|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:35, 13 Wrz 2014 Temat postu: W krzywym zwierciadle |
|
|
Fajnie ,że Hoss został tatusiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:02, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
ADA prosty wniosek, trzeba wierszem uderzać w autora i po krzyku
Senszen od razu lepiej mi się na duszy zrobiło i nie mnie tylko, ale Ty pewnie będziesz musiała skoczyć do działu "Co zmieniłam pod wpływem postów...."
senszen napisał: |
Stukotał młotek, zgrzytał metal, ..... |
Czytając ten fragment skupiając się na prozaicznych czynnościach mieszkańców od siania mąki po dziobanie ziaren przez kurki doszłam do wniosku, że dostrzegasz mnogość drobiazgów i wyłapujesz miliony szczegółów, których ja nawet bym nie dostrzegła. (Ja po prostu obrałabym jabłka i nakarmiła kury ) Ty opisujesz wszystko bardzo plastycznie (może dlatego, że malujesz? ) i masz jakiś szósty zmysł do ukazywania w sposób zjawiskowy i zachwycająco interesujący najmniejszych bzdetów jak opadanie kilometrowej obierki jabłka na stół. Nawiasem mówiąc moja babcia obierała jabłko "na jedną obierkę"
senszen napisał: |
- Przepraszam… Mam po prostu ostatnio wrażenie… - westchnęła i spojrzała przez okno. –Mam wrażenie, że Candy… Jeszcze mu nie mówiłam, nie chce, żeby się martwił… Jestem… Jestem w ciąży… - |
Super Mam nadzieję, że moje oczy przeczytają jak India i Sheila przekazują wieści swoim mężczyznom Bo masz też zdolność...eee... która też mi się podoba ale wolę tak czarno na białym czasem coś przeczytać... Ogólnie super, w szczegółach jeszcze lepiej
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 9:05, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 10:13, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Opis przygotowywanego przez Sheilę ciasta spowodował, że sama nabrałam ochoty na zrobienie takiego słodkiego cudownie pachnącego czekoladowego ciasta. |
Jeżeli jesteś ciekawa, to przepis na devil food cake. Przyznam szczerze, że nigdy nie piekłam tego ciasta
Cytat: | Czyżby ostatnie wydarzenia podkopały jej wiarę w siebie, w Candy'go i w ich małżeństwo? |
To na pewno. Nie będę się wikłała w małżeńskie dramaty, ale India przez pewien czas się będzie czuła nieswojo.
Cytat: | I wybacz wywieranie nacisku |
Nie ma o czym mówić, cieszę się, że odcinek się podobał
Cytat: | ADA prosty wniosek, trzeba wierszem uderzać w autora i po krzyku |
Ciekawe, czy to działa tylko w moim przypadku….
Cytat: | że dostrzegasz mnogość drobiazgów i wyłapujesz miliony szczegółów, których ja nawet bym nie dostrzegła. |
Dziękuję Ale, jak już dawno stwierdziłyśmy, każda z nas pisze inaczej. Na tym polega urok
Cytat: | Mam nadzieję, że moje oczy przeczytają jak India i Sheila przekazują wieści swoim mężczyznom |
Chyba nie, zostawię to waszej wyobraźni.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 10:15, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:19, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Aga napisał: | Mam nadzieję, że moje oczy przeczytają jak India i Sheila przekazują wieści swoim mężczyznom |
Chyba nie, zostawię to waszej wyobraźni. |
Czułam w kościach, że to napiszesz...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:02, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że dodałaś tę część historii ... przynajmniej woadomo, że India żyje a nawet, że będzie jej więcej
Z facetów są cudowni ojcowie i dobrzy mężowie. Fajnie, że im się rodziny powiększą. Opisy - wypieszczone, dokładne a przy tym romantycznie ukazujące prozaiczną rzeczywistość, czyli zwykłą, codzienną pracę. Szczegóły i realia sprawdzone i rzetelne. Ja też bym chętnie dowiedziała się czegoś o reakcji Hossa i Candy'ego na te radosne wieści
Cóż, tak chciał los
dowiedział się Hoss
że będzie miał dziecię
Tak to jest na świecie
I Candy się śmieje
gdyż India szaleje
Z radości, że w przyszlości
Nowe dziecko zagości
Cóż, muszę to sobie sama wyobrazić
Bo Senszen nie chce nam zdradzić
Co mężowie powiedzą
Kiedy się o tym dowiedzą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:07, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Może koleżanka Senszen pęknie
gdy tyle osób prosi namiętnie
by nie trzeba gdybać
jeśli to sprawa niezbyt kłopotliwa.
I dać oczętom poczytać
o tym co za serce nas chwyta.
Lecz znając autorki styl
Wepchnie nas w kilka lat ....i to nie w tył
lecz do przodu gdzie dziatwa duża będzie
Dobra nie zwracaj uwagi, tak sobie tylko zrzędzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:20, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Kiedy Senszen przerwie ciszę
Zlituje się i opisze
Kiedy żony o dzieciątku
Zreferują mężom od początku
A raczej o terminie porodu
Co chwałą Cartwrightów rodu
Będzie ich coraz więcej
Tyle ile w roku miesięcy
A może więcej jeszcze
Bena przechodzą dreszcze
Cóż, Senszen się upiera
Jej wena strajkuje teraz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:29, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Pewnie włosy z głowy rwie
albo wena ciśnie ją "w te i wewte"
Dajmy jej czas i niech podniesie
rękawicę i czym prędzej nam doniesie
bo sprzątać muszę
a przezywam katusze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:58, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Dziewczęta rymują tak pięknie, że serce się raduje. Mnie jednak bliższa jest proza, dlatego mój komentarz nie będzie wierszowany.
senszen napisał: | Sheila westchnęła i powróciła do ucierania masła na ciasto czekoladowe. Przypomniała sobie o soli, znów się odwróciła, zapatrzyła na Hossa… i wróciła do przerwanej czynności ucierania masła.
Westchnęła ciężko, obróciła się znowu. |
Sheila jest wyraźnie roztargniona. Chyba woli patrzeć na Hossa niż na mąkę i kakao.
senszen napisał: | India oblała się krwistym rumieńcem.
- Nie boję, tylko nie wiem… To nie jest dobry moment. Mam wrażenie, ze to małżeństwo przysparza mu zbyt dużo zmartwień. – wykrztusiła w końcu. |
Hmmm… Pewność siebie Indii została zachwiana przez wydarzenia ostatnich dni, tygodni. Skoro obawia się powiedzieć Candy’emu o dziecku, to nie jest dobrze. Mam jednak wrażenie, że jej obawy są zupełnie niepotrzebne. A właściwie, to jestem tego pewna.
Końcowy fragment dotyczący Agnes i Hossa jest naprawdę uroczy. Optymistyczny i ciepły. Bardzo mi się spodobał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 18:35, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina, Aga, dobiłyście mnie. To cios poniżej pasa
Ale mogę zapewnić, że nie planowałam jeszcze żadnego gwałtownego skoku w czasie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:44, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen nie zwracaj na nasze jęki uwagi
Nie chcemy wyprowadzić Cię z równowagi.
Chociaż na kilometr słychać lament i głosów udręki
To Twój fanfic pisz jak chcesz, ja najwyżej nerwowo powiążę supełki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 17:32, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że da się czytać. Postaram się, żeby w kolejnym fragmencie zachowywali się już normalniej.
India rozwieszała pranie, z trudem rozciągając wilgotne płachty materiału. Zaczynały ją boleć ramiona; automatycznie zaczęła myśleć o trwającym wyrębie. W związku z aresztowaniem Candy’ego, kontrakt nie został wypełniony, zabrakło czasu. Joe pojechał do Las Vegas Valley negocjować wydłużenie okresu zapisanego w umowie. Cztery dni temu przesłał telegram, że trzeba wznowić prace a nowy kontrakt został poszerzony o następne jardy sześcienne drewna.
Od tego czasu praktycznie wszyscy pracowali przy ścinaniu drzew. Wyjeżdżali wcześnie rano, w okolicach piątej, kiedy jeszcze było ciemno. Wracali po dziewiątej.
Podniosła nieco wyżej róg zasłony i znów poczuła ból zmęczonych mięśni.
Candy od czterech dni wracał wykończony, z obolałymi ramionami, sińcami przy nadgarstkach, łokciach i barkach, pościeranymi i poharatanymi dłońmi. Ledwo miał siłę, żeby się umyć, przebrać – i pójść spać.
Westchnęła i usiadła na stołku, na którym do tej pory stała.
Zamknęła oczy. Uprała już zasłony, przewietrzyła pościel… pozostawały jej jeszcze do umycia okna, ale musiała się zastanowić, czy to jest aby na pewno dobry pomysł.
Równocześnie z myślą, by nieco odpocząć, pojawiły się wyrzuty sumienia. Jak miała odpoczywać, jeżeli wszyscy dookoła pracowali od rana do wieczora, niezależnie od tego, czy mieli już siwe włosy czy nie.
I znowu zaczął wzrastać w niej ten irracjonalny niepokój. Przekonanie, że przyczyniła się do tego, jak zmęczony teraz Candy był. Myśl, że powinien on mieć teraz dorosłych synów, którzy by za niego pracowali, nie wyczekiwać kolejnych dzieci. Pewność, że zasłużył sobie na coś lepszego, niż to, co w tej chwili ma.
Jęknęła w duchu.
Otworzyła oczy i usłyszała bliski już tętent kopyt. Z daleka rozpoznała zieloną kurtkę Joe
- India! – Joe wysapał, zsiadając w biegu z konia. – Jestem… To znaczy, dobrze… - odchrząknął zakłopotany.
- Joe, coś się stało? Wyglądasz na wstrząśniętego? – India przyjrzała mu się uważnie.
- Nic, to tylko… głupie plotki jak widzę…
India momentalnie poczuła, jak robi się jej gorąco.
- Co ta kobieta znowu wymyśliła? – zapytała zduszonym głosem.
- Nieważne. Jak Jaimie? Jak źle jest? – pytał dalej Joe.
- Zdrowieje, rana goi się dobrze. Joe, powiesz o co chodzi?
- To nieco głupie… Po mieście chodzą plotki, że … no… że nie żyjesz… - Joe zakaszlał i zaśmiał się lekko zdenerwowany.
India osłupiała. Od paru tygodni nie jeździła do miasta a i żadne plotki nie dochodziły do Ponderosy.
- Nie wiedziałaś? Nikt nie pocieszał Candy’ego, że znajdzie sobie lepszą żonę? – zażartował niefortunnie Joe. Umilkł widząc nieprzyjemny, ciemny rumieniec u kobiety.
- To był nietaktowane, przepraszam… - wymamrotał. – Idę rozsiodłać konia. Do stajni… Tam…
India obróciła się bez słowa i poszła w kierunku domu. Powoli weszła po schodkach, otworzyła drzwi i skierowała się do swojej sypialni. Tam usiadła na łóżku i wpatrzyła w ścianę. Siedziała nieruchomo przez kwadrans. Po tym czasie wstała i wróciła spokojnie do przerwanych obowiązków. Dopiero pod wieczór, kiedy już ułożyła do snu córkę, przebrała się w strój do jazdy konnej i niezauważona, poszła do stajni osiodłać swojego konia.
Griff King, wysłany po drugą piłę zobaczył w oddali znajomą jasną sylwetkę. Zawahał się, spojrzał na piłę, spojrzał na drogę powoli topiąca się w półmroku zmierzchu – i pojechał za Indią. Ostatnio mieli wystarczająco powodów do zmartwień, nie były im potrzebne kolejne.
*******************
Marcus Nightingale siedział z ponura miną przy kuchennym stole. Zmrok już zapadł, ale wyglądając przez okno widział jeszcze pustą drogę, atramentowe zarysy budynków na kobaltowym niebie.
Wyraźnie tez widział drzwi prowadzące do domu pani Blaze, przed którym to domem zatrzymała się właśnie India Canaday. Nie przejmowała się nawet dzwonieniem. Po prostu weszła, najprawdopodobniej trzaskając drzwiami.
Przez moment z rozbawieniem myślał o mającej nastąpić kłótni między tymi dwiema kobietami, gdy nagle go olśniło. Już wiedział, jak może wywołać w mieście potrzebne mu zamieszanie, co więcej, pozbyć się niechcianego i niewygodnego teraz już wspólnika.
Przeszedł cicho do sypialni i wziął pas z bronią. Spojrzał na śpiącą Annie i równie cicho opuścił pokój.
Kiedy wzburzona kobieta opuściła dom pani Blaze czekał niedaleko, trzymając już osiodłanego konia.
- Witam panią. – podszedł do niej; uśmiechał się życzliwie, serdecznie. – Nie mogłem nie zauważyć, że jest pani sama…
- Witam pana. – India wsiadła na konia.
- Samotne kobiety nie powinny podróżować … samotnie… - uprzejmie, ciepłym tonem zwrócił jej uwagę.
Spojrzała na niego niepewnie.
- Jeżeli pani pozwoli, chętnie odprowadzę panią do Ponderosy. Drogę już znam. Nie musi się Pani mnie obawiać, mieliśmy już przyjemność poznać się. – zażartował lekko, z uroczym uśmiechem na ustach.
- Dziękuję, ale nie jest to potrzebne. – patrzyła na niego nieufnie.
- Jest ciemno – zaoponował łagodnie. – To nie jest dobry pomysł, żeby pani jechała sama… Zawsze może się coś zdarzyć, choćby nawet…
- Ale ja chętnie panią odprowadzę. – Marcus usłyszał za sobą głos. – Pani Canaday, rzeczywiście jest już późno, jeżeli załatwiła pani to, co było takie pilne…
- Myślę, że tak.
Marcus spojrzał na nią. Wyglądała na bardzo zaskoczoną widokiem kolejnej osoby.
- Pan pozwoli, ale jeżeli ja pana nie znam… - Marcus odwrócił się do mężczyzny.
- To co? – zapytał ten z kpiącym uśmiechem.
- To nie mogę pozwolić damie, by odjechała z nieznajomym. – zakończył spokojnie.
To nawet nie był mężczyzna; wyrośnięty chłopak zaledwie. Ciemne włosy układały mu się w loki, niebieskie oczy błyszczały na podłużnej twarzy.
- Pani Canaday, możemy jechać? – powtórzył chłopak.
- A jak pana godność, jeżeli mogę spytać? – Marcus przytrzymał ich jeszcze.
- Sponiewierana… - uśmiechnął się on znów, trochę kpiąco. – Griff King. – przedstawił się. – Nie będziemy już pana trzymali na ulicy. Jedziemy? – zwrócił się do kobiety.
India kiwnęła głową.
Marcus patrzył za odjeżdżającymi, przegryzając lekko policzek. Tym razem się nie udało… Ale to tylko znaczy, że ma więcej czasu na dopracowanie planu.
*************************
India pochylił się nad łóżeczkiem, żeby ułożyć w nim Cookie. Poczuła lekki ból w krzyżu – dziewczynka robiła się niestety coraz większa, coraz trudniej było ją nosić na rękach.
Czuła nie tylko lekki niesmak ale i wstyd. Postąpiła bardzo nierozważnie i nie miała wątpliwości, że nic dobrego z tej awantury nie wyniknie. Przykryła córkę cienką kołderką i odgarnęła jej włosy spadające na czoło.
- Indio, co w ciebie wstąpiło?
Wyprostowała się gwałtownie. W drzwiach stał Candy. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
- Dużo wam zostało jeszcze pracy? – zapytała niewinnie, czując mocne kołatanie serca.
- Dużo. – odpowiedział krótko. – O wiele za dużo.
Zdjął kamizele, zdjął koszulę, krzywiąc się lekko. Przymknął oczy i ciężko odetchnął. India patrzyła na niego z niepokojem.
- Powiesz co się stało, że nabrałaś ochoty na nocne przejażdżki po lasach? – zapytał raz jeszcze, dosyć ostro. – Mogłaś spotkać jakiegoś…
- Zasługujesz na lepsze życie. – India przerwała mu i zaczerwieniła się gwałtownie. Nie chciała tego powiedzieć.
Spojrzał na nią nieco dziwnie.
- Jestem niewyspany i może dlatego to nie ma żadnego sensu. – stwierdził po chwili, hamując zniecierpliwienie. – Obiecuję, że postaram się zrozumieć o co w tym chodzi, naprawdę.
India kiwnęła głową.
- Tylko się wyśpię. – jęknął.
Usiadł na łóżku, zdjął buty i położył się gwałtownie. India poczuła zapach, jakby piżma zmieszanego z żywicą i mocno ją zemdliło.
- Candy, umyj się. – łagodnie zwróciła mu uwagę.
Zaprotestował sennie, zaraz potem już spał.
Westchnęła ciężko i wstrzymawszy oddech zebrała brudne rzeczy z podłogi.
****************
Głowa go bolała, podobnie jak zesztywniałe mięśnie i pokaleczone dłonie. Z wysiłkiem obrócił się by spojrzeć na zegar. Było wpół do piątej a on był w łóżku sam. Podniósł się na łokciu i rozejrzał po pokoju. India przysnęła na fotelu pod oknem.
Spojrzał na nią zaniepokojony, zdezorientowany. Niepokoił się o nią, wydawała się być ostatnio zdenerwowana i zmęczona.
Zmusił się do wstania i rozpoczęcia kolejnego, ciężkiego dnia.
******************
Wrócili jak zwykle późno, zmęczeni. Wciąż mieli mnóstwo pracy, czasu i sił im tylko ubywało. Pełen entuzjazmu był tylko Hoss, wciąż pijany szczęściem.
Otworzył drzwi do swojej sypialni, odgarnął mokre włosy z czoła a ponurą twarz rozjaśnił mu uśmiech. India przysnęła, trzymając w ramionach July. Dziewczynka miała włosy niewiele ciemniejsze niż matka; spały w podobnej pozycji, na tak samo jasne policzki rzęsy rzucały podobny cień.
Podszedł do nich, przysiadł na łóżku i ostrożnie wziął dziewczynkę na ręce. Przytuliła się do niego bezwiednie. Ogarnęło go rozczulenie. Była delikatna, ciepła i lekka jak piórko. Może i Joe chełpił się, że ma trzech synów… Ale córki nie miał.
Ułożył Cookie w jej łóżeczku, przykrył kocykiem.
Przebrał się w koszulę i położył obok żony. Powiedziała coś niewyraźnie, przez sen.
- To ja – mruknął. – Umyłem się. Mogłaś wczoraj coś powiedzieć a nie uciekać.
Prychnęła śmiechem i przytuliła się do niego.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 19:38, 16 Wrz 2014, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:58, 16 Wrz 2014 Temat postu: W krzywym zwierciadle |
|
|
Joe nie grzeszy taktem.
Pewnie pani Blazę wymyśli coś nowego i niedługo zaczną się kolejne problemy.
A końcówka taka ciepła ,pięknie rodzinna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:42, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Mam nadzieję, że da się czytać. Postaram się, żeby w kolejnym fragmencie zachowywali się już normalniej. |
Rozbawiłaś mnie tym wstępem.
senszen napisał: | Od tego czasu praktycznie wszyscy pracowali przy ścinaniu drzew. Wyjeżdżali wcześnie rano, w okolicach piątej, kiedy jeszcze było ciemno. Wracali po dziewiątej. |
Wracali też z pewnością umordowani, głodni i spragnieni.
senszen napisał: | Candy od czterech dni wracał wykończony, z obolałymi ramionami, sińcami przy nadgarstkach, łokciach i barkach, pościeranymi i poharatanymi dłońmi. Ledwo miał siłę, żeby się umyć, przebrać – i pójść spać. |
Ha! Miałam rację!
senszen napisał: | Myśl, że powinien on mieć teraz dorosłych synów, którzy by za niego pracowali, nie wyczekiwać kolejnych dzieci. Pewność, że zasłużył sobie na coś lepszego, niż to, co w tej chwili ma. Jęknęła w duchu. |
Widzę, że India lubi się obarczać winą i zamartwiać.
senszen napisał: | Zawahał się, spojrzał na piłę, spojrzał na drogę powoli topiąca się w półmroku zmierzchu – i pojechał za Indią. Ostatnio mieli wystarczająco powodów do zmartwień, nie były im potrzebne kolejne. |
Ufff… Dobrze, że Griff za nią pojechał. Coś mam przeczucie, że się przyda.
senszen napisał: | Przez moment z rozbawieniem myślał o mającej nastąpić kłótni między tymi dwiema kobietami, gdy nagle go olśniło. Już wiedział, jak może wywołać w mieście potrzebne mu zamieszanie, co więcej, pozbyć się niechcianego i niewygodnego teraz już wspólnika. |
Dobrze, że Griff pomieszał mu szyki.
senszen napisał: | - A jak pana godność, jeżeli mogę spytać? – Marcus przytrzymał ich jeszcze.
- Sponiewierana… - uśmiechnął się on znów, trochę kpiąco. |
Błyskotliwa odpowiedź.
senszen napisał: | Spojrzał na nią zaniepokojony, zdezorientowany. Niepokoił się o nią, wydawała się być ostatnio zdenerwowana i zmęczona. |
Szkoda, że nie mają okazji i czasu na szczerą rozmowę.
Jestem ciekawa, co India powiedziała pani Blaze lub wykrzyczała w jej obecności. Jakoś nie mam większych nadziei, że to coś zmieni w postępowaniu tej mitomanki.
A umyty Candy na pewno lepiej pachnie niż spracowany.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|