www.bonanza.pl

zorina13

W tym odcinku chłopcy Cartwright jadą do San Francisko i jak to kowboje w mieście powodują tam wielkie zamieszanie.
Poznajemy też rodzinę Hopsinga -kuzyna nr 2,3,5.
To pierwszy epiozod tylko z 'trójką ' Cartwrigtów.
Gdy widziałam go zaskoczył mnie wkurzony Hoss -bo zwykle był łagodny jak baranek.

Rika

Ben, Hoss i Joe sprzedają bydło w San Francisco.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ben: A potem, potem pięć dni dla nas wszystkich w San Francisco. Nic do roboty, tylko dobra zabawa.
Hoss: Tato, czekałem aż to powiesz.

Tym razem wytłumaczyli dlaczego nie ma z nimi Adama (bo faktycznie raczej trudno sobie go wyobrazić w takiej farsie):
Joe: Hej, wiesz, czuję się trochę winny.
Ben: Tak? Dlaczego?
Joe: Cóż, my tutaj będziemy się dobrze bawić, podczas gdy w domu Adam zapracowuje się na śmierć.
Hoss: Tak, ja też, tato.
Ben: Naprawdę? Cóż, szkoda chłopcy, że nie myśleliście o tym, zanim ciągnęliście słomki, kto pojedzie.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ben: Jeśli myślisz, że pozwolę tobie i Little Joe włóczyć się w nocy samym po Barbary Coast, to się mylisz. To jest San Francisco - to duże miasto i to jest dzikie miasto.
Hoss: Tak, tato, ale pozwoliłeś iść Hampowi i Johnnyemu.
Ben: Cóż, wy nie jesteście Hamp i t Johnny. Słyszeliście kiedyś o „shanghaiing”?
Joe: Tak, to ma coś wspólnego z marynarzami, prawda?
Ben: Tak, nie ma statku w tym porcie, któremu nie brakuje marynarzy. Możesz zostać ogłuszony i będziesz w drodze do Singapuru zanim się zorientujesz, co się stało.

Ben ciągle przestrzega wszystkich:
Chłopcy uważajcie na siebie. To jest San Francisco, to nie jest Ponderosa.
Pamiętajcie, to nie jest Ponderosa, więc obaj trzymajcie się z dala od kłopotów, zrozumiano?
[link widoczny dla zalogowanych]
Ben: Gdzie są Hoss i Little Joe?
Hop Sing: Poszli na Barbary Coast.
Ben: Co?!
Hop Sing: Nie jest dobrze. Na Barbary Coast biją, szatkują, tną. Bardzo niebezpiecznie. Szanghaj.
Ben: Jeśli Little Joe nie ma wystarczająco dużo rozumu, by to wiedzieć, to Hoss powinien mieć. Dlaczego mu nie powiedziałeś?
Hop Sing: Mówiłem mu. Powiedział, że to jak zabawa.
Ben: Zabawa, lepiej znajdźmy tych dwóch zanim narobią sobie prawdziwych kłopotów.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ben: Hoss, czy nie mówiłem ci, że masz się trzymać z dala od kłopotów?
Hoss: Ale tato, ja nie mam żadnych kłopotów.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ben: Teraz obaj, chłopcy, pójdziecie z powrotem do hotelu i zostaniecie tam. I nie ruszycie się, aż wam pozwolę. Zobaczymy czego mogę dowiedzieć się sam.
Hoss: Hej, tato, nie sądzisz, że powinniśmy iść z tobą?
Ben: Nie, nie sądzę. Jeśli dowiem się czegoś, wyślę do was Hop Singa.
Hoss: Tato, trzymaj się z dala od kłopotów, dobrze?

Ben ciągle ostrzegał synów a to właśnie on jest jedynym, który pakuje się w prawdziwe kłopoty i to właśnie jego trzeba ratować.
[link widoczny dla zalogowanych]
Gdzie jest mój tata?!

Są też korzyści płynące ze wspaniałego głosu Bena – łatwo go odnaleźć na statku, bo najpierw go słychać a potem widać.
Joe: To głos naszego taty. Muzyka dla moich uszu.
Hoss: Brzmi jak trębacz grający: "Do ataku".

[link widoczny dla zalogowanych]
Hoss: Tato, myślałem, że powiedziałem ci, że masz się trzymać z dala od kłopotów.
Ben: Cóż, zajęło wam sporo czasu, aby mnie odnaleźć, chłopaki.

[link widoczny dla zalogowanych]
Ben: A jutro rano, o świcie, rozpoczynamy nasze małe wakacje. Jak wam się to podoba?
Joe: Tato, chcę jak najszybciej wrócić do Ponderosy.
Ben: Cóż, to ty byłeś tym, który najbardziej krzyczał o urlop.
Joe: Wiem, wiem. Ale wakacje to czas zmian, nie?
Ben: Tak.
Joe: Myślę, że mam już swoją zmianę.
Ben; Hoss?
Hoss: Cóż, tato, jeśli jest ci wszystko jedno, tam jest trochę kryjówek dzikich kotów w Ponderozie. Myślę, że wolę raczej kłopoty z nimi niż z tymi ludźmi z miasta.
Ben: To znaczy, że chcesz wrócić do pracy?
Hoss: Myślę, że tak, tato - i w ten sposób, pozwolimy też Adamowi mieć wakacje.
Ben: No, dobrze. Więc jutro rano, o świcie, wracamy do Ponderosy.

Rika

Jak dla mnie ten odcinek jest taki trochę "niebonanzowy". Całość akcji poza Ponderosą. I oni jakoś nikną mi w tym dużym mieście. Nie ma klimatu Bonanzy. Ale trochę śmiesznie jest.

zorina13

Sprytna ta dziewczyna.
Z wyglądu niespecjalna ale obrotna była a Ben nie chciał się przyznać synom za ile go sprzedała.

Rika

Ona go jakoś tanio sprzedała. Ben oferował jej 500$ za pomoc w uwolnieniu. A ona chciała go sprzedać za 100$ ale w końcu chyba dostała mniej.
Jedyna okazja żeby Hoss i Joe mogli pożartować z taty - jeśli cena za niego byłaby duża to chcieli go sprzedać jeszcze raz.

Mada

Latem widziałam fragment tego odcinka, a dziś obejrzałam całość. Dosyć zabawny, choć rzeczywiście mało "bonanzowy". Wakacje w San Francisco na pewno długo pozostaną w pamięci Cartwrightów. Very Happy

Świetna scena walki Hossa z łysym osiłkiem. Po wygranej Hoss stwierdza odkrywczo: "Marnowałem talent. Biłem się dotąd za darmo". Laughing

lucy

Chyba byłam bardzo zmęczona, bo nawet oglądanie filmów było dla mnie zbyt trudne! Czyżbym została zshanghaiingowana?
Nie przepadam za tymi komediowymi częściami Bonanzy, w związku z tym dopiero dziś obejrzałam całość tego odcinka. Brakowało mi widoczków Ponderosy, zaułki San Francisco są jednak mniej malownicze.
Bardzo podobało mi się spotkanie Hossa z "mistrzem bokserskim"!
Joe, rozmawiając z kobietą, był bardzo brutalny, nie spodziewałam się tego po nim!
Myślę, że na statku Ben by sobie poradził, natomiast jego kapitan z kurzą fermą pewnie nie.
Mimo braku Adama, całość mi się podobała!