|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:33, 17 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Dobre, ten Hoss wrzucajacy Joe do kościoła Ale Joe powiedzial tak, trzeba bylo go tylko ośmielić . Podzielam zdanie Ewy w kwestii obecności ojca przy porodzie. To nie jest widok dla mężczyzny... przeważnie są zbyt wrażliwi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 23:27, 17 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Adaś niech się dobrze namyśli, zanim się uprze. Mężowie ponoć mdleją pierwsi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:27, 21 Mar 2013 Temat postu: Omiany losu |
|
|
Padał śnieg ,na dworze szalał wiatr.
Na kominku w Ponderosie wesoło trzaskał ogień.
Ewa poczuła nagle silny ból w krzyżu.
Po chwili złapał ją kolejny przy którym tamten był dziecinną igraszką.
-Adam jedź po doktora. Chyba zaczęłam rodzić.
Ledwie skończyła zdanie zdała sobie sprawę że nie ma to najmniejszego sensu -doktor przecież nie dojedzie w taką pogodę.
Zaczeła płakać.
Z przerażeniem wpatrywał się w ciecz która spływała z jej nóg.
Jasnoczerwone krople szybko zmieniły się w kałuże krwi.
-Niech pan stąd wyjdzie powiedziała akuszerka.
Paulina Tomson była energiczną kobietą o twarzy pokrytej siateczką zmarszczek.
-Chciałabym zostać powiedział Adam.
-Pierwsze dziecko ?uśmiechnęła się leciutko. Proszę nie przeszkadzać w babskiej robocie. Zawiodomię pana gdy urodzi się pański syn.
Spojrzał pytającą na Ewę.
-Tak lepiej będzie jak wyjdziesz stwierdziła.
-Na pewno ?
-Do diabła nie rozumiesz co mówię. Wyjdź.
Wyszedł ,pani Tomson pokręciła głową.
-Ach te chłopy. Pożytku żadnego z nich nie ma ,tylko zawracają głowę.
Przystąpiła do badania ,Ewa zaczęła pojękiwać z bólu.
Minęło kilka godzin.
Pani Tomson wyszła z pokoju chcąc poprosić o szklankę wody.
Biały fartuch akuszerki był zabryzganą krwią.
Zostawiła uchylone drzwi i Adam zobaczył że jego żona wije się z bólu i ma całe pokrawione uda.
-Nie jest dobrze mruknęła pani Tomson. Dziecko nie przejdzie przez kanał rodny i nawet jak się urodzi marne szanse by przeżyło. Lepiej niech pan szybko sprowadzi księdza.
Po chwili zdała sobie sprawę że Ewa słyszała jej słowa.
Było już za póżno by mogła je cofnąć.
-Wynoś się stąd ty rzeźniczko.
-Wygania mnie pan w taką pogodę ?
Cofnęła się przerażona widząc jego oczy.
-Hoss ty musisz odebrać poród.
-Ja ? Ale to wbrew naturze.
-Odbierałeś już porody prawda ?
-Owszem ,odbierałem podobny u kobyły.Przepraszam Ewa zarumienił się.
-W tobie jedyna nadzieja powiedział Adam stanowczo.
Hoss miał przy sobie nóż.
Rozległ się straszny krzyk a po chwili wyciągnął skąpanego we krwi noworodka.
-Adam masz córkę.Adam.
Jego starszy brat spokojnie zemdlał.
-Dziecko umarło ?
-Nie ,żyje.
-Dlaczego nie płacze ?
Hoss nie wiedział co odpowiedzieć. Po chwili rozległe się ciche kwilenie.
Podał niemowlę przykryte białym kocykiem matce.
-Jesteście bardzo piękne moje drogie powiedział szcześliwy ojciec patrząc z zachwytem na swoją rodzinę.
-Mówiłam ci że to nie jest widok dla mężczyzny rzekła Ewa z uśmiechem. I po co się tak upierałeś ?
-Będziesz mi to wypominać do końca życia.
-Bedę.
Pocałował ją w czoło.
-Bardzo cię kocham.
W tej chwili drzwi pokoju otworzyły się i weszli Ben i Joe.
-Mógłbym zobaczyć swoją wnuczkę ?spytał Ben.
Żaden z synów nie pomyślał że będzie kiedyś czymś tak wzruszony i przejęty.
-Jak ją nazwiecie ?
-Colin Elizabeth Cartwrigt.
Meg zdziwiła się słysząc pukanie do drzwi.
Było już bardzo póżno ,wiec to na pewno nie był Ben.
Ujrzawszy twarz mężczyzny stojącego w drzwiach poczuła się niemile zaskoczona ,wstrząśnieta wręcz.
Był to przystojny ,postawny brunet z wąsami i charakterystyczną blizną na policzku.
-Byłaś pewna że się już nigdy nie spotkamy kotku prawda ?
-Co tu robisz Ed ?
-Przyszedłem złożyć gratulację. Podobno niedługo znowu wychodzisz za mąż i to za najbogatszego ranczera w tej okolicy. On pewnie nie wie że byłaś tancerką w najgorszej spelunie w San Francisko.
Zbładła a potem zadrzała.
-Nie powiesz mu o tym prawda ?
-Wszystko ma swoją cenę ,informacja również.
-Nie da ci pieniędzy.
Zaśmiał się ironicznie.
-Dobrze się zastanów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 12:15, 21 Mar 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:15, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Dobre. Typowa reakcja dla faceta przy porodzie. Przeważnie mdleją... A Meg ma problemy... Co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:41, 23 Mar 2013 Temat postu: Omiany losu |
|
|
Po wyjściu Eda Meg nie mogła dojśc do siebie.
Znała go dobrze ,wiedziała że nie żartuje.
Czy przekleństwo zawsze musi wracać do przeklinającego a złej przeszlości nie da się wymazać ?
Co miała robić ?
Gdy poznała Bena był dla niej miłym starszym panem ,który zapewnił jej spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Okres romantycznych burz miała już dawno za sobą a ku swojego zaskoczeniu pokochała tego człowieka i była przez niego kochana.
Był jak skała ,opoka zarówno dla swych trzech synów jak i wielu mieszkańców Wirginia City. Cieszył się opinią kryształowego człowieka.
A to co kiedyś robiła z pewnością wyda mu się plugawe ,brudne i obrzydliwe tak jak ludzie pokroju Eda Simsona.
Gdy okazało się że Ewa spodziewa się dziecka Adam wyprowadził się z małżeńskiej sypialni.
Obecnie Ewa sypiała z ich małą córeczką -uwielbiała ją karmić ,przewijać i patrzeć jak śpi.
Nikomu nie pozwala zbliżyć się do Colin przekonana że to ona najlepiej wie co jest dobre dla dziecka.
Mimo pozornej słodyczy była typem kobiety która umie postawić na swoim.
Mówiła mało ,powoli ,zamazując samogłoski.
-Żle wyglądasz stwierdził Adam któregoś dnia.
-Dziękuje odparła z drwiną. Bardzo jesteś miły. Małej chyba wyżynają się ząbki ,jest taka marudna.
-Ja mogę do niej wstawać ,nie musisz wszystkiego robić sama.
-Nie potrzebuje twojej pomocy.
-Czy ty zawsze musisz być taka silna ? Dlaczego nie pozwalasz sobie pomóc ?
Tym sposobem znowu znaleźli się na skraju kłótni. Coraz cześciej tak ostatnio bywało.
Chciał do niej podejśc ,przytulić ją ale w jej wzroku wyczuł jakoś hardość i obcość.
-Jak wam się układa ?spytała ciocia Felicja.
-Doskonale odparła Ewa z urazą.
-To dobrze rzekła ciocia. Mężczyźni bywają nieraz zazdrośni gdy urodzi się dziecko ,znajdują sobie kochanki.
Ciocia coś tam jeszcze paplała a Ewa już jej nie słuchała.
Adam był dżentelmenem i nigdy nie zmuszał jej do nieprzyzwoitych rzeczy.
Ale świat był przecież pełen kobiet i wolnych łóżek.
Ostatnio często wyjeżdzał.
Właściwie zawsze często wyjeżdzał ,załatwiał różne sprawy w banku ,jeżdził do San Francisko.
Poczuła się tak jakby jakaś zimna dłoń położyła jej łapę na sercu.
Był w stajni i czyścił siodło.
Zdziwił się bardzo bo Ewa miała twarz bladą i tragiczną. Nigdy jej takiej nie widział.
-Musze wiedzieć. Czy jest jakaś inna kobieta ?
-Myślisz że cię zdradzam ?
-Wszyscy jesteście tacy sami. Dlaczego miałabyś być inny ?
-Skoro jesteś taka pewna to po co te pytania ?
Fala wściekłości opanowała Ewę. Miała ochotę obrzucić go gradem wyzwisk ale nic odpowiedniego nie przychodziło jej do głowy.
Uderzyła go z całej siły w twarz.
Chwycił ją tak mocno że była pewna że chce ją udusić jak kurczaka.
Tymczasem nie udusił tylko pocałował prosto w usta.
-A ta kobieta ?.
-Nie ma żadnej kobiety.
Powoli rospinał guziki sukienki którą miała na sobie.
Po chwili stała w kolorowych pantalonach ,webowym staniczku i trzech ślicznych jedwabnych halkach jakie miała na sobie.
Halki były z koronką i groszkami.
Czuła że jego dłonie drzą i wielbiła to drzenie.
Jednak odsunął ją od siebie.
-Mężczyzna powinnien panować nad sobą. Nie wezmę cię tutaj w tym błocie.
-To wracamy do domu powiedziała z uśmiechem.
-Na pewno tego chcesz ?
-Tak odparła.
Zaniósł ją po schodach na górę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 10:19, 23 Mar 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:05, 23 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Meg ma problem i to duży a Adam jak zwykle sobie świetnie radzi Co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:13, 24 Mar 2013 Temat postu: Omiany losu |
|
|
Ewa leżała obok Adama i głaskała włosy na jego klacie piersiowej.
-Było cudownie ale będziemy musieli wstać powiedziała z lekką nutką żalu w głosie.
-Teraz kiedy cię złapałem to już cię nie puszcze odparł żartobliwym tonem a w jej oku pojawiła się wesoła iskierka.
Meg otworzyła drzwi i zmusiła się do uprzejmego uśmiechu.
-Witaj Adam. Czy coś się stało ?
Ubrana była w domową ,bladobłękitną ,jedwabną sukienkę.
Była to swobodna, niekrępująca ruchów suknia-szlafroczek. Miała proste rękawy bez bufek i przymarszczeń przy ramieniu.
Spódnica sukni była dosyć wąska, poszerzana kontrafałami na wysokości pośladków, posiadała krótki tren. Wokół szyi i na przedzie oraz na rękawach z aksamitnymi, czarnymi oczkami.
Rękawy dodatkowo wykończone były koronką tiulową.
Dolny brzeg wierzchniej części był usztywniony i obszyty szczoteczką.
Jednocześciowa o kroju princeski -nie zakładała do niej gorsetu ani tiurniury.
-Chciałem z tobą porozmawiać rzekł.
Usiadł na miękkiej sofie,zdjął czarny kapelusz i przypatrywał jej się badawczym chłodnym spojrzeniem.
Miała idiotyczne uczucie że jego oczy przewierciły ją na wylot.
-Napijesz się kawy lub herbaty ?
-Nie ,dziękuje. Byłem ostatnio w San Francisko ,mam tam znajomych ,opowiadali mi to i owo.
-Ach tak. Chcesz żebym zrezygnowała ze ślubu ?
-Nie pozwolę byś skrzywdziła mojego ojca.
-Możesz mi nie wierzyć ale naprawdę go kocham.
-To po co były te wszystkie kłamstwa ? Chciałaś zostać panią Cartwrigt ,tylko na tym ci zależało.
Młodą kobietę opanował nagły gniew.
Jakim prawem ten człowiek który nic o niej nie wiedział ją oceniał ?
-Ty nigdy nie popełniasz błedów rzekła z sarkazmem. Zawsze jesteś doskonały. Wstydzę się tego bardzo ale nie mogę cofnąć czasu rozumiesz ?
Wybuchnęła płaczem.
Sięgnął do kieszeni spodni ,wyjął husteczkę i zaczął wycierać jej łzy.
-Co melodramat w drzwiach stanął Ed i uśmiechnął się ironicznie. Masz przygotowane pieniądze laleczko ?
-Nie dostaniesz od niej ani grosza. Nie będziesz jej nękał.
-Doprawdy ? A kto mi zabroni ?
-Ja odparł Adam i Ed ze zdziwieniem zobaczył wycelowaną w siebie lufę pistoletu. Idziemy do szeryfa.
Ben i Adam siedzieli przy kominku w Ponderosie.
Ben zawsze się liczył ze zdaniem najstarszego syna.
Meg miała dziś wraz z Eloise wyjechać dyliżansem do Sacramento.
-Sam nam zawszę powtarzałeś tato że każdy zasługuje na drugą szansę powiedział Adam patrząc na swego ojca.
-Do widzenia Ben Meg pocałowała go w policzek i skierowała swe kroki w stronę dyliżansu.
-Poczekaj. Nie chcę żebyś wyjeżdzała.
-Dlaczego ?
-Może dlatego że cię kocham.
Rzuciła mu się na szyję ,równocześnie śmiejąc się i płacząc z radości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 18:38, 24 Mar 2013, w całości zmieniany 26 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:34, 24 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
To się nazywa szczęśliwe rozwiązanie. I jak zwykle Adam musiał pomóc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 14:15, 25 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
I to mimo błękitnej sukienki! A następnym razem Adam niech się nie wyprowadza z sypialni ciężarnej żony, tylko tam siedzi murem. Nie zaszkodzi mu parę razy w nocy wstać i przynieść kochanej żonie ogórki kiszone albo przewinąć maluszka, jak się już pojawi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:05, 26 Mar 2013 Temat postu: Omiany losu |
|
|
Na środku skepu stał pękaty piec. Niedaleko było usadowione worki z mąką i kaszą.
Na półkach ułożono staranie towary wśród których znajdowały się wykwitne tkaniny jak i lejce,uprzeżę i siodła.
Tuż obok był wielki słój z cukierkami.
Hoss Cartwrigt kupił sobie cukierki gdy zobaczył na ulicy dziewczynkę która wpatrywała się tęsknym wzrokiem na słodycze widziane za szybą.
Miała około dziesięciu-jedenastu lat ,była drobna ,buzie miała brzydką ,nóżki chude jak patyki.
Mysie włosy związane w warkoczyk ,usta o zbyt krótkiej wrażliwej wardze.
Jej sukienka w kratkę była uszyta z tego samego materiału co worki na mąkę.
-Prosze rzekł Hoss wreczając jej cukierki.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nic nie mówiąc rzuciła się łapczywie na cukierki.
-Gdzie twoi rodzice ?
-Umarli na bronchit odparła dziewczynka.
-A jak masz na imię ?
-Sally Forester.
-Gdzie mieszkasz ?
-U pani Harriet Kelly.
-Zawiozę cię do niej powiedział Hoss.
Sally nigdy wcześniej nie jeździła na koniu ale Hoss pewnie ją posadził i mocno trzymał.
Hariet Kelly i jej mąż byli rodzicami gromadki podobnej do królików dzieci ,która co rok się powiększała.
Wiadomo było że Milton Kelly lubi zaglądać do kieliszka a dom i gospodarstwo było w opłakanym stanie.
-Gdzie ty się włóczyłaś ofermo ? Miałaś mi pomóc przy bliżniakach Hariet zaczęła potrząsać Sally jak szmacianą lalką a po chwili wymierzała siarczysty policzek.
Hariet była wysoką ,postawną kobietą o bladej twarzy ,wąskich zaciśnietych wargach i oczach jak kura.
-Nie powinna pani tak traktować małej odezwał się Hoss.
-Nie będziesz mnie pouczał Hossie Cartwrigt odpaliła Hariet.
Podniósł ją do góry i rzucił do koryta z zimną wodą.
-Jedziemy do Ponderosy.
Dalsza cześć popołudnia była znacznie przyjemniejsza.
Dziewczynka podziwiała piękne konie i krowy a szczególny entuzjam wzbudziły w niej jabłkowite źrebaczki.
-Lubie cię Hoss wyznała z głebi duszy.
-Dzień dobry rzekła Izzie uśmiechając się do małej. Jestem Izzie a ty ?
-Sally Forest odparła dziewczynka i szepnęła w stronę Hossa czy to twoja narzeczona ?
Hoss zarumienił się bo Izzie która cechowała się doskonałym słuchem usłyszała słowa dziewczynki.
Po drugie zaś ciągle nie mógł się zdobyć na odwagę by oficjalnie poprosić ją o rękę.
Izzie miała na sobie białą skromną sukienkę uszytą z bawełnianej popeliny w pomarańczowe paski.
Posiada przymarszczone rękawki sięgajace do łokci i przymarszczenia w pasie.
Kołnierzyk wykończono szeroką, ażurową koronką. Jej nakrycie głowy z łososiowej tkaniny było skrzyżowaniem czepka i kapelusza z rondem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 12:36, 26 Mar 2013, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:42, 26 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Kolejne dziecko w Ponderosie. I dobrze. Będzie weselej. Dziewczynka pewnie sporo przeszła. Izzie wydaje się być sympatyczną dziewczyną, chyba naprawdę lubi Hossa. Może więcej niż lubi... Co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:57, 26 Mar 2013 Temat postu: Omiany losu |
|
|
Na piknik Izzie założyła przewiewną letnią sukienkę z batystu ozdobioną haftem.
Sukienka składa się z dopasowanej w bluzeczki oraz ze spódnicy, na którą nałożyła wierzchnią spódniczkę. Wysoki kołnierzyk sukienki zdobiła błękitna kokardka, w pasie wstążka tego samego koloru.
Dodatkowo Izzie miała a na głowie subtelny, słomkowy kapelusik, który przybrała błękitną wstążką.
Trzymała w ręku różową parosolkę która chroniła ją od słońca i wiatru.
Hoss zaprowadził ją nad jezioro które widziała już tysiąc razy.
Chciał coś powiedzieć ,zaczynał ,chrząkał a dziewczyna nie mogła pojąć o co chodzi.
Niedawno zdała sobie sprawę że zaczyna go kochać.
Gdyby wcześniej ktoś jej coś takiego powiedział wybuchnęła by perlistym śmiechem.
Jak większość dziewczyn marzyła o pięknym królewiczu na białym rumaku który jest dzielny i nieustraszony.
Doceniała prawość jego charakteru i mimo że był nieśmiały z nikim nie czuła się tak dobrze.
-Musimy chyba wracać stwierdziła Izzie po półgodzinnej męczarni.
-Dobrze zgodził się Hoss.
Pomógł jej wysiąść z bryczki i postawil na ziemi.
-Izzie ja zaczął chciałem ci powiedzieć.
-Tak ?
-Że ładnie wyglądasz.
-Dziękuje jesteś bardzo miły.
Na werandzie siedział jej ojciec i Sally.
Ojciec jej trząsł się ze śmiechu.
-Tato co cię tak ubawiło ?
-Ta dziewczynka prosiła przed chwilą w imieniu Hossa o twoją rękę. Zgodziłem się dodał po chwili poważniejszym tonem.
-Sally kto ci pozwolił mieszać się w sprawy dorosłych ?
Dziewczynka aż się skuliła bo nigdy wcześniej nie widziała złego Hossa.
-Nie krzycz na dziecko powiedziała Izzie. Możecie nas zostawić samych ?
Gdy ojciec Izzy i dziewczynka zniknęli za drzwiami spojrzała na Hossa.
-Chciałeś mi się dzisiaj oświadczyć ?
-Tak przyznał niechętnie nie patrząc jej w oczy.
-Spójrz na mnie poprosiła.
Delikatnie dotknęła ręką jego twarzy.
-Kocham cię Hoss.
Objął ją mocno ramieniem i pocałował prosto w usta.
-Jesteś pewna ?spytał. Dobrze zdawał sobie sprawę ze swego wyglądu i tego że ma wielkie silne ręcę którymi mógł udusić nawet niedźwiedzia.
Izzie była śliczną delikatną dziewczyną.
Patrzyła w jego oczy -niebieskie i czyste jak niebo nad Wirginia City.
Jaśniał takim ciepłem ,dobrem i wewnętrzną pieknością że wszystkie inne twarze,ładne twarze były banalne -to z nim chciała być bez końca.
-Nie jestem taki jak inni zaczął.
-Oczywiście że nie jesteś. Dlatego właśnie cię kocham.
-Sally rzekł Ben z udawaną surowością zapamiętaj sobie żebyś nikogo więcej nie żeniła.
-Dlaczego nie oburzała się dziewczynka. Sam widzisz wujku Benie jak z Hossem mi ładnie poszło.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 17:59, 26 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:03, 26 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo nietypowe oświadczyny ale liczy się efekt. Ważne, że Hoss i Izzy się kochają. Sally miała dobry pomysł .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:20, 27 Mar 2013 Temat postu: Omiany losu |
|
|
Leslie miała na sobię różową ,satynową ,dopasowaną sukienkę.
Marszczona w pasie kremowa spódnica z szeroką lamówką z koronki i kwiatowymi ozdobami, z tyłu przykryta wierzchnią spódniczką. Pasek w kształcie kokardy oraz obszyty perłową lamówką .
Kreację dopełnia delikatna turniura z koronk.
Joe pocałował ją w szyję -w tej chwili usłyszeli pukanie do drzwi i Cartwrigt nie zdziwił się widząc swoją teściową.
Była bardzo wzburzona i nie ukrywała tego.
-Podobno uczysz moją córkę jeździć konno ?
-Sama go o to prosiłam mamo zaczęła Leslie ale Paulina Moore zignorowała słowa córki.
-Chcesz zabić moje dziecko ?
-Jak może mama tak mówić. Kocham Leslię i robie wszystko by była szcześliwa.
-Szcześliwa prychnęła teściowa. Miałeś się nią opiekować a nie narażać na niebezpieczeństwo.
-Joe bardzo dobrze się mną opiekuje stwierdziła Leslie. Wspólnie podjęliśmy taką decyzję.
-Jak para dzieciaków może podejmować samodzielnie decyzję ?
-Jestem ślepa ale nie głupia i nie traktuj mnie ciągle jakby miała pięć lat powiedziała Leslie.
-To nie mogę nawet powiedzieć swojego zdania ?
Paulina Moonre trzasnęła drzwiami i zbiegła po schodach.
Joe postanowił ją dogonić.
-Niech mama posłucha. Leslie naprawdę dobrze sobie radzi.
Był to słoneczny czerwcowy dzień.
Leslie uparła się że sama pojedzie na przejażdzkę.
Koń przestraszył się węża który pojawił się niewiadomo skąd i zrzucił dziewczynę.
Joe dowiedziawszy się o tym przeżył najgorsze chwilę w swoim życiu.
Czyżby pozwalając jej na samodzielnośc zrobił jej krzywdę a być może zabił najdroszą na świecie osobę ?
Co powie matka Leslie ?
Doktor Martin wyszedł ze swojego gabinetu ,miał bardzo dziwną minę.
-Joe stało się coś niesamowitego .
-Leslie nie żyje ?
-Żyje ,jest trochę potłuczona ale w nie w tym rzecz. Spadając z konia uderzyła się mocno w głowę i odzyskała wzrok.
-Pan sobie kpi ?
-To szczera prawda młody człowieku.
Leslie podniosła się z łóżka.
Miała piękne niebieskie oczy i pierwszy raz w swoim życiu go widziała.
Jej mąż był taki jakim go sobie wyobrażała - posiadał piękną twarz ,ładne lekko kręcone orzechowe włosy i oczy o tej samej barwie.
Miał rzesy jak u dziewczyny i łobuzerski ,uroczy uśmiech.
-Joe ja widzę. To cud prawda ?
-To prawdziwy cud najdrosza.
Ogarnęła ich wielka euforia -zaczęli się całować jak w jakimś upojeniu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 15:31, 27 Mar 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:34, 27 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
No i dobrze. Leslie zobaczyła Joe. Mam nadzieję, że wytrwa w zachwycie. Bo teraz, gdy już może widzieć innych mężczyzn, Joe może się jej wydać mniej atrakcyjny Ale chyba nie zmieni zdania. Ciekawe, co na to mamusia. W zasadzie miała rację, bo jednak dziewczyna spadła z konia i potlukła się, ale przy tym odzyskała wzrok. Czyli skutek jednak pozytywny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|