www.bonanza.pl

ania2784

Prawdopodobnie dlatego, że Ben próbujący przetrzepać skórę Małemu Joe wyglądałby równie zabawnie co Adam wskakujący na przerażonego tą perspektywą konika...

Ewelina

Pewnie tak, ale jeszcze zabawniejszy byłby przetrzepujac siedzenie Hossowi... paskiem tradycyjnie Smile

ania2784

Tak więc zostały mu inne metody perswazji, a w ostateczności... Adam.

Ewelina

Adam mial podejście do braci... skuteczne Smile

Rika

ania2784

Mnie Ben trzepiący spódnicę Joan jakoś nie śmieszy, nawet jeśli powinien. No i ten klaps w Ponderosę Małego Joe w pierwszym odcinku jakoś tak głupio wyszedł. Mimo wszystko to był dorosły facet... Nie podoba mi się też Joe bijący kobietę na środku ulicy. Mogę natomiast przymknąć oko na trzepanie spódnicy w wykonaniu Adama. Margerita pierwsza go uderzyła, dosyć mocno jak przypuszczam. A że Adam miał w sobie cechy dżentelmena, to złożył na jej pośladkach kilka klapsów. Po reakcji Margerity wnoszę, że raczej niezbyt mocnych.

Rika

Własnie to mi zgrzyta w odcinku Love me not. I zachowanie ich wszystkich wtedy przy stole. Staram się nie wstydzić za postacie, które oglądam na filmach, choć to mi się czasem zdarza. I właśnie to jest to "czasem".
Adam ze swoją inteligencją też mógłby sobie inaczej poradzić z Margaritą. Ale przymknąć oko też mogę.

Klaps w Ponderosę mniej mi przeszkadza, bo Joe w tym odcinku nie zachowuje się zbyt dorośle. I właściwie to był żart Bena. A nawrzeszczeć na 18-latka, którego trzeba szukać całą noc nawet należałoby.

ania2784

Tymbardziej, że tam była jakaś grubsza afera. Ben sadził, że Małemu Joe grozi niebezpieczeństwo. Faktycznie, reprymenda chłopakowi się należała. A co do Joan, to za co ona właściwie dostała? Chyba za rzut talerzem i kilka przekleństw, o ile się nie mylę... A Hoss co kilka zdań mówi "cholera jasna", przepraszam za określenie. I jakoś za to nie zostaje przyprowadzony do porządku. Te sceny z trzepaniem spódnicy są trochę szowinistyczne.

Rika

Joan odmawiała wszelkiej współpracy, on tam już parę dni próbował ją przekonać, nie chciała jeść i wrzeszczała, że pluje na cień babki Bena, jeśli dobrze zrozumiałam. To musiało być jakieś Indiańskie przekleństwo Laughing

. Ale jak było widać, nie wolno pluć na cień babki Bena Laughing

.

Tylko nie rozumiem, dlaczego to Ben ją dostał w prezencie a nie Adam. I ciekawe, co Adam by z nią zrobił i jak by sobie z problemem poradził.

ania2784

Ben przez tego wodza był traktowany jako przywódca. Powiedzmy, że ten Indianin uważał go za równego sobie, a Adama za prawą rękę Bena. Darami wymieniali się między sobą przywódcy, wodzowie. Tak więc Ben przytargał dla wodza dwie krowy i zegarek, a ten mu sprezentował Joan.

Myślę, że Adam znalazłby jakąś książkę, z której zaczerpnąłby niezły pomysł. Tak jak to było w przypadku Margarity.

Ewelina

Czyli wiadomo mniej wiecej ile warta była kobieta dla Indian według twórców Bonanzy, dwie krowy i zegarek... dzisiaj średniej klasy krowa kosztuje 2000 do 2500 zlotych, zegarki są w różnej cenie. czyli Ben załacił za nią równowartość dzisiejszych 4500 do 5000 złotych, no chyba, że dał wodzowi Rollexa, ale sądzę, że to był tańszy zegarek... Same osądźcie, czy to dużo, czy mało i czy twórcy Bonanzy mieli ciągoty szowinistyczne... według mnie mieli... albo kompleksy... albo nie lubili kobiet... z różnych względów...

ania2784

To chyba niezbyt wyszukany okazał się dla wodza prezent Bena, skoro dał mu w zamian Metyskę. Mieszańcy nie byli zbytnio poważani tak przez białych jak i przez Indian. No i wódz chciał się zwyczajnie pozbyć dziewczyny, która mu zawadzała. I znalazł świetną okazję, wcisnął Joan Benowi.
Tak uczciwie patrząc, to cała Bonanza jest pełna takich kwiatków o zabarwieniu szowinistycznym...

Rika

Nie tylko Bonanza więc są trochę wytłumaczeni. W wielu starych wesrernach kobiety są tak właśnie traktowane. Może taki był model w latach 50- tych w USA? Gdzieś ktoś coś takiego wymyślił, okazało się, że ludzie się z tego śmieją i zaczęli to powielać. Aż do czasów, gdy kobiety upomniały się o swoją godność.

Ewelina

No właśnie, wtedy panował model rodziny z pracującym mężem, kobieta zajmowala się domem, rodzina - gotowała, prala, sprzątała itd, potem kobiety zaczęły walczyć o swoją godność, mozliwośc pracy na równi z mężczyznami, walczyly o mozliwość zajmowania wyższych stanowisk, wykonywania zawodów do tej pory wykonywanych przez mężczyzn i... wywalczyły... teraz kobiety mogą być inżynierami, lekarzami, pracować na budowie, itd a po pracy wracają do domu i... gotują, piorą, sprzątają... no, chyba, że ktoraś ma takie układy rodzinne, że mąż jej pomaga, czyli dzieli z nią te obowiązki, może jeszcze część zajęć domowych wziąć na siebie mama lub teściowa, lub jakaś krewna... ale mamy wyksztalcenie, możliwości i godność, mamy też więcej zajęć niż nasze prababki, ale jak to zawsze bywalo... coś za coś...

ania2784

Niby możemy pracować w tak zwanych męskich zawodach, ale czy na takich samych warunkach jak mężczyźni, to chyba raczej nie. No i zawsze zostaje to męskie twierdzenie, z którym osobiście się parę razy spotkałam, że kobieta powinna siedzieć w domu, a jak już musi pracować to niech się nie bierze za "męskie" zajęcie. Nawet nie umiem policzyć ile razy słyszałam "kobieta chirurg to ani chirurg ani kobieta". A to przecież bzdura. No ale cóż, wydaje mi się, że taki stan rzeczy szybko się jednak nie zmieni...