 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:48, 11 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
A zatem czekam na ADAMA  mam nadzieję, że pamiętasz o
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 8:54, 11 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:08, 11 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Aga cieszę się, że się cieszysz o Nonie i źrebaczku pamiętam, ale niewiele o nich będzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:12, 11 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Mnie tylko chodzi o to, żeby nie spłonęły
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:18, 11 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Zapewniam Cię, że nic im się nie stało. Hoss przecież czuwa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:52, 12 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Mada, obawiam się, że Aga będzie musiała rzucać monetą
Aga, zgodnie z Twoim życzeniem jest o Adamie
***
Hugh wpadł z impetem do domu i zderzył się z Adamem, który właśnie zamierzał pójść do stajni i sprawdzić, co też dzieci tak długo tam robią. Zdziwiony zatrzymał go pytając:
- A co ty tak pędzisz chłopcze?
- Stryjku, tam w stajni – Hugh wystraszony z ledwością łapał powietrze – Vicky … ona leży i nie rusza się.
- Co ty mówisz? – spytał Adam osłupiały.
- Stryjku, szybciej – krzyknął chłopiec ciągnąc go za rękę. W tym momencie dotarło do Adama, że naprawdę coś się stało. Z przerażaniem w oczach ruszył do stajni. Hugh miał właśnie pobiec za nim, gdy poczuł, że ktoś przytrzymuje go za ramię. Podniósł wzrok i ujrzał ojca. Hossowi wystarczyło jedno spojrzenie, żeby ocenić sytuację. Nie namyślając się długo ruszył w ślad za bratem, przykazując Hugh żeby został w domu. Chłopiec wystraszony kiwnął tylko głową. Gdy Hoss wbiegł do stajni Adam pochylał się właśnie nad córką bladą, jak papier. Henry stał nieopodal równie blady jak jego kuzynka.
- Córeńko słyszysz mnie? Otwórz oczy, słyszysz … odezwij się – Adam potrząsał omdlałą Vicky.
- Henry, co tu się stało? – spytał Hoss rozglądając się wokół i wciągając powietrze do nosa – czuję swąd spalenizny. Co wy tu robiliście? Odpowiadaj synu!
- Tato my tylko chcieliśmy uczcić narodziny źrebaczka – odparł Henry bliski płaczu.
- Cygarem?! – Hoss trzymał w palcach niedopałek cygara, który właśnie podniósł z nadpalonej podściółki. – Mogliście spalić całe ranczo. Co wy u licha sobie wyobrażaliście?!
- Tato, ale … - zaczął Henry, lecz pod wpływem surowego wzroku ojca natychmiast zamilkł. Chłopiec przestępował z nogi na nogę, a łzy same płynęły mu po umorusanej buzi.
- Idź do domu i zawołaj stryja Joe. Później porozmawiamy. – powiedział Hoss podenerwowanym głosem, a pochylając się nad Adamem i Vicky spytał – co z nią?
- Zemdlała. – Odparł Adam i jego wzrok padł na niedopałek cygara wciąż trzymanego przez Hossa. Nie miał jednak czasu zastanawiać się na tym. Szybko podniósł Vicky i mocno trzymając ją w ramionach ruszył w kierunku drzwi stajni. W przejściu musiał przystanąć, bowiem o mało, co nie zderzył się z Joseph’em i Benny’m, którzy usłyszawszy od syna Hossa, co się stało przybiegli z pomocą.
- Czy tu się paliło? – spytał Joe czując swąd spalenizny.
- Ojcze, co z Vicky? – Benny wpatrywał się z niepokojem w powoli powracającą do przytomności siostrę.
- Nie wiem. Jedź po doktora – powiedział Adam z trudem.
- Spokojnie Adamie. Niech Hope ją najpierw obejrzy. Może obędzie się bez lekarza – rzekł Hoss starając się uspokoić sytuację. – Benny idź z ojcem. Joe sprawdź czy przypadkiem podściółka się nie tli. Ja zajmę się Noną i źrebakiem.
Benny i Adam z Vicky na rękach biegli przez podwórze, gdy w drzwiach pojawiła się przerażona Adeline, a tuż za nią Hope.
- Boże, co się stało? – zdołała jedynie wydusić z siebie Adeline, bowiem Hope już przejęła inicjatywę mówiąc Adamowi, gdzie ma położyć córkę. On z ostrożnością ułożył Vicky na kanapie w salonie i odsunął się robiąc miejsce Hope, która wprawnie i fachowo zbadała dziewczynkę. Po chwili poprosiła Doreen o przyniesienie ręcznika i zimnej wody. Spojrzała na zaniepokojonych rodziców Vicky i powiedziała, że to zwykłe omdlenie i dziewczynie nic nie będzie.
- Ale, co było przyczyną? – spytała Adeline głaszcząc córkę po głowie.
- Nie wiem, ale zaraz dowiemy się. Odzyskuje przytomność. - Odparła Hope i wziąwszy z rąk Doreen mokry ręcznik przetarła dziewczynce twarz, a potem przyłożyła go do jej karku. – Vicky, słyszysz mnie?
- Tak ciociu – odparła słabo i ze strachem spojrzała na otaczającą ją rodzinę.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, tylko w głowie mi się kręci i mdli mnie.
- Nie dziwię się. – Odrzekł Adam. – A jak cygaro? Chyba nie było wystarczająco dobre jak na gust panienki?
- Adamie, co ty wygadujesz? – spytała Adeline zaskoczona. – Jakie cygaro?!
- Moje. Nasza córka wzorem artystek z Paryża postanowiła spróbować smaku cygara. No powiedz Victorio tak było? Czy ci smakowało?
- Tatusiu, ja nie chciałam – powiedziała Vicky przez łzy.
- O, coś cię spytałem i oczekuję odpowiedzi – Adam spojrzał na córkę z całą surowością.
- Było … niedobre – wydukała cicho.
- Głośniej, żeby cała rodzina usłyszała.
- Adamie, daj spokój. To nie ma sensu. Nie widzisz, że Vicky jest przerażona – ujął się za wnuczką Ben.
- I dobrze. Po tym jak o mało nie puściła z dymem rancza Hossa powinna być przerażona. Co ty sobie wyobrażałaś moja panno?! – grzmiał wściekły Adam.
- Przepraszam, ja … - Vicky popatrzyła na wszystkich przerażonym wzrokiem i rozszlochała się. Na twarzy Adama malował się gniew połączony z jakimś dziwnym żalem, rozczarowaniem, że oto jego córka mogła, tak go zawieść i zrobić najgłupszą rzecz pod słońcem. Nie był w stanie zrozumieć postępowania Vicky i to doprowadzało go to do pasji.
- Adamie, proszę Cię, uspokój się. Twój ojciec ma rację. Nerwy nic tu nie pomogą. W domu z nią porozmawiamy.– Adeline próbowała załagodzić całą sytuację. - To przyjęcie Hossa i Hope nie psujmy go bardziej …
- Już bardziej nie można.- Przerwał jej Adam. – Victorio, jak mogłaś zrobić coś takiego! Naraziłaś na niebezpieczeństwo Henry’go i Hugh. Wystraszyłaś konie i o mało nie spaliłaś stajni. O kradzieży cygara nie wspomnę.
- Tatusiu, proszę wybacz mi. Już więcej nie będę. Ja nie chciałam, naprawdę nie chciałam – odparła szlochając Vicky – a cygara są wstrętne i nie powinieneś ich palić.
W salonie zapadła cisza. Dorośli popatrzyli na siebie, po czym wszyscy, z wyjątkiem Adama, wybuchnęli gromkim śmiechem. Vicky spojrzała przez łzy na otaczająca ją rodzinę i nie bardzo wiedziała, z czego tak się śmieją. Adam wzburzony do głębi reakcją najbliższych z dezaprobatą pokręcił głową. Miał już coś powiedzieć, ale w drzwiach salonu stanęli Hoss i Joseph.
- Z czego tak się śmiejecie? – spytał zdziwiony Joseph.
- Z cygar – odparł Ben krztusząc się ze śmiechu, a widząc zdziwienie synów dodał – potem wam wszystko wyjaśnię.
- Nie ma w tym nic śmiesznego – powiedział Adam wciąż zdenerwowany. – Hoss, co z klaczą i źrebakiem?
- Trochę się wystraszyły, ale wszystko jest już w porządku – odrzekł Hoss ocierając czoło.
- Hoss, Hope bardzo was przepraszam, za zachowanie mojej córki. Jest mi niezwykle przykro i wstyd za to, że tak zepsuliśmy wam ten piękny wieczór. Wybaczcie. – powiedział Adam z przejęciem. Widać było jak wiele kosztują go te słowa. Hoss podszedł do brata i położył mu dłoń na ramieniu mówiąc uspokajającym tonem:
- Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Reszta nie ma znaczenia.
- Jesteś, jak zwykle bardzo wielkoduszny i wyrozumiały. Nie zmienia to jednak faktu, że Victoria wykazała się skrajną nieodpowiedzialnością i poniesie za to karę. – Odparł Adam nie bardzo wiedząc, gdzie podziać oczy.
- Już dajmy temu spokój. – Powiedziała Hope. – Usiądźmy przy stole. Kawa i ciasto wszystkim poprawi nastrój. Zapraszam.
- Ciociu, wybacz, ale to już beze mnie. – Rzekł Benny z czarującym uśmiechem. – Skoro wszystko się wyjaśniło i mojej siostrzyczce nie jest potrzebny lekarz, to ja pojadę już do Clarków. I tak jestem mocno spóźniony.
- Ależ oczywiście Benny, jedź i godnie nas reprezentuj – odparła Hope.
- Ojcze, mogę już jechać? – Benny zwrócił się do Adama, który wyglądał tak jakby nie słyszał słów syna. – Ojcze?
- Co mówiłeś? A … tak, tak jedź i weź bryczkę. Nie możesz przecież tam jechać konno.
***
Benny przynaglił konie do szybszej jazdy. Był już niedaleko Virginia City. Bal u Clarków dawno się zaczął, a on nie lubił się spóźniać. Czuł się niezręcznie i zastanawiał się, jak usprawiedliwić przed gospodarzami swój późny przyjazd, gdy nagle koło bryczki najechało na jakiś większy kamień. Podrzuciło go do góry i wtedy usłyszał dziwne zgrzytnięcie, a potem jakby cichy jęk. Zatrzymał konie i zeskoczył z bryczki. Przyjrzał się uważnie kołu, które najechało na kamień. Lekko kopnął je. Było w porządku. Miał z powrotem wsiąść do bryczki, gdy nagle coś poruszyło się pomiędzy siedzeniami. Pochylił się z zaciekawieniem, próbując dojrzeć to coś w ciemności. Miało ono dziwny kształt i było przykryte derką, spod której wyglądał jasny kawałek materiału przypominający suknię jego siostry Elizabeth. Tknięty złym przeczuciem gwałtownym ruchem pociągnął za derkę i jego podejrzenie okazało się prawdą.
- Lizzy, co ty u diabła tu robisz?
- Jadę z tobą na bal – odpowiedziała dziewczyna rozprostowując kości zdrętwiałe podczas jazdy.
- Oszalałaś! Ojciec obedrze cię ze skóry, a przy okazji i mnie – odparł wściekły Benny. – Wracamy.
- Proszę cię braciszku, ja muszę tam być. Chce zobaczyć się z Andy’m. Wiem, że to głupie, co zrobiłam, ale …
- Ale, co? Lizzy, jeśli faktycznie kochacie się, to powiedzcie o tym rodzicom. Tak będzie prościej i uczciwiej.
- Tatuś tego nie zrozumie. Mama może tak, ale tatuś nie. On nie cierpi Andy’go od czasu tej ich sprzeczki na temat palenia – powiedziała Lizzy.
- Mimo wszystko uważam, że źle postąpiłaś. Wracamy do domu – odparł Benny wsiadając do bryczki i biorąc lejce w dłonie. – Usiądź wreszcie jak człowiek. Nie będziesz przecież siedziała na podłodze.
- Już siadam. – Lizzy posłusznie wykonała polecenie brata. – Benny, jesteśmy tak blisko. Wpadniemy do Clarków tylko się przywitać, dosłownie na pół godzinki. Spotkam się z Andy’m, jeden taniec i wrócimy do domu. Bardzo cię proszę.
- Zależy ci na nim? – spytał Benny przyglądając się siostrze spod oka.
- Bardzo. Jak na nikim innym, ale co ty możesz o tym wiedzieć – odpowiedziała Lizzy ze smutkiem.
- Może więcej niż ci się wydaje. – Odrzekł Benny dziwnie się uśmiechając. – Dobrze. Pojedziemy do Clarków. Pół godziny nie dłużej. Rozumiesz?!
- Tak Benny. Jesteś taki kochany. Dziękuję. – Lizzy rzuciła się bratu na szyję wyciskając na jego policzku głośnego całusa.
- Mam dziwne wrażenie, że będę tego żałował – odparł Benny i bryczka ruszyła.
***
Randy Shaner wyraźnie nudził się na przyjęciu u Clarków. Właściwie sam nie bardzo wiedział, dlaczego przyjął to zaproszenie. Nie cierpiał tych towarzyskich spędów, tego puszenia się i licytowania, kto lepiej wygląda i czym może się pochwalić. Co do intencji Clarka Shaner nie miał złudzeń. Chodziło jak zawsze o pieniądze – jego pieniądze. Wszyscy wiedzieli, że Clark ma zamiar uruchomić nową kopalnię złota. Prowadząc jednocześnie wiele kosztownych spraw nie miał wystarczająco dużo środków, aby rozpocząć to przedsięwzięcie. Szukał wspólników, a jego wybór padł na Shanera i teraz cały w ukłonach rozpływał się przed honorowym gościem – jak go nazwał przy powitaniu. Czego, jak czego, ale uniżoności i wątpliwej serdeczności Shaner nie cierpiał. Znudzony, ruchem dłoni przywołał stojącego nieopodal Tony’go Darka i powiedział mu, że nie ma zamiaru dłużej dusić się w tej małomiasteczkowej atmosferze. Dark ze zrozumieniem kiwnął głową i zapytał, czy ma kazać przyprowadzić powóz. Shaner miał już mu odpowiedzieć, gdy jego wzrok padł na nowoprzybyłych. Pan domu spostrzegłszy nowych gości, szybko podążył w ich kierunku. Shaner ze znawstwem spoglądał na niezwykle piękną i urodziwą pannę towarzyszącą młodemu, wysokiemu i równie urodziwemu mężczyźnie. Nie mogąc oderwać wzroku od dziewczyny spytał stojącego tuż za nim Darka:
- Kto to jest?
- Ten mężczyzna? To wnuk Bena Cartwrighta, Benny. Najlepsza partia w całej okolicy.
- Nie o niego pytam – odparł Shaner.
- Chodzi panu o tę dziewczynę? – spytał Dark, na co Shaner skinął głową. - To Elizabeth, jego siostra.
- Piękna. – Powiedział Shaner przeciągle, a oczy przez moment zapałały mu pożądaniem. – Będzie moja.
- Od kiedy pan tak bardzo lubi kobiety, szefie?
- Od zawsze je lubię, zwłaszcza, kiedy są ładne i uległe. Moja żona po części taka była.
- Pan miał żonę? – spytał Dark zupełnie zaskoczony.
- Miałem. Była ładna, ale niezbyt uległa – odparł Shaner.
Było coś takiego w jego głosie, że Tony’go Darka przeszedł dreszcz. Nie miał wątpliwości, co stało się z żoną szefa i nie miał również wątpliwości, co do jego intencji w stosunku do Elizabeth. Spojrzał na dziewczynę. Była naprawdę śliczna.
***
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:46, 13 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
...I znowu mi to zrobiłyście ...przeliczę linijki wezmę dłuższe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:47, 13 Paź 2014 Temat postu: Droga do nieba |
|
|
Czuje ,że Lizzy czeka jak to mówicie niezłe tarmoszenie.
Niezbyt ją lubię ale zaczęłam się bać ,bo nie jest dobrze ,jak wpadła w oko ,temu zwyrodnialcowi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:51, 13 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
To Vicky ma teraz przechlapane po tej akcji.
Ten Shaner jest coraz bardziej demoniczny i zdolny do wszystkiego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:11, 13 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Mada, obawiam się, że Aga będzie musiała rzucać monetą |
Prawie tak było
ADA napisał: | - Córeńko słyszysz mnie? Otwórz oczy, słyszysz … odezwij się – Adam potrząsał omdlałą Vicky. |
Milczenie jest złotem, lepiej niech Vicky nie otwiera oczu.
ADA napisał: | - Było … niedobre – wydukała cicho. |
To chyba dobrze, że jej nie smakowało
ADA napisał: | Na twarzy Adama malował się gniew połączony z jakimś dziwnym żalem, rozczarowaniem, że oto jego córka mogła, tak go zawieść i zrobić najgłupszą rzecz pod słońcem. |
Oj tam, jakby tak pogrzebać w przeszłości? Może Joe albo Hoss coś wyciągną na światło dzienne? Chyba Adam nie był wzorowy 24h/dobę
ADA napisał: |
- Tatusiu, proszę wybacz mi. Już więcej nie będę. Ja nie chciałam, naprawdę nie chciałam – odparła szlochając Vicky – a cygara są wstrętne i nie powinieneś ich palić. |
No, co pan na to?
ADA napisał: |
- Lizzy, co ty u diabła tu robisz? |
No patrzcie, a to spryciula wykorzystała zamieszanie... no, no...
ADA napisał: | - Bardzo. Jak na nikim innym, ale co ty możesz o tym wiedzieć – odpowiedziała Lizzy ze smutkiem.
- Może więcej niż ci się wydaje. – Odrzekł Benny dziwnie się uśmiechając. |
Czyżby i Benny miał się niedługo uzewnętrznić?
ADA napisał: | - Chodzi panu o tę dziewczynę? – spytał Dark, na co Shaner skinął głową. - To Elizabeth, jego siostra.
- Piękna. – Powiedział Shaner przeciągle, a oczy przez moment zapałały mu pożądaniem. – Będzie moja.
- Od kiedy pan tak bardzo lubi kobiety, szefie?
- Od zawsze je lubię, zwłaszcza, kiedy są ładne i uległe. Moja żona po części taka była.
- Pan miał żonę? – spytał Dark zupełnie zaskoczony.
- Miałem. Była ładna, ale niezbyt uległa – odparł Shaner. |
Nie, nie, nie ....ciarki przeszły mnie po plecach. Shaner to świr w czystej postaci i ucieleśnienie zła
Czekam na to co szykuje....z drżeniem serca rzecz jasna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 20:12, 13 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:30, 13 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Aga zapewniam, że nie było zmowy we wklejaniu wiadomych fragmentów Tak się świetnie złożyło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:52, 13 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Jeszcze jedna taka wpadka i wykupię sobie internet poza domem aczkolwiek na dwa fragmenty nie starczy mi czasu, mogłabym przejechać przystanek, chociaż damski głos śpiewająco obwieszcza przystanek docelowy mniej więcej tak..."Arkaaaadyyy Capitooolllll" nawet przysypiający reagują
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:26, 13 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Mada, obawiam się, że Aga będzie musiała rzucać monetą |
Tym razem ponoć liczyła linijki…
ADA napisał: | Hugh wpadł z impetem do domu i zderzył się z Adamem, który właśnie zamierzał pójść do stajni i sprawdzić, co też dzieci tak długo tam robią. |
Adam lubi być dobrze poinformowany i mieć kontrolę nad wszystkim i wszystkimi.
ADA napisał: | - Henry, co tu się stało? – spytał Hoss rozglądając się wokół i wciągając powietrze do nosa – czuję swąd spalenizny. Co wy tu robiliście? Odpowiadaj synu! |
Niemal słyszę groźny i stanowczy ton głosu Hossa.
ADA napisał: | - Tato, ale … - zaczął Henry, lecz pod wpływem surowego wzroku ojca natychmiast zamilkł. Chłopiec przestępował z nogi na nogę, a łzy same płynęły mu po umorusanej buzi. |
Biedaczek. Chyba kuzynka przestanie być dla niego autorytetem.
ADA napisał: | - Spokojnie Adamie. Niech Hope ją najpierw obejrzy. Może obędzie się bez lekarza – rzekł Hoss starając się uspokoić sytuację. – Benny idź z ojcem. Joe sprawdź czy przypadkiem podściółka się nie tli. Ja zajmę się Noną i źrebakiem. |
Hoss imponuje opanowaniem i logicznym myśleniem.
ADA napisał: | - Nie dziwię się. – Odrzekł Adam. – A jak cygaro? Chyba nie było wystarczająco dobre jak na gust panienki?
- Nasza córka wzorem artystek z Paryża postanowiła spróbować smaku cygara. No powiedz Victorio tak było? Czy ci smakowało?
- O, coś cię spytałem i oczekuję odpowiedzi – Adam spojrzał na córkę z całą surowością. |
Ostry jak brzytwa, ale w tym konkretnym przypadku jego nadmierna surowość mi nie przeszkadza.
ADA napisał: | - Adamie, daj spokój. To nie ma sensu. Nie widzisz, że Vicky jest przerażona – ujął się za wnuczką Ben. |
O, dziadziuś wtrącił swoje trzy grosze…
ADA napisał: | - Tatusiu, proszę wybacz mi. Już więcej nie będę. Ja nie chciałam, naprawdę nie chciałam – odparła szlochając Vicky |
Zastanawiam się, czy rzeczywiście jest szczera. Vicky jakoś nie budzi mojej sympatii, więc może dlatego nie ufam jej zapewnieniom.
ADA napisał: | - Hoss, Hope bardzo was przepraszam, za zachowanie mojej córki. Jest mi niezwykle przykro i wstyd za to, że tak zepsuliśmy wam ten piękny wieczór. Wybaczcie. – powiedział Adam z przejęciem. Widać było jak wiele kosztują go te słowa. Hoss podszedł do brata i położył mu dłoń na ramieniu mówiąc uspokajającym tonem:
- Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Reszta nie ma znaczenia. |
Hoss pięknie się zachował, a Adam najadł się wstydu za wszystkie czasy.
ADA napisał: | Miało ono dziwny kształt i było przykryte derką, spod której wyglądał jasny kawałek materiału przypominający suknię jego siostry Elizabeth. Tknięty złym przeczuciem gwałtownym ruchem pociągnął za derkę i jego podejrzenie okazało się prawdą.
- Lizzy, co ty u diabła tu robisz?
- Jadę z tobą na bal – odpowiedziała dziewczyna rozprostowując kości zdrętwiałe podczas jazdy. |
Przyznam, że tego się zupełnie nie spodziewałam. Lizzy musi być szaleńczo zakochana i wyjątkowo zdesperowana, że ważyła się na taki czyn.
ADA napisał: | - Tak Benny. Jesteś taki kochany. Dziękuję. – Lizzy rzuciła się bratu na szyję wyciskając na jego policzku głośnego całusa.
- Mam dziwne wrażenie, że będę tego żałował – odparł Benny i bryczka ruszyła. |
Też mam takie wrażenie… Ach, jestem też ciekawa, w kim kocha się Benny. Taka informacja przewinęła się między wierszami…
ADA napisał: | - Chodzi panu o tę dziewczynę? – spytał Dark, na co Shaner skinął głową. - To Elizabeth, jego siostra.
- Piękna. – Powiedział Shaner przeciągle, a oczy przez moment zapałały mu pożądaniem. – Będzie moja. |
No to koniec. Shaner upatrzył sobie Lizzy, jakby mało było kłopotów.
ADA, fragment bardzo emocjonujący i zaskakujący. Masz ciekawe pomysły na rozwój akcji.
Co do Adama - odnoszę wrażenie, że sytuacja powoli wymyka się mu spod kontroli.
Czekam na ciąg dalszy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 17:00, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | W tym momencie dotarło do Adama, że naprawdę coś się stało. Z przerażaniem w oczach ruszył do stajni. Hugh miał właśnie pobiec za nim, gdy poczuł, że ktoś przytrzymuje go za ramię. Podniósł wzrok i ujrzał ojca. Hossowi wystarczyło jedno spojrzenie, żeby ocenić sytuację. Nie namyślając się długo ruszył w ślad za bratem, przykazując Hugh żeby został w domu. |
Emocjonujący początek
Cytat: | zaczął Henry, lecz pod wpływem surowego wzroku ojca natychmiast zamilkł. Chłopiec przestępował z nogi na nogę, a łzy same płynęły mu po umorusanej buzi. |
Hoss w roli surowego ojca… Chyba rzadko miał okazję
Cytat: | Odparł Adam i jego wzrok padł na niedopałek cygara wciąż trzymanego przez Hossa. Nie miał jednak czasu zastanawiać się na tym. |
A powinien
Cytat: | Spokojnie Adamie. Niech Hope ją najpierw obejrzy. Może obędzie się bez lekarza – rzekł Hoss starając się uspokoić sytuację. – Benny idź z ojcem. Joe sprawdź czy przypadkiem podściółka się nie tli. Ja zajmę się Noną i źrebakiem. |
Hoss stanowczy, opanowany, pewny siebie Podoba mi się to
Cytat: | Nie dziwię się. – Odrzekł Adam. – A jak cygaro? Chyba nie było wystarczająco dobre jak na gust panienki?
- Adamie, co ty wygadujesz? – spytała Adeline zaskoczona. – Jakie cygaro?!
- Moje. Nasza córka wzorem artystek z Paryża postanowiła spróbować smaku cygara. No powiedz Victorio tak było? Czy ci smakowało? |
Właściwie, Adam chyba gustował w mocnych cygarach, skoro dziewczyna tak zareagowała.
Cytat: | I dobrze. Po tym jak o mało nie puściła z dymem rancza Hossa powinna być przerażona. Co ty sobie wyobrażałaś moja panno?! – grzmiał wściekły Adam. |
I w tym momencie do Adama dochodzi prawda „dziewczynki tez mogą nabroić!”
Cytat: | rozczarowaniem, że oto jego córka mogła, tak go zawieść i zrobić najgłupszą rzecz pod słońcem. |
Oj tam. Mogła zrobić coś głupszego. Mogła się upić brandy
Cytat: | a cygara są wstrętne i nie powinieneś ich palić. |
Coś w tym jest
Cytat: | Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Reszta nie ma znaczenia.
- Jesteś, jak zwykle bardzo wielkoduszny i wyrozumiały. Nie zmienia to jednak faktu, że Victoria wykazała się skrajną nieodpowiedzialnością i poniesie za to karę. – Odparł Adam nie bardzo wiedząc, gdzie podziać oczy. |
Czyżby do tej pory Adam nie musiał przepraszać za zachowanie dzieci? Nikogo?!
Cytat: | Miało ono dziwny kształt i było przykryte derką, spod której wyglądał jasny kawałek materiału przypominający suknię jego siostry Elizabeth. Tknięty złym przeczuciem gwałtownym ruchem pociągnął za derkę i jego podejrzenie okazało się prawdą. |
Chyba Adam dostanie jakiegoś… szału.
Cytat: | Lizzy, jeśli faktycznie kochacie się, to powiedzcie o tym rodzicom. Tak będzie prościej i uczciwiej. |
I to jest coś, co zawsze wszystkim sprawia problem…
Cytat: | - Chodzi panu o tę dziewczynę? – spytał Dark, na co Shaner skinął głową. - To Elizabeth, jego siostra.
- Piękna. – Powiedział Shaner przeciągle, a oczy przez moment zapałały mu pożądaniem. – Będzie moja.
- Od kiedy pan tak bardzo lubi kobiety, szefie?
- Od zawsze je lubię, zwłaszcza, kiedy są ładne i uległe. Moja żona po części taka była.
- Pan miał żonę? – spytał Dark zupełnie zaskoczony.
- Miałem. Była ładna, ale niezbyt uległa – odparł Shaner. |
Aż mnie dreszcz przeszedł… Nie wiem co się stało z jego żoną… Szczerze jej współczuje… Ale Lizzy… Tu by się przydał Ash. Jest jeszcze gdzieś obok?
Świetny fragment, z bardzo wstrząsającym zakończeniem. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy…
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:06, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Czyżby i Benny miał się niedługo uzewnętrznić? |
Mada napisał: | Ach, jestem też ciekawa, w kim kocha się Benny. |
Jeszcze zastanawiam się nad tym. Być może Benny będzie nieszczęśliwie zakochany
Aga napisał: | No patrzcie, a to spryciula wykorzystała zamieszanie... |
Owszem Lizzy wykorzystała zamieszanie, ale nie wyjdzie jej to na dobre i nie tylko jej
Mada napisał: | Biedaczek. Chyba kuzynka przestanie być dla niego autorytetem. |
Obawiam się, że tak Henry, jak i Hugh mają dobre serduszka po tacie i nadal będą uwielbiać swoją kuzynkę
Senszen napisał: | Hoss stanowczy, opanowany, pewny siebie Podoba mi się to  |
Hoss zmienił się pod wpływem Hope, a poza tym jest przecież dumnym tatą bliźniaków i do tego małe Hosiątko w drodze musi być stanowczy i opanowany
Senszen napisał: | Ale Lizzy… Tu by się przydał Ash. Jest jeszcze gdzieś obok? |
Być może pojawi się, ale czy akurat, żeby pomóc Lizzy, to jeszcze nie wiem.
Koleżanki serdecznie dziękuję, za Wasze komentarze. Cieszę się, że choć trochę udało mi się Was zaniepokoić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 6:40, 15 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Owszem Lizzy wykorzystała zamieszanie, ale nie wyjdzie jej to na dobre i nie tylko jej  |
Będzie się działo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|