www.bonanza.pl

[Ewelina]

Raczej jako dziarski, zadowolony z siebie człowiek sukcesu, który spełnil się jako mężczyzna, pracownik, czlowiek...

[zorina13]

Mógłby pokierować młodym pokoleniem Cartwrigtów i w naturalny sposób być seniorem rodu.
Bo ten niby brat Bena wziął się chyba z kosmosu.

[Ewelina]

Logicznie, to on był tym nr 1, bo w porządnych, tadycyjnych rodzinach rolę patriarchy po śmierci ojca pełnił najstarszy syn. Najbardziej doswiadczony, najmądrzejszy, najrozsądniejszy. To by było proste i logiczne. Kontynuacja rodu, kontynuacja tradycji, nazwiska przez osobę najbardziej do tego powołaną. Bo nawet syn Landona też nie wydaje sie za bardzo pasować w tym miejscu. No ale znów ktoś głupio zadecydował...

[ania2784]

Nie wiem napewno, ale chyba nikt Robertsa nie zapytał czy chciałby grać w kontynuacjach. Zresztą one są momentami jeszcze dziwniejsze niż pierwowzór.

[Ewelina]

Podobnież rozważano jakiś jego udział w którejś kontynuacji, ale nie zrealizowano tego. Dziwię sie tylko, że syn Landona tak dużo do powiedzenia miał w tych sprawach... Ładny chłopak, ale jako rezyser taki sobie, jako aktor też, no niby nie najgorszy, ale nie porywający. I co on mial wspólnego z Bonanzą, oprócz tego, że jego ojciec tam grał. Córka Greena jako aktorka też nie rzuca na kolana. Jej ojciec był wspanialym Benm Cartrightem, ona jest raczej taka... bezbarwna...

[ania2784]

Przy kontynuacjach pracowała część ekipy z Bonanzy. Byli to także współpracownicy i przyjaciele Landona seniora. Jego syn ich wszystkich znał, więc to by wyjaśniało dlaczego miał tak wiele do powiedzenia na planie.
Dobrym aktorem to on nie był i myslę, że zdał sobie z tego sprawę. Jako reżyser, też starał się poruszać w znanych sobie klimatach, czyli robić to co ojciec... Widziałam kilka jego filmów nakręconych na podstawie książek Janette Oke. Takie familijne, utrzymane w westernowej konwencji kino. Bez szału, ale też nie jest złe. Po prostu nie ma ani drugiego Greena, ani Landona i nawet ich dzieci tego nie przeskoczą.

[Ewelina]

Ja oglądałam Syn swojego ojca i jakiś western, nie pamiętam tytułu, ale często go powtarzają.

[ania2784]

Ja widziałam nakręcone przez Landona Juniura Miłość wieczna radość i Miłość przychodzi powoli. jakiś czas temu szły na Pulsie. Kiedyś Jedynka puszczała całą serię w niedzielę w ramach kina familijnego.

[Ewelina]

Ten western, to chyba Miłości wieczna radość, ale nie ogladałam całego, tylko kawałek. Jak powtórzą, to obejrzę cały i postaram się wypowiedzieć...

[ania2784]

Może lepiej przeczytaj książki... Te mogę polecić z czystym sumieniem, za filmy nie ręczę, żeby potem nie było na mnie. Swoją drogą seria Oke podobna jest rochę do Bonanzy, tyle że opowiada o kobietach z Dzikiego Zachodu i ich zmaganiach z losem. Wybranków bohaterek Oke z upodobaniem uśmierca w bardzo różny sposób.

[Ewelina]

Czyli zła kobieta to była, a przynajmniej tępiąca mężczyzn, których i tak był nadmiar na dzikim zachodzie...

[ania2784]

Od razy zła. Zaradcza. Znalazła rozwiązanie na ten nadmiar. A wyobraźnię, muszę przyznać, miała.

[AMG]

Jakieś przykłady, Aniu, jeśli można Dobra inspiracja nie jest zła.

[ania2784]

Stratowanie przez bydło już wykorzystane zostało, dopadnięcie przez Indian zarezerwowała Ewelina... Wolna jest np. śmierć od wspomnianych przy okazji zwiedzania Ponderosy jabłek. Jednego dżentelmena zastrzelili bandyci i żeby mieć pewność, ze nie żyje przywiązali go do konia i ciągnęli kawałek. Były jeszcze różne choroby dopadające delikwenta jednocześnie, w razie gdyby jedna nie wystarczyła... Jeden się utopił jak przeganiał krowy przez rzekę, inny spadłz dachu na siekierę, którą ktoś niechcący odłożył akurat w to miejsce. Takie tam...

[AMG]

I już dwa przykłady do rozważenia...