|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:37, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Adaś to porządny facio...on myśli że minęło 4 dni i zepsuty telegraf ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:17, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Adaś sobie leży, dochodzi do siebie, ocenia okiem znawcy walory figury Adeline, pozwala się pielęgnować, słucha piosenek, a ... jego rodzina po nim rozpacza ... trochę odbiega to od wzorca idealnego syna i brata ... chociaż może biedaczek stracił pamięć? Może Adeline i jej tata nie powiedzieli mu ile czasu minęło i on myśli, że dopiero co wyjechał? Czekam na wyjaśnienia ... |
Mam wrażenie, że koleżanka jest zawiedziona, że Adaś dochodzi do siebie. Miałam w planach zrobienie z naszego ulubieńca aniołka bujającego na chmurce, ale tak narzekałyście że Adaś jest tarmoszony, że moje dobre serce wzięło górę i postanowiłam tym razem mu darować. Czy żle zrobiłam Zawsze przecież mogę to zmienić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:49, 19 Mar 2014 Temat postu: W przesdionku piekła |
|
|
Ada ani się waż.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:29, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ja nie jestem zawiedziona, ale żal mi rodziny, która tęskni za nim, ma wyrzuty sumienia i koszmary senne ... Ben płacze po synu ... a syn? Pewnie nie wie, że tyle czasu minęło ... Ani się waż przenosić Adasia na chmurki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:45, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Żal mi Joe i Hossa, tacy załamani, przygnębieni.
Bardzo spodobał mi się Tom Cartney - ciekawie opisałaś tę postać.
Adeline niczym siostra miłosierdzia ukazuje walory swego dobrego serduszka.
Koniec tegoż fragmentu jest budujący. Dodaje otuchy, działa niczym balsam na skołatane serce.
Ben, mam nadzieję, odnajdzie syna. Chyba, że teraz on się zgubi i rodzina wyruszy na poszukiwania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:15, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
***
Ben wiedział, że jego zachowanie graniczyło z szaleństwem. Jego syn nie żyje i żadna podróż tu nic nie pomoże. Joe miał rację, gdy mówił mu, że musi się z tym pogodzić, ale on nie mógł i nie chciał. Był przecież ojcem i wbrew jakiejkolwiek logice, gdzieś głęboko w sercu miał nadzieję, że może, jakimś cudem jego syn ocalał. Powtarzające się sny, w których mały Adam z wyrzutem pytał, dlaczego go nie szuka pomogły podjąć mu decyzję. I dziwne, gdy tylko wybrał się w tę smutną podróż, sny, które tak bardzo go niepokoiły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikły. W innej sytuacji przyjąłby to za dobrą monetę, teraz jednak pragnął jednego - odnaleźć szczątki Adama i godnie je pochować.
Kolejny dzień w drodze dawał się Benowi nieźle we znaki. Lewa ręka drżała mu prawie bezustannie. Doktor Martin miał rację mówiąc, że nie powinien się przemęczać, ale dopóki nie znajdzie choćby najmniejszego śladu syna nie odpocznie. Nie chciał niczyjej pomocy. Musiał przez to przejść sam. Dwukrotnie przemierzył szlak, który przed tygodniami przeszukiwał z Hossem i Joe. Bez rezultatu. Musiał spojrzeć prawdzie w oczy – znalezienie zwłok syna po tak długim czasie z każdym dniem staje się coraz mniej realne. Chwytając się ostatniej szansy postanowił jeszcze raz pojechać do Eagle Station. Może jednak ktoś sobie coś przypomni. Poprzednio wraz z synami miał zbyt mało czasu, żeby dokładnie przepytać wszystkich mieszkańców i zajrzeć w każdy kąt tej zatęchłej dziury. Eagle Station, niewielka osada, była miejscem zmiany koni dyliżansów kursujących na odległych trasach. Ben liczył, że przy odrobinie szczęścia może uzyska jakiekolwiek informacje. I okazało się, że miał rację. Jeden z woźniców, który akurat odpoczywał przed dalszą drogą przypomniał sobie jak trzy dni temu będąc w saloonie, w East Geat był świadkiem rozmowy dwóch kowboi, którzy z przejęciem opowiadali sobie o odnalezionych na pustyni zwłokach mężczyzny. Trudno było rozpoznać, kto to taki, bowiem rozkład zwłok był już daleko posunięty. Mówiono, że może to być ten młody zaginiony człowiek, którego przed dwoma miesiącami szukała rodzina. Podobno tamtejszy szeryf miał zatelegrafować do szeryfa z Virginia City, ale to nic pewnego. Ben tę wiadomość, o dziwo przyjął ze spokojem. Instynkt podpowiadał mu, że to nie był Adam. Po krótkim odpoczynku wsiadł na konia i pojechał do East Geat, mając nadzieję, że wreszcie wszystko ostatecznie się wyjaśni.
***
Szedł długim, wąskim, skalnym korytarzem z ogromnym ciężarem na plecach. Było duszno i ciemno. Nie miał już więcej sił. Zrobił jeszcze dwa kroki i upadł na kolana. Chciał coś powiedzieć, ale tylko bezgłośnie poruszał ustami. Tak bardzo chciało mu się pić. Już prawie wychodził ze skalnej pułapki, gdy usłyszał głos nadzorcy:
- Worki nie są pełne, wracaj do roboty Cartwright.
Chciał prosić o chwilę odpoczynku, lecz groźny wzrok nadzorcy kazał mu zawrócić. Znów szedł skalnym korytarzem, a skały napierały na niego ze wszystkich stron. Tak bardzo chciał wyjść na powierzchnię, zachłystnąć się świeżym powietrzem – żyć. Zaraz jednak stanęła mu przed oczami twarz nadzorcy, która szyderczo wykrzywiona zmieniła się w twarz Kane’a:
- Gra skończona. Jesteś martwy – powiedział nadzorca - Kane i zaniósł się diabolicznym śmiechem.
- Nie Kane! Nie Kane! Przecież ja żyję!.
- Tak tylko ci się wydaje! Cartwright worki nie są pełne ! Worki muszą być pełne!
I wtedy skała zaczęła się rozsuwać pod jego stopami, i zaczął spadać w czarną otchłań. Już nic go nie ocali. Uniósł głowę do góry i zobaczył wyciągniętą w swoim kierunku dłoń, którą mocno uchwycił. Dłoń byłam mała, kobieca. Wiedział, że to jego jedyna szansa. Leczy siły go opuszczały i czuł jak jego dłoń wyślizguje się z dłoni niosącej mu ratunek. Ze ściśniętego strachem gardła wyrwał mu się krzyk rozpaczy:
- Nieee!
Nagle rozbłysło światło lampy. Tom Cartney z niepokojem podszedł do łóżka Adama, a widząc, że to senny koszmar, mocno potrząsnął Cartwrightem mówiąc:
- Spokojnie chłopcze, to tylko zły sen. Już dobrze.
Adam z przerażeniem otworzył oczy i nieprzytomnie popatrzył przed siebie. Chwilę trwało nim dotarło do niego, że jest bezpieczny.
- Adeline przynieś Adamowi wody – Tom zwrócił się do stojącej w drzwiach córki.
- Znowu obudziłem Pana i pańską córkę. Przepraszam – powiedział cicho Adam.
- Nie przepraszaj. Wiem, że ktoś wyrządził ci krzywdę. Nie mogło być inaczej, skoro znalazłem cię na drodze ledwie żywego – odrzekł Cartney – możesz mi wszystko powiedzieć, a ja postaram ci się pomóc – dodał.
- Chciałbym, ale naprawdę nic nie pamiętam, a te sny... – Adam zaczął się denerwować.
- Spokojnie Adamie – usłyszał kojący głos Adeline – jeśli nie chcesz to nic nie musisz nam mówić. Tatku daj mu spokój – zwróciła się do ojca.
Adam z wdzięcznością spojrzał na dziewczynę i skinieniem głowy podziękował za przyniesioną wodę.
- Masz rację, dziecko, wrócimy jutro do tej rozmowy, o ile Adam będzie tego chciał. Teraz połóżmy się. Do świtu jeszcze ze cztery godziny, może uda nam się zasnąć. A ty chłopcze, jeśli będziesz czegoś potrzebował to zawołaj któreś z nas – powiedział Cartney i wraz z córką wyszli z pokoju Adama.
Godziny wlekły się w nieskończoność. Adam w obawie, że zły sen do niego powróci nie spał do rana. Próbował przypomnieć sobie cokolwiek z tamtych feralnych czterech dni, ale w głowie miał kompletną pustkę. Zastanawiało go jednak wciąż pojawiające się w jego snach nazwisko Kane, które kompletnie nic mu nie mówiło.
Dzień wstał zamglony i dziwna wilgoć utrzymywała się w powietrzu. Tom twierdził, że spadnie deszcz, bo od kilku dni łupie go w kościach. Przy śniadaniu wszyscy prezentowali pogodne miny i nikt nie wracał do nocnego zdarzenia, choć tak Tom, jak i Adeline mieli nadzieję, że Adam zechce wreszcie im zaufać i opowie, co tak naprawdę z nim się działo. Do obiadu Cartneyowie zajmowali się swoimi obowiązkami. Adam, zgodnie z zaleceniem doktora Kleina odpoczywał. Nie był jeszcze w pełni zdrowy, jednak pomału próbował chodzić po niewielkim, ale za to bardzo czystym i przytulnym domu Cartneyów. Cały czas też myślał o swojej sytuacji. Ze strzępów wspomnień, przebłysków pamięci próbował godzina po godzinie odtworzyć minione dni. Niestety, oprócz silnego bólu głowy nic to mu nie dało.
Wreszcie późnym wieczorem, gdy wszyscy mieli udać się na spoczynek Adam z ogromnym zakłopotaniem oznajmił, że chciałby porozmawiać o tym, co mu się przytrafiło. Adeline i jej ojciec w ciszy czekali na wyjaśnienia Adama, który drżącym głosem zaczął mówić:
- Trzy może cztery dni temu jechałem samotnie chyba z East Geat kierując się na południe. Pamiętam, że chciałem zapolować, łowić ryby i pobyć w samotności, tylko nie wiem, dlaczego. Gdy jechałem napadło na mnie trzech mężczyzn. Nie znałem ich, choć twarz jednego wydawała mi się znajoma. Zażądali pieniędzy, a gdy je dostali zabrali mi konia i wodę. Było bardzo gorąco i strasznie chciało mi się pić – Adam przełykając gwałtownie ślinę otarł czoło z potu – nie wiem jak długo to trwało. I jeszcze to powtarzające się w snach nazwisko Kane, którego do nikogo nie mogę dopasować. Kolejne, co pamiętam to pana, panie Cartney jak podawał mi pan wodę.
- Nie tylko wodę chłopcze. To wino starego Johna przywróciło cię do życia – powiedział Cartney.
- Tak – uśmiechnął się Adam – było bardzo dobre.
- Adamie, faktycznie niewiele pamiętasz, ale pierwszego dnia mówiłeś mam, że masz ojca i braci, wspominałeś, że mieszkasz w Ponderosie.
- To prawda i prosiłem, żeby pan nadał do nich telegram.
- Tak, ale telegraf jest wciąż uszkodzony, a najbliższy jest daleko stąd w Red Valley – powiedział Tom.
- Może jednak znalazłby się jakiś sposób. Moja rodzina pewnie się niepokoi, to tylko kilka dni, ale nie chcę ich niepotrzebnie denerwować. Poza tym za kilka tygodni czeka nas spęd bydła, choć sam nie wiem może już był, przecież wiozłem jakieś pieniądze … wszystko mi się plącze … - Adam mówiąc to pocierał coraz mocniej czoło.
- Adamie, muszę ci coś powiedzieć – zaczął Tom.
- Nie tatku proszę cię, nie mów – przerwała mu Adeline, wiedząc, do czego zmierza Tom.
- Czego pan ma mi nie mówić? – spytał zaniepokojony Adam
- Jesteś już zmęczony. Adeline ma rację. Odłóżmy to na potem – próbował wywinąć się od odpowiedzi Cartney.
- Pan coś wie. Proszę mi powiedzieć – nie ustępował Adam – ta niewiedza mnie zabija.
- Dobrze, powiem ci. To nie były trzy, cztery dni.
- O czym pan mówi? – zdziwionym głosem spytał Adam
- Mówiłeś Adamie, że napad na ciebie miał miejsce 18 lipca.
- Tak, pamiętam dokładnie. Chwileczkę … wtedy ostatni raz widziałem się z Joe, moim bratem, ale co to ma do rzeczy, nie rozumiem.
- Znalazłem cię na drodze 20 września. To dwa miesiące.
- Niemożliwe … - wyszeptał Adam czując, że coś rozsadza mu głowę, chciał jeszcze coś powiedzieć i … zemdlał.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 0:04, 20 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:10, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Jak mu aż dwa miesiące wypadły z życiorysu, to rzeczywiście solidnie oberwał po głowie ... teraz to dopiero się martwi ... o rodzinę, wyobraża sobie jak cierpią ojciec i bracia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:32, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
"bowiem rozkład zwłok był już daleko posunięty."
ADA akurat jadłam śniadanie, a moja wyobraźnia błyskawicznie poszybowała na pustynię .... no ale to nie Twoja wina
No to Adaś wie już że przebumelował dwa miesiące patrząc w oczy Adeline. Pytanie będzie się miotał i podwoi wysiłki żeby się stamtąd zwinąć czy coś mu szykujesz jeszcze?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:53, 21 Mar 2014 Temat postu: W przesdionku piekła |
|
|
Dwa miesiące lawirował pomiędzy niebem a ziemią.
Co dalej ,czy Ben odnajdzie syna ?
Czy z Adelinę połączy go uczucie ?
Czy Adam odzyska pamieć ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:58, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
"Kolejny dzień w drodze dawał się Benowi nieźle we znaki. Lewa ręka drżała mu prawie bezustannie."
Ojej! Strasznie mi go szkoda. Ben jest taki biedny, załamany. Kiedy wreszcie i dla niego wyjdzie słońce?
"- Niemożliwe … - wyszeptał Adam czując, że coś rozsadza mu głowę, chciał jeszcze coś powiedzieć i … zemdlał."
O matko! Adam jeszcze nie doszedł do siebie. Niepokoi mnie się to określenie "rozsadza mu głowę".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:24, 21 Mar 2014 Temat postu: Re: W przesdionku piekła |
|
|
zorina13 napisał: |
Co dalej ,czy Ben odnajdzie syna ?
Czy z Adelinę połączy go uczucie ?
Czy Adam odzyska pamieć ? |
Zorino nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania, bo sama do końca nie wiem, komu dać szansę na przetrwanie, a komu nie.
Jeśli chodzi o drugie pytanie to postaram się jutro na nie odpowiedzieć
Mada! Adasiowi tylko trochę głowę rozsadziło - to z nadmiaru dziwnych informacji, a on przecież taki słabiutki jest
Aga mam nadzieję, ze dokończyłaś śniadanie
Ewelino, Adaś wbrew pozorom bardzo martwi się o rodzinę, tylko ma lekki zamęt w głowie, no i do tego opieka Adeline - sama rozumiesz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 19:27, 21 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:33, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dokończyłam śniadanie...właśnie nie zdradzaj szczegółów... więcej cierpliwości Zorino
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 2:10, 22 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Czytam, czytam... Adasiowi przynajmniej trochę lepiej, za to Benowi coraz gorzej I nawet nie ma kto się nim zająć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:30, 22 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
***
Doktor Klein, wezwany do Adama, po tym jak ten zasłabł, nie krył swego oburzenia i nie omieszkał powiedzieć Cartneyowi, co o tym wszystkim myśli. Wreszcie wysłuchawszy uważnie Toma stwierdził, że chory najprawdopodobniej cierpi na amnezję powstałą w wyniku urazu głowy lub bardzo ciężkich przeżyć psychicznych.
- Ten młody człowiek jest jeszcze zbyt słaby – mówił - i nie można go narażać na taką huśtawkę emocji. To mogło kosztować go życie.
- Prosiłam ojca, ale mnie nie posłuchał – powiedziała z wyrzutem Adeline.
- Myślałem, że dobrze robię. Gdybym wiedział, że tak to się skończy, nigdy bym mu nie powiedział – tłumaczył się niepewnie Tom.
- Trudno, stało się. Teraz trzeba mu zapewnić przede wszystkim spokój i jak najszybciej zawiadomić rodzinę. Może przyjazd bliskich odblokuje jego pamięć, kto wie – powiedział doktor Klein.
Tom Cartney nękany wyrzutami sumienia postanowił wreszcie wybrać się do oddalonego o 25 mil miasteczka Red Valley i nadać telegram, o którym mówił Adam. Co prawda nie wierzył w to, żeby telegraf był już naprawiony, ale szkoda było mu chłopaka, którego bardzo polubił. Przy okazji odwiedzę starego przyjaciela Johna Bleada, pomyślał. Miał nadzieję, że stary John obdaruje go tak jak ostatnim razem wyśmienitym winem domowej produkcji. Co jak co, ale wino John robił naprawdę doskonałe.
Gospodarstwo zostawił pod dobrą opieką. O córkę nie obawiał się, bo na czas jego nieobecności zamieszkać z nią miała ich sąsiadka pani Hansen. No i jeszcze przecież był Adam, do którego Tom miał spore zaufanie. Żegnając się z córką powiedział, żeby się o niego nie martwiła, i że najpóźniej za dwa dni będzie z powrotem w domu. Jednak sprawy nieco się skomplikowały. Od trzech dni lał ulewny deszcz. Wszystkie okoliczne drogi stały się prawie nie przejezdne. Jakby tego wszystkiego było mało, mąż pani Hansen, nagle się rozchorował i poczciwa kobieta musiała wrócić do domu. Miała, co prawda obiekcje, że zostawia Adeline samą z tym ich, jakże dziwnym i małomównym gościem, ale, gdy dziewczyna ją uspokoiła, że nic jej nie grozi, ze strony pana Cartwrighta, już całkiem spokojna wróciła do domu.
Był wieczór. Za oknem nadal padał deszcz, a pod blatem kuchni Cartneyów wesoło trzaskał ogień. Adeline kończyła właśnie sprzątać po kolacji. Adam z każdym dniem silniejszy, siedział w fotelu z filiżanką gorącej, aromatycznej kawy i rozmarzonym wzrokiem wodził za dziewczyną. Adeline odłożyła na półkę ostatni umyty talerz, starła stół i zdjęła falbaniasty fartuszek, który chronił jej suknię przed zabrudzeniem podczas domowych prac. Adam w niemym zachwycie i z półuśmiechem na twarzy wpatrywał się w Adeline. Dziewczyna zawstydzona tym natarczywym spojrzeniem, poprawiła włosy, wygładziła suknię i powiedziała:
- Nie patrz tak na mnie Adamie, bo mnie peszysz.
- Zapewniam cię moja droga, że nie było to moim zamiarem – odparł.
- Doprawdy? To, dlaczego wciąż tak patrzysz – upierała się Adeline.
- Ponieważ patrzę na ideał. Prawdziwe dzieło sztuki. Patrzę i podziwiam… moja piękna Adeline wodzisz mnie na pokuszenie i wiem, że każdemu zawróciłabyś w głowie – odparł z uśmiechem Adam.
Twarz dziewczyny przybrała kolor purpury. Nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Jak możesz Adamie – powiedziała bliska płaczu - nie jestem jedną z tych łatwych panien z San Francisco, Reno, czy Carson City, które uwielbiają takie puste, nic nieznaczące komplementy. Czy kiedykolwiek dałam ci powód, żebyś tak do mnie mówił?
Adam początkowo zdziwiony reakcją Adeline w ułamku sekundy pojął swój nietakt przeklinając się w myślach.
- Wybacz mi, jeśli cię uraziłem, ale … zburzyłaś cały mój świat i nie myślę jasno – powiedział wstając z fotela – nie wiem jak mam ci wyznać, to, co czuję, byś zrozumiała, że moje intencje są czyste.
- Jeśli faktycznie są czyste, powiedz mi to jak najprościej - odrzekła mu.
- Kocham cię Adeline – powiedział dokładnie tak jak chciała i po raz pierwszy w życiu poczuł, że jest to szczera prawda.
Adeline stała na środku kuchni z rękoma opuszczonymi wzdłuż sukni i głęboko oddychała. Starała się opanować nagłe wzruszenie i nie mogła. Patrzyła na tego mężczyznę, który w jej życiu pojawił się znikąd i pragnęła jednego, żeby ją kochał. Adam odstawił na stół wciąż jeszcze trzymaną w dłoni filiżankę i wolno podszedł do dziewczyny. Przez długą, niekończącą się chwilę wpatrywał się w jej piękną twarz. Adeline spojrzała mu prosto w oczy i jedyne, co z nich wyczytała to bezgraniczną miłość i oddanie. Gdy w chwilę później otoczył ją ramionami i delikatnie koniuszkiem języka dotknął jej ust - zadrżała. Wtedy przyciągnął ją mocniej do siebie i pogłębił pocałunek. Adeline czuła, że jeśli nie przestanie, to zemdleje w jego objęciach. Jednocześnie błagała w myślach by nie przestawał. Adam z wprawą doświadczonego kochanka całował ją tak, jak nikt do tej pory. Na chwilę przestał, uważnie spojrzał w jej oczy, a potem, jak gdyby muskając, zewnętrzną stroną dłoni, przesunął po jej policzku przez szyję do dekoltu. Widząc niemą zgodę Adliene, nie śpiesząc się, zaczął rozwiązywać wstążkę przy staniku jej sukni. A gdy suknia opadła i oczom Adama ukazały się jej piękne, jędrne, młode piersi i wąska talia – jęknął z zachwytu. Całując ją jak oszalały, schwycił na ręce i zaniósł do sypialni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:55, 22 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
No to pojechał po krawędzi ... można rzec ... szybki jest ... tu komplementy, potem wyznanie, a potem ... piknikowanie na miejscu ...
Zawiódł zaufanie człowieka, który go uratował ... chyba nie ma wyjścia ... zdaje się, że znalazł żonę ... Chociaż te komplementy, to bardziej mi pod jakiegoś lowelasa podchodzą, niż pod Adama. On raczej wiele nie mówił, tylko ... działał ... nie pamiętam, żeby kobiety komplementami obsypywał ...
Fajne, przygodowe i z klimatem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 16:55, 22 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|