|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:47, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mniemam, że Candy będzie miał w tym "przechodzeniu" swój udział.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 19:50, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ja tam raczej zakładałam, że to wpływ hormonów... Ale na pewno Candy będzie miał coś do powiedzenia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:24, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | India rozwieszała pranie, z trudem rozciągając wilgotne płachty materiału. Zaczynały ją boleć ramiona; Wyjeżdżali wcześnie rano, w okolicach piątej, kiedy jeszcze było ciemno. Wracali po dziewiątej.
Podniosła nieco wyżej róg zasłony i znów poczuła ból zmęczonych mięśni.
Candy od czterech dni wracał wykończony, z obolałymi ramionami, sińcami przy nadgarstkach, łokciach i barkach, pościeranymi i poharatanymi dłońmi. Ledwo miał siłę, żeby się umyć, przebrać – i pójść spać.(...) Zamknęła oczy. Uprała już zasłony, przewietrzyła pościel… (...)pozostawały jej jeszcze do umycia okna, ale musiała się zastanowić, czy to jest aby na pewno dobry pomysł. |
Tak obrazowo to opisałaś, że..aż mnie zaczęło wszystko boleć
senszen napisał: |
- India! – Joe wysapał, zsiadając w biegu z konia. – Jestem… To znaczy, dobrze… - odchrząknął zakłopotany.
- Joe, coś się stało? Wyglądasz na wstrząśniętego? – India przyjrzała mu się uważnie.
- Nic, to tylko… głupie plotki jak widzę… |
No proszę kolejne plotki rozrastają się jak chwasty
senszen napisał: | - Samotne kobiety nie powinny podróżować … samotnie… - uprzejmie, ciepłym tonem zwrócił jej uwagę. |
Samotnie przyjechała, to samotnie wróci.
senszen napisał: | - A jak pana godność, jeżeli mogę spytać? – Marcus przytrzymał ich jeszcze.
- Sponiewierana… - uśmiechnął się on znów, trochę kpiąco. – Griff King. |
Piękne
India ze swoimi przemyśleniami nie wstrzeliła się czasowo w Candyego. Chłop pada na przysłowiowy pysk, toż on nic z tego nie zajarzy.....
Mam nadzieję, że jak znajdą chwilę to przeczytam jak Candy rozwiewa wątpliwości Indii ....albo i nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:36, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen napisał: | Joe pojechał do Las Vegas Valley negocjować wydłużenie okresu zapisanego w umowie. Cztery dni temu przesłał telegram, że trzeba wznowić prace a nowy kontrakt został poszerzony o następne jardy sześcienne drewna. |
Jaki bystrzacha się zrobił ... interesy załatwia ... samodzielnie ... a nawet negocjuje
Senszen napisał: | Candy od czterech dni wracał wykończony, z obolałymi ramionami, sińcami przy nadgarstkach, łokciach i barkach, pościeranymi i poharatanymi dłońmi. Ledwo miał siłę, żeby się umyć, przebrać – i pójść spać. |
Przystojny, zakochany w żonie, zaradny i do tego pracowity. Ideał. Prawie taki jak Adam
Senszen napisał: | Uprała już zasłony, przewietrzyła pościel… pozostawały jej jeszcze do umycia okna, ale musiała się zastanowić, czy to jest aby na pewno dobry pomysł. |
India równiez się uwija przy robocie. Idealnie dobrana para.
Senszen napisał: | Myśl, że powinien on mieć teraz dorosłych synów, którzy by za niego pracowali, nie wyczekiwać kolejnych dzieci. Pewność, że zasłużył sobie na coś lepszego, niż to, co w tej chwili ma. |
Skąd te wyrzuty? Przecież to nie jej wina. Niech Candy się cieszy z tego, co ma.
Senszen napisał: | To nieco głupie… Po mieście chodzą plotki, że … no… że nie żyjesz… - Joe zakaszlał i zaśmiał się lekko zdenerwowany. |
Wyjątkowo "subtelny" tekst. Nawet, jeśli usłyszał taką plotkę, to widząc żywą Indię powinien zachować jej tekst dla siebie, lub nieco taktowniej przekazać.
Senszen napisał: | - Nie wiedziałaś? Nikt nie pocieszał Candy’ego, że znajdzie sobie lepszą żonę? – zażartował niefortunnie Joe. |
Jak widać Joe jest wyjatkowo taktowny w tej rozmowie. Może na skutek przemęczenia?
Senszen napisał: | Griff King, wysłany po drugą piłę zobaczył w oddali znajomą jasną sylwetkę. Zawahał się, spojrzał na piłę, spojrzał na drogę powoli topiąca się w półmroku zmierzchu – i pojechał za Indią. |
Młody, pracowity, inteligentny, sprytny i przystojny ... kolejny ideał
Senszen napisał: | Zmrok już zapadł, ale wyglądając przez okno widział jeszcze pustą drogę, atramentowe zarysy budynków na kobaltowym niebie. |
Niezależnie od wrednego typa, który na to spogladał bardzo piękny opis ...
Senszen napisał: | Po prostu weszła, najprawdopodobniej trzaskając drzwiami. |
Wyobrażam sobie rozmowę obu pań
Senszen napisał: | Jeżeli pani pozwoli, chętnie odprowadzę panią do Ponderosy. Drogę już znam. Nie musi się Pani mnie obawiać, mieliśmy już przyjemność poznać się. |
Jaki dżentelmen! Chyba India poznała się na nim, skoro nieufnie patrzyla na typa.
Senszen napisał: | A jak pana godność? ... - Sponiewierana… - uśmiechnął się on znów, trochę kpiąco. – Griff King. |
I jeszcze do tego przystojniak z poczuciem humoru i odważny...
Senszen napisał: | Usiadł na łóżku, zdjął buty i położył się gwałtownie. India poczuła zapach, jakby piżma zmieszanego z żywicą i mocno ją zemdliło. |
Ja myślę! Ciężka praca, pot, zapachy lasu ... stanowczo taki zapaszek mógł każdego zwalić z nóg ...
Senszen napisał: | - Candy, umyj się. – łagodnie zwróciła mu uwagę. |
Tak. Stanowczo tak. To jedyne wyjscie i ratunek przed zasłabnięciem lub uduszeniem się
Senszen napisał: | India przysnęła na fotelu pod oknem. |
Po prostu zdezerterowała z pola walki
Senszen napisał: | ostrożnie wziął dziewczynkę na ręce. Przytuliła się do niego bezwiednie. Ogarnęło go rozczulenie. Była delikatna, ciepła i lekka jak piórko. Może i Joe chełpił się, że ma trzech synów… Ale córki nie miał. |
Kolejny tatuś uwielbiajacy córeczkę
Senszen napisał: | Przebrał się w koszulę i położył obok żony. Powiedziała coś niewyraźnie, przez sen. |
Jesli to taka sama "seksowna" koszula nocna jaką nosili Joe lub Hoss, to mam nadzieję, że w sypialni panował półmrok
Senszen napisał: | Umyłem się. Mogłaś wczoraj coś powiedzieć a nie uciekać. |
Ale ma refleks! A wczoraj się nie zorientowal, że nie pachnie jak kwiatuszek?
Opowiadanie jak zwykle dopracowane, z dużą dbałością o szczegóły, piękne, plastyczne opisy, ciekawe postacie, dobra akcja ... Kiedy kontynuacja?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 20:55, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina, myślę, że Joe jest zmęczony... bardzo zmęczony po podróży. Pierwotnie to miał tego rodzaju błyskotliwy tekst wygłosić przy Candy'm
Cytat: | Po prostu zdezerterowała z pola walki |
tak, zwłaszcza, że fotel był pod uchylonym oknem...
Cytat: | Jesli to taka sama "seksowna" koszula nocna |
przynajmniej mu ciepło było
Cytat: | Ale ma refleks! A wczoraj się nie zorientowal, że nie pachnie jak kwiatuszek? |
Chyba jednak coś zauważył
A twój komentarz mnie rozbroił swoją dokładnością
Aga
Cytat: | że jak znajdą chwilę to przeczytam jak Candy rozwiewa wątpliwości Indii |
chyba jednak twoje oczy to zobaczą. Tylko wymyślę scenkę odpowiednią.
Mada
Cytat: | Błyskotliwa odpowiedź. |
jak widzę, wszystkim wam się spodobało
Ciesze się, że dało się jakoś przeczytać Dziękuję za miłe komentarze i pomocne uwagi
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 20:59, 16 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:20, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | India rozwieszała pranie, z trudem rozciągając wilgotne płachty materiału. Zaczynały ją boleć ramiona; automatycznie zaczęła myśleć o trwającym wyrębie. |
India spodziewa się dzidziusia i powinna bardziej o siebie dbać.
Cytat: | Zamknęła oczy. Uprała już zasłony, przewietrzyła pościel… pozostawały jej jeszcze do umycia okna, ale musiała się zastanowić, czy to jest aby na pewno dobry pomysł. |
Indio to jest zły pomysł
Cytat: | I znowu zaczął wzrastać w niej ten irracjonalny niepokój. Przekonanie, że przyczyniła się do tego, jak zmęczony teraz Candy był. Myśl, że powinien on mieć teraz dorosłych synów, którzy by za niego pracowali, nie wyczekiwać kolejnych dzieci. Pewność, że zasłużył sobie na coś lepszego, niż to, co w tej chwili ma. |
Nie powinna tak myśleć. Przecież chyba nie wątpi w miłość męża
Cytat: | Joe, powiesz o co chodzi?
- To nieco głupie… Po mieście chodzą plotki, że … no… że nie żyjesz… - Joe zakaszlał i zaśmiał się lekko zdenerwowany.
India osłupiała. |
Też osłupiałabym. Niestety Joe nie wykazał się taktem Dobrze, że chociaż to zrozumiał.
Cytat: | Już wiedział, jak może wywołać w mieście potrzebne mu zamieszanie, co więcej, pozbyć się niechcianego i niewygodnego teraz już wspólnika. |
A ten wciąż knuje. Niebezpieczny typ.
Cytat: | Jeżeli pani pozwoli, chętnie odprowadzę panią do Ponderosy. Drogę już znam. Nie musi się Pani mnie obawiać, mieliśmy już przyjemność poznać się. – zażartował lekko, z uroczym uśmiechem na ustach. |
Niebezpieczny, przebiegły i wredny. Dobrze, że Griff pojawił się niczym anioł stróż.
Cytat: | Otworzył drzwi do swojej sypialni, odgarnął mokre włosy z czoła a ponurą twarz rozjaśnił mu uśmiech. India przysnęła, trzymając w ramionach July. Dziewczynka miała włosy niewiele ciemniejsze niż matka; spały w podobnej pozycji, na tak samo jasne policzki rzęsy rzucały podobny cień.
Podszedł do nich, przysiadł na łóżku i ostrożnie wziął dziewczynkę na ręce. Przytuliła się do niego bezwiednie. Ogarnęło go rozczulenie. Była delikatna, ciepła i lekka jak piórko. Może i Joe chełpił się, że ma trzech synów… Ale córki nie miał.
Ułożył Cookie w jej łóżeczku, przykrył kocykiem. |
A ten opis to sama słodycz Tak. Candy jest zdecydowanie kolejnym zwariowanym tatusiem
Senszen, odcinek jak zwykle ciekawy i dopracowany z odrobiną dreszczyku. Końcówka bardzo ciepła i rodzinna. Mężczyzna z dzieckiem na ręku wzrusza mnie nieodmiennie Super.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 6:18, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Godzina wklejenia komentarza ADA
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 9:22, 18 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
ADA, bardzo dziękuję za miły komentarz
Cytat: | Nie powinna tak myśleć. Przecież chyba nie wątpi w miłość męża |
szczerze mówiąc, India zachowuje się nieco nieracjonalnie, myśli nieco nieracjonalnie... Najprawdopodobniej uważa, że Candy źle zrobił żeniąc się z nią.
Aga, Cytat: | Chłop pada na przysłowiowy pysk, toż on nic z tego nie zajarzy..... |
Wyspany chyba też by nic z tego nie zrozumiał
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 10:30, 18 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:39, 18 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: |
szczerze mówiąc, zachowuje się Ona nieco nieracjonalnie, myśli nieco nieracjonalnie... Chyba raczej uważa, że Candy źle zrobił żeniąc się z nią.
|
Candy ją kocha, skąd więc u Indii takie wątpliwości? Czyżby India miała zaniżoną samoocenę? Mam nadzieję, że w najbliższym odcinku dowiemy się co tak na prawdę "siedzi" w jej głowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 11:30, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Jednak to 90 % szans, że nic nie napiszę zmobilizowało moja wenę
Miłego czytania
*********************
Griff polał wodą piaskowiec i wziął do ręki kolejna siekierę do naostrzenia. Candy uderzył ostrzoną do tej pory siekierą o stojący obok pieniek sosnowy. Ostrze weszło w drewno jak w masło.
- Chyba może być? – zaśmiał się i podrzucił w dłoni narzędzie, żeby lepiej leżało w ręce. – Trzeba będzie chyba też zobaczyć, w których musimy wymienić stylisko. – zauważył, oglądając uważnie wytarty i wyślizgany drewniany trzonek.
- Może zrobimy przerwę? – zaproponował Griff. – Już mi ten metal w zębach zgrzyta.
- Czemu nie. – Candy zgodził się, wstał i zębami ściągnął rękawice; najpierw z jednej, potem z drugiej ręki.
Przeciągnął się i odchylił w tył kapelusz. Uśmiechnął się do siedzącej kawałek dalej Indii. Ubrana w groszkowozieloną sukienkę, obrywała żółtą fasolkę i równocześnie doglądała Cookie, bawiącej się na różowym kocu.
- Nie zgadniecie co mi powiedział Hoss. – usłyszał za sobą podekscytowany głos Joe.
- Pewnie nam już to powiedział. – zaśmiał się Griff.
- Na pewno nie. – żachnął się Joe. – Powiedział, że jeszcze prawie nikt o tym nie wie.
- Pewnie nam już powiedział. – powtórzył Candy i obrócił się do Griffa. – Mamy dzisiaj do naostrzenia jeszcze dwie piły, pamiętasz?
Joe spojrzał na nich uważnie i uśmiechnął się z wyższością.
- Nic wam nie powiedział. Żartujecie sobie.
- Joe, jak tak strasznie chcesz, to możesz nam powiedzieć. – zauważył spokojnie Candy. – Tylko prawdopodobnie już o tym wiemy.
- Tak? A co powiedziałeś na wieść, że Hoss doczeka się synka?
- Przecież tego nie wiesz. – zaśmiał się Candy.
- Na pewno tak będzie. Musi tak być.– Joe uśmiechnął się szeroko. – Ja mam trzech synów, Adam ma synka, Hoss na pewno będzie miał synka…
- A moja córka będzie ich wszystkich wodziła za nos. – dokończył za niego Candy i uśmiechnął się rozbrajająco. – Oczywiście, ze Hoss nam się chwalił. Prawda Griff?
- Jasne… Już ze dwa tygodnie temu… Zresztą wszyscy o tym wiedzą. Jesteś ostatni.
- Tak, jasne… - zakpił Joe. – Pa wczoraj przyjął nowego pracownika, nazywa się Marcus Naightingale. – zmienił gwałtownie temat. – Będzie się opiekował końmi.
Griff wyprostował się.
- To chyba tyle… Idę do domu, chyba, że potrzebujecie pomocy z tym ostrzeniem.
- Później, jak będziemy ostrzyć piły. – rzucił Canaday.
Griff wrócił do pracy. Milczał przez pewien czas, rzucając spojrzenia na Candy’ego.
- Chyba musimy pogratulować Hossowi. Nie chwalił się do tej pory. – zauważył.
- To prawda. Słowem nie pisnął. – mruknął Candy, z wysiłkiem zakładając rękawice i przyklękając na jedno kolano.
– Chyba czekał na koniec tego drewnianego koszmaru…Żeby był łatwiejszy sposób na zarabianie pieniędzy… Jak nie ręce sobie zdzieramy do krwi ścinając drewno, nie drętwieje nam wszystko od siedzenia na siodle… to jeszcze możliwe, że przyczepią mi się pijawki jak będę oczyszczał jakieś bajorko. –przewrócił oczyma i polał wodą kamień.
Griff milczał przez dłuższą chwilę.
- Nie ufałbym temu człowiekowi. – zauważył. – Nie wiem dlaczego, ale mu nie ufam.
- Ja też nie. – Candy zgodził się spokojnie. – Ale musimy mu dać szansę… I mieć na niego oko.
- To ja już nie jestem pod kuratelą i nie będziecie mnie pilnować na każdym kroku? – ucieszył się Griff.
Candy parsknął śmiechem i puścił do niego oko.
********************
- Wiesz, że to boli? – poskarżył się.
- Staram się, żeby nie bolało tak bardzo.
Był późny wieczór, w Ponderosie unosiła się senna, nocna atmosfera. Candy i India siedzieli w kuchni, przy jasno świecącej lampie. Błyski światła odbijały się w mętnej, mydlanej wodzie, tworząc jasne półkola na krawędzi miski. Rudawo w ciemności połyskiwały miedziane garnki. W powietrzu unosił się zapach rosnącego ciasta chlebowego.
- I piecze. – dorzucił, patrząc uważnie na Indię. Była nieco blada, miała podkrążone oczy.
- Nic na to nie poradzę. – zaprotestowała łagodnie. – Musze ci oczyścić te dłonie. Jest aż tak źle? Przecież niedawno ukąsił cię wąż, zmieniałam ci opatrunki… a ty się tylko śmiałeś.
- Musiałem. Nie chciałaś uwierzyć, że to drobiazg.
Zamilkli oboje. Słychać było miarowe cykanie świerszczy, odległe chrapanie nawet.
- Co się dzieje ostatnio? – zapytał bezpośrednio. – Jesteś zdenerwowana, jesteś zmęczona… Tylko wytłumacz mi to w miarę prosto, ja tylko tutaj drwa rąbie.
India uśmiechnęła się kątem ust.
- Co się dzieje? – powtórzył. – Nie zrozumiałem cię ostatnio.
- To nic takiego. – India zamoczyła flanelową szmatkę w wodzie. – Po prostu ostatnio nie mogę… się opędzić od pewnych myśli.
Candy podniósł lekko brwi, czekając na ciąg dalszy.
India zaczerwieniła się lekko, z zakłopotaniem.
- Dla mnie to zabrzmiało, jakbyś była niezadowolona ze swojego życia. – zauważył, mówiąc powoli.
- Nie z mojego. – zaprotestowała. – Z twojego. – wyjaśniła niechętnie.
Spojrzał na nią i zaśmiał się cicho.
- Ja na nie nie narzekam… Najczęściej. Więc, o co chodzi?
India zawahała się.
- Mógłbyś mieć więcej.
Spojrzał na nią na wpół zdezorientowany, na wpół rozbawiony.
- Ja rąbie drwa, przeganiam bydło… Mów prościej, naprawdę. – uśmiechnął się do niej.
- Nie powinieneś już tak ciężko pracować, powinieneś mieć już dorosłe dzieci, które by mogły pracować za ciebie… Dorosłych synów… A nie wyczekiwać kolejnych… Pomyśl, co by było, gdybyś… - mówiła coraz szybciej.
- Indio. – przerwał jej. – Nie mam dorosłych synów i nie ma powodu, żebym to roztrząsał. Może i jestem niewyspany, ale dla mnie to jest raczej bez sensu.
- Jak to powiedziałam na głos… To rzeczywiście. – przyznała.
Patrzył na nią poważnie, bez uśmiechu.
- Jestem z tobą szczęśliwa. – powiedziała cicho. – Tylko na tym procesie zaczęłam myśleć o tym, ile nerwów i zmartwień cię kosztowało to małżeństwo… i już nie umiałam przestać. Przecież chorowałam, musiałeś się mną opiekować… To nie tak powinno wyglądać. Mogłeś…
- Z tego co pamiętam, pastor który udzielał nam ślubu powiedział coś, co brzmiało jak „w zdrowiu i w chorobie”. – zauważył.
- Chciał nam też obwiązać ręce nacią marchewki. – przypomniała mu z cieniem uśmiechu na twarzy.
Uśmiechnął się w końcu i wziął ją za rękę.
- Ja nie mam poczucia obowiązku. – w oczach mu coś zamigotało. – Jeżeli gdzieś jestem, to dlatego, że tego chce.
- Albo ktoś cię sprowokował. – mruknęła pod nosem.
- To też. – przyznał – Ale teraz wszystko jest w porządku, uwierz w to. – wstał od stołu, dalej trzymając ją za rękę.
- Siadaj, jeszcze nie skończyłam…- zauważyła i sięgnęła po ściereczkę.
Westchnął ciężko i usiadł z powrotem. Kobieta przechyliła się nad stołem i pocałowała go.
- Przepraszam. – cicho powiedziała.
Przytrzymał ją wolną ręką.
- Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć? Bo zaczęłaś mówić o wyczekiwaniu na coś? – zapytał ostrożnie.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 16:06, 21 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:20, 21 Wrz 2014 Temat postu: W krzywym zwierciadle |
|
|
India strasznie komplikuje najprostsze sprawy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:50, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Jednak to 90 % szans, że nic nie napiszę zmobilizowało moja wenę |
To chyba tak właśnie działa.
senszen napisał: | Przeciągnął się i odchylił w tył kapelusz. Uśmiechnął się do siedzącej kawałek dalej Indii. Ubrana w groszkowozieloną sukienkę, obrywała żółtą fasolkę i równocześnie doglądała Cookie, bawiącej się na różowym kocu. |
Ładny obrazek. Miła, rodzinna scenka.
senszen napisał: | - Na pewno tak będzie. Musi tak być.– Joe uśmiechnął się szeroko. – Ja mam trzech synów, Adam ma synka, Hoss na pewno będzie miał synka…
- A moja córka będzie ich wszystkich wodziła za nos. – dokończył za niego Candy i uśmiechnął się rozbrajająco. |
Candy umie znaleźć dobre strony w tym, że ma córkę, zamiast synów.
senszen napisał: | – Oczywiście, ze Hoss nam się chwalił. Prawda Griff?
- Jasne… Już ze dwa tygodnie temu… Zresztą wszyscy o tym wiedzą. Jesteś ostatni. |
Ale się z niego chłopaki nabijają.
senszen napisał: | Griff milczał przez dłuższą chwilę.
- Nie ufałbym temu człowiekowi. – zauważył. – Nie wiem dlaczego, ale mu nie ufam. |
I słusznie! Marcus to typ spod ciemnej gwiazdy.
senszen napisał: | - Co się dzieje ostatnio? – zapytał bezpośrednio. – Jesteś zdenerwowana, jesteś zmęczona… Tylko wytłumacz mi to w miarę prosto, ja tylko tutaj drwa rąbie. |
Czyli tak prosto jak krowie na miedzy? Candy ma poczucie humoru.
Bardzo mi się spodobała rozmowa Indii i Candy’ego. Cieszę się, że Candy w prosty sposób wyjaśnił żonie, że jest z nią szczęśliwy.
senszen napisał: | - Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć? Bo zaczęłaś mówić o wyczekiwaniu na coś? – zapytał ostrożnie. |
Widać, że słucha uważnie tego, co mówi żona. Godne pochwały i ... nagrody. Z pewnością będzie miał powody do radości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:08, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Dziwne, że India tak okrężnie próbuje przekazać tą dobrą nowinę o dziecku, przecież Candy ją kocha i pewnie by się z tego cieszył.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:13, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen napisał: | Griff polał wodą piaskowiec i wziął do ręki kolejna siekierę do naostrzenia. Candy uderzył ostrzoną do tej pory siekierą o stojący obok pieniek sosnowy. Ostrze weszło w drewno jak w masło.
|
Panowie, jak widać nadal bez wytchnienia ciężko pracują. Kiedy oni odpoczywają?
Senszen napisał: | Przeciągnął się i odchylił w tył kapelusz. Uśmiechnął się do siedzącej kawałek dalej Indii. Ubrana w groszkowozieloną sukienkę, obrywała żółtą fasolkę i równocześnie doglądała Cookie, bawiącej się na różowym kocu. |
Bardzo ładny, ciepły i rodzinny opis. Widać, że India i mała Cookie są oczkiem w głowie Candy'go
Senszen napisał: | Na pewno tak będzie. Musi tak być.– Joe uśmiechnął się szeroko. – Ja mam trzech synów, Adam ma synka, Hoss na pewno będzie miał synka…
- A moja córka będzie ich wszystkich wodziła za nos. – dokończył za niego Candy i uśmiechnął się rozbrajająco. |
Inaczej przecież być nie może, skoro zakochany w córce tato tak mówi, to na pewno tak będzie
Senszen napisał: | Pa wczoraj przyjął nowego pracownika, nazywa się Marcus Naightingale. – zmienił gwałtownie temat. – Będzie się opiekował końmi. |
Poczułam niepokój ... wielki niepokój
Senszen napisał: | Candy i India siedzieli w kuchni, przy jasno świecącej lampie. Błyski światła odbijały się w mętnej, mydlanej wodzie, tworząc jasne półkola na krawędzi miski. Rudawo w ciemności połyskiwały miedziane garnki. W powietrzu unosił się zapach rosnącego ciasta chlebowego. |
Piękny opis. Oczami wyobraźni widzę tę kuchnię , Indię i Candey'go. To tak trochę, jakbym ich podglądała
Senszen napisał: | - Co się dzieje ostatnio? – zapytał bezpośrednio. – Jesteś zdenerwowana, jesteś zmęczona… Tylko wytłumacz mi to w miarę prosto, ja tylko tutaj drwa rąbie. |
Taki mąż to skarb Prosto, krótko i na temat
Senszen napisał: | Nie powinieneś już tak ciężko pracować, powinieneś mieć już dorosłe dzieci, które by mogły pracować za ciebie… Dorosłych synów… A nie wyczekiwać kolejnych… Pomyśl, co by było, gdybyś… - mówiła coraz szybciej. |
Niewątpliwie India jest bardzo zatroskana o męża, jednak widać wyraźnie, że przechodzi kryzys. Mam nadzieję, że wreszcie powie mężowi o dzieciaczku, chyba, że Candy wreszcie sam się zorientuje
Senszen napisał: | - Jestem z tobą szczęśliwa. – powiedziała cicho. – Tylko na tym procesie zaczęłam myśleć o tym, ile nerwów i zmartwień cię kosztowało to małżeństwo… i już nie umiałam przestać. Przecież chorowałam, musiałeś się mną opiekować… To nie tak powinno wyglądać. Mogłeś…
- Z tego co pamiętam, pastor który udzielał nam ślubu powiedział coś, co brzmiało jak „w zdrowiu i w chorobie”. – zauważył.
- Chciał nam też obwiązać ręce nacią marchewki. – przypomniała mu z cieniem uśmiechu na twarzy. |
W końcu choć ten cień uśmiechu pojawił się na twarzy Indii. Dobrze też, że powiedziała mężowi, że jest z nim szczęśliwa. W każdym małżeństwie od czasu do czasu powinny padać takie zapewnienia
Senszen bardzo ciekawy fragment. Bardzo też spodobała mi się ta małżeńska rozmowa. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Może India powie Candy'emu o dziecku. Niepokoi mnie Marcus, on pewnie trzyma coś w zanadrzu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:36, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada, ADA: Bardzo się cieszę, że spodobała się wam ta rozmowa i ten fragment Miał już tyle wariantów, że...
ADA, pracują w tygodniu, odpoczywają w niedziele Która powinna nastać w przyszłym fragmencie.
Camilla, India nie chciała w okrężny sposób mówić o czymkolwiek. Po prostu, rozmowa tak się potoczyła
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 23:14, 21 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|