w salonie na rozmowę. - Proszę chłopcy, bądźcie dla niej mili...
Adam, Hoss i Joe popatrzyli po sobie zdziwieni. Mili? Oni mieliby być mili?
- Pa... a ile lat ma pani Stevens? - zapytał przytomnie Adam.
- Dwadzieścia osiem - westchnął Ben. - Ale... dlaczego pytasz? - popatrzył na niego zaskoczony.
- A nie... nic... - mruknął Adam, spuszczając niewinnie wzrok.
- To dobrze... A więc, chłopcy - Ben podniósł się z fotela. - Jesteście już dość duzi, by zrozumieć, że czasem trzeba coś poświęcić. Acha - uniósł głowę na chłopców, jakby sobie coś przypomniał. - Pani Stevens ma męża.
Gdy drzwi wejściowe zamknęły się za głową rodziny z trzech piersi wydobyło się westchnienie ulgi.

- Hoss? Ale co ty naprawdę myślisz o pani Stevens? - zapytał Joe starszego brata.
Obaj siedzieli pod stołem w kuchni, ukryci pod seledynowym obrusem sięgającym podłogi. Stacy Stevens przyniosła go ze swojego domu, gdyż w kuchni jadła wraz ze swoim mężem - pracownikiem Cartwrightów już od dwóch lat. Powiadała, że stale musi przypominać mu o dobrych manierach a brak obrusu na stole, na którym spożywa boże dary sprawi, że bez trudu zapomni w jaki sposób powinien godnie to robić.
- Lubie ją - mruknął Hoss. - Pamiętasz wczorajszy deser?
Joe trącił go nadgarstkiem z płomykami w oczach.
- Masz rację! Wiesz... chyba podpatrzyłem, co ugotuje dzisiaj - mruknął, zerkając spod obrusu na bulgocące na kuchni potrawy o wspaniałym zapachu. Wpatrywał się w garnki w niemym zachwycie. Po upływie kilku sekund poczuł jednak, że coś jest nie tak.
- Ej, Hoss... gdzie jest pani Stevens? - wyjąkał niepewnym głosikiem.
- Nie ma jej? - zapytał niepewnie Hoss.
- Nie... - Joe pokręcił przecząco głową.
- Zaraz zobaczę - Hoss podczołgał się do miejsca, skąd Joe obserwował kuchnię, zgniatając przy okazji młodszego braciszka, który wydał stłumiony jęk.
- I co? - wykrztusił, gdy Hoss wrócił na swoje miejsce.
- Nie ma jej - chłopiec pokręcił głową.
Wtem poczuli, że coś unosi do góry obrus, który ich zasłaniał.. Chwilę później oślepił ich blask słońca wpadającego do kuchni.
- Mam was hultaje! - usłyszeli nad sobą a po chwili ujrzeli roześmianą twarz Stacy Stevens.

- Uciekajcie... - zawołała ze śmiechem, wyprowadzając chłopców za próg kuchni. Tak Joe, jak i Hoss posłusznie wybiegli na podwórko.
- Pan Benjamin Cartwright! - zawołała Stacy Stevens rozpromieniona.
Ben, który właśnie czytał gazetę za stołem w salonie, omal nie zakrztusił się pitą właśnie kawą. Benjamin?!
- Słucham... pani Stevens... - wykrztusił.
- Po prostu Stacy - kobieta stanęła przy krześle, tuż obok prawego boku Bena. Mężczyzna drgnął i uniósł na nią z lekka trwożliwe spojrzenie. - Czy nie zauważył pan zbyt dużej różnicy między swoimi synami? - zadała pytanie kobieta, wycierając dłonie w fartuch tak machinalnym gestem, aż Ben poczuł falę gorąca.
- Jaką... różnicę...? - wykrztusił.
- Proszę spojrzeć na Erica. Jest za pulchny jak na swój wiek. O wiele za pulchny... A Joseph to z kolei skóra i kości. Sześcioletnie dziecko powinno być o połowę większe. Ja myślałam na początku, że on ma cztery lata! A Eric... jest prawie mojego wzrostu! To niepojęte, żeby dwunastoletni chłopiec tak wyrósł! - wołała Stacy Steven żywo gestykulując. W chwilach, gdy machała ręką w kierunku Bena mężczyzna kulił się i odsuwał w tył, co jednak niewiele mu pomagało. Obawiał się, że jeżeli nie uda mu się jakoś podnieć z krzesła ta piękna, jasnowłosa dama zdoła podbić mu prawe oko.
- Wiem... jak mam wychowywać synów... - wykrztusił. - Eric... znaczy, Hoss od dziecka jest dosyć wysoki... to prawda... nie ma problemów z jedzeniem... ale Joseph również ma apetyt... po prostu... matka Hossa była stosunkowo wysoką kobietą... - wykrztusił ostrożnie wstając.
- Acha... - westchnęła Stacy Stevens smutno. - No nic, w każdym razie postanowiłam ustawić chłopcom dietę, by dostosować ich wygląd do wyglądu rówieśników - uśmiechnęła się ciepło.
- Dieta? - zapytał Ben zaskoczony.
- Tak... o ile pan Benjamin Cartwright się na to zgodzi - odparła Stacy Stevens słodko.

- I co... - zapytał Joe z nadzieją.
- Nic nie słychać - mruknął Hoss.
Obaj chłopcy z całych sił wyciągali głowy, by dosięgnąć do okna w salonie z blatu stojącego na werandzie stolika.
- Dajcie spokój... - mruknął Adam unosząc wzrok znad książki, którą spokojnie czytał, siedząc na krześle.
- Ona na pewno mówi mu o nas - pisnął Joe z wyrzutem. - Powinno cię to interesować...
- Dobrze... - westchnął Adam, odkładając powieść. Podniósł się i zerknął przez okno do wnętrza pokoju, mierzwiąc przy okazji fryzurkę Joe.
- Zobaczcie! - wykrzyknął Hoss podskakując do góry i niemal spadając ze stolika.
Joe natychmiast przestał poprawiać włosy a Adam obserwować go przy tej czynności i obaj wpatrzyli się w okno. Dostrzegli, jak ich ojciec pochylając się nisko całuje z nabożną czcią dłoń Stacy Stevens, która wydaje się iście kontenta jego zachowaniem.
- Jesteście... pewni, że Pa pamięta o mężu pani Stevens? - zapytał Joe drżącym głosikiem.
- No nie wiem... mruknął Adam. - Ale to nic. Najwyżej będziemy mieć jeszcze jednego brata - zachichotał i powrócił na swoje miejsce i do przerwanej lektury.
Hoss i Joe popatrzyli na siebie z rozpaczą na słodkich twarzyczkach. Czwarty brat? Co to to nie! Musieli koniecznie coś zrobić!

*************************************************************
To tyle Very Happy
Zapraszam do pisania swoich własnych historyjek! Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Pią 20:18, 28 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:23, 28 Lis 2014    Temat postu: Galaretka malinowa i galaretka rodzinna

Pełne ciepła i humoru opowiadanie ,chciałabym poznać ciąg dalszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:23, 28 Lis 2014    Temat postu:

W sumie planowałam wstawić to jako zadanie listopadowe, w końcu po chwili wahania wstawiam tu.

Była ciepła i wyjątkowo cicha noc. Na zewnątrz domu w Ponderosie słychać było cykanie świerszczy i ciche rżenie koni w stajni. Hoss i Joe jak przystało na dzieci spali od dobrych kilku godzin w swoich łóżkach. Prawdopodobnie mały Joe zakradł się -jak robił codziennie od kilku tygodni- do pokoju brata i w rezultacie spał z nim. Ben od dłuższego czasu siedział w fotelu nieopodal kominka. Ciszę nocną w domu zagłuszało wyłącznie tykanie ściennego zegara i trzaskające polana w kominku. Wydawałoby się, że ojciec trojga dzieci drzemie oparłszy głowę o plecy fotela, ale było to tylko złudne wrażenie. Mysli Bena zaprzątało wiele spraw. Wspomnienia o Marii, która zmarła tragicznie dwa miesiące temu przeplatały się z obrazami poprzednich żon. Ben potarł dłonią czoło zastanawiając się za jakie grzechy Bóg karze go w ten sposób? Każda żyła trochę dłużej od poprzedniczki. Każda zostawiła po sobie ślad w postaci owocu ich miłości. Synowie różni jak ich matki. Skrzypnięcie otwieranych drzwi wyrwało Bena z zadumy. Mężczyzna westchnął i spojrzał w kierunku ciemności, z których wyłoniła się sylwetka i stanęła w świetle rzucanym przez płomienie z kominka.

-Nie śpisz Pa. –bardziej stwierdził niż zapytał młodzieniec.
-Gdzie byłeś? –głos Bena zabrzmiał szorstko.
-W mieście. –czarnowłosy chłopak wzruszył ramionami.
-Mój syn nie będzie wracał…
-Mam siedemnaście lat Pa. –Adam spojrzał ojcu prosto w oczy. –I mogę wracać...
-Nie możesz. –przerwał Ben. -Twoi bracia cię potrzebują Adam. Ja cię potrzebuję. Na ranczo jest mnóstwo pracy, a ty włóczysz się z tymi podejrzanymi typkami…
-Oni mają imiona Pa.
-Zawiodłem się synu, niedawno straciłem żonę, mały Joe tęskni za matką, on cierpi.
-Może ja też cierpię? -zapytał zaczepnie.
-Ty?-zdumiał się Ben. -Przecież nawet jej nie lubiłeś.
-Skąd wiesz Pa? –zadarł głowę i spojrzał na ojca oczami pełnymi buntu.
-Marie robiła wszystko żeby się do ciebie zbliżyć, a ty ciągle stawałeś okoniem. Prosiłem byś był dał jej szansę.
-Nic nie robiłem.
-Właśnie nic nie robiłeś, a Marie tak czekała, aż okażesz jej uczucie. Zaakceptujesz ją.
-Akceptowałem
-Ale nie okazywałeś jej tego.
-Tak było łatwiej Pa.
-Nie rozumiem synu?
-Kochałem matkę Hossa, bardzo. I bardzo cierpiałem kiedy umarła. Nie chciałem więcej nikogo pokochać. Mniej boli Pa. –Adam spojrzał w podłogę z zaciętym wyrazem twarzy.
-Nie wiedziałem….-Ben patrzył szczerze zdziwiony. –Nie pomyślałem.

Adam wzruszył ramionami i minął Pa bez słowa. Stanął przed kominkiem, z rękoma w kieszeni, plecami do ojca. Ben wyciągnął dłoń jakby wahał się czy nie położyć ją na ramieniu syna, ale w końcu stchórzył i cofnął ją. Tak ciężko rozmawiać z nastolatkiem. Tak łatwo wymagać od syna okazania uczuć kiedy samemu ciężko o nich mówić. Może za dużo od niego wymagał? Może najwyższa pora porozmawiać? Tak szczerze bez uniesień, krzyków, władczego tonu? Dzisiaj jest odpowiedni moment, teraz jest odpowiedni moment. Może…

Koniec


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 21:26, 28 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:25, 28 Lis 2014    Temat postu: Galaretka malinowa i galaretka rodzinna

To chyba do dawnego tematu -Adam jako nastolatek.
Refleksyjne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:29, 28 Lis 2014    Temat postu:

Domi fajny pomysł na założenie tematu. Very Happy Krótkie opowiadanka mogą się sprawdzić przy braku czasu. Very Happy

Twoje opowiadanko Domi fajne i ciepłe. Ujęłaś typowe zachowania braci -duzy Hoss, mały Joe i Adam zatopiony w lekturze Very Happy Odchudzanie Hossa to lekka przesada. Małego Joe można podtuczyć i owszem Very Happy Ben pouczany jak ma karmić dzieci? Co na Hop Sing? Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 21:36, 28 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:20, 28 Lis 2014    Temat postu:

Fajne opowiadania. Krótkie, ale pełne treści, refleksyjne i z humorem.
Hoss odchudzany ... to nie przejdzie u tego sympatycznego żarłoka Laughing, Joe istotnie należaloby podtuczyć ... chociaż jego i tak sporo osób lubi jako chudzielca. Zastanawia mnie, dlaczego tak mało Adama jest u Domi. Jeśli Joe ma 6 lat, to Adam ma 18. W tym wieku kobieta 28 letnia .... no nie wiem, może znów rywalizować z tatusiem ... choć przecież ona jednak ma męża ...
Aga znów tłumaczy, że Adam bał się polubić Marie ze strachu, że i ona odejdzie, tak jak jego mama i Inger, którą kochał i cenił. Cóż, jak się okazało znów miał rację. Marie też miała wypadek ...
Czekam na kontynuację tych historii ... co dalej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:29, 28 Lis 2014    Temat postu:

Ewelina sugerujesz, że 18-letni Adam będzie oglądał się za 28-letnią kobietą Laughing za stara dla niego Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:06, 29 Lis 2014    Temat postu:

Teuretycznie tak ... w życiu facetów w jego wieku interesują kobiety koło trzydziestki ... przykład? Choćby z klasyki - pan Tadeusz nieźle latał za Telimeną zanim wylądował w objęciach Zosi. Wroński też wolał Annę Kareninę (też chyba koło 30, lub przed) niż młodziutką Kitty ... różnie może być ... w serialu na malolaty nie leciał ... ta aktorka Adah ... też mu się podobała ... tak jak i Benowi Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:48, 29 Lis 2014    Temat postu:

Domi, zamieszczony przez Ciebie fragment, to urocza i ciepła opowieść. Joe i Hoss trzymają się razem, mimo różnicy w … kilogramach. Laughing Pani Stevens to energiczna niewiasta, nawet Ben się jej boi. Poza tym traktuje ją z wyjątkowym szacunkiem. Adam podchodzi do sytuacji ze spokojem i humorem. O nim jakoś pani Stevens nie wspomniała. Chyba nie będzie objęty dietą. Smile

Aga, po przeczytaniu Twojego fragmentu ogarnął mnie lekki smutek. Ben cierpi, zastanawia się, analizuje, obwinia się chyba też. Adam przeżywa okres buntu, choć pod wpływem wyrzutów ojca na chwilę się otwiera. Ben poznaje powód obojętności, nieufności syna wobec Marie. Mam nadzieję, że szczerze sobie przy tym kominku porozmawiali. Moim zdaniem, obaj tego potrzebowali. Smutne, ale piękne. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:31, 29 Lis 2014    Temat postu:

Dzięki Very Happy Domi rozwesela, a ja w drugą stronę Rolling Eyes równowaga w przyrodzie musi być zachowana. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:42, 29 Lis 2014    Temat postu:

Domi pomysł doskonały. Twoje opowiadanie ciepłe, pełne humoru, a bracia świetnie naszkicowani, choć jako fanka Adama muszę przyznać, że Adasia, jak na lekarstwo. Czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że nastąpi Very Happy

Aga faktycznie Twoje opowiadanie spełnia kryteria ćwiczenia listopadowego, ale świetnie także pasuje do tematu założonego przez Domi.
Bardzo spodobał mi się wstęp. Świetnie oddałaś atmosferę późnego wieczoru, a właściwie nocy w Ponderosie i zadumę Bena. Nastoletni Adam to piękny, ale jednocześnie dość smutny widok. Mam nadzieję, że Ben potrafił dotrzeć do syna. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:04, 29 Lis 2014    Temat postu:

Też mam taką nadzieję Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:11, 26 Lut 2015    Temat postu:

Taka luźna historyjka mi przyszła do głowy Rolling Eyes Trochę naginam historię, wiem, ale to jest konieczne, żeby historia była zabawna Rolling Eyes

"MIŁOŚĆ PONAD PODZIAŁAMI..."

- Nie, Adam! Nie ma mowy! Nigdy się na to nie zgodzę! - krzyczał Ben, patrząc na swojego pierworodnego z mieszaniną zwątpienia i strachu, ukrytą w błyszczących złością, czarnych oczach.
- W takim razie, nie potrzebuję twojej zgody, Pa - odparł hardo Adam.
- Synu - Ben wzniósł oczy do nieba, szukając tam pomocy. - Zastanów się. Ile ty masz lat? Jesteś jeszcze za młody.
- Nie jestem za młody na małżeństwo - odparł Adam, prostując się. Jego szarozielone oczy istotnie, patrzyły dojrzale.
- Ale nie z nią, synu! - Ben przestał spoglądać w niebo i odwrócił się plecami do syna. Przespacerował kilka kroków wzdłuż kominka, po czym ciężko wypuścił powietrze. Od dobrej pół godziny mówił jak do ściany. Miał tego dosyć.
- Tato, co ty masz do niej? - zaczął Adam.
Ben zatrzymał się wpół kroku. W zasadzie, to...
- Nie... nic... jest na pewno inteligentna, wykształcona... no i ładna... jest... miła, uczynna... ale... synu! - westchnął, wznosząc teatralnie ręce w górę.
- Skoro tak o niej myślisz, to idę do pastora. Ustalimy termin ślubu - powiedział Adam rzeczowo, po czym opuścił salon, trzaskając przy tym drzwiami. Mężczyzna powiódł za nim wzrokiem z rezygnacją, po czym ciężko opadł na fotel przy kominku.
- Co się stało, Ben? - usłyszał nad sobą miękki kobiecy głos, mówiący z delikatnym francuskim akcentem. Odwrócił się. Na schodach stała jego żona ubrana w domową sukienkę i uśmiechała się ciepło.
- Nic nowego, Marie. Zawziął się. Nic nie mogę zrobić. Chyba naprawdę będziemy musieli szykować ślub - westchnął Ben.
- Może ja z nim porozmawiam? - zaczęła Marie, kładąc dłoń na oparciu fotela, gdzie siedział jej mąż.
- Nie wydaje mi się, żeby to coś dało. Skoro mnie nie posłuchał - Ben zacisnął zęby i powiódł wzrokiem po krokwiach podtrzymujących dach, jakby szukając tam odpowiedzi. - Ja w tym wieku nie sprawiałem takich problemów.
- I właśnie w tym wieku to szybko przechodzi... Minie mu...
- Mam nadzieję, że przynajmniej nie rozmyśli się przed ołtarzem...
- Ben, to dojrzały chłopak.... Jestem pewna, że tego nie zrobi...
- Czyli się ożeni - westchnął Ben, wstając z fotela. - Zrozum, Marie, że ja nie mogę na to pozwolić. On ma tylko siedemnaście lat. A ta "panna" jest sześć lat młodsza ode mnie!
- Wciąż to powtarzasz. Uspokój się... Każę Hop Singowi zrobić ci herbaty - Marie zdecydowanym krokiem udała się do kuchni.
Gdy Ben został sam w salonie, dotarła do niego potworna prawda. Jego syn weźmie ślub, czy on sam chce tego, czy nie. Odwrócił się i wpatrzył w ogień trzaskający na kominku. Miał problem. Poważny problem. I musiał liczyć, że ten problem rozwiąże się sam.

Adam Cartwright jechał powoli czerwoną, piaszczystą drogą wijącą się wśród sosen ku jezioru Washoe. Zastanawiał się, co powinien teraz zrobić. Profesor Sylvie Cornway poznał miesiąc temu, gdy pojechał do miasta złożyć egzaminy. Chciał to zrobić, chciał dać zadość wysiłkom Bena, który wykształcił go niegorzej od najlepszych nauczycieli. Ale to Sylvie namawiała go, by pojechał studiować, zostawił Ponderosę i rodzinę. Przekonała go, choć z początku nienawidził jej za słowa, jakich używała rozmawiając z nim i za ten zdecydowany ton. Teraz widział w niej odważną, bezpośrednią kobietę, która każdego potrafiła przeciągnąć na swoją stronę. Dodatkowo piękną kobietę. Przypominała mu matkę. Swoje czarne, jak krucze skrzydła włosy, skręcone w drobne loki upinała skrupulatnie w warkocz wokół głowy. Nie malowała się, ale mimo to jej cera była gładka i sprężysta, idealnie biała. Jak śnieg. Jej twarz też była cudowna. Pełne, czerwone usta, maleńki, prosty nos i błękitne oczy, jasne, jak wiosenne niebo. Miała trzydzieści dwa lata. Ukończyła szkołę, jako jedyna kobieta i to w przebraniu mężczyzny. Była starsza, niż inni nauczyciele na wydziale architektury. Namówiła go. Udało jej się, ale w trochę inny sposób, niż zapewne chciała.
"Nie, nie powiem ojcu. Ani słowa więcej o ślubie. Ale pojadę na uniwersytet, na którym wykłada. Dzisiaj jeszcze wyślę tam papiery. Będziemy dłużej razem. Do tego, ta szkoła jest w Bostonie. Po raz pierwszy złożę kwiaty na grobie matki i zobaczę ten dom, przy Baldwin Lane. Pa opowiadał mi, że tam się urodziłem. Pokażę te miejsca Sylvie. Spędzę z nią tyle czasu, ile trzeba, by zrozumiała, że jej pragnę. Będzie moja. Dziś wieczorem napiszę list..." pomyślał Adam z powagą i zawrócił konia w kierunku domu...

I to jest koniec... Rolling Eyes Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Czw 20:14, 26 Lut 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:32, 26 Lut 2015    Temat postu:

Domi czy Ty chcesz mnie przyprawić o zawał? Rolling Eyes Muszę zebrać myśli.... Surprised

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:36, 26 Lut 2015    Temat postu: Zabawa

Domi musisz napisać ciąg dalszy.
To się nadaje na osobne opowiadanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin