|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 23:23, 10 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | senszen napisał: | "co ja do ponderosy chciałam tu napisać?
|
Ciekawe powiedzonko A po drugie któż to wie co Ci w duszy gra? |
ale jak ja już sama tego nie pamiętałam?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:24, 10 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że Twoje braki w pamięci nie mają wpływu na jakość fragmentów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 23:25, 10 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
jednak pewne rzeczy należy sobie zapisywać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:29, 10 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Cóż starość....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:59, 08 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
jeszcze trochę a będę musiała was zapytać, o czym to ja pisze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:11, 08 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Senszen co za zmyłka .... a już myślałam, że to kolejny odcinek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:19, 08 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Co za zmyłka..... Senszen od kiedy wpuszczasz nas w maliny?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 23:20, 08 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
tak jakoś wyszło...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 16:58, 11 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
i znów mały kawałek do przodu... i jednak znacznie bliżej końca - pewne rzeczy były nieuniknione.
***
- Piękny materiał, Jane – pochwaliła ciepło pani Blaze i ściągnęła z dłoni rękawiczkę. Przeciągnęła gołą dłonią po materiale rozciągniętym na ladzie. – Jak się mieni…. I przy tym taki delikatny!
Jane Gordon uśmiechnęła się skromnie.
- Zgodnie z pani oczekiwaniami, mąż sprowadzał materiał z Nowego Jorku. Specjalnie po niego jechał do san Francisco, bo producent nie mógł wysłać bezpośrednio do nas…
Pani Blaze kiwała głową, wyraźnie zamyślona. Zgięła materię, delikatnie przesuwając ją między palcami. Perłowy poblask jedwabiu potęgowany był przez słońce, wpadające przez zakurzone szyby.
- …Zapewne suknia będzie śliczna – zakończyła Jane.
- O tak, na pewno. Rosie będzie w niej wyglądała spektralnie. – spokojnie potwierdziła pani Blaze.
- Szkoda tylko, że potańcówka u Cartwrightów została odwołana – nieśmiało wtrąciła Jane Gordon – nie wiem kiedy będzie znowu okazja do włożenia strojnej sukienki…
- Och, to nie jest suknia na prognostyczne wiejskie potańcówki, moją Rosie czekają znacznie przyjemniejsze i większe bale – twarz pani Blaze rozświetliła się, w uśmiechu. – I tak zresztą… nie pozwoliłabym iść Rosie na potańcówkę do Cartwrightów. Zdarza się tam takie mieszane towarzystwo… panna Brown na przykład. Niby panna z dobrego domu, dobrze wychowana… a już zaczęły krążyć plotki o jej nieprzystojnym zachowaniu.
- Pani Blaze – zaoponowała stanowczo Jane – jak na razie można powiedzieć, że są to jedynie plotki. A plotki już wystarczająco zniszczyły życie niektórym osobom w tym mieście, nie uważa pani?- zakończyła chłodnym tonem.
Panie Blaze spurpurowiała. Usta jej lekko posiniały.
- Jeżeli ktoś zachowuje się przyzwoicie, to nie daje możliwości plotkom… to znaczy – zająknęła się – o ludziach przyzwoitych, porządnych, plotki nie są rozpowszechniane…
- Czyżby? – Jane parsknęła śmiechem.
- Obsługa w tym sklepie jest coraz gorsza – stwierdziła po chwili drżącym głosem pani Blaze i ruchem pełnym odrazy odrzuciła kraniec jedwabnego materiału, który trzymała jeszcze w palcach. – Widzę, ze nie ma sensu, by wspierać lokalne sklepiki, które ledwo wiążą koniec z końcem. I zresztą nic dziwnego, skoro oferuje się takie… rzeczy
- Proszę? – Jane wyprostowała się gwałtownie.
- Myślę, ze nie mam tutaj czego szukać… przy tak marnym wyborze… wszystkiego…
Zadzwonił dzwonek do drzwi, przerywając kłótnię. Obie kobiety odwróciły się jednocześnie i spojrzały wrogo na Adama i Candy’ego, którzy weszli do sklepu. Mężczyźni spojrzeli po sobie, lekko rozbawieni ale i zaskoczeni.
Jane zaczerwieniała się i zmieszała wyraźnie. W oczy pani Blaze pojaśniały mocno, nos jej się zaczerwienił.
- Drogie panie, raczą nam panie wybaczyć… - Adam ukłonił się lekko. – Nie chcieliśmy wam przeszkadzać… w rozmowie… - zakończył, unosząc lekko brew. Candy milczał, wodząc spokojnym wzrokiem od jednej kobiety, do drugiej. Drgał mu lekko policzek, jakby powstrzymywał się od jakiegokolwiek komentarza.
- A w czym mogę pomóc? Pani Blaze, myślę, że dyskusję o materiałach musimy przełożyć na później. Rosie już na pewno się niecierpliwi – Jane zatopiła wymowne spojrzenie w oczach kobiety.
- Ależ, drogie panie, my tylko na chwilę. – Adam zmarszczył niespokojnie brwi - w powietrzu wyczuwało się rosnące napięcie. – Właśnie wróciliśmy… spieszy się nam do domu…- łagodnie kontynuował – chcieliśmy jedynie sprawdzić, czy nie ma żadnych przesyłek pocztowych. Na drzwiach poczty jest wywieszka o urlopie – wyjaśnił jeszcze, patrząc na zmieszaną twarz Jane Gordon.
- Poczta… - kobieta nieprzytomnie spojrzała przez ramię.
Pani Blaze pociągnęła nosem i wyprostowała się sztywno.
- Panie Cartwright, na pewno będzie pan zainfiltrowany pewnymi wiadomościami… Dotyczącymi pańskich gości… - grobowym głosem powiedziała. Jane Gordon obróciła się na pięcie i spiorunowała ją wzrokiem.
Adam spojrzał beznamiętnie na panią Blaze i w duchu westchnął.
- Na pewno dowiem się, kiedy już wrócę do domu. A jeżeli wieści są wstrząsające, to lepiej chyba, żebym siedział, prawda?
Pani Blaze przegryzła wargę.
- Chciałam jedynie ostrzec, że nie muszą to być wiadomości przyjemne dla pana… - słodkim głosem zapewniła. – A co do pana, panie Canaday…
- Jean! – Jane Gordon przerwała jej gwałtownie.
- To jakkolwiek nie darzyłam pańskiej żony sympatią – powiedzmy sobie szczerze, była to impregnowana, prokastrynowana kobieta…to…
Urwała, żeby zaczerpnąć tchu.
- Pani Blaze, jakkolwiek jestem człowiekiem dosyć cierpliwym – lodowatym głosem wtrącił zniecierpliwiony Candy – to nie jestem w stanie zrozumieć pani zainteresowania moją żoną. Myślałem, ze już jasno zostało wszystko wyjaśnione…
- Ja tylko… - otworzyła szeroko oczy. Urwała, widząc wyraz jego twarzy.
- Przestań się interesować moją rodziną – wycedził.
- Chciałam jedynie złożyć wyrazy współczucia – zakończyła słodkim tonem i nieśpiesznie wyszła ze sklepu.
Po tym, jak przebrzmiał dźwięk dzwonka, zapadła cisza. Przez okna dobiegały stłumione odgłosy ruchliwej ulicy.
- Jane, czy rzeczywiście mamy usiąść? – zainteresował się niespokojnie Adam. – Czy po prostu… jak zwykle zresztą… zignorować?
Jane pokręciła głową. Usta jej drżały.
- Jane, co się stało? Nie było nas zaledwie dwa tygodnie? – łagodnie spytał Adam. – Bo jestem jeszcze skłonny uwierzyć, ze tym razem pani Blaze chciała nam powiedzieć coś rzeczywiście ważnego?
Jane przytaknęła. Adam przełknął ślinę i spojrzał na Candy'ego.
- Czy coś się stało... Will?
- Wyjechał. Państwo Cartwright wyjechali. - uzupełniła.
- A India? Nie wyjechała, prawda? - Adam uśmiechnął się nieswojo, patrząc na twarz Canaday'a
- Nie...
- Więc? - Candy zamrugał, oczekując czegoś więcej.
- Candy, tak mi przykro... - Jane otarła mokre oczy. - India zachorowała... i...
- Żartujesz, prawda? - Adam spojrzał na nią osłupiały.
- Żartujesz? - głucho powtórzył Candy.
- Nie... - Jane Gordon obróciła się i gwałtownie zaczęła ocierać twarz chusteczką.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:46, 11 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | ... pewne rzeczy były nieuniknione. |
Mam złe przeczucia.
senszen napisał: | Pani Blaze kiwała głową, wyraźnie zamyślona. Zgięła materię, delikatnie przesuwając ją między palcami. Perłowy poblask jedwabiu potęgowany był przez słońce, wpadające przez zakurzone szyby. |
I nad czym ona tak debatuje? Kupuje czy obmacuje?
senszen napisał: | - Och, to nie jest suknia na prognostyczne wiejskie potańcówki,... |
...że co?
senszen napisał: | ... nie pozwoliłabym iść Rosie na potańcówkę do Cartwrightów. Zdarza się tam takie mieszane towarzystwo… |
Mam ochotę zmieszać ją z pierzem w smole.
senszen napisał: | - Obsługa w tym sklepie jest coraz gorsza – stwierdziła po chwili drżącym głosem pani Blaze i ruchem pełnym odrazy odrzuciła kraniec jedwabnego materiału, który trzymała jeszcze w palcach. – Widzę, ze nie ma sensu, by wspierać lokalne sklepiki, które ledwo wiążą koniec z końcem. I zresztą nic dziwnego, skoro oferuje się takie… rzeczy |
Cóż za wredne babsko. Ona niczego się już nie nauczy.
senszen napisał: | - Na pewno dowiem się, kiedy już wrócę do domu. A jeżeli wieści są wstrząsające, to lepiej chyba, żebym siedział, prawda? |
Cały Adam. Tylko on tak potrafi ironizować.
senszen napisał: | - To jakkolwiek nie darzyłam pańskiej żony sympatią – powiedzmy sobie szczerze, była to impregnowana, prokastrynowana kobieta…to… |
Tu mnie coś zaniepokoiło, ale jeszcze byłam naiwna,
senszen napisał: | - Candy, tak mi przykro... - Jane otarła mokre oczy. - India zachorowała... i...
- Żartujesz, prawda? - Adam spojrzał na nią osłupiały.
- Żartujesz? - głucho powtórzył Candy.
- Nie... - Jane Gordon obróciła się i gwałtownie zaczęła ocierać twarz chusteczką. |
Nie! India chora? Ale....czy tylko chora?
Senszen pogoda chyba Ci nie służy....tzn. wenie. Na dworze ciemno to i tu zbierają się chmury. Mam nadzieję, że nie masz ciągotek morderczych? Hę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:01, 12 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | i znów mały kawałek do przodu... i jednak znacznie bliżej końca - pewne rzeczy były nieuniknione. |
Wena zaczęła współpracować – to dobrze, tylko czy aby we właściwym kierunku idzie ta wspópraca?
Cytat: | - Piękny materiał, Jane – pochwaliła ciepło pani Blaze i ściągnęła z dłoni rękawiczkę. Przeciągnęła gołą dłonią po materiale rozciągniętym na ladzie. – Jak się mieni…. I przy tym taki delikatny! |
Pani Blaze taka miła. Czyżby się zmieniła?
Cytat: | - …Zapewne suknia będzie śliczna – zakończyła Jane.
- O tak, na pewno. Rosie będzie w niej wyglądała spektralnie. – spokojnie potwierdziła pani Blaze.
- Szkoda tylko, że potańcówka u Cartwrightów została odwołana – nieśmiało wtrąciła Jane Gordon – nie wiem kiedy będzie znowu okazja do włożenia strojnej sukienki…
- Och, to nie jest suknia na prognostyczne wiejskie potańcówki, moją Rosie czekają znacznie przyjemniejsze i większe bale – twarz pani Blaze rozświetliła się, w uśmiechu. |
Pewne osoby nigdy się nie zmienią – niestety
Cytat: | - Obsługa w tym sklepie jest coraz gorsza – stwierdziła po chwili drżącym głosem pani Blaze i ruchem pełnym odrazy odrzuciła kraniec jedwabnego materiału, który trzymała jeszcze w palcach. – Widzę, ze nie ma sensu, by wspierać lokalne sklepiki, które ledwo wiążą koniec z końcem. I zresztą nic dziwnego, skoro oferuje się takie… rzeczy |
A tu mamy tylko potwierdzenie, że pani Blaze nie zmieni swego podłego charakteru. Cóż niektórzy tacy się rodzą…
Cytat: | - Drogie panie, raczą nam panie wybaczyć… - Adam ukłonił się lekko. – Nie chcieliśmy wam przeszkadzać… w rozmowie… - zakończył, unosząc lekko brew. Candy milczał, wodząc spokojnym wzrokiem od jednej kobiety, do drugiej. Drgał mu lekko policzek, jakby powstrzymywał się od jakiegokolwiek komentarza. |
Jak widać panowie pojawili się w niezbyt dobrym momencie. Drgający policzek Candy’ego nieco niepokoi.
Cytat: | - A w czym mogę pomóc? Pani Blaze, myślę, że dyskusję o materiałach musimy przełożyć na później. Rosie już na pewno się niecierpliwi – Jane zatopiła wymowne spojrzenie w oczach kobiety. |
Nie jest to tylko takie zwykle odprawienie niezbyt miłej klientki
Cytat: | Pani Blaze pociągnęła nosem i wyprostowała się sztywno.
- Panie Cartwright, na pewno będzie pan zainfiltrowany pewnymi wiadomościami… Dotyczącymi pańskich gości… - grobowym głosem powiedziała. Jane Gordon obróciła się na pięcie i spiorunowała ją wzrokiem. |
Pani Blaze wyraźnie nie potrafi trzymać języka za zębami
Cytat: | Adam spojrzał beznamiętnie na panią Blaze i w duchu westchnął.
- Na pewno dowiem się, kiedy już wrócę do domu. A jeżeli wieści są wstrząsające, to lepiej chyba, żebym siedział, prawda? |
Odpowiedź w stylu Adama – celna o ironicznym zabarwieniu
Cytat: | - To jakkolwiek nie darzyłam pańskiej żony sympatią – powiedzmy sobie szczerze, była to impregnowana, prokastrynowana kobieta…to…
Urwała, żeby zaczerpnąć tchu.
- Pani Blaze, jakkolwiek jestem człowiekiem dosyć cierpliwym – lodowatym głosem wtrącił zniecierpliwiony Candy – to nie jestem w stanie zrozumieć pani zainteresowania moją żoną. |
Zdaje się, że pani Blaze w ten mało taktowny sposób chciała przekazać Candy’emu niepokojącą wiadomość
Cytat: | - Jane, czy rzeczywiście mamy usiąść? – zainteresował się niespokojnie Adam. – Czy po prostu… jak zwykle zresztą… zignorować?
Jane pokręciła głową. Usta jej drżały.
- Jane, co się stało?(…) Jane przytaknęła. Adam przełknął ślinę i spojrzał na Candy'ego. |
No to się narobiło Senszen, co ta Twoja wena wymyśliła, o mateńko już mi słabo
Cytat: | - Candy, tak mi przykro... - Jane otarła mokre oczy. - India zachorowała... i...
- Żartujesz, prawda? - Adam spojrzał na nią osłupiały.
- Żartujesz? - głucho powtórzył Candy.
- Nie... - Jane Gordon obróciła się i gwałtownie zaczęła ocierać twarz chusteczką. |
Senszen, nie wiem, co zamierza Twoja wena, ale nie idzie to w zbyt dobrym kierunku. , ale pisz, pisz … przygotuję sobie opakowanie chusteczek… może dwa opakowania, ale Ty nie zwracaj na to uwagi tylko pisz
Biedna India
A zupełnie poważnie mówiąc cieszę się, że napisałaś ten fragment opowiadania. Już bałam się, że naprawdę zechcesz „Pióro strusia” oddać w dobre ręce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 12:15, 12 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Już bałam się, że naprawdę zechcesz „Pióro strusia” oddać w dobre ręce |
chętnie bym oddała, ale chętnych brak...
ADA, Aga, bardzo wam dziękuję za komentarze Mam nadzieję, że kolejny fragment uda mi się napisać nieco szybciej. A wena, niestety, hula w dziwnych kierunkach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:41, 12 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Senszen ja tam poczekam byle Twoja wena nie zboczyła w dziwnym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 21:42, 12 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
za późno, ona już zboczyła i tym razem jest dziwnie zdeterminowana
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:37, 13 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Pani Blaze kiwała głową, wyraźnie zamyślona. Zgięła materię, delikatnie przesuwając ją między palcami. Perłowy poblask jedwabiu potęgowany był przez słońce, wpadające przez zakurzone szyby.
- …Zapewne suknia będzie śliczna – zakończyła Jane.
- O tak, na pewno. Rosie będzie w niej wyglądała spektralnie. – spokojnie potwierdziła pani Blaze. |
Chciałabym zobaczyć tę „spektralność”.
senszen napisał: | - Och, to nie jest suknia na prognostyczne wiejskie potańcówki, moją Rosie czekają znacznie przyjemniejsze i większe bale – twarz pani Blaze rozświetliła się, w uśmiechu. – I tak zresztą… nie pozwoliłabym iść Rosie na potańcówkę do Cartwrightów. Zdarza się tam takie mieszane towarzystwo… |
Ależ to zabrzmiało! Cartwrightowie pewnie pokątnie prowadzą dom rozpusty połączony z szulernią.
senszen napisał: | - Pani Blaze – zaoponowała stanowczo Jane – jak na razie można powiedzieć, że są to jedynie plotki. A plotki już wystarczająco zniszczyły życie niektórym osobom w tym mieście, nie uważa pani?- zakończyła chłodnym tonem. |
Celna uwaga. Niestety, pani Blaze ma skłonność do nadmiernego moralizowania i szybkiego osądzania ludzi.
senszen napisał: | - Obsługa w tym sklepie jest coraz gorsza – stwierdziła po chwili drżącym głosem pani Blaze i ruchem pełnym odrazy odrzuciła kraniec jedwabnego materiału, który trzymała jeszcze w palcach. – Widzę, ze nie ma sensu, by wspierać lokalne sklepiki, które ledwo wiążą koniec z końcem. I zresztą nic dziwnego, skoro oferuje się takie… rzeczy
- Proszę? – Jane wyprostowała się gwałtownie.
- Myślę, ze nie mam tutaj czego szukać… przy tak marnym wyborze… wszystkiego… |
Pani Blaze dała popis złego gustu i braku ogłady. Chyba naraziła się właśnie na plotki …
senszen napisał: | Adam spojrzał beznamiętnie na panią Blaze i w duchu westchnął. |
Adam ma jeszcze cierpliwość do tej baby.
senszen napisał: | - Pani Blaze, jakkolwiek jestem człowiekiem dosyć cierpliwym – lodowatym głosem wtrącił zniecierpliwiony Candy – to nie jestem w stanie zrozumieć pani zainteresowania moją żoną. Myślałem, ze już jasno zostało wszystko wyjaśnione… |
Candy już tę cierpliwość stracił, czemu się absolutnie nie dziwię.
senszen napisał: | - Candy, tak mi przykro... - Jane otarła mokre oczy. - India zachorowała... i...
- Żartujesz, prawda? - Adam spojrzał na nią osłupiały.
- Żartujesz? - głucho powtórzył Candy.
- Nie... - Jane Gordon obróciła się i gwałtownie zaczęła ocierać twarz chusteczką. |
Cóż … Zastanawiam się, czy po raz kolejny nas straszysz czy może stało się to, co od dawna chodziło Ci po głowie? Niezbadane są wyroki pomysłowości autorów fanfików.
Senszen, odcinek nerwowy, pełen napięcia i wyczekiwania na coś nieprzyjemnego.
Niedługo święta. Przydałby się powiew optymizmu. No chyba, że planujesz nawałnicę ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|