www.bonanza.pl

[Ewelina]

Rzadko, ale się zdarzało... a oberwał wtedy Hoss

[Rika]

A ja nie lubię sposobu potraktowania Adama w The Hayburner. Niby śmieszne to jest ale jakieś dziwne. Może przez ten jego brak pieniędzy coś mi zgrzyta. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Adama, który dostaje "wypłatę" w wysokości kieszonkowego nastolatka. Wszystkie pieniądze, którymi dysponuje wystarczają na kupno strzelby?! Razem z Hossem nie mają 160 dolarów?! To mi się nie podoba .

[Ewelina]

To chyba jeden z przykładów scenariusza, w którym nie zadbano o kontynuację wątku, charakterystycznych cech postaci, tyko dopasowano to, co się dało, żeby wyszło śmiesznie... owszem były zabawne momenty, ale jeżeli ktoś odrobinę myśli, to dostrzega absurdy... facet nie siedziałby z tatusiem za marne kieszonkowe, jeśli jako fachowiec w jakimkolwiek mieście zarobiłby o wiele więcej... Adam, jak zaznaczono w którymś z początkowych odcinków lubił pieniądze a i do wydatków nie był wyrywny... ani Laury ani Sue Ellen i Reginy nie obsypywał prezentami... o ile pamiętam to tylko Peggy przywiózł coś z miasta... pewnie niedrogiego... Ruth dostała obrączkę jego Matki... skąpawy był... raczej...więc i pieniądze musiał na koncie mieć...

[Basia]

Oj, czepiacie się, a może Adaś kupił sobie nową strzelbę, gitarę przytargał aż z Nowego Jorku, może ze dwa razy odwiedził San Francisco... Nikt nie mówi, że musiał prezenty kupować, ale wizyty w wiadomym miejscu też kosztują... No i wtedy 160 dolarów to było jednak sporo kasy... Zresztą nawet Adasiowi czasami odbierało rozum, co nie powiem, ma swój urok.

[Ewelina]

Adam chyba jeszcze zajmował się interesami, na własny rachunek... właściwie, wychodziło, że on jako jedyny z braci miał swoje pieniądze... mlodsi raczej przepuszczali... on nawet, kiedy był w San Francisco ... podejrzewam, że nie przesiadywał w wiadomym przybytku godzinami, raczej oszczędnie wpadał z krótszymi wizytami, żeby ... mniej zapłacić... Chyba, że w tym odcinku wyjątkowo odebrało mu rozum... albo rozeznanie scenarzystom

[Mada]

Bardzo podoba mi się relacja Adam - Joe w odcinku "The Hanging Posse". Obaj przyłączają się do pościgu, ale z inną motywacją niż pozostali. Joe wciąż się zastanawia, rozmawia z Adamem o swoich wątpliwościach, nawet wyrywa go ze snu, aby pogadać. Adam mu wyjaśnia swoje stanowisko w kwestii eskortowania więźnia do miasta, uczciwego procesu. W końcu Joe rozwiewa swoje wątpliwości i gdy Adam zostaje ogłuszony, bierze sprawę w swoje ręce - oczywiście w zastępstwie Adama, który za chwilę dochodzi do siebie. Adam i Joe - bracia i przyjaciele. Moim zdaniem, ładnie to pokazano.

[Domi]

Ach! Tak patrzeć na obu i patrzeć... Ja uwielbiam jak się biją... To takie naturalne i jednocześnie dziwne... nie robią tego często, ale czasem robią... do niedawna wydawało mi się, że to raczej tacy rywale i oponenci na tle światpopglądowym... ale jak tak teraz się przyglądam, to... zaczynam dostrzegać taką nić między nimi... drobną, nie rzucającą się w oczy... bo to nie taka otwarta, serdeczna relacja jak z Hossem, tam od razu widać, że ta miłość braterska jest olbrzymia... tutaj to takie subtelne porozumienie bez uzewnętrzniania emocji... ale, tak kochają się, napewno...

[Ewelina]

Na pewno kochają się jako bracia, ale jednak jest między nimi różnica 12 lat. To bardzo wiele. W lepszej sytuacji był Hoss, od jednego z braci młodszy o 6 lat, a od drugiego starszy też o 6 lat. To już jest mniejsza różnica wieku i bliższy kontakt.

[Domi]

No ja widzę właśnie, że z Hossem to oni są bardzo blisko i nierzadko razem szaleją ... A z Adasiem... Cóż... no, to logiczne, przecież, jak Adaś miał tyle lat, co Joe w pierwszym odcinku, to Joe miał pięć latek... czyli dzidzuś... Chociaż... przynajmniej go takiego lepiej pamięta, niż Hoss... Widział lepiej, jak dorasta... (Swoją drogą, jak można bić braciszka, którego się pamięta dobrze, jako niemowlę?! Ja tych męskich zabaw nie rozumiem...?!) Oni nie mogą być tacy zaprzyjaźnieni... Adaś to dla Joe trochę tata, trochę mama, a trochę starszy brat... ciężko by było... oczywiste ...

[Ewelina]

Zaprzyjaźnieni? Adam był jednak sporo starszy od Joe ... mozna powiedzieć, że wychowywał go ...

[Aga]

(dzięki Ewelina ...wiesz za co )

Ewelina napisała

[Ewelina]

Hoss kupował słodycze, a kiedy już nie miał na nie pieniędzy naciągał na słodkości tatusia. Obiektywnie przyznaję, że część pieniędzy wydawał w saloonie Być może nie tylko w saloonie

[Aga]

...na słodycze, które później rozdawał dzieciom , w saloonie...zakładam, że był duży i więcej wypił ...co do Twoich podejrzeń, że chadzał nie tylko do saloonu, a za pewne masz na myśli pewien "Pałac" to nadal rachunki mnie się nie zgadzają. Wychodzi mi, że Adaś miał najwięcej kasy...czyli co? Najmniej chodził tu i ówdzie?
I dalej tym tokiem rozumowania Hoss chodził częściej??

[Ewelina]

Niekoniecznie - był duży, to i dużo tych cukierków wcinał. Wypijał też pewnie sporo, kiedy go suszylo, bez upijania sie, bo jednak sporo ważył. Na amanta też nie wyglądał. Jeśli wpadał do hm ... "pałacu" to może i tam brali od niego podwójną opłatę ... Adaś na pewno wydębił rabat No i jednak najwięcej z braci zarabiał.

[Aga]

i tu się zgodzę ...duży był to jadł za dwóch, pił za dwóch, ale nie zrozumiałam w pałacu brał podwójnie ? czy kasowali go podwójnie?